Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powrót ]

Sobota, 28 Czerwca, 2008, 14:56

Wspomnienie 42.

Dwa pokaźne żyrandole, złożone z dziesiątek, a może setek kryształowych i perłowych, misternie upiętych wisiorków zalewały salon subtelnym światłem. Pośrodku stał długi, dębowy, owalny stół, wokół którego ustawiono wysokie krzesła. W lewym końcu pokoju był piękny kominek, w którym teraz paliło się kilka szczap drewna, trzaskając i sypiąc iskry, natomiast w prawym końcu znajdowało się wiele oszklonych gablot i szafek. Na wprost stołu znajdowało się wysokie okno, zasłonięte beżowymi zasłonami, które ktoś ściągnął ozdobnie przy parapecie srebrnym kółkiem, imitującym gryzącego swój własny ogon węża. Na ścianie po lewej stronie okna wisiał oprawiony w staromodne, drewniane ramy portret Abraxasa Malfoya, ojca Lucjusza. Severus podejrzewał, że portret znalazł się tu bardziej z woli Hazel, niż Lucjusza i Narcyzy.
-… a więc, zdrowie młodej pary! - zawołał jowialnie jakiś mężczyzna w czarnej, eleganckiej szacie, unosząc puchar i patrząc na wszystkich z szerokim uśmiechem. Zgromadzeni wokół niego zawtórowali mu i wszyscy wychylili swoje puchary do dna, łącznie z siedzącą u szczytu stołu jasnowłosą, drobną kobietą w białej sukni i otaczającym ją ramieniem mężczyzną w czarnej szacie z wysokim kołnierzem. Teraz odstawił kielich i zawołał z zadowoleniem i nutą ironii:
-A mówiłem wam już, kogo spotkałem w Ministerstwie, kiedy załatwiałem nasz ślub?
Rozległ się szmer zainteresowania. Snape nadstawił także uszu mimo woli, bowiem z zasady nie przepadał za plotkami i nie dowierzał im: najczęściej były krzywdzące i niesprawdzone.
-Tego idiotę, kawalarza i bawidamka Jamesa Pottera. Załatwiał termin dla siebie i dla tej rudej szlamy, wiecie, Lily Evans.
Severus poczuł nagły zawrót głowy, nie związany z wypitym winem. Czując się tak, jakby zapadał się w ciemną otchłań, odsunął stanowczo od siebie kielich, wstał od stołu nieco za głośno i opuścił salon. Jak tylko znalazł się na tarasie, oparł się o zimny mur i zapatrzył w rosnące w ogrodzie zadbane cyprysy. Nie przeszkadzało mu to, że na zewnątrz było poniżej zera ani że niebo na horyzoncie miało czerwonawą barwę, zapowiadającą solidne opady śniegu.

*



Kolejny toast, kolejne życzenia i kolejna pusta butelka po szampanie do skrzynki. Piękna oprawa wesela, pomyślała, upijając łyk ze swojego kieliszka i uśmiechając się pokazowo. Uśmiechaj się, Narcyzo, w końcu panna młoda nie może sobie pozwolić nawet na najdrobniejszą zmarszczkę!
--A mówiłem wam już, kogo spotkałem w Ministerstwie, kiedy załatwiałem nasz ślub?- powiedział głośno jej mąż, oplatając ją ramieniem. Z grzeczności udała, że ją to interesuje, mimo że najchętniej wstałaby teraz i wyszła na chwilę do kuchni albo na dwór, by odetchnąć od weselnego rozgardiaszu i gwaru. Uniosła lekko głowę, opierając ją o ramię Lucjusza i kątem oka rozglądając się po sali. Goście, głównie przyjaciele i znajomi Lucjusza, wpatrywali się w niego z zainteresowaniem. Tylko Severus Snape sprawiał wrażenie odizolowanego od reszty, choć przemyślnie usadzono go wśród znanych mu osób, blisko młodej pary.
Tak, Severusa nic nie mogłoby zmusić do zabawy, jeśli sam tego nie chciał, w ogóle sprawiał wrażenie nietowarzyskiego ponuraka, ale to było tylko wrażenie. Tak naprawdę był o wiele bardziej wartościowym, wrażliwym, mądrym człowiekiem od większości siedzących przy stole gości, a już na pewno cieszył się największym jej poważaniem spośród nich. Może i bywał oschły lub zamknięty w sobie, ale nigdy nie zniżyłby się do zwierzęcości prezentowanej nierzadko przez kolegów Lucjusza i wbrew pozorom czuł i rozumiał o wiele więcej niż oni.
Teraz także zerkał ku Lucjuszowi niby z ciekawością, lecz jego zainteresowanie zbliżone było do zainteresowania Narcyzy. Tak, Severusa nigdy nie intrygowały plotki i sensacje. Cień był jego ulubionym miejscem.
-Tego idiotę, kawalarza i bawidamka Jamesa Pottera. Załatwiał termin dla siebie i dla tej rudej szlamy, wiecie, Lily Evans.
Narcyza mimowolnie spojrzała na Severusa i dotarło do niej, co powiedział Lucjusz. Zanim jednak mogła cokolwiek zrobić (zresztą i tak nie wiedziałaby chyba, co można zrobić dla człowieka, któremu właśnie wbito sztylet w serce?), Severus poradził sobie sam: wstał i wyszedł na taras bardzo szybko, niemalże po angielsku. W przelocie dostrzegła jego ściśnięte niemal konwulsyjnie szczęki i bladość oraz błysk w oku. Odczekała stosowną chwilę, a potem także wstała od stołu i, przeprosiwszy na chwilę gości, wyśliznęła się na taras. Jak tylko przekroczyła próg, mróz uszczypnął ją w odsłonięte ramiona i twarz. Piękna pogoda na zimowy, nocny spacer ze sztucznymi ogniami, przemknęło jej jeszcze przez głowę i ujrzała Severusa, opartego o mur i zapatrzonego niewidzącym wzrokiem w ogród.

*



Dobrze wiedział, że to, co zawładnęło nim po słowach Lucjusza, to zwyczajna zawiść, podszyta rozczarowaniem i, tak, oczywiście, rozwianiem złudnej nadziei. Powinieneś się był już dawno nauczyć, Severusie, że wszystkie nadzieje są złudne i nie warto ich mieć, powiedział sam do siebie w duchu. Dopiero teraz w pełni uświadomił sobie, że ślub Lilly i Pottera, notabene tak naturalna kolej rzeczy, była sprawą, o której nie chciał nigdy myśleć i której unikał, najpewniej przez strach przed bólem i zazdrością. Nieważne było, że tak naprawdę nie utrzymywał kontaktów z Lilly, że ona była związana z Potterem. Nieważne dla niego było to, co ich dzieliło, choć było tego o wiele więcej niż spraw ich łączących. Taka była przykra, bolesna, smutna prawda, z którą stanął oko w oko przed północą w nocy z czwartego na piątego grudnia podczas przyjęcia weselnego Lucjusza Malfoya i Narcyzy Black, od dziś- Narcyzy Malfoy.
-Wszystko w porządku? - usłyszał cichy, damski głos. Oderwawszy się od swych niewesołych myśli, ujrzał obok Narcyzę.
-Tak, wszystko w porządku.- odpowiedział szybko i dodał po chwili wyjaśniająco: -Wyszedłem odetchnąć świeżym powietrzem, w środku jest za gorąco.
-Tak, rozumiem.- pokiwała głową i uśmiechnęła się po swojemu, trochę niepewnie, łagodnie i życzliwie.
Nie można było jej nazwać piękną panną młodą, ale z pewnością prezentowała się z wielką klasą i urokiem wewnętrznym. Skromna, prosta, biała sukienka, takież pantofelki i niewyszukana, naturalna fryzura z loków ozdobiona małą, bialutką różyczką pasowały do niej jak ulał i sprawiały, że wyglądała wdzięcznie i elegancko. Choć uśmiechała się przez cały wieczór i nie można było jej przyłapać na najdrobniejszym skrzywieniu warg, to w jej oczach zauważalny był brak blasku i iskierki wesołości, jaką można było dostrzec niegdyś, podczas pobytu w Hogwarcie. Severus pomyślał, że chyba wie, dlaczego Narcyza jest tak… nie, „smutna” nie oddawało wyrazu jej oczu, już bardziej- przygaszona dlatego spojrzał na nią łagodniej.

*



Narcyza czuła, że nie powinna rozmawiać z nim na ten temat, ale z coś mówiło jej, że tak naprawdę on tego potrzebuje. Mogli mówić o pogodzie i weselu jeszcze długo, lecz jak długo i co potem? Wiedziała przecież, dlaczego Severus wyszedł na taras i wydawało jej się, że on też o tym wie, więc uznała, że lepiej będzie postarać się poruszyć dręczący go temat.
-Chodzi o ślub Lilly Evans i Pottera, prawda?- zapytała cicho, podchodząc bliżej. Specjalnie powiedziała: „Pottera”, a nie „Jamesa”. Severus najpierw odwrócił wzrok a potem, stoczywszy chyba jakąś straszną, wewnętrzną walkę z samym sobą, spojrzał na nią w taki sposób, że zabrakło jej tchu. Rozpacz i przygnębienie były pustymi słowami przy tym, co oddawało jego spojrzenie. Narcyzie ścisnęło się serce i poczuła przemożne pragnienie, by położyć mu dłoń na ramieniu, lecz nie zrobiła tego.
-Severusie…
-Jest zimno, poza tym goście się już pewnie niecierpliwią.- padła sucha odpowiedź. Maska, pomyślała, patrząc na niego i z całej siły próbując znaleźć słowa, które mogłyby przynieść mu otuchę. Wieczna maska, może to dlatego jest taki nieszczęśliwy.
-Severusie, ja wszystko wiem.- powiedziała niepewnym, cichym głosem. -Wiem, jak się czujesz, naprawdę cię rozumiem… widzisz… może ona… może Lilly nie była świadoma tego, co do niej czujesz… bo wtedy nie wyszłaby za niego… na pewno nie!
Spojrzał na nią już nieco milej, choć nadal ze szczególnym błyskiem. Narcyza zaczerpnęła tchu i brnęła dalej.
-Zawsze byłeś skryty i nigdy jej nie powiedziałeś, co do niej czujesz, prawda? Nie utrzymywaliście od dawna kontaktów… może myślała, że…
-Zerwaliśmy ze sobą kontakty przez to, że jestem śmierciożercą.- przerwał jej niby oschle, ale Narcyza wyczuła, że z trudem hamuje rwanie się głosu. Odwrócił głowę i zapatrzył się ponownie w cyprysy. W przeciągu tego ułamka sekundy, gdy odwrócił od niej głowę, ujrzała, jak bardzo zmieniły się jego oczy, ujrzała w nich jakiś blask, groźny i nieznany jej dotąd. Opanowanie, naczelna cecha śmierciożerców, przemknęło jej przez głowę. Tymczasem on dodał po krótkim milczeniu: -Lilly jest przeciwna temu ruchowi, zawiodła się na mnie, bo przyłączyłem się do Czarnego Pana.

*



-Nie wiedziałam.- szepnęła Narcyza, ale Snape mówił dalej; teraz w jego głosie zadźwięczał sarkazm pomieszany z pogardą, skrywający gorycz.
-A niby skąd miałaś wiedzieć? Nigdy nikomu o tym nie mówiłem… sam się zresztą dziwię, że mówię to…- przeniósł na nią wzrok i zreflektował się, widząc, że kobieta niemal kuli ramiona. Zniżył głos. -Przepraszam, Narcyzo. Nie wiem, co się ze mną dzieje, poniosło mnie.
-Nic się nie stało.- usłyszał jej szept. W jej oczach widać było cień bojaźni, na który sobie zasłużył. Był wściekły na siebie, że stracił panowanie nad sobą, że jeden głupi ślub wytrącił go z równowagi, że z powodu jednej panny młodej rani drugą: szanował Narcyzę, bo znał ją właściwie od pierwszej klasy i zawsze miał o niej dobre zdanie; nie była jedna z tych dziewczyn, co to się narzucają facetom, nie Owszem, zawsze była wesoła i potrafiła odciąć się, aż w pięty szło (najczęściej Lucjuszowi), ale miała klasę.
Potem zaczęła przygasać, gdy Bellatrix pojawiła się na scenie, zwłaszcza po pamiętnym spotkaniu przyszłych śmierciożerców, na którym Lucjusz zgłosił Narcyzę, ale Czarny Pan przejrzał ją i przyjął jej siostrę.
Odtąd Narcyza była zawsze w cieniu starszej siostry, a bynajmniej Severus odnosił takie wrażenie. Na szczęście, nie wpłynęło to na zmianę zdania Lucjusza, chociaż Severus cały czas czuł, że Lucjusz nie widzi wszystkiego, nie widzi, jak bardzo strach o niego odzwierciedla się na twarzy jego żony i jakiej miłości jest to wyrazem.
-Aaa, tu jesteście!- zawołał ktoś zadowolonym głosem, po którym Severus rozpoznał pana młodego. Lucjusz zręcznie przeszedł przez próg i w paru krokach zjawił się obok swojej żony, którą swobodnie objął ramieniem. Potem zwrócił się pół żartem, pół serio do swojego przyjaciela: -Severusie, no, no, nie poznaję cię! Sądziłem, że interesuje cię inna panna młoda, aniżeli moja żona!
-Przestań!- syknęła Narcyza, uderzając go lekko po dłoni ale Snape był opanowany i z zimnym spokojem patrzył na Lucjusza. Ten przewrócił oczyma i powiedział poufale:
-Stary, zrozum, to się musiało kiedyś stać, poza tym… myślałem, że przez tyle lat już ci przeszło.
-Lucjusz!- szepnęła Narcyza gniewnie. -Za chwilę północ, trzeba będzie wznieść toast a tutaj chyba tego nie zrobimy, prawda?
-Wracajmy do środka.- dodał Snape i wszyscy troje weszli z powrotem do oświetlonego pokoju. Lucjusz natychmiast wezwał domowego skrzata, aby doniósł szampana, a Narcyza poszła otworzyć drzwi, bo w tejże chwili zabrzęczał dzwonek.

*



Wciąż będąc pod wrażeniem niedawnej rozmowy z przyjacielem swojego męża, Narcyza minęła hall, opromieniony subtelnie światłem świec z kilkunastu złoconych kinkietów i pełen rodzinnych portretów i dotarła do drzwi. Gdy je otworzyła, ujrzała za progiem młodą, czarnowłosą kobietę oraz nieco starszego, ciemnowłosego mężczyznę. Oboje odziani byli w płaszcze z kapturami.
-Bellatrix? Rudolf?- zawołała z nutą miłego zaskoczenia, odsuwając się odrobinę na bok. -Nie spodziewałam się was tak wcześnie… wejdźcie do środka.
-Uciekł nam.- szepnęła z rozgoryczeniem Bella, ściskając siostrę formalnie. Narcyza spojrzała na nią z mieszanymi odczuciami.
-On będzie wściekły, prawda?- raczej stwierdziła, niż zapytała, a Bellatrix spojrzała na nią krótko i wzruszyła nieznacznie ramionami. Nie zdążyła już niczego powiedzieć, bo Rudolf podszedł żeby złożyć jej życzenia a już po chwili wprowadzała gości do salonu.

*



Severus zastanawiał się właśnie, jak długo będzie musiał jeszcze zostać, gdy w salonie nastąpiło poruszenie: oto panna młoda wprowadziła do pokoju parę nowych gości, którymi okazali się być jej siostra wraz z narzeczonym, Lestrangem. Snape spojrzał na nich dosyć niechętnie i zerknął na Lucjusza, który ruszył w stronę szwagierki z pełnym wyższości uśmiechem na bladej twarzy i kieliszkiem szampana w dłoni.
Nigdy nie przepadał za Bellatrix. Była wprawdzie bardzo oddana Czarnemu Panu i dość bystra, ale szła do celu po trupach, nieważne czyich. Być może posiadanie przy boku tak zdeterminowanej, bezwzględnej i zaślepionej wiarą w czarną magię osoby, jaką bez wątpienia była Bellatrix Black było dla Czarnego Pana bardzo ważne i dobre, jednakowoż nawet to w połączeniu z dążeniem do wspólnego poniekąd celu nie mogło zmienić podejścia Severusa do siostry Narcyzy. Zresztą, ona też nie sprawiała wrażenia osoby dobrze mu życzącej. W duchu podejrzewał, że tak naprawdę jest dla niej li i jedynie rywalem na drodze walki o priorytety wyznaczone przez Lorda Voldemorta, a tak na to wskazywało jej pełne pogardy i skrywanej niechęci zachowanie. Teraz też na jego widok skrzywiła wargi w czymś, co przy bardzo dużej ilości dobrej woli można by było nazwać uśmiechem (pomijając ten drobny fakt, że starsza panna Black nigdy nie potrafiła się uśmiechać jak normalni ludzie) pełnym drwiny oraz dumy i uniosła wyżej głowę.

*



Przywitawszy się zdawkowo z Lucjuszem, Bellatrix rozejrzała się z cieniem zainteresowania po salonie domu rodu Malfoyów. Większość gości pochodziło ze znanego jej doskonale kręgu zwolenników i sług Czarnego Pana. Przy brydżowym stoliku delektowali się whisky czterej mało istotni śmierciożercy o robiącej zdecydowanie złe wrażeni fizjonomii. Obok, w kącie, jakieś uwagi cichcem wymieniali Rokwood i Avery, dwaj zdecydowanie najbardziej brutalni i bezwzględni prócz niej śmierciożercy. Przy wielkim stole siedziało teraz tylko kilka osób, generalnie płci męskiej i stanu wolnego. Tuż przy wielkiej wazie z ponczem siedział jeszcze jeden śmierciożerca: chudy, o czarnych, tłustych włosach i ponurym wejrzeniu, popijający ze znudzeniem wino.
-No proszę, jeszcze jeden wspólny znajomy.- powiedziała na skraju szyderstwa i żartu, podchodząc do niego szybkim krokiem i siadając obok. -Czyżbyś topił smutki w alkoholu? Ty, taki zamknięty w sobie, nieczuły jak głaz… Snape, nie poznaję cię!
-Chyba jednak poznajesz, skoro zwracasz się do mnie po nazwisku.- odparł z pozoru spokojnie, choć całym jestestwem mówił „Daj mi spokój”.
-Bystre spostrzeżenie.- zakpiła i spojrzała na jego kieliszek. -Chyba nie jesteś idealnym gościem weselnym, skoro wino ci nie smakuje i minę masz ponurą, jakby coś się dotkliwie ugryzło… chociaż może ambicja cię szczypie.
-Ambicja?- prychnął i spojrzał na nią ze źle ukrywanym zaskoczeniem. Bellatrix wysunęła nieco dolną wargę i spuściła oczy, robiąc niewinną minę.
-Cóż… może już dostałeś wiadomość od brata swojego ukochanego przyjaciela, Blacka… może już wiesz, że wymknął się dzisiejszej nocy sprawiedliwości… ale to i lepiej, jeśli pozostajesz z nim w kontakcie. Będziesz mógł mu przekazać, że kara i tak go spotka, prędzej, czy później.
-Dobrze wiesz, że nie utrzymuję kontaktów z żadnym z Blacków!- przerwał jej gniewnie, ale ona mówiła dalej, teraz zniżając nieco głos i pochylając się ku niemu tak, że uderzyła go fala jej ciężkich perfum.
-No to bardzo dobrze, że nie utrzymujesz… bo mogłoby to się źle skończyć nie tylko dla Regulusa… ale także dla ciebie, zwłaszcza, że, jak słyszałam, nie zapomniałeś jeszcze o pewnej małej szlamie…

*



-Zamknij się.- warknął, poniewczasie zdając sobie sprawę z tego, jak głupi popełnia błąd, pozwalając sobie na utratę opanowania w jej obliczu. Bellatrix zauważyła wiedziała o tym tak dobrze, jak on i zaśmiała się tylko bardzo demonicznie.
-Brawo, Snape, oby tak dalej, a zejdziesz kompletnie na psy.- syknęła, pozwalając sobie na kolejny pełen szyderstw, wzgardy i sarkazmu uśmieszek. Snape wstał gwałtownie i, nie zaszczyciwszy jej nawet spojrzeniem, zasunął za sobą gwałtownie krzesło i już miał ruszyć do wyjścia, gdy, o czymś sobie widocznie przypomniawszy, cofnął się, pochylił nad nią tak, żeby nie było widać jego twarzy i powiedział bardzo cicho tak, by tylko ona go usłyszała:
-Nawzajem, Bellatrix.
Potem zawinął się w miejscu i wyszedł, nim ktokolwiek zdołał go zatrzymać. Bellatrix została sama. Spuściła głowę i parsknąwszy śmiechem pod nosem, wstała i podeszła szybko w stronę Rudolfa.
-Proszę cię, zrób mi tę przyjemność i idź za nim.- szepnęła mu do ucha, uśmiechając się porozumiewawczo. Rudolf wymienił z nią tylko spojrzenia i po angielsku opuścił salon, zostawiając jej swój kieliszek z brandy. Bellatrix, teraz z błyskiem satysfakcji w oku, przechyliła kieliszek i wypiła połowę jego zawartości jednym haustem a potem podeszła do grupy, wśród której stała Narcyza wraz z Lucjuszem.

*



Noc była zimna i ciemna. Zanosiło się na porządny śnieg. W mieście nie było nikogo, zupełnie, jakby wszelkie żywe istoty skryły się przed ludzkim okiem. W obawie o co, myślał, idąc równym, zdecydowanym krokiem i rozglądając się czujnie. W obawie o życie? O ciepło, które można stracić? Chyba nic nie jest porównywalne z utratą nadziei, przemknęło mu przez myśl, gdy mijał bramę do jednej z willi. Wesołe światło, wylewające się na ponurą ulicę zza przysłoniętych delikatnymi, batystowymi zasłonkami szyb oświetliło jego wysoką, podobną do tajemniczego cienia postać… obejrzał się błyskawicznie i błyskawicznie skręciwszy w prawo, wsunął się za załom wysokiego, murowanego płotu.
Zza zakrętu wolno wysunęła się postać jakiegoś mężczyzny. Rozejrzał się kątem oka i przystanął, jakby zagubił się w labiryncie ulic. Severus czekał w milczeniu, aż postać przybliży się, by móc ją rozpoznać. Człowiek jednak stał bez ruchu a potem z nagłym rozmysłem cofnął się za płot.
Snapem zawładnęły nagle jakieś duszone od dłuższego czasu, splątane, bolesne uczucia. Prawie pociemniało mu w oczach, gdy wyskoczył ze swojego ukrycia i, wycelowawszy różdżką w kryjówkę śledzącego go tajemniczego człowieka, zawołał mocnym, dygocącym głosem:
- Drętwota!
Ukrywający się za murem mężczyzna stęknął głucho i upadł ciężko na chodnik. Severus prawie do niego podbiegł i obrócił go na plecy. Ujrzawszy zastygłą ze zdziwienia twarz Lestrange’a, przyklęknął obok niego z różdżką w dłoni, powiedział prawie Szpetem:
- Enervate. -
i spojrzał mu prosto w obracające się szybko gałki oczne, trzymając drugą dłonią kołnierz jego płaszcza.
-Po co mnie śledziłeś?
-Nie śledziłem cię!
Snape potrząsnął nim bez skrupułów a potem warknął, podnosząc się i prostując:
-Przekaż Bellatrix, że śledzeniem najbliższych sług Czarnego Pana może tylko pogorszyć swoją jakże szlachetną opinię.
To powiedziawszy, okręcił się ze złością na pięcie i znikł w zaułkach ulic, nim Lestrange zdążył się zerwać na równe nogi.

Komentarze:


Matix
Niedziela, 29 Czerwca, 2008, 12:23

notka bardzo fajna. Tylko ten Rudolf kiedy śledził Snape'a mógłby być bardziej ostrożny, mogłaś opisać ze Snape'owi wydawało sie że ktoś za nim idzie itp. a potem walczą no bo ten Lastrange wogóle sie nie bronił. Ja rozumiem że go Severus zaskoczył ale mógł być bardziej czujny!
Oceniam notkę na P+

 


Aśka
Niedziela, 29 Czerwca, 2008, 14:13

A ja tam nie mam żadnych zastrzeżeń :) Bardzo fajna notka.
Pozdrawiam

 


<<<3
Niedziela, 29 Czerwca, 2008, 15:15

No więc...Notka długa, łatwo się czyta, ciekawa, pełna opisów:) Myślałam tylko, że rozwiniesz poprzednią myśl <ucieczkę Snape'a z baru>, ale gratuluję pomysłu z weselem. Znalazłam kilka literówek, a poza tym, kiedy piszesz co myśli w duchu Snape - użyj cudzysłowia. Jeszcze jedno- nie jestem pewna czy wszyscy tak wiedzieli o prawdziwych uczuciach Snape'a.. Za wpis P oczywiście:):)
P.S Czekam na wpis u Draco:D

 


Sol Angelika
Wtorek, 01 Lipca, 2008, 03:21

Swietna notka, juz nie moge sie doczekac nastepnej, az tak mnie zafascynowala:-):-) Oczywiscie daje W:-]

 


Diana0512 (ZKP)
Wtorek, 01 Lipca, 2008, 18:15

Kocham to, jak piszesz! Tyle długich, ciekawych opiosów. Może nie rozwijasz zbytnio akcji, ale nie przejmuj się tym po w połączeniu z tymi opisamy wygląda to wprost promiennie! Dużo opisujesz odczuć.. To mi się podoba! Fajne jest także to, że odzielasz te myśli. Bo niektórzy poprostu dają tak zwaną 'twardą spację'. Ale przecież nie będę tu pisała o innych pamiętnikach. Ogólnie stawiam na W. Plusa dodam tylko wtedy kiedy będzie mi się dogłębnie podobało :)
Pozdro ;** ;)

 


Arwena E. B.
Środa, 02 Lipca, 2008, 12:59

Marto... Wiesz dlaczego wcześniej tu nie zaglądałam? Ponieważ bałam się... Bałam się, że Snape jakiego tu zobaczę będzie się różnił od tego Severusa, którego wielbię, szanuję, który mnie fascynuję. Gdy dziś, w końcu przekonałam samą siebie, że masz talent wystarczający, aby przedstawić Severusa, w taki sposób, aby mnie zachwycić, weszłam i się autentycznie zachwyciłam. Oddałaś Severusa, z jego tajemnicami z jego skrytością, z siła jego charakteru. A te opisy uczuć... Taak, teraz będę tu zaglądać, bo dajesz mi możliwość, głębszego poznania Snape.

 


Nutria(Hanna Abbott)
Piątek, 04 Lipca, 2008, 18:38

Bardzo mi się podoba twój styl pisania. Ta prostość słowa łatwa do czytania. Jednak powiętpiewam tak jak toś z powyższych, czy ktokolwiek wiedział o uczuciu Snape, oprócz Albusa i Voldemorta. Oby tak dalej, pozdrawiam,.

 


<<<3
Sobota, 05 Lipca, 2008, 23:42

Poprawionko: Voldemort nie mógł wiedzieć o uczuciu Snape'a do Lily.
I czekam no notkę, oczywiście - z niecierpliwością:)

 


Sophie Rose
Wtorek, 24 Lipca, 2012, 09:16

Od dawna odwiedzam tę stronę. Uwielbiam komentować prace innych, zwłaszcza krytycznie. Mam mało lat, ale nie jestem głupia. Nienawidzę zgadzać się z innymi komentarzami. Zawsze piszę coś od siebie, ale teraz nie mogę napisać nic innego jak to, że w pełni zgadzam się z Arweną E. B. . Zawsze bałam się, że nie okażesz do końca silnego charakteru Mistrza Eliksirów i Oklumencji. Wspaniale...
Gratuluję świetnego pomysłu z tym cały weselem. Akurat teraz to pasuje.
Nie podoba mi się jednak to, że myśli Severusa wyrażasz bez użycia cudzysłowia. Czytelnik może się pogubić w tekście. Poza tym nie było zbyt wiele błędów.
Wybitnie

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki