Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powrót ]

Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 09:00

Wspomnienie 40.

Witajcie! Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Oto 40. wpis... dość...ekhem... długi ;-) Mam nadzieje jednakowoż, że przy nim nie zaśniecie. Kolejny dodam po powrocie z Florencji, tj. około 15 czerwca, ale nie traćcie nadziei na wcześniejszy wpis ;-). Pozdrawiam i zapraszam później do pamiętnika Malfoya!
P.S. Ann, lubię dobrą piłkę, ale Żewłakow jest tylko przypadkiem ;-) Po prostu wyobraźnia szepnęła mi takie nazwisko, a ja jej posłuchałam, oczywiście ;-) Nie ma nic gorszego od robienia na przekór wyobraźni.


***

Zapowiadała się burzowa noc. Od rana było parno a nad horyzontem wisiały ciężkie, ołowiane chmury. Pewnie będzie dużo klientów, pomyślała, przecierając blat i czujnym okiem ogarniając całą salę. Było jeszcze wcześnie, słońce dopiero chyliło się ku zachodowi. Jak dotąd, był tylko jeden klient, mężczyzna przyodziany w czarną szatę, z czarnymi, półdługimi, niezbyt czystymi włosami. Od chwili przyjścia wypił porcję miodu korzennego z goździkami i skórką pomarańczową, a zjawił się już dobre dwie godziny temu. Nie wiedziała, czy czeka na kogoś, czy po prostu przyszedł do gospody, by się napić, ale nie zrobił na niej dobrego wrażenia. Cóż, klient nasz pan, w ciągu kilkunastu lat pracy przywykła do największych dziwadeł, przewijających się przed jej ladą.
-Elle, nie wiesz, czy mamy jeszcze jakiś zapas whisky? John twierdzi, że w zeszłym tygodniu była dostawa, a teraz nie może nigdzie znaleźć tej skrzynki.- powiedział żeński, nieco zakatarzony głos za jej plecami. Odwróciwszy się, ujrzała swoją młodszą siostrę w okularach i oliwkowej szacie. Na widok chusteczki, którą trzymała przy nosie, skrzywiła się z niesmakiem.
-Och, na litość boską, Heidi, mogłabyś się zachowywać bardziej jak czarownica. Rengore!
-Dzięki. Zawsze zapominam tego zaklęcia.- Heidi spojrzała na Elle z respektem. -John jest w piwnicy. Ja zajmę się gośćmi.
Elle wyminęła ją bez słowa i udała się do piwnicy, marszcząc nieznacznie czoło. Co ten John kręci? Przecież jeszcze dziś rano mówiła mu, że skrzynka z whisky stoi pod południową ścianą, obok beczek z piwem imbirowym.

*

Severus odsunął od siebie rozpoczęty kufel z miodem. Jego korzenny smak rozgrzał go, ale też uśpił czujność. Potrząsnął głową, by wydobyć się z oparów senności oraz znużenia i rozejrzał się ukradkiem.
Nic się nie zmieniło, nadal był jedynym gościem gospody „Pod Świńskim Łbem” tylko za ladą nie stała już zażywna, prosta właścicielka, lecz jej młodsza siostra- zakompleksione, wiecznie wystraszone, głupiutkie dziewczę w okularach. Teraz próbowała robić wrażenie ważnej osoby, stojąc za ladą i czekając na zamówienia. Snape wykrzywił wargi w złośliwym uśmiechu i spojrzał na dziewczynę. Ta od razu się spłoszyła i, pragnąc ukryć rumieniec na twarzy, chwyciła szybko pierwszą lepszą szklankę, by ją wytrzeć. Niestety, zrobiła to tak niezgrabnie, że szklanka spadła na podłogę z brzękiem i rozbiła się najpewniej w drobny mak. Dziewczyna zaczerwieniła się jeszcze bardziej, obejrzała, czy aby siostra nie stoi za jej plecami i szybko schyliła się, by zatrzeć ślady swego niezgulstwa.

*

Heidi tkwiła urzędowo za ladą i pragnęła, by Elle nie wracała jeszcze długo. Uwielbiała obserwować gości, siedzących na sali i tonąc w rozmyślaniach, które obecność energicznej, surowej siostry zawsze uniemożliwiała.
Na razie na sali był tylko jeden gość: czarnowłosy mężczyzna, siedzący samotnie przy stoliku. Mimo że nie sprawiał wrażenia towarzyskiego i życzliwego gościa, Heidi była nim zafascynowana, bo odniosła nieodparte wrażenie, że z jego zamkniętej pozornie twarzy bije coś oryginalnego, coś tajemniczego, coś, co ją przyciągało do niego wbrew wszelkim nakazom rozsądku. Choć wyglądał na zaniedbanego, był też przystojny.
Teraz, gdy Elle znikła w piwnicy, Heidi mogła na niego patrzeć bezkarnie, ile dusza zapragnie. On zaś nie zwracał na nią żadnej uwagi. Zdawał się być zamyślony i tylko czasem zerkał ku drzwiom gospody.
W pewnej chwili tajemniczy gość odsunął od siebie zdecydowanie kufel i potrząsnął głową. Heidi drgnęła i, choć bardzo się starała temu zapobiec, spojrzała na niego z zainteresowaniem. W tej samej chwili on podniósł wzrok i skierował go prosto na nią. Pisnęła cicho i, zmieszana, wzięła do drżących rąk szklankę, by za nią ukryć spłonione oblicze. Palce jej drgnęły i szklanka wypsnęła się z rąk. Brzęk tłuczonego szkła sprawił, że zaczerwieniła się jeszcze bardziej i czując, że jest pośmiewiskiem dla czarnowłosego mężczyzny, kucnęła, by uprzątnąć odłamki. Przedtem jednak musiała bardzo głęboko pooddychać, bo jego spojrzenie przyprawiło ją o lekką utratę tchu.

*

Elle pchnęła zdecydowanym ruchem drzwi piwniczki. Pogrążona w półmroku duża, prostokątna sala pełna skrzyń i beczek zdawała się być pusta. Ani śladu Johna. Co jest grane?
-John? Jesteś tu?- zawołała mocnym głosem, rozglądając się uważnie.
-Witaj, Elle.
Zamrugała gwałtownie.
-Ach… to ty, Albusie.- odpowiedziała ciszej, gdy zza jednej ze skrzyń wyszedł mężczyzna długimi, kasztanowymi włosami i takąż brodą, sięgającą niemalże klepek podłogi. Ubrany był w szarą, elegancką szatę. Nosił okulary - połówki, które ciągle mu zjeżdżały z nosa. - Heidi powiedziała mi, że John mnie potrzebuje… nie spodziewałam się ciebie.
-Przepraszam, to ja kazałem Heidi troszkę cię okłamać. - uśmiechnął się i poprawił kciukiem okulary. -Nie chciałem wzbudzać podejrzeń.
-Podejrzeń? Albusie, wydawało mi się, że chcesz się tylko spotkać z panną Trelawney, która, nawiasem mówiąc, już powinna tu dawno być. - Elle uniosła brwi. -Sądzę, że nie ma powodu do obaw, jak na razie mamy tylko jednego gościa, a i on wygląda na takiego, co to topi smutki w alkoholu. Wszystko jest pod kontrolą.
-Ależ wiem, wiem, kochana Elle, nie posądziłbym nigdy ani ciebie ani twojej gospody o przyjmowanie groźnych lub niebezpiecznych osobników. - Dumbledore z galanterią ucałował dłoń właścicielki. -Masz pozdrowienia od Aberfortha.
-Och, doprawdy? - Elle uśmiechnęła się po części drwiąco, po części ciepło. -Co u niego? Jeszcze go nie wyrzucili ze szkoły?
-Ach, skąd, Aberforth wziął się poważnie do nauki, chce dobrze zdać owutemy i potem poświęcić się bez reszty swojemu ukochanemu zajęciu, czyli eksperymentowaniu.
-Nie możesz mu wytłumaczyć, że to niebezpieczne? Mając takiego brata, Ab jest chyba stworzony do czegoś lepszego?
-Niewykluczone, choć on sam powinien w tym wieku wiedzieć, co jest dla niego najlepsze. W końcu za miesiąc stanie się pełnoletnim czarodziejem a ja będę tylko jego starszym bratem. - coś wesoło błysnęło za okularami Albusa. -Mniejsza o to… mówiłaś, że macie tylko jednego gościa?
-Przed moim wyjściem jeszcze był. - Elle skinęła głową. -Zostawiłam Heidi za barem. Jak dotąd, gospoda nie spłonęła, więc chyba wszystko gra. Zapraszam cię na kufel miodu korzennego. Nie będziesz chyba tu tkwić do przyjazdu tej kobiety? -to mówiąc, ruszyła na górę po schodach, a mężczyzna za nią.
-Z przyjemnością skosztuję miodu, lecz wolałbym nie pokazywać się na razie w gospodzie. - odpowiedział, gdy znaleźli się u stóp schodów. - Zastanawia mnie, dlaczego przy takiej pogodzie macie tylko jednego gościa.
-Nie wiem, pewnie zaraz przyjdą inni. - Elle odsunęła kotarę po prawej stronie. Pomieszczenie za kotarą po lewej należało do Heidi zaś na wprost były drzwi, wiodące na piętro. - Zapraszam do mojego pokoju, jeśli nie chcesz wchodzić na salę. Zaraz wrócę, zobaczę tylko, co u Heidi.

*

Heidi pracowała zawzięcie. Przyjmowała jedno zamówienie za drugim, bo do baru zaczęli napływać tłumnie goście z tej części Londynu. Nie miała czasu, by się im przyjrzeć, zwłaszcza, że niedawna kara za wgapianie się w gościa zbyt była bolesna, by kosztować ulubionej rozrywki ponownie. Właśnie wracała z pusta tacą od stolika, który zajęło pięciu czarodziejów - amatorów magicznego pokera, gdy wróciła jej siostra.
-Obsłużyłaś wszystkich? - zapytała krótko, rzucając okiem na salę. -Trzeba będzie zapalić świece i za chwilę przetrzeć podłogę. Na zewnątrz najwyraźniej leje.
-Dobrze. - potulnie zgodziła się Heidi, odstawiając tacę. Elle spojrzała szybko w kierunku pierwszego gościa i ,widząc, że cały czas tam siedzi i czyta pożyczonego od kogoś Proroka Wieczornego , spokojnie pokiwała głową. Heidi stała obok niej, czekając na kolejne polecenia.
-Zajmij się gospodą przez najbliższe pół godziny, a jak zjawi się Sybilla Trelawney, daj jej klucz od jedynki i powiadom mnie o tym.- poleciła. Heidi pokiwała gorliwie głową. Elle zatrzymała na niej wzrok i spytała łagodnie: - Dasz sobie radę sama?
-Tak, tak, oczywiście. - zapewniła ją siostra, więc powróciła do Albusa.

*

Ogłoszenia, głupie artykuły, „szokujące” zdjęcia… oto, czego pełen był dziennik, mający czelność tytułować się jednym z najpoczytniejszych gazet świata magii. Co za brednie! Teraz poczuł, jak wielką głupotą było zabranie tego czegoś.
Severus z niesmakiem odrzucił Proroka Wieczornego , lecz zrobił to na tyle nieudolnie, iż gazeta spadła na podłogę, tuż pod nogi Heidi Green, która właśnie podawała trunek jednemu z gości przy sąsiednim stole.
Zanim zdążył zareagować, dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie: do gospody weszła niska, chuda kobieta z walizką, okutana pstrokatą chustą a barmanka, chcąc podnieść gazetę, upuściła tacę, wylewając w efekcie całą jej zawartość w liczbie dwóch kufli grzanego miodu na jego lewe ramię.

*

Manewrując zręcznie między poprzestawianymi wedle upodobań gości stołami oraz krzesłami, podążała dzielnie z tacą w stronę stolika obok t e g o mężczyzny. Usilnie starała się zachować spokój duszy i perfekcyjną obojętność na twarzy, ale nie byłaby uczciwa przed samą sobą, gdyby nie czuła, że jej wysiłki spełzły na niczym.
Nie miała pojęcia, co ją ciągnie do tego bladego, czarnowłosego Pana Tajemniczego, który właśnie skrzywił się i, wygiąwszy wargi w sarkastycznym uśmieszku, odrzucił gazetę akurat, gdy dotarła do swoich gości.
Zatrzymała się i, chcąc podać mu zrzuconą rzecz, kucnęła, ale oczywiście nie mogło to się skończyć pomyślnie: lewa dłoń, zawsze słabsza i mniej władna od chwili poważnego magicznego urazu zadrżała pod ciężarem.
Na oczach przerażonej Heidi, niczym w zwolnionym tempie, taca z dwoma kuflami parującego, pachnącego miodu zachybotały się i spadły z tacy tuż na t e g o mężczyznę, który natychmiast zerwał się z cichym krzykiem i spojrzał na drzwi gospody.
Heidi też spojrzała i zobaczyła dość młodą kobietę chudą jak ważka i zarazem bardzo do niej podobną z wyglądu- zapewne poprzez połyskliwą, wielobarwną chustę, którą była owinięta od stóp do głów. Miała bladą, podłużną twarz i niezwykle długie, faliste włosy koloru kasztanów, związane błękitno - różową apaszką. W szczupłej dłoni trzymała owalną walizeczkę, wykładaną czerwonym aksamitem z bordowymi wypustkami. Dół jej długiej, turkusowej szaty był ubłocony i mokry, podobnie jak jasne, cienkie pantofelki. Wyglądała na dość bezbronną i zagubioną, ale kiedy tylko dostrzegła bar, ruszyła ku niemu.
Tymczasem Heidi musiała szybko zająć się poszkodowanym gościem. Czerwona niczym piwonia, jęła przepraszać panów, którym nie udało jej się dostarczyć zamówionego napoju, a następnie zwróciła się do n i e go, ale głos ugrzązł jej w gardle pod wpływem spojrzenia, jakie jej rzucił. Aż się zatchnęła i cofnęła.
-Bardzo pana przepraszam, naprawdę, nie chciałam, straszna ze mnie niezdara, nie poparzył się pan?- wyciągnęła dłoń w stronę mokrego ramienia, lecz on szarpnął się tylko i burknął:
-Nic się nie stało, nie trzeba.
-Proszę, proszę, ja zaraz oczyszczę panu szatę, muszę obejrzeć pańskie ramię, proszę za mną…- nie przerywała. Wyciągnęła różdżkę i jednym ruchem skleiła tacę oraz kufle (pierwszy raz w życiu!), a potem wycelowała w rękaw mężczyzny. Ten niemalże odskoczył na widok jej poczynań.
-Ja… nie… jestem… nie mogę pod wpływem czarów…- sapnął, łyskając oczyma raz w jej stronę, raz w stronę zmierzającej do baru dziwnej kobiety. -Pani… pani ma gościa, niech pani się nim zajmie, ja sobie poradzę.
Heidi wyprostowała się i powiedziała cicho, sama nie wiedząc jak i kiedy:
-Wolałabym jednak, żeby pan przyszedł za bar… czy na pewno nie jest pan poparzony, miód był bardzo gorący. Przepraszam.
Tym razem spojrzał na nią jakoś inaczej, jakby łagodniej, z zaciekawieniem. Ulżyło jej i od razu poczuła się nieco pewniej. Ruszyła w stronę kontuaru, a on za nią- czuła jego spojrzenie na sobie, niemalże czuła ciepło jego oddechu na swojej odsłoniętej szyi. Z trudem opanowywała drżenie serca.

*

Nie wiedział, czy zerwał się tak gwałtownie bardziej pod wpływem miodu czy też widoku Sybilli Trelawney, przekraczającej próg gospody. Od razu też zalała go wściekłość, wściekłość i odraza do głupiej, nieporadnej dziewuchy, która musiała wylać miód akurat na jego lewe ramię. Prawie nie czuł okropnego pieczenia, myślał tylko o tym, co się stało. Pięknie, teraz znajdzie się zapewne całkiem sporo osób, które go zapamiętają…
Potrząsnął ręką i z trudem oderwał wzrok od Trelawney, która zaczęła po krótkim wahaniu przeciskać się w stronę baru. Spojrzał na dziewczynę, która go oblała a ta aż się zachłysnęła i cofnęła. No tak, nie zapanował nad swoimi nerwami i pozwolił sobie na wściekłość. Cóż za idiotyczne posunięcie…!
Złagodził wzrok, ale cały czas kątem oka obserwował Sybillę, podczas gdy barmanka zaczęła go przepraszać i nakłaniać do podwinięcia rękawa. Niełatwo mu było skupić się na jej gadaninie, ale otrzeźwiał kompletnie na widok wycelowanej w swoje ramię różdżki. Drgnął silnie i spojrzał na nią strasznym wzrokiem. Zabrakło mu tchu i syknął tylko potwornym głosem pierwszą lepszą bujdę, jaka mu przyszła do głowy. Dziewczyna uwierzyła i opuściła różdżkę ale jednocześnie poprosiła, żeby poszedł za nią. Zgodził się nie tyle dla świętego spokoju, co dla swojej intuicji, która szeptała mu, że to posunięcie być może pozwoli mu się dowiedzieć, jakie będą następne kroki Sybilli. Ruszył więc za dziewczyną, niemal nie czując bólu w ramieniu. Nie widział też, że ona oddycha z trudem a jej dłonie drżą.

*

Sybilla drżała z zimna. Deszcz rozpadał się zupełnie wbrew jej przewidywaniom, ale nie zamierzała rezygnować z tego powodu z zaplanowanej podróży do Londynu. Miała się spotkać „Pod Świńskim Łbem” z Albusem Dumbledorem, dyrektorem Hogwartu, w sprawie pracy na stanowisku nauczycielki wróżbiarstwa. Miała niewielkie nadzieje, bo zdawała sobie sprawę z tego, że jej umiejętności nie są w pełni wykształcone i nie robią wrażenia na innych, ale wierzyła w moc swojej prababci, Kasandry i, choć głupio się przyznać, czar swojego wizerunku. Nosiła połyskliwe, zwiewne chusty i ubierała się jak królowa elfów po to, by zrobić na innych ludziach wrażenie prawdziwej wróżki, mimo że spotykała się częściej z politowaniem i pogardą, aniżeli uznaniem i szacunkiem.
W gospodzie było mnóstwo ludzi a w powietrzu unosiły się zmieszane wonie serwowanych trunków. Nie widziała nigdzie dyrektora więc postanowiła podejść do baru i tam się dowiedzieć więcej. Jęła przeciskać się z ukrytym obrzydzeniem przez tłum ludzi. W końcu dotarła do lady i w tym momencie zza kotary wyszła właścicielka a do kontuaru dotarła młodziutka okularnica z czarnowłosym mężczyzną w ciemnej szacie.

*

Elle przeprosiła Albusa na chwilę, bo wydało jej się, że na sali rozległ się jakiś hałas, jakby brzęk tłuczonego szkła. Kiedy wyszła zza kotary, ujrzała przerażoną, zaczerwienioną Heidi, dzierżącą tacę z dwoma pustymi kuflami, czarnowłosego mężczyznę od Proroka i przemoczoną Sybillę Trelawney.
-Witam, panno Trelawney.- powiedziała szybko, decydując się najpierw na obsłużenie gościa. Heidi z przepraszającą miną weszła za ladę i poprosiła czarnowłosego za sobą do pokoju po lewej. -Cieszę się, że udało się pani do nas dotrzeć mimo takiej okropnej pogody. Proszę, oto klucz do pokoju numer jeden, proszę się tam rozgościć, zaraz dostanie pani gorącej herbaty, chyba że woli pani coś mocniejszego?
-Nie, nie dziękuję, nie pijam alkoholu.- odpowiedziała Trelawney i chwyciła w dwa palce kluczyk. -Czy dyrektor już jest?
-Tak, profesor Dumbledore już jest, zaraz do pani przyjdzie.- odpowiedziała Elle. -Tam te drzwi koło wejścia po prawej poprowadzą panią na piętro. Pani pokój jest na końcu korytarza po lewej stronie.
-Dziękuję. - Sybilla chwyciła w dłoń swoją walizkę i ruszyła drobnym krokiem w stronę wskazanych drzwi. Elle odprowadziła ją wzrokiem a potem zajrzała do swojego gościa. Albus właśnie otrzepywał szatę i odstawiał swój kufel.
-Tak, tak, słyszałem, Elle, słyszałem, że Sybilla już jest.- uśmiechnął się. -Pójdę do niej… dziękuję za pogawędkę i miód i przepraszam najmocniej, że zabrałem ci tyle czasu.
-Ależ nie ma sprawy, naprawdę nic się nie stało. Dziękuję, że zajrzałeś do mnie. Sybillę umieściłam w pokoju numer jeden, ostatni w korytarzu po lewej stronie, schody są za drzwiami obok wejścia.
-Dziękuję. Uszanowanie, Elle.- skłonił się lekko i już miał wyjść, gdy Elle powiedziała cicho po krótkim wahaniu:
-Pozdrów ode mnie swojego brata.
-Tak, oczywiście.- coś błysnęło wesoło za jego okularami, gdy odwrócił się w progu a potem wyszedł. Elle oczyściła i pochowała kufle a potem przypomniała sobie o Heidi.
Stanęła przy kotarze, zasłaniającej pokój Heidi. Usłyszała zza niej przytłumiony głos swojej siostry. Zawahała się przez ułamek sekundy a potem weszła do środka.
Mężczyzna siedział na krześle przy oknie, a Heidi trzymała w dłoni namoczony w eliksirze lauticynowym bandaż. Oboje drgnęli na jej nieoczekiwane pojawienie się.
-Co się stało, Heidi?- zapytała surowo.
-Och… przepraszam, Elle, ja naprawdę nie chciałam… to stało się przez przypadek…- zaczęła jąkać się jej siostra.
-Ale c o się stało?- ucięła Elle. Heidi aż wtuliła głowę w ramiona i odpowiedziała niemalże szeptem:
-Oblałam pana miodem… niechcący!
-Na minutę cię nie można zostawić, żebyś czegoś nie odegrała!- Elle zaniosła ręce do góry i już miałam powiedzieć coś ostrzejszego, gdy mężczyzna zerwał się z krzesła i zaczął mówić bardzo szybko i niezwykle uprzejmie:
-Doprawdy, pani siostra nie jest niczemu winna, to ja niechcący sprawiłem, że się potknęła… nic mi nie jest, wszystko w porządku.
Mimo że jego głos był uprzejmy, jego oczy były bardzo ciemne, pełne dziwnego blasku. Elle nie była pewna, czy facet jest do końca normalny.
-Lepiej jednak będzie, jak pana obejrzę. Na pewno się pan sparzył. - powiedziała i podeszła do niego. -Gdzie pana oblałaś?
-Lewe ramię.- pisnęła cichutko Heidi.
-Daj mi ten bandaż.
Elle złapała za lewy rękaw i już miała go podwinąć, gdy mężczyzna zwinął się i odskoczył, sycząc z bólu.

*

Severus wszedł spokojnie do pokoju. Wiedział już wszystko, że Sybilla Trelawney jest w pokoju nr 1 i wiedział, gdzie ten pokój się znajduje. Postanowił, że wymknie się dziewczynie przy pierwszej lepszej okazji i pójdzie pod jedynkę. Niestety, zaledwie zdążył podjąć taką decyzję, gdy usłyszał z sąsiedniego pomieszczenia doskonale znany mu głos Albusa Dumbledore’a.
Opanował się jednak i błyskawicznie ocenił sytuację: teoretycznie nie powinien spotkać się z nim, ale jego obecność utrudniała mu zadanie. Czujnie wysłuchał całej rozmowy, prowadzonej w pokoju obok i zmarszczył brwi. Dumbledore przyszedł się spotkać z Trelawney… ciekawe, w jakiej sprawie? Cóż może łączyć dyrektora Hogwartu z prawnuczką znanej wieszczki?
Zainteresowało go to prawie tak bardzo, jak powód własnych „odwiedzin” u Sybilli Trelawney. Z rozmyślań wyrwało go niespodziewane wtargnięcie właścicielki gospody.
Ta zaś natychmiast zrugała swoją siostrę, której na imię było Heidi i błyskawicznie przeszła do niego. Zorientował się w ostatniej chwili, że kobieta chce podwinąć mu rękaw i w przebłysku natchnienia zgiął się wpół, symulując wielki ból.
-Co jest, co się panu stało?- usłyszał jej energiczny głos, w którym pobrzmiewała nuta niepokoju.
-Boli pana brzuch?- dodała ta całą Heidi i w tej chwili poczuł ciepło jej dłoni na swojej. Uniósł na nią wzrok i spojrzał jej w oczy, ale w tym momencie właścicielka złapała jej dłoń, odsunęła i kazała dziewczynie wracać za ladę, zaś jego posadziła z powrotem na krześle, traktując tak żelaznym uchwytem, że nie sposób było się jej wyrwać.
-Siedź spokojnie. - syknęła mu do ucha. Cały czas trzymała go mocno za lewą dłoń. Heidi wyszła potulnie a jej siostra już celowała w niego różdżką i wołała przenikliwym głosem:
- Ricorde!

*

Elle pomyślała sobie w tamtej chwili, że spłynęło na nią jakieś błogosławione przeczucie. Mężczyzna wyraźnie nie chciał dać się opatrzyć a przynajmniej tak myślała, dopóki nie spostrzegła, że oparzone ma lewe ramię.
Coś błysnęło jej w umyśle i władczo odsunęła dłoń Heidi, która już przymierzała się do opiekuńczego głaskania po rączce. Potem spojrzała na nią wymownie i wzrokiem wskazała lewą dłoń, mówiąc spokojnie:
-Heidi, idź proszę do gości.
Heidi, głupia gąska, najpierw nie rozumiała jej spojrzeń i robiła głupią minę, ale na widok nasrożonej twarzy siostry podskoczyła i wyszła, potakując szybko głową. Nim mężczyzna zdążył się zorientować, Elle wycelowała w niego różdżkę (co za szczęście, że miała ją pod ręką!) i zawołała:
- Ricorde!
Lewy rękaw szaty pękł, ukazując zaczerwienioną, miejscami popękaną skórę. Elle wyciągnęła dłoń, by jej dotknąć, jednak w tej chwili on zerwał się, ścisnął jej dłoń swoją i pchnął na ścianę, drugą ręką zatykając jej usta.

*

-Nie waż się wzywać pomocy.- wysyczał wściekle. Bezskutecznie próbowała mu się wyrwać. Snape jednym rzutem oka ocenił sytuację. Koło nogi krzesła dostrzegł jej różdżkę. Kiedy się po nią schylił, jego uścisk zelżał i kobieta natychmiast to wykorzystała, odpychając go od siebie i atakując pięściami. Otworzyła też buzię jak do krzyku, ale jedno Nessum! sprawiło, że mogła teraz tylko poruszać bezgłośnie ustami, bo głos uwiązł jej w gardle.
-Teraz o wiele lepiej.- powiedział cicho, opuszczając różdżkę i zaraz zrozumiał, że zrobił błąd.

*

Mężczyzna zachowywał się jak w amoku. Trzymał ją w silnym uchwycie, żadna szarpanina nie mogła dać jej wolności. On tymczasem rozejrzał się i spróbował sięgnąć po jej różdżkę. Poczuła, że to jej jedyna szansa i z całej siły odepchnęła go od siebie i natarła na niego z pięściami. Chciała zacząć krzyczeć, ale zaklęcie Nessum odebrało jej głos. Wciąż mimowolnie poruszała wargami i obserwowała go w milczeniu, czując, że strach bierze nad nią górę. Pozwolił sobie na drwiące „Teraz o wiele lepiej” i opuścił różdżkę, najwidoczniej pewien, że Elle jest skutecznie unieszkodliwiona. Ona jednakowoż, początkowo przestraszona, teraz z tego strachu zaczęła czerpać siłę; zrozumiała, że nie może się poddać. W jej oczach pojawił się błysk, gdy zerknęła na jego lewe ramię, którego on nie zrozumiał. Z niepojętą dla siebie energią udało jej się powalić go na ziemię i rozerwać lewy rękaw do końca, aż do samego barku, gdzie ujrzała to, czego się spodziewała: czarny znak, przedstawiający połykającą węża czaszkę.

*

Przygwoździła go do ziemi kompletnie, a Severus uległ zaskoczeniu, dzięki czemu Elle udało się zrobić to, na co zanosiło się już od feralnego upadku Heidi: rozdarła jego lewy rękaw i zobaczyła Mroczny Znak. Na jego widok jej oczy rozszerzyły się nieco ale gdy spojrzała mu w oczy, zobaczył w jej tęczówkach nie strach, lecz satysfakcję i pogardę, okrutną, nieludzką pogardę.
-Heidi! - krzyknęła niezwykle mocnym głosem a dziewczyna pojawiła się za kotarą, jak na zawołanie. Widząc go obezwładnionego i w pewnym sensie zdemaskowanego, pobladła, ale ostry, stanowczy głos siostry przywrócił ją do porządku.
-Zawołaj kogoś z sali, jakichś dwóch mocnych mężczyzn. Trzeba go wyrzucić stąd jak najszybciej.- znów spojrzała na niego, jak na obrzydliwego robaka. -Nie wiem, czego tu szukał, ale moja gospoda nie jest dla szpiegów Sama - Wiesz - Kogo.
Heidi znikła za kotarą w mgnieniu oka. Elle wyrwała mu tymczasem swoją różdżkę i demonstracyjnie wytarła w rąbek szaty.
-Ty plugawy, zapluty, wredny, odrażający bydlaku.- szepnęła mu do ucha, ani na chwilę nie zwalniając ucisku i spokojnie trzymając różdżkę przy jego szyi. -Myślałeś, że uda ci się posłać kogoś na śmierć, co? A może po prostu szukałeś nowych zwolenników dla swojego pana?
Snape uznał za niegodne odpowiadać na takie słowa. Zbierał się w sobie, by wyrwać się jej i uciec, bo czuł, że każda upływająca sekunda oznacza nadchodzącą porażkę, a tego by nie zniósł. Usłyszał stłumiony głos Heidi i jakiś rumor na sali. Zacisnął zęby i z całej siły przewrócił się na drugą stronę, mając teraz właścicielkę pod sobą. Szarpał się z całych sił, póki go nie puściła, a walczyła dzielnie. Zdążył się oswobodzić akurat w momencie, gdy w progu pokoju stanęło dwóch barczystych, brodatych mężczyzn, najwyraźniej oderwanych od konsumpcji jakiegoś trunku, z Heidi za sobą. Oczy mu błysnęły dziko i z nieludzką siłą natarł na nich, a oni, przerażeni w pierwszym odruchu, odsunęli się na bok. Snape wypadł zza baru i, przepychając się agresywnie między zdumionymi gośćmi, dotarł do drzwi. Pogoń w postaci rozjuszonych brodaczy właśnie pojawiła się w sali. Rzucił im spojrzenie przepełnione odrazą i gniewem, a następnie szarpnął drzwi gospody i wyskoczył na zewnątrz, w ciemną, deszczową noc.
cdn.

Komentarze:


Ann-Britt
Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 19:11

PIERWSZA!!
Gratuluję notki, nie tylko długa, ale i ciekawa. Zgadzam się, że gdy wyobrażnia coś dyktuje, to nie ma się co zastanawiać, bo przez myślenie, może być tylko gorzej ;p
Bardzo mi się podobało, że opisałaś sytuacje z punktu widzenia różnych osób, ciekawy pomtysł. A jeśli chodzi o pomysły, to nie ma tu chyba nikogo lepszego od Ciebie. Czekam z niecierpliwością na następną notkę!
Pozdrowienia!;*

 


Matix
Środa, 04 Czerwca, 2008, 13:39

Notka jak zawszy świetna. Lecz zauważyłem bnłąd nie powinno być "...połyskującą węża czaszkę..." tylko "połyskującą czaszkę węża". Ale to bardzo mały błąd. No i gratuluje wspaniałej wyobraźni.

 


Aśka
Piątek, 06 Czerwca, 2008, 16:07

Notka świetna :)Naprawdę ciekawie to napisałaś. Już nie mogę doczekać sie dalszej części.
Pozdrawiam :)

 


anonim
Sobota, 07 Czerwca, 2008, 12:19

No cudownie jestem pełen podziwu dla Twojej inwencji twórcazej i bardzo bujnej wyobraźni!!! Bardzo dobra notka

 


Parvati Patil
Niedziela, 08 Czerwca, 2008, 19:42

Suuuuuuper notka! Moim zdaniem Twoja jedna z najlepszych (xchociaż tak naprawdę to trudno wybrać jedną z Twoich cudownych notek, bo wszYstkie są prawie identyczne-wszystkie sąWSPANIAŁE!!!!!!!!!!).
W ogóle, byłam przerażona, jak ją czytałam. To napięcie, ciekawość, co będzie za kilka linijek... No po prostu ŚWIETNIE!!!!
Naprawdę, ty po prostu MUSISZ być pisarką :)
Buziaki
Parvati
P.S. Dzięki za komentarz u Wiktora. Naprawdę, dzięki za wszystko, co mi dajesz.

 


Lara (Roxanne)
Piątek, 13 Czerwca, 2008, 22:32

Co tu dużo mówić? Po prostu SUPER!!! Bardzo podobało mi się, że pokazałaś tę samą sytuację, z punktu widzenia kilku różnych osób.
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne!
Lara

 


Sophie Rose
Poniedziałek, 09 Lipca, 2012, 19:28

Pomysł z ukazaniem sytuacji z punktu widzenia wielu osób nie był zły. Jednak m się nie podoba. To jest przecież myślodsiewnia!
Zbyt dużej ilości błędów nie dopatrzyłam.
Teraz tylko myślę, czy w końcu Severus usłyszy część przepowiedni. Czy to ten moment...
Ten wpis jest dosyć długi, a takie mi się bardzo podobają. jednak do końca nie został pokazany charakter severusa. Przecież on ma maą postać, a gdy rzucił się na tych dwóch mężczyzn to nie powinni się przestraszyć i go wypuścić.
No cóż, czytam dalej.
Wybitnie z małym minusikiem :p

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki