Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powrót ]

Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 19:31

Wspomnienie 47.

Serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy skomentowali poprzedni wpis! Jestem Wam wdzięczna za tyle komentarzy, one bardzo pomagają i stymulują do pracy :) A teraz kilka odpowiedzi:
-anonim, Regulus zginął tak, jak to opowiedział Stworek w ostatnim tomie przygód HP, zresztą to właśnie w pobliżu domu Blacków na Grimmauld Place tamtej nocy ukrył się Snape z Audrey;
-<<<3 tak, odwzajemnił go, ponieważ nie było tak, że non stop pamiętał o Lilly, a Audrey fascynowała go... chwila słabości, ujmijmy to tak;
Jeszcze raz dziękuję i zapraszam do czytania! Potem wpadnijcie też do pamiętnika Dracona :-)


***

-Ile razy można pani powtarzać, panno Fawcett, że korzeń krokusa powinien być posiekany w kostkę, a nie w paski? Czy nie mówiłem też, że olejku z lipowej kory należy dodawać po kropli, c a ł y czas mieszając? Niestety, to, co pani właśnie uwarzyła, z całą pewnością nie ma nic wspólnego z eliksirem tojadowym, a zatem nadaje się tylko do kosza.- to mówiąc, wskazał dyskretnie dłonią kamienny zlew w rogu sali. -Proszę oczyścić stanowisko. Egzamin nie zostaje zaliczony, zero punktów.
-Ale… przecież zdałam teorię na siedemdziesiąt siedem procent!- brązowowłosa Puchonka spojrzała na nauczyciela błyszczącymi znacząco oczyma, protestując szeptem lecz on zawinął tylko szatą i odpowiedział:
-Ale nie zdała pani praktyki, a cóż za znaczenie ma teoria bez praktycznego jej zastosowania?
Dziewczyna zamknęła usta i, spuściwszy wzrok, przystąpiła ze zrezygnowaniem do czyszczenia kociołka, podczas gdy on wyminął ją, by skierować się ku Hermionie Granger, mieszającej gorączkowo w kociołku na ławce obok.
-Eliksir uśmierzający ból…- odczytał ze zmiętej i mokrej od pary kartki, która leżała na brzegu blatu i przeniósł wzrok na zawartość kociołka, starannie omijając Gryfonkę. …- zobaczmy.- ocenił rzutem oka barwę eliksiru (był biały i gęsty jak jogurt) i spokojnie wziął do ręki sztylet, leżący niedaleko pootwieranych torebek z nasionami perukowca, suszonymi pestkami mango oraz żółtymi jagodami kiopi. Gdy przesunął ostrzem po opuszku serdecznego palca, usłyszał, jak Granger przełyka ślinę. Kropelka krwi wypłynęła z rany. Nabrał specjalną łyżeczką odrobinę eliksiru i, podkładając lnianą ściereczkę pod palce, starannie polał go wywarem Granger, wiedząc dobrze, jaki będzie efekt. Nie zdziwił się, gdy w przeciągu trzech sekund rana przestała bolec i zmniejszyła się do czerwonej, niewielkiej szramy. Granger odetchnęła z ulgą, ale gdy na nią spojrzał, w jej wzroku zobaczył wyraźną obawę, ukrytą niestarannie pod maską pewności siebie ( ach, jakie to typowe dla mieszkańców Gryffindoru , pomyślał, obrzucając wzrokiem blat i zawieszając go na torebkach z nasionami).
-Dlaczego zostawiła pani otwartą torebkę z nasionami perukowca?- zapytał łagodnie. -Nie wie pani, że nasiona kruszeją pod wpływem powietrza i tracą swoje właściwości, jeśli zostaną wystawione lekkomyślnie na działanie tlenu i wilgoci na dłużej, niż kwadrans?
-Wiem, ale… dopiero co je otworzyłam i nie zdążyłam zamknąć… nasiona perukowca dodaje się tuż przed zdjęciem kociołka z ognia.- odpowiedziała bez tchu, sztywniejąc. Uniósł niedostrzegalnie brwi i wygiął wargi.
-Tak, w istocie… ale zanim wystawię pani ocenę… zanim pani sprzątnie, nasiona stracą swoje właściwości. Można je oczywiście kupić w każdej aptece, ale taka niestaranność i brak pomyślunku oraz wyobraźni mogą panią kosztować w przyszłości coś więcej, niż cztery sykle, zwłaszcza, jeśli będzie miała pani do czynienia na przykład ze skórką rododendrona albo marynowanymi canero .
Nie odpowiedziała mu tym razem, poprzestając na pełnym wyczekiwania spojrzeniu. Tylko zaciśnięte do białości pięści mogły sygnalizować, jak bardzo jest zdenerwowana.
Jeszcze raz omiótł wzrokiem stanowisko a także eliksir, a potem powiedział niechętnym głosem:
-Może pani oczyścić stanowisko. Egzamin zostaje zaliczony… cztery i pół punktu na pięć.
Granger otworzyła usta w pierwszej chwili, lecz mądrze powstrzymała się od komentarza i zajęła sprzątaniem swoich rzeczy. Chwilę stał, obserwując ją z rozbawieniem pomieszanym z kpiną, a potem podszedł do biurka i przysunął do siebie dwa pergaminy. Każdy z nich zatytułowany był w ten sam sposób: wyraźnym, starannym pismem napisane było u góry „EGZAMIN PRAKTYCZNY Z ELIKSIRÓW - KLASA I, SEMESTR I (EGZAMINATOR: S. SNAPE)”, zaś poniżej było podane imię oraz nazwisko egzaminowanego i wiele rubryk do wypełnienia. Severus Snape usiadł przy biurku i, nie odpowiedziawszy na „do widzenia” Granger, zaczął je wypełniać, nie dopuszczając do siebie myśli o potwornym bólu głowy i niedalekiej przyszłości.

*



Niedaleka przyszłość wyglądać miała w następujący sposób: do siedemnastej musiał przeegzaminować jeszcze cztery osoby, w tym tylko jedną ze Slytherinu, a pozostałe z Gryffindoru (1) i Ravenclawu a później w ramach rozrywki musiał sprawdzić około pięćdziesięciu prac i testów (i tak miał ich już za sobą jakieś paręset sztuk).
Był to trzeci dzień egzaminów praktycznych z eliksirów dla pierwszoklasistów po pierwszym semestrze nauki w Hogwarcie i zarazem siódmy dzień egzaminów teoretycznych drugoklasistów, trzecioklasistów i czwartoklasistów. Nie była to wielka przyjemność, biorąc pod uwagę, że na dworze sypał śnieg (tydzień po Nowym Roku), a w lochach temperatura sięgała zera, szczególnie o poranku, bo potem porozstawiane metalowe gargulce z rozpalonymi, magicznymi głowniami w środku nagrzewały loch do znośnych pięciu - siedmiu stopni (więcej nie życzył sobie mieć, aby zachować idealne warunki do warzenia eliksirów).

*



Zaledwie zegar na wieży szkolnej wybił trzecią, do drzwi lochu zapukano, więc poszedł je otworzyć i wpuścić kolejną parę uczniaków, marzących o zaliczeniu pierwszego w swoim życiu egzaminu z eliksirów. Tym razem był to Draco Malfoy z jego domu i Arwena Futcher z Ravenclawu. Wróciwszy do biurka, skrzywił wargi i przesunął z nieprzyjemnym hurgotem w ich stronę wielki, szklany słój, wypełniony zwiniętymi kartkami.
-Proszę wylosować po jednej kartce.
Oboje wyjęli kolejno po zwitku i odczytali nazwę eliksiru do uwarzenia. Draco zbladł trochę, Arwena zaś nie zmieniła wyrazu twarzy. Typowa Krukonka.
-Proszę zająć stanowiska, kartki połóżcie obok.- polecił a po chwili dodał: -Gotowi? A więc zaczynajcie. Macie sześćdziesiąt minut.
Przez chwilę obserwował ukradkiem ich poczynania. Futcher najwyraźniej wylosowała coś z dziedziny zielarskiej, bo właśnie pieczołowicie rozkładała zioła, podgrzewając w międzyczasie w kociołku ćwierć uncji oleju z trawy morskiej… teraz pewnie wyjmie pestki dyni, jeśli to eliksir fluidowy, no chyba że… nie, jednak zajęła się miażdżeniem fasolek i wyjęła maść z pestek winogron… a więc to eliksir barmański… a co u Dracona?
Przy drugim stanowisku młody Malfoy szukał czegoś w swojej torbie ze składnikami, nie zauważając, że podgrzewa pusty kociołek… wciąż szuka, nie czuje wolno intensywniejącego zapachu przegrzanej cyny… Fluerto!… no, teraz dopiero się obudził, jak padło zaklęcie… rozłożył sobie torebki z żukami i chrząszczami, czyżby eliksir damasceński? Zawsze uważałem, że to zbyt trudne dla pierwszoklasisty, bo trzeba wieloletniej precyzji, aby wyklarować odpowiednią konsystencję i kolor… Draco jednak powinien sobie poradzić… teraz podgrzewa mieszankę ziół z dodatkiem płatków róży i kilkoma kroplami wywaru z marynowanych czułków szczuroszczeta, a sam zajął się siekaniem ogonów szczurzych, bardzo dobrze, rozsądne podejście, oszczędza czas…
Pokiwał lekko z zadowoleniem głową. Draco uchwycił jego spojrzenie i pokraśniał lekko, a potem uśmiechnął się prawie niezauważalnie i zajął dalej krojeniem. Futcher mieszała energicznie chochlą, co i rusz zerkając na palnik. Na razie można ich zostawić . Usiadł przy biurku i przysunął do siebie kilka prac. Zaczął je systematycznie i uważnie sprawdzać, co pewien czas kontrolując pracę uczniów poznając po dźwiękach, co robią.

*



„Dlatego eliksir z nasion drzewa Minge uchodzi za jeden z najbardziej wyrafinowanych eliksirów na świecie i za jeden z najdroższych. Stosuje się go tylko w niewielkich dawkach o stężeniu nie większym…”- nie zdołał przeczytać zdania do końca, gdyż ze skupienia wyrwał go jakiś głos.
-Profesorze… skończyłem już.
Uniósł wolno wzrok znad trzymanego pergaminu i spojrzał prosto w chłodne, pokorne oczy młodego Malfoya.
-Masz jeszcze pięć minut. Jesteś pewien, że wszystko zrobiłeś zgodnie z zasadami?
W odpowiedzi chłopak przytaknął ruchem głowy. Uniósł się zza stołu i, rzuciwszy przelotne, krótkie spojrzenie na pochyloną badawczo nad swoim kociołkiem Krukonkę, podszedł do drugiego stanowiska.
Spokojnie zmiął kartkę z napisem „eliksir damasceński” i zajrzał do wnętrza kociołka. Na widok rzadkiego, srebrzystego płynu, z którego unosiła się mieniąca się w półmroku lochu para na jego twarzy pojawił się milszy wyraz, choć wciąż starannie ukryty pod powłoką oschłości i dystansu.
-Bardzo dobrze, doskonały połysk.- powiedział krótko i zamieszał chochlą w kociołku. -Najwyraźniej sprzedano ci przesuszone łodygi lewkonii. Spójrz, nie rozpuściły się do końca… gdyby były odpowiednio ususzone- tylko z wierzchu a w środku soczyste- teraz nie byłoby po nich ani śladu.
-Rozumiem.- Ślizgon nie spuszczał wzroku z profesora ani na sekundę. Obserwując, jak Snape zagarnia delikatnym ruchem dłoni parę ku sobie i wyczuwa zapach, przełknął niegłośno ślinę.
-Wyczuwalna nuta róży i lawendy… intensywna woń kory brzozowej i korzeni szarotki… zharmonizowany, delikatny, ale mocny zapach. Brawo, Draco. Pięć punktów.
Chłopak zaczerwienił się a na jego bladej twarzy pojawił się uśmieszek.
-Dziękuję panu, profesorze.- skłonił się lekko. -Zawsze wiedziałem, że jest pan Mistrzem Eliksirów.
-Wystarczy.- uniósł łagodnie dłoń i powstrzymał się od skrzywionego uśmiechu. -Spakuj się i oczyść stanowisko, Draco… panno Futcher, czas minął. Jest pani gotowa?

*



-A więc Potter i Wilson… no, czego tak stoisz, Potter? Podejdź tu! Chyba nie sądzisz, że wylosuję za ciebie eliksir, a może jeszcze go przyrządzę, co?
Słój ze zwitkami po raz kolejny (i ostatni) tego dnia pokonał z hurgotem trasę po biurku. Rzecz dziwna lecz w jego szurnięciu było słychać jakąś wrogość i niechęć… tylko czyją?
Elizabeth Wilson patrzyła czujnie na nauczyciela i przystojnego Gryfona w okularach, który właśnie zanurzył dłoń w słoju. Wyobraźnia płata mi figla, czy też naprawdę Snape wygląda, jakby żałował, że te zwitki nie są ostrymi szczypcami?
Poczuła nagły ból w czaszce i nie opanowała cichego krzyku. Snape patrzył prosto na nią a w jego oczach czaił się wstręt i gniew.
-Prze… praszam.- szepnęła, trąc czoło dłonią i uspokajając oddech.
-Nic się nie stało.- odpowiedział. Jego twarz znowu była ziemista, zamknięta dla postronnego człowieka lecz de facto pełna ukrytych uczuć i myśli. Może to też było widmo, te ziejące złością czarne oczy nauczyciela eliksirów?
Uspokój się, Elisabeth, tylko spokojnie, zaraz podchodzisz do egzaminu , powiedziała sobie w duchu, podczas gdy Harry odczytał swoje zadanie (twarz mu się zasępiła) i nadeszła jej kolej na losowanie. Starając się jak najszybciej zapomnieć o niekontrolowanej i niechcianej legilimencji, wsunęła dłoń do słoika.
To zdarzyło się po raz drugi, że niechcący odczytała czyjeś myśli, a ten ktoś wyrzucił ją ze swojego umysłu… że też akurat teraz musiała stracić panowanie nad sobą i to w obliczu Snape’a, który -wyczuła to intuicyjnie- był świadom tego, co się przed chwilą stało. Przecież wszyscy wiedzą o tym, że Snape gnębi Harry’ego Pottera… to nie jest nic niezwykłego… .
A jednak: mimo że i ona nie raz była świadkiem objawów niechęci Snape’a wobec czarnowłosego Gryfona, który rozkładał obok fiolki z płynami i torebki z ingrediencjami, była pewna, że ta niechęć ma swoje ukryte, prywatne podłoże i strasznie ją to nurtowało. „Masz wyjątkowo wyraźną aurę, jesteś wrażliwa na wszelkie fale i uczucia, może ci być trudno z tym żyć” , przemknęły jej przez głowę słowa dziwnej, fantazyjnie ubranej kobiety, którą spotkała pierwszego dnia w Hogwarcie, jak próbowała odnaleźć drogę do salonu swojego domu i zabłądziła. Później starsze koleżanki wyjaśniły jej, że najprawdopodobniej zetknęła się z Sybillą Trelawney, która nauczała wróżbiarstwa starsze klasy i nie cieszyła się poważaniem tak wśród uczniów, jak i wśród grona pedagogicznego (chociaż to drugie było nieco ukrywane).
Potrząsnęła głową, żeby wyrwać się z zamyślenia i w skupieniu odczytała raz jeszcze nazwę eliksiru. „Wywar żywej śmierci”… a więc, do pracy i zero odbierania wszelkich myśli i fal! Na egzaminie z eliksirów nie ma miejsca na tak absurdalne i nienamacalne „bzdury”.

*



Jak tylko oboje zajęli swoje miejsca i skupili na pracy, pozwolił sobie na zerknięcie w stronę Elisabeth Wilson. Niezwykłe, że w tak młodym wieku potrafiła włamać się do jego myśli… nie, właściwie to nie było włamanie… ona zrobiła to nieświadomie, na razie jest tym jeszcze przerażona, wystarczyło spojrzeć na jej twarz, gdy przerwałem kontakt… i te myśli akurat dotyczyły Pottera, tego małego, aroganckiego w ojca, przekonanego o własnej nieskazitelności i wspaniałości smarkacza, który na każdej lekcji eliksirów robił tak elementarne błędy, że chyba tylko wielki szacunek (zabawne!) i adoracja, jaką się cieszył w otoczeniu swoich małych, gryfońskich przyjaciół oszczędzały mu zasłużonego w pełni śmiechu i wykpienia!
Tak, może i jestem podły oraz złośliwy , pomyślał, przenosząc spojrzenie z pochłoniętej mieszaniem Krukonki na wyraźnie zdezorientowanego Pottera, ale nikt mi nie powie, że Potter jest orłem z eliksirów… może sobie radzić na innych przedmiotach, ale z eliksirów jest totalnym zerem i to chyba też odziedziczył po ukochanym tatusiu…
Teraz z prawdziwą, gorzką przyjemnością obserwował, jak Potter kroi ogony jaszczurcze a potem dodaje je wszystkie naraz do kociołka, z którego buchnęła ciała, gęsta para. Najwyraźniej nie doczytało się stronicy o tym, iż ogony jaszczurek należy dodawać p o j e d y n c z o, bo inaczej eliksir zwarzy się na samym początku, co, Potter? To też masz po ojcu, tę szaloną pewność siebie i ignorancję dla wszelkich zasad, obojętnie, czy to instrukcji warzenia eliksirów, czy regulaminu szkolnego… jeśli nie będziesz uważał, skończysz tak, jak on…
Zagryzł wargi aż do bólu, bo przypomniało mu się wspomnienie tamtego wieczora, gdy James Potter, chcąc dosięgnąć wyżyn poniżenia i okpienia Smarkerusa, niechcący sięgnął dna i granicy, za którą czekało wyrzucenie ze szkoły a może nawet i narażenie na śmierć…

cdn.

Komentarze:


Karola6693
Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 22:31

Fajna notka ;)
Czekam na ciąg dalszy :)

 


Sol Angelika (Julia Darkness)
Wtorek, 05 Sierpnia, 2008, 23:45

Mysli Seva ze szkoly, mialas z tym swietny pomysl, szczegolnie to z tymi egzaminami, identyko robilby Snape. Po prostu notka jest wybitna, na pewno to wiesz:-)
Pozdrawiam;-)

 


Afra Lupin
Środa, 06 Sierpnia, 2008, 13:50

świetna notka . czytam tw2ój pamiętnik od niedawna i bardzo mi sie podoba:)

 


Matix
Środa, 06 Sierpnia, 2008, 15:17

Notka bardzo fajna, trochę dziwne te przeskoki w czasie bo w jednej notce jest opisywany Snape z czasów kiedy spełniał zadanie Voldemorta w kolejnej opisujesz jego przygody kiedy był jeszcze młody a już w kolejnej opisujesz go jako nauczyciela. W pewnym momencie twoi czytelnicy sie pogubią, chociaż mi się to podoba ponieważ nie wprowadza to monotonii.
No i te myśli Severusa są fantastyczne. Po prostu W.

 


Aśka
Środa, 06 Sierpnia, 2008, 18:10

A mi te przeskoki w czasie bardzo się podobają. W końcu to myślodsiewnia i możesz przeskakiwać w czasie do woli :) Notka fantastyczna. Szczególnie myśli Severusa.
Czytam ten pamiętnik od samego początku i wg mnie jest najlepszy na tej stronie. Myślę, że mamy szczęście, że to akurat Ty prowadzisz Mślodsiewnie. W przeciwnym razie nie moglibyśmy czytać takich wspaniałych i fascynujących notek :)
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny wpis :)

 


Nutria(Hanna Abbott)
Środa, 06 Sierpnia, 2008, 18:41

W końcu notka.:) Zaczęło mi juz brakować Twoich długich i ciekawych notek, chociaż śmiem twierdzić, że owa nie należy do najdłuższych.
Dostrzegłam jedną zgubioną literkę, reszta była ok.
Jak ja lubię taką szczerą niesprawiedliwość Severusa^^, jak w przypadku oceniania Hermiony i Dracona.
Pozdrawiam.:)

 


Aurora
Środa, 06 Sierpnia, 2008, 23:31

Martusiu,
nie powiem,że mi się podobało, bo bym musiała skałamać...
tak, skłamać!
Bo to było genialne...
świetnie połączyłaś myśli Snape'a z sytuacją. Bardzo mi się podobały opisy i wytykanie błędów przy łączeniu i przygotowywaniu składników...
Cynizm i złóśliwość w wykonaniu Seva :) Miodzio:P
I na koniec ten ewidentny wyraz "miłośći" wobec Potterów...
ps. Kochana, poprawiam się i wciąż nadrabiam, buźki

 


Ann-Britt/ZKP
Czwartek, 07 Sierpnia, 2008, 14:46

Notka rewelacyjna, jak zwykle. Bardzo podobało mi się jak Snape znęcał się nad uczniami...(oczywiście opisy, a nie sam fakt!;P). Nie zauważyłam literówek. Fajny ten wątek z Elizabeth, cieszę się, że ciągle wymyślasz nowe rzeczy. Dzięki temu Twoje notki stają się znacznie ciekawsze.
Czekam na następne wpisy!
Pozdrowienia!;*

 


Parvati Patil
Sobota, 09 Sierpnia, 2008, 10:57

Notka jest rewelacyjna! Piękne opisy, świetne krytykowanie Harry&#8217;ego ze strony Snape&#8217;a, idealnie napisane uczucia Severusa oraz to, że notka tak wciąga sprawiają, że czyta się ten pamiętnik z taką przyjemnością...:) Naprawdę, piszesz genialnie. Tylko pozazdrościć talentu, ot co.:) Poza tym masz wspaniałe pomysły na notki, które sprawiają, że chce się po prostu czytać Twoją notkę przez tydzień. To chyba uśmiech losu dla Myślodsiewni, że tak świetnie trafiła na właściciela, bo chyba nikt tak dobrze by jej nie prowadziła jak Ty!
pozdrawiam Cię cieplutko
Parvati
P.S. Przepraszam za tak długie nie komentowanie-znowu byłam bez internetu.
P.S.S. U mnie nowa notka:)

 


Nutria(Hanna Abbott)
Sobota, 09 Sierpnia, 2008, 18:45

Droga Marto, nawet nie wiesz jak mi się ciepło w sercu zrobiło czytając Twój komentarz;], od razu zabrałam się do następnej notki, którą mam nadzieję dodać za kilka dni. Dziękuję Ci bardzo jeszcze raz i życzę weny twórczej do kolejnych notek Severusa i Malfoy'a, których nie będę kłamać wyczekuję.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje.

 


anonim
Sobota, 09 Sierpnia, 2008, 23:59

Nic dodac nic ująć. Twoje notki są swietne!!! I teraz tylko czekam na nastepną:D pozdrawiam

 


<<<3
Niedziela, 10 Sierpnia, 2008, 15:03

Totalna rewelacja! Powiem szczerze, że najbardziej lubię te wspomnienia, gdzie Snape jest nauczycielem w Hogwarcie itp. <z wątkiem Lily też oczywiście:D>
Nie wiem co napisać, na prawdę strasznie mi się podobało! ;)
Zadziwiające w myśloodsiewni jest to, że tak nakręcasz na jedną scenę, a później przeskakujesz w czasie i piszesz o czymś innym, zostawiając nas z niewiedzą dalszych losów :P
Błędów nie znalazłam, jedynie Elizabeth napisałaś raz przez 's'. I tyle:)
Zastanawiam się nad treścią. Bo rozumiem, że egzaminy odbywają się dla pierwszaków. Czy wywar żywej śmierci nie jest za trudny dla uczniów pierwszego roku?
I ta legilimencja wydaje się taka nieprawdopodobna u dziewczynki w jej wieku! I widocznie świadoma. Mam cichą nadzieję, że powiesz coś więcej na ten temat.
Pozdrawiam:)
PS. Długość w obu wpisach jest świetna - ani za długa, ani za krótka;)

 


Anka
Poniedziałek, 11 Sierpnia, 2008, 14:59

Notka po prostu suuuper !! Czekam na następną :) Mam nadzieję że rozwieje moje wątpliwości xP moim zdaniem długość idealna. A treść jeszcze lepsza :):) chciałabym tylko wiedzieć coś więcej o przeszłości Snape'a kiedy Lily była w ciąży i kiedy zmarła.
Pozdrawiam cieplutko i gratuluje talentu :P

 


Agusia ;)
Poniedziałek, 11 Sierpnia, 2008, 20:25

Tak, mi też brakuje tych informacji o Lily... a notka i jak zwykle: genialna. widzę, że dałaś nową postać, Elisabeth - też fajny pomysł :D czekam na dalszy ciąg!

 


Madeleine Halliwell
Środa, 13 Sierpnia, 2008, 13:23

pierwszy - moze drugi - raz tu jestem. podobała mi się ta notka. poczułam się tak jakbym siedziała w tym lochu i patrzyła na to wszystko z boku. świetna notka.
pozdrawiam

 


K@si@@@/ZKP
Piątek, 15 Sierpnia, 2008, 12:13

Świetnia notka.
Podoba mi się twój wciągający styl i brak błędów:)
Tak ci będę ochowąc i achować, bo ta myślodsiewnia jest myślodsiewnią, a nie jakąś tandetną podróbą.
Te przeskoki w czasie są fenomenakne, chociaż tutaj nie mamy żadnego dodatkowego wspomnienie, a Snape jest taki jaki być powiennien. Czekam z niecierpliwością na następną notkę i stwaim W!

 


Sophie Rose
Wtorek, 24 Lipca, 2012, 16:04

Wreszcie czas znecania sie nad uczniami!!!
Swietnie opisywalas Jego spostrzezenia, MISTRZA ELIKSIROW!!!
Wzmianka o tej legilimencji utwierdza mnie w przekonaniu, ze o tej dziewczynce jeszcze wspomnisz. Mam nadzieje...
Wybitnie!!!
PS. Nadal to glupie ALT mi dokucza, a jeszcze Z zamienia sie w Y i na odwrot. Tak nie da sie komentowac!!!

 


Sophie Rose
Wtorek, 24 Lipca, 2012, 16:08

Wreszcie czas znecania sie nad uczniami!!!
Swietnie opisywalas Jego spostrzezenia, MISTRZA ELIKSIROW!!!
Wzmianka o tej legilimencji utwierdza mnie w przekonaniu, ze o tej dziewczynce jeszcze wspomnisz. Mam nadzieje...
Wybitnie!!!
PS. Nadal to glupie ALT mi dokucza, a jeszcze Z zamienia sie w Y i na odwrot. Tak nie da sie komentowac!!!

 


Gandi
Sobota, 15 Marca, 2014, 09:57

it better myeslf.Just a few thoughts to add:1. LOVED the art direction. The Weasley's home scene when Harry first arrives is splendid, don't you think? You note the different color palette immediately - from icy bluish tones in the opening segments, it shifts to the warmth and golden light of his friends' surroundings.2. Felton conveyed a LOT even though he had a pitifully small amount of screen time. He's grown into a fine young actor.3. There was one poorly edited transition; action changed to the second pensieve scene way too abruptly. The rest of the film was splendid.4. Is it just me, or do you think they've sexed up Snape a bit? The hair seems a little fluffier...I dunno, there's something more appealing about his look in this film. Not that I wasn't panting for him already. And you are correct in labeling his time onscreen as "criminally inadequate." The series really should be entitled "The Tragedie of Severus Snape" - it is thus in my mind.

 


Rachid
Sobota, 15 Marca, 2014, 15:41

I have to agree with you on the review of the movie. I loved the books, and they were so easy to "see" in my mind as I was <a href="http://zlsdzilt.com">reindag</a> them. I always thought they did a good job translating the books into movies. But I agree with the depth lacking in this movie. I will however be adding it to the BluRay collection of all the other Potter movies...

1 2 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki