Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem Roxanny Weasley opiekuje się Lara!

  5. Dary Królów
Dodała Roxanne Piątek, 23 Maja, 2008, 21:53

Dzisiaj jest sobota, 31 sierpnia. Po południu przyjechał do nas James z rodzinką. Sczęśliwym trafem, załapali się na obiad – zapiekane skrzydła motyli, rostbef i śliwki w szedonie (ach, ta moja mama! Cudownie gotuje!). Po obiedzie, tata przedstawiał wujkowi i cioci swoje najnowsze dowcipy, a mianowicie ” Bukiet Róż Gotowy na Wszystkie Okazje! Kup i Trzymaj pod Łóżkiem, Nigdy nie Uschnie!!!”. My popędziliśmy do mojego pokoju. James palił się, żeby pokazać mi swoją różdżkę. Ja zresztą też. Jim miał różdżkę bukową z piórem feniksa, 10 cali. Pokazałam mu swoją. Gdy oboje podziwialiśmy wzajemnie swoje różdżki, przyszli do nas rodzice (Jamesa i moi).
- Słuchajcie dzieciaki, chcemy wam coś dać zanim zostawicie nas – biedaków, którzy rozpaczają, że ich dzieci wyjdą na ludzi. – zaczął tata. Ten to zawsze ma pomysł na przemówienie! – Najpierw nasi goście.
Ojciec Jima podarował mu…. pelerynę! Srebrnoszarą, piękną, jakby satynową pelerynę. James trochę się tym zmieszał. Po co mu druga peleryna?
- Yyyy… Tato? Ja… no… bardzo… tego… no… dziękuję, ale… Mam szkolną pelerynę, a tej nie pozwolą mi używać.
- No fakt, nie będą zbyt mile zaskoczeni. – Zaśmiał się wujek. – Nikomu jej nie pokazuj, chyba, że przyjaciołom. A teraz zakładaj ją!
James, rad nie rad, założył ją i… ZNIKNĄŁ! Podszedł do lustra wiszącego nad moim łóżkiem (widać było wgniecenia na moim różowym dywaniku), zapewne, żeby zobaczyć jak wygląda i krzyknął z przerażenia:
- Taaaato!!! Peleryna mnie zjadła!!! Taaato! Co się dzieje?! Nie widzę siebie!!!
- Ha ha ha! Zdejmij ją synu, to zobaczysz swoją szanowną postać. To peleryna niewidka! Nie wiedziałem, że tak bardzo się przerazisz. Zawsze mówiłeś, że jesteś taki dzielny!
- Taaa… - mruknął, czerwony ze wstydu James.
Ciocia Ginny dała mu książkę: „Najlepsze gry Quiddicha”. Potem przyszła kolej na mnie. Mama także dała mi książkę: “Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz, a kto ma dużo kluczy, ten umie czarować!” – O jakie klucze tu chodzi – pomyślałam i spojrzałam na podtytuł. Była to dodatkowa książka to transmutacji. Hmm… Może mi się przydać – pomyślałam. Najbardziej zdziwił mnie przezent taty. Dał mi….. książkę!
- Mamo! – wykrzyknęłam. – Czy tata walnął głową w sedes, czy do herbaty dodałaś mu eliksir „Kupuj co ci każę, albo będzie z tobą źle”?
- To nie jest taka zwykła książka, Roxy. Przeczytaj tytuł.
Przeczytałam go na głos:
-„Wyprowadź nauczyciela w pole, czyli rozbierz swoją szkołę na części!” Super! Przyda się! Jeżeli James ma pelerynę… to będziemy mogli stroić żarty ze wszystkich! Wielkie dzięki, ojczulku!
- No, no! Tylko nie ojczulku! Nie jestem jeszcze taki stary! Aha, mamy jeszcze coś: dla każdego mamy sowę.
I w tym momencie, przez drzwi wleciały dwie sowy. Jedna była buroruda ze złotymi pasemkami na grzbiecie, a druga szara z karmazynowymi plamkami. Moja była ta druga. Nazwałam ją Sabia.
- Taaak…. Więc podsumowujac, Roxy, to mamy dary królów! – odezwał się znienacka Jim. Wszyscy się uśmiechnęli. – To znaczy: dary królów rozbójników! – dodał, po czym wszyscy zaczęli się turlać po podłodze ze śmiechu, trzymając się za brzuchy. No, może troche przesadzam…

[ 27 komentarze ]


 
4. Pokątna cz.2
Dodała Roxanne Poniedziałek, 19 Maja, 2008, 17:36

- Kto tam jest? Halo! – Usłyszałam śmiechy mojej rodzinki. Musiałam wyglądać komicznie, wymachując rękoma i szarpiąc się z niewidzialnym dla mnie gościem. Adrenalina podskoczyła mi w górę, czułam, że robię się całą czerwona. – Kto się ze mnie nabija, co? Czy to kolejny z głupich pomysłów Freda? Może ktoś mi w końcu powie, kto stoi za mną i robi mi ten głupi kawał?
- Przykro mi, ale nie wiem kim jest ten młodzieniec. Nigdy go nie widziałem. – Usłyszałam głos taty. Chyba chciał udać, że nie wie kim jest ten, kto mnie trzymał. ale nie udało mu się to i zaraz wybuchnął śmiechem. Zaraz potem ktoś inny się zaśmiał. Zaśmiał się śmiechem, który już gdzieś słyszałam. Takim ciepłym i zarazem figlarnym śmiechem. Nagle doznałam olśnienia.
- Potter! – Tajemniczy gość puścił mnie, a ja zostałam oślepiona słonecznym słońcem. – Co ty tu robisz, do jasnej trzasnej?! Przecież mówiłeś, że już wszystko kupiłeś...
- Owszem, Roxano. Ale widzisz, nudziło mi się, więc postanowiłem zrobić Ci małą niespodziankę. Chyba nie zrobiłem Ci przykrości swoim przybyciem, co? – zapytał teatralnym głosem James.
- Ależ skąd! Bardzo się cieszę, ale ten głupi kawał mogłeś sobie odpuścić.
- Dzieciaki, chodźcie. Nie będziemy tutaj stać cały dzień, co nie? – Przerwał naszą rozmowę tata.
Przeszliśmy przez magiczny mur i weszliśmy na bardzo ruchliwą ulicę Pokątną.
- To twój dzień Roxano, więc mów gdzie najpierw idziemy. – Oznajmiła mama.
- Oczywiście do Esów i Floresów! – wypaliłam.
W sklepie nie było dużo ludzi, więc po piętnastu minutach niosłam już siedem grubych paczek z książkami. Następnie poszliśmy do apteki. Roznosił się tam niezbyt przyjemny zapach. Podeszłam do lady, wyciągnęłam pergamin i zaczęłam odczytywać pulchnej kobiecie:
- Poproszę półtorej szufelki skrzydeł muchy, 3 włosy z ogona jednorożca, 500g sproszkowanej skórki ropuchy, 20 par oczu żuków, 30ml smoczej krwi i 2 duże kawałki bezoaru. Aha, jeszcze 5 strączków białej magicznej fasolki, 10 łodyżek rzeżuchy i 60g suszonej skórki z pamarańczy.
- Piętnaście knutów. – odpowiedziała pulchna sprzedawczyni wręczając mi spory tobołek.
Zapłaciłam i wyszłam. Potem kupiliśmy składany teleskop, cynowy kociołek numer 2, wagę z odważnikami, zestaw szklanych fiolek, 3 komplety czarnych szat roboczych, jeden czarny płaszcz zimowy, czarną, spiczastą tiarę i parę rękawic ochronnych ze smoczej skóry.
W końcu została nam tylko różdżka. Tak bardzo tego wyczekiwałam, a teraz... po prostu się bałam. A jeśli nie będzie dla mnie odpowiedniej różdżki? – martwiłam się.
Poszliśmy do Ollivandera. Gdy tylko weszliśmy, staruszek powitał nas okrzykiem:
- Witam! Nowe pokolenie Wealey`ów, co? – Wszyscy pokiwaliśmy głowami. Zdziwiło mnie, że ten staruszek jeszcze się trzyma. – No więc, proszę: dąb i smocze serce, 10 cali, sztywna. Proszę machnąć. – Machnęłam. Nic się nie stało. – Nie... No to może cis i włos jednorożca, 9 i ¾ cala, także sztywna. – I znów nic się nie stało. – Hmm... Drzewo różane i pióro feniksa, 11 cali, lekko zakrzywiona. – Znowu klapa. – Kasztanowiec i smocze serce, 7 cali, giętka i dopasowująca się do ręki. – Kolejna nieudana próba. Już się zaczęłam martwić, gdy w końcu... – Brzoza i włos jednorożca, 12 cali, giętka i elegancka. – Wzięłam różdżkę do ręki i poczułam miłe ciepło rozchodzące się po palcach. Z różdżki wystrzeliły złote iskry. W końcu miałam swoją własną różdżkę!!!
Zapłaciliśmy panu Ollivanderowi. Ja i James wróciliśmy do Dziurawego Kotła, rozmawiając o Hogwarcie, a rodzice i Fred poszli kupować wyposażenie mojego braciszka. Gdy przyszli, zjedliśmy jeszcze po kawałku ognistej pizzy, umówiliśmy się z Jamesem na następny dzień i wróciliśmy do domu.

[ 16 komentarze ]


 
3. Pokątna
Dodała Roxanne Sobota, 17 Maja, 2008, 16:57

Doczekaliście się następnej notki. Bardzo przepraszam za ten błąd z wiekiem Roxanne (patrz: poprzednie komentarze). Naprawdę nie zauważyłam tego. Czy bardzo Wam to przeszkadza? Jeśli tak, to będę musiała uwzględnic to w następnych notkach. Jeśli nie, to zostanie tak jak jest.
Życzę miłego czytania!


W sobotę rano obudziłam się o 8:30. Reszta rodziny jeszcze spała. Ale ja nie mogłam już dłużej drzemać. Nie wytrzymałabym. Jeśli już wtedy prawie eksplodowałam, to co by ze mnie zostało, gdybym leżała sobie spokojnie w łóżeczku?! W końcu dzisiaj idziemy na Pokątną! To moje pierwsze ważne magiczne zakupy! Już nie mogłam się doczekać pięknie oprawionych książek i miedzianych kociołków. A sprawa która mnie w pełni podniecała. to wybór różdżki. Jaka ona będzie? – zastanawiałam się.
Tak rozmyślając, poszłam do swojej łazienki. Zważając na to, że wszyscy jeszcze spali, wpuściłam do ogromnej wanny wodę i odkręciłam wszystkie kurki z płynami do kąpieli: migdałowym, pomarańczowym i różanym. W końcu, dzisiaj jest wielki dzień, więc muszę być wypoczęta, pięknie pachnieć i wyglądać, i w ogóle.... Siedzenie w takiej wannie jest takie relaksujące... Można myśleć o niebieskich migdałach, zapominając o jakichkolwiek troskach. Mogłabym tak siedzieć godzinami i nic nie robić.
Po półgodzinnym leżakowaniu w wannie, musiałam jednak wrócić do rzeczywistości i wyjść z niej. Z tego co słyszałam, to wszyscy byli już na nogach. Czułam też bardzo fascynujący, morski zapach. Wyszłam z łazienki, poszłam do swojego pokoju i wyjrzałam przez okno. Dzień zapowiadał się bardzo upalnie. Założyłam zwiewną, niebieską sukienkę w białe kwiatki, a włosy spięłam do góry czarną klamrą. Co tak pachnie? To chyba z kuchni…- pomyślałam.
Zeszłam na śniadanie. Miałam taki apetyt, że wzięłam sobie solidną porcję SAŁATKI Z OŚMIORNICY i zjadłam cztery tosty.
W końcu, za dziesięć jedenasta, stanęliśmy wszyscy przed naszym kominkiem. Do Dziurawego Kotła mieliśmy dostać się za pomocą proszku Fiuu. Cała podekscytowana, wzięłam garść zielonego proszku, a chwilę potem byłam już w barze. Zaraz po mnie pojawiła się reszta rodzinki. Jednak przed przejściem na Pokątną wypiliśmy po szklaneczce dyniowego soku. Już mieliśmy wyjść na podwórko, gdzie stał magiczny mur, gdy nagle ktoś podszedł mnie od tyłu i zasłonił mi oczy dłońmi....

CDN

[ 11 komentarze ]


 
2. Dzień jak każdy inny
Dodała Roxanne Niedziela, 11 Maja, 2008, 16:08

Hejka! Oto nowa notka. Bardzo dziękuję za wszyskie komentarze. Nie wiedziałam, że tak bardzo spodoba Wam się poprzedni wpis. A teraz, zapraszam do czytania.



W piątek rano obudziłam się z krzykiem na ustach:
- Freeeed!!! Zabiję Cięęę!!! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co?! Przecież mam budzik! Nie musiałeś wylewać mi kubła lodowatej wody na głowę!
- Siostrzyczko, owszem, masz budzik, ale ponieważ taka staruszka jak ty jest już głucha, to nie słyszała, że budzik dzwonił dwie godziny temu. – Odpowiedział z figlarnym uśmieszkiem na ustach. – Mama kazała ciebie obudzić.
- Ale chyba nie w ten sposób, ty pusta głowo!
- Nie... jak to leciało? – Udał, że się zamyślił. Chwilę potem odezwał się naśladując głos mamy. – „Obudź Roxanne, tylko delikatnie. Wczoraj siedziała z nami prawie do drugiej w nocy i wypytywała o Hogwart. Nie mogliśmy jej wygonić.” Ale, ponieważ moja siostra nie czuje już nic poza bólem reumatycznym, to nie było sensu budzić ją delikatnie lub niedelikatnie. I tak by nie poczuła.
- Ty pawianie! A teraz wyjdź, chcę się ubrać.
- No wiesz, ty nie musisz. W końcu Pani Delikatna może przyjść w piżamce i szlafroczku.
Rzuciłam w niego poduszką. Gdy wyszedł, umyłam się (mam własną łazienkę, tuż koło swojego pokoju ) i ubrałam w beżowe rybaczki i zieloną bluzkę na ramiączkach. Oczywiście nie zapomniałam związać włosów w warkocz (mama powitałaby mnie z okrzykiem: „Roxanne, włosy!”).
Zeszłam do kuchni. Wszyscy zajadali się jajkami na miękko i tostami. Gdy weszłam, powiedziałam:
- Witaj kochana rodzinko! Mamo, będziesz musiała dać mi nową pościel, bo Pan Bardzo Mały Rozumek obudził mnie dzisiaj bardzo mokrym sposobem.
- Fred, prosiłam żebyś to zrobił delikatnie!
- Ale mamo...
- Fred, niezły sposób! Będę musiał tak budzić waszą mamę, gdy zaśpi. Ale wiesz, mogłeś jej podrzucić kilka mrówek pod kołdrę... – przerwał mu tata. Mama zgromiła ich wzrokiem tak, że nikt więcej nie odważył się powiedzieć czegokolwiek. W końcu, po jakichś 10 minutach ciszy, zapytałam tatę zaciekawiona:
- Tato, czy James, syn Cioci Ginny i Wujka Harrego, też przypadkiem nie idzie w tym roku po raz pierwszy do Hogwartu?
- Idzie, a czemu pytasz?
- Może spotkalibyśmy się jutro na Pokątnej?
- To dobry pomysł, wyślij mu sowę.
Tak więc, napisałam do Jamesa list, a jego treść była następująca:

Drogi Jamesie,
tata mówił mi, że ty, tak jak ja, idziesz w tym roku po raz pierwszy do Hogwartu. Może spotkalibyśmy się jutro na Pokątnej, aby zrobić wszystkie potrzebne zakupy? My będziemy w Dziurawym Kotle o 11:00. Odpisz czy możesz przyjść.
Roxanne Weasley


Wypuściłam sowę i zajęłam się codziennymi sprawami, czyli zmywaniem, sprzątaniem, pomaganiem mamie w gotowaniu, itp. Patrzyłam jak mama osusza mi różdżką pościel i marzyłam, że po roku spędzonym w Hogwarcie ja też tak będę umiała. Wieczorem przyszła odpowiedź Jamesa:

Roxanne,
bardzo dziękuje za zaproszenie, ale byłem na Pokątnej już wczoraj. Ale może spotkamy się 1 września przed wyjazdem do Hogwartu? I razem pojedziemy na dworzec King`s Cross?
Ucałowania
James


Jaka szkoda... A tak się cieszyłam, że na Pokątnej będziemy razem.... I że będę miała jakieś towarzystwo... Przeczytałam rodzicom list i wysłałam Jamesowi odpowiedź, aby przyjechał do nas 31 sierpnia z całym szkolnym wyposażeniem, no i oczywiście z Rodzicami. Umówiliśmy się, że cała ich rodzina zostanie u nas na noc, a następnego dnia rano pojedziemy wszyscy razem na dworzec.
Pod koniec dnia byłam tak zmęczona, że nawet nie marudziłam, gdy Rodzice kazali mi iść spać. Tak naprawdę, to nawet nie zuważyłam jak szybko minął mi ten dzień... Gdy moja ruda główka dotknęła miękkiej poduszki, moje wielkie, zielone oczy zamknęły się machinalnie, a ja odpłynęłam w krainę snów... Zdążyłam tylko pomyśleć: „Jutro idziemy na Pokątną.”.

[ 109 komentarze ]


 
1. Utęskniony list.
Dodała Roxanne Piątek, 09 Maja, 2008, 22:28

Dzisiaj rano obudziłam się jako zwykła Roxanne Weasley. Teraz moje imię brzmi: Roxanne Weasley Najszczęśliwsza ze Szczęśliwych Niezwykłych Ludzi na Ziemi. No tak, może zacznę od początku.
Było około 3h po południu. Siedziałam sobie u siebie w pokoju, patrząc na wszystko i na nic. Patrzyłam na brązową, bukową, ogromną szafę, na mały stoliczek nocny, na moje łóżko, na biały żyrandol, na wielkie lustro wiszące nad moim łóżkiem, na obszerną biblioteczkę, na mały, różowy dywanik, który dostałam od babci... A potem znów zanurzałam się w marzenia.... Marzenia o ciepłych czterech łóżkach, o dormitorium, o dokuczaniu staremu woźnemu, o łamaniu regulaminu szkolnego... Ale czy ja w ogóle się tam dostanę? – martwiłam się.
Zaczynał się drugi miesiąc wakacji, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. To prawda, że po pierwszym miesiącu spędzonym we Włoszech, przyjechałam opalona i pełna energii, ale teraz... Kompletna klapa... Z zamyślenia wyrwała mnie mama:
- Dzieci, chodźcie na obiad!
Usłyszałam szybkie schodzenie po schodach. To zapewne Fred, biegnie do kuchni. Chwilę później usłyszałam głos taty:
- Roxanne, zejdź na obiad. Specjalne zaproszenie mamy przysyłać?
Zbiegłam do kuchni, w której roztaczał się przepiękny zapach.
- Roxanne, zrób coś z tymi Twoimi włosami. Chyba nie chcesz ich włożyć do buraków, prawda?
- A co, dzisiaj same buraki na obiad? – zażartowałam i poszłam z powrotem do swojego pokoju, zrobić coś ze swoimi „niesfornymi kosmykami”. Mama ma na ich punkcie świra. Sama ma czarne i krótkie włosy, sięgające za ucho, a moje po prostu uwielbia! Uważa tylko, że „wpadają do wszystkiego” i „zbierają kurz”. Tak więc spięłam swoje rude, długie do pasa włosy w gruby warkocz i z burczącym brzuchem zasiadłam z resztą rodzinki do obiadu. Nie jedliśmy jednak samych buraków. Zaczęliśmy od zupy grzybowej (mojej ulubionej). Jako drugie danie był...
- Schab ze śliwkami! I pyzy! I buraki! – wykrzyknął mój kochany braciszek głodomór. I gdy Fred (jako pierwszy) nakładał sobie pyzy, przez otwarte okno kuchni wleciały dwie sowy i wylądowały w... misce z buraczkami! Biało-szara sowa wyciągnęła do mnie nóżkę z listem, który odwiązałam i odleciała. To samo zrobiła brązowa sowa Freda. Spojrzałam na list. Był na nim narysowany lew, borsuk, orzeł i wąż. „Godło Hogwartu” – pomyślałam. Drżącymi rękami otworzyłam kopertę. Na jednym z pergaminów były napisane tak wytęsknione przeze mnie słowa, od kiedy Fred znalazł się w tej szkole:


Szanowna Panno Weasley,
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy Pani sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Neville Longbottom
zastępca dyrektorki.



Nie wiem ile czasu po przeczytaniu listu, może po 15 sekundach, może więcej, a może mniej, powiedziałam ochrypłym, ale szczęśliwym głosem:
- Dostałam się! Przyjęli mnie do Hogwartu!!!
- Witamy w naszej szkole, siostrzyczko – odpowiedział mi Fred.
- To w sobotę rano idziemy na Pokątną. – oznajmił tata i wszyscy wróciliśmy do obiadu, który nie był już tak spokojny, jak przed otrzymaniem listów.
Musiałam to wszystko opisać w tym nowiusieńkim pamiętniku, bo wewnątrz mnie, eksploduje masa uczuć.


Mam nadzieję, że się podoba. Dzięki za komentarze.

[ 17 komentarze ]


 
Witam!
Dodała Roxanne Piątek, 09 Maja, 2008, 17:55

Cześć wszystkim! Jestem Lara i będę prowadzić pamiętnik Roxanne Weasley (córki George`a Weasleya i Angeliny Johnson). Mieszkam za granicą, więc gdy będę przyjeżdżać do Polski, mogę nie mieć dostępu do kompa. Zresztą, Wy pewnie też będziecie na wakacjach i nie będziecie czytać wszystkich wpisów. :-D
Pierwsza notka powinna ukazać się już dzisiaj.
Pozdrowionka
Lara

[ 13 komentarze ]


« 1 2 3   

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki