Pamiętnikiem opiekuje się Joanna Riddle
Od 2 listopada 2007 r. do 26 maja 2008 r. pamiętnikiem opiekowała się Ayra Do 1 listopada 2007r pamiętnik prowadziła Herbina Gringor
Znowu lekcja obrony przed czarną magią. Mógłbym wykorzystać ten czas o wiele lepiej!
-Muszę was poinformować, że to ostatni rok mojej pracy w Hogwarcie –głos profesor Merrythought oderwał mnie od tych myśli- Zamierzam iść na emeryturę.
Wzdrygnąłem się, coś ocierało się o moje kolano!
Zajrzałem pod ławkę. Polatywał pod nią papierowy samolocik. Ktoś musiał na niego rzucić jakieś zaklęcie. Złapałem go, w środku był napis: „ Mam dziś wolny wieczór.”
Czego ode mnie chcesz?? –napisałem pod tamtym napisem i wypuściłem go.
Po chwili znów przyleciał. Teraz było na nim napisane: „Eee... -(od razu wiedziałem, że to Lia, kto inny mógł pisać tak inteligentnie?) -bo ja nie mam co robić po południu... może byśmy się umówili?”
„Nie.” –odpisałem i pozwoliłem odlecieć samolocikowi.
-Tom, Lia, znacie zasady, wysyłanie listów na lekcjach jest zakazane! –rozległ się głos Merrythought- Macie przyjść dziś o godzinie 17.00 do izby pamięci! Macie szlaban!
Tylko tego mi brakowało! Jak ja ją dopadnę, to dostanie cruciatusem! Nie obchodzi mnie to, że jest prefektem!
Opanowałem się jednak na tyle, że gdy wychodziliśmy z sali nie zaatakowałem jej. Podeszła do mnie.
-Eee...-(jej ulubione słowo) -przepraszam... nie chciałam żebyśmy mieli szlaban...
-Jak to? Przecież nie miałaś co robić. -powiedziałem ze „zdziwieniem”.
-Ale... ten, no... bo ja chciałam iść gdzieś z tobą...-powiedziała i zarumieniła się.
-No to idziesz –mruknąłem i ruszyłem do lochów.
Godzina17, izba pamięci
-Dzień dobry, pani profesor –mruknąłem do Marrythought, wchodząc do izby pamięci.
-Witaj, Tom, myślę, że sam sobie poradzisz. –odpowiedziała- Jeżeli Lia bardzo się spóźni to przyjdź i mi o tym powiedz. –powiedziała i wyszła.
Zabrałem się za czyszczenie nagród. Dziewczyna przyszła 10 minut po 17.
-C-cześć –powiedziała i usiadła obok, biorąc do ręki jakieś medale.
Po chwili wydała z siebie zduszony okrzyk.
-Łał! Masz nagrodę za specjalne zasługi dla szkoły!
-A, to nic takiego...-wyrwałem medal z jej ręki.
-Jesteś Tom Marvolo Riddle, tak? –zapytała i nie czekając na odpowiedź powiedziała- Ja jestem Lia Victoria Smith.
Z chęcią powiedział bym jak się NAPRAWDE nazywam, ale nie zdążyłem, bo znów zaczęła mówić.
-Jestem czystej krwi. Jestem daleką potomkinią Helgi Hufflepuff.
Serce zabiło mi mocniej. Czyżby rozwiązanie mojego problemu było tak blisko?
-Może wiesz coś o czarce Helgi Hufflepuff? –spytałem.
-Eee... o czarce...? A tak! Słyszałam, podobno kuzynka mojego taty ją ma! Tylko, że ja jej nigdy nie poznałam...
-A nie wiesz gdzie ona mieszka?
-Chyba gdzieś w Londynie... często odwiedza podobno sklep Borgina i Burkesa... jest kolekcjonerką.
Przez resztę wieczoru wypytywałem ją. W końcu z wieloma ważnymi informacjami poszedłem do dormitorium.