Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Ann385

  Diabeł tkwi w szczegółach...
Dodała Petunia Ewans Czwartek, 03 Kwietnia, 2008, 21:52

Pozory mylą… Przekonałam się o tym na własnej skórze. Z początku Elias Hayde wydawał mi się nieśmiałym, zagubionym, oczytanym chłopcem. Jak bardzo się myliłam! I teraz dopiero wiem, jak wielki popełniłam błąd wpuszczając go do mojego-dotychczas-spokojnego, cichego przedziału! Na początku fakt-czytał książkę, lecz nie minęło 10 minut, a w przedziale siedziało 10 osób! Najpierw weszła niska, drobna szatynka.
-Wreszcie jesteś Nan! A nie mówiłem abyście od razu poszli ze mną?- Spytał Elias.
Usiadła mu na kolanach, cmoknęła w usta i powiedziała:
-Tak, ale wiesz, jaki jest Malcolm… Zawsze wie najlepiej! Teraz bajeruje jakieś dziewczyny, chyba pogodził się z faktem, że u Emme nie ma za bardzo szans.-Przerwała na chwilę, wyglądało na to, że dopiero teraz dostrzegła moją obecność-Może przedstawisz mi swoją towarzyszkę?
-Eee… To Petunia Evans- odparł nieco zmieszany.
Podała mi rękę i przedstawiła się:
-Jestem Nancy Davis, wygląda na to, że…
Nie zdążyła dokończyć, bo drzwi nagle się otworzyły, do,,naszej trójki” dołączyło 7 osób. Udało mi się zapamiętać tylko imiona: wysoka, ścięta na,,małpkę” blondynka, miała na imię Agnes, zielonooka (czy wszyscy musza mieć ZIELONE OCZY!?) szatynka to Emme, dziewczyna, na którą na początku wcale nie zwracałam uwagi, miała nijaką minę i cała była jakaś taka szara… Jej imię brzmiało… chyba… Edith! Tak, to na pewno była, Edith! Chłopaki to: Charlie, Luke, Phil i Malcolm… Właśnie-Malcolm! To niesamowite, że już w pociągu zyskał sobie miano hipokryty i kretyna. Wszedł z uśmieszkiem mówiącym coś w rodzaju,,Ja jestem najlepszy i ja tu żądzę”. Usiadł koło mnie, objął mnie ramieniem i szepnął: jak się masz, słońce? Odskoczyłam od niego i wrzasnęłam:
-Odejdź ode mnie idioto!- Na te słowa wszyscy przerwali burzliwą dyskusję i głośno się zaśmiali.
-ZNOWU dostałeś kosza-krztusił się Elias.
-Już drugi raz… W TYM DNIU! Chyba jednak przegrasz nasz zakład-stwierdził Charlie.
-Jaki zakład?- Dopytywała się Emme.
-A, co ci do tego?- Warknął Malcolm.
-Ej! Spokój! Zaczyna się robić nudno… Ma ktoś jakiś pomysł?- Spytał Phil.
-Butelka!- Zaproponowała Nan.-Petunio, przestań pisać w tym pamiętniku! Chodź pograj z nami!
Ech… Jeszcze potem coś napiszę, teraz-zabawa wzywa!

[ 862 komentarze ]


 
O wszystkim i o niczym...
Dodała Petunia Ewans Sobota, 29 Marca, 2008, 00:29

Jestem w pociągu… Jadę do mojej nowej szkoły i stwierdzam, że rodzice przestali się mną interesować. Dzisiaj od rana słyszałam tylko:,,Lilly spakowałaś szatę?” albo ,,Lilluś wzięłaś kanapki”. Ja mam już 15 lat, więc muszę sobie sama radzić i nie ma szans, aby ktoś pamiętał mnie zapytać czy zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy!
Jestem sama w przedziale i strasznie mi się nudzi. Dobrze, chociaż że pozwolono uczniom przywozić zwierzęta, były tam jakieś określone kryteria, ale moją kotkę-Dalię na pewno przepuszczą! Jest taka słodka… Cicho ktoś puka! Do MOJEGO przedziału wszedł właśnie jakiś blondwłosy chłopak. Ciekawe, czego chce? Może zabrakło miejsc? Szkoda, myślałam, że będę sama tu siedzieć, ale zawsze to jakieś urozmaicenie tej pięciogodzinnej podróży…
-Przepraszam-jąka się-ale czy ten przedział jest wolny?
A będę wredna! W sumie, DLACZEGO JA MAM być miła?
-Nie-odparłam lodowatym tonem.
-Ale przecież siedzisz tu sama-naciskał.
-Tak to, po co było twoje pierwsze pytanie?- Zapytałam z nutką rozbawienia w głosie.
-Chciałem być miły-stwierdził- w całym pociągu nie ma już wolnych miejsc… To, co? Mogę ci towarzyszyć?
-Dobra, ale tylko, dlatego że jestem taka wielkoduszna.
Usiadł naprzeciwko mnie, wyciągnął książkę i zaczął czytać! TO BĘDZIE NAPRAWDĘ DŁUGA I NUDNA PODRÓŻ! Dopiero teraz miałam szanse przyjrzeć się,,przybyszowi”, Miał bardzo eee… nietypową urodę. Był opalony, jego długie do ramion blond włosy zasłaniały twarz, jednak, kiedy rozmawialiśmy zauważyłam te uderzająco zielone oczy… Przypomniała mi się Lilly… Nie pożegnałam się nawet z nią… A z resztą, po co? Przez ostatni miesiąc razem z tym Severusem kręcili się pod moim pokojem, głupkowato się uśmiechając. Trudno być starszą siostrą. Jeszcze trudniej jest być starszą siostrą czarownicy. Ehhh… Takie życie-dziwne.
-A właściwie-jak masz na imię?- Usłyszałam głos sąsiada.
-Petunia Evans, a ty?
-Elias Hayde, miło mi.
-Mi też.

[ 767 komentarze ]


 
...
Dodała Petunia Ewans Piątek, 07 Marca, 2008, 21:27

JESTEM CHORA! W środku lata jestem CHORA! Powtarzam: CHORA! Po raz drugi w lecie jestem CHORA!!! To pewnie skutek tych,,silnych” doznań w ubiegłym tygodniu. Rodzice są tak zajęci,,pracą” (wiem, że NORMALNI ludzie w wakacje nie pracują, lecz oni NIE SĄ NORMALNI!). Oni nawet nie widzą, że nie odzywam się do Wiewióry (pseudonim nadany mojej siostruni). Im bardziej myślę o Jimie i tym całym zamieszaniu, mam przeczucie, że to był głupi kawał. Postanowiłam się NICZYM nie przejmować, bo, po co? Każda z sióstr Evans już za kilka tygodni, pójdzie,,własną drogą”- jakie to piękne! Wracając do Jima, ktoś, kto by obserwował moją reakcję na te,,nagłe” zniknięcie pomyślałby, że zwariowałam. Bo przecież ja tego swojego czarnowłosego czarodzieja UWIELBIAŁAM! I tu zaczyna się problem, czuję, że to było takie zauroczenie… Takie głupie drgnięcie mojego lodowatego serca. Szczerze mówiąc, nie mogę się już doczekać wyjazdu do szkoły… Z tego, co czytałam, tam jest naprawdę świetnie. Ach… Ktoś się dobija to drzwi, oczywiście to Wiewióra otworzy, bo ja jestem przecież UMIERAJĄCA! Hmmm… Słychać kroki po schodach i jest pukanie do MOICH drzwi…
-Proszę-powiedziałam moim zachrypniętym głosem.
Drzwi się otworzyły i wszedł ten rozpuszczony w sobie chłopak z sąsiedztwa. Jak on miał na imię??? Nie wiem, a właściwie, po co takie rzeczy zapamiętywać?
-Hey Evans, widzę ze chorujesz?- Powiedział ze śmiechem w głosie.
-Muszę przyznać, że to odkrywcze! Mam kaszel, katar i leże godzinami w łóżku, przecież takie zachowanie to objawy wielu rzeczy, jakie mogłabym robić-powiedziałam z przekąsem jednocześnie pukając się w czoło.
-No tak fakt… Po prostu chciałem zobaczyć, co u ciebie.
-Jakie to wzruszające-zaczęłam teatralnym głosem -ale miłe.

Chyba z dwie godziny siedzieliśmy i gadaliśmy, chłopak jest nawet zabawny. Muszę się przespać, bo oczy mi się kleją.

[ 596 komentarze ]


 
Kiedyś wszystkie czarne dni obrócimy w dobry żart...*
Dodała Petunia Ewans Poniedziałek, 03 Marca, 2008, 19:31

[i][i]Na polanie, niedaleko ruin zamku stali dwaj mężczyźni. Na pierwszy rzut oka, można by było pomyśleć, że przyjmują pozycję do walki jednak nic bardziej złudnego! Podeszli do siebie witając się uściskiem dłoni.
-Jim to było świetne, nabrała się i z tego, co mówił Frank pokłóciła z tą szlamą! Jednak jednego nie rozumiem:, po co była ta cała maskarada?- Zapytał niebieskooki.
-Dowiesz się w swoim czasie, teraz już chodźmy. Wiesz jak On nie lubi, gdy ktoś się spóźnia.
-Przez kilka miesięcy spotykałem się z mugolem i nawet nie wiem, po co? Nie uważasz, że to nie jest w porządku?
-Nic nie jest w porządku i jeśli chcesz być doceniany trzymaj gębę na kłódkę! Mamy wykonywać Jego rozkazy, a nie zadawać nie potrzebne pytania.-Pouczył chłopak zwany Jimem.
Widać było, że blondyn chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz ugryzł się w język i zapytał:
-Dobrze, lecz co z ministerstwem? Te durne sowy jeszcze nie przyleciały! Coś jest nie tak!
-Grelish miał się tym zająć, możemy też się spokojnie teleportować. Pośpieszmy się, zostało nam pięć minut, potem namiar stanie się znowu aktywny.
Słychać było trzask, mężczyźni zniknęli…
[/i][/i]


Kiedy dotarłam do domu, rodzice już tam byli. Bez słowa poszłam do swojego pokoju, tam właśnie czekała na mnie sowa, mało brakowało a bym zaczęła krzyczeć, lecz w porę opanowałam się i ostrożnie podeszłam do zwierzęcia. Miało wielkie, zielone oczy i pohukiwało niecierpliwie. Ujrzałam, że do nóżki ma przywiązany list, a raczej liścik. Bez trudu go zdobyłam, a sowa wyleciała przez otwarte okno. Z niecierpliwością rozwinęłam pergamin. Ku mojemu zdziwieniu były tam tylko 3 zdania.

Nic mi się nie stało, ukrywam się. Nie próbuj mnie szukać, to niebezpieczne. Moi rodzice wyprowadzają się jutro, dla bezpieczeństwa.

Jim

Czytałam te krótką wiadomość kilkakrotnie i coś mi nie pasowało. Skoro jego rodzie byli tacy,,źli” to, po co by mieli się wyprowadzać? Dla bezpieczeństwa…Oni przecież są bezpieczni! Nic z tego nie rozumiałam, rzuciłam kartkę na podłogę i opadłam na łóżko. Co raz to nowsze myśli kłębiły się w mojej głowie. Dopadły mnie wyrzuty sumienia związane z Lilly, postanowiłam ją przeprosić. Wstałam, wyszłam i skierowałam swoje kroki w stronę pokoju mojej siostry. Gdy podeszłam bliżej usłyszałam, że nie jest sama, było słychać ciche szepty:
-Nie martw się tym Lilly, ona jest inna niż my… Nie rozumie nas-czarodziejów, po prostu zazdrości. Wiele mugoli chciałoby mieć naszą moc: spójrz na tych śmiesznych ludzi w pelerynach z królikiem w kapeluszu!
-Masz chyba racje Severusie… Jednak to moja siostra!
-Ale ona nie chce abyś była szczęśliwa! Myśli tylko o sobie.-Tłumaczył chłopak. Nie miałam pojęcia jak wyglądał, bo pokój był zamknięty… Jak bardzo chciałam zobaczyć twarz tego małego człowieka, który stawiał mnie w tak złym świetle!
-Nie będę się do niej odzywać!- Postanowiła istotka.
Nie miałam już zamiary więcej wysłuchiwać tych głupot! JA chciałam się pogodzić, MNIE obchodziło, co się z nią kiedyś stanie! Jeśli jest aż tak uparta niech sobie radzi sama! Może właśnie tym zmienię przyszłość!? Nie będę się do niej odzywać jest dla mnie zerem!

*Piosenka Księżycowa-Varius Manx

[ 770 komentarze ]


 
Od autorki xD
Dodała Petunia Ewans Niedziela, 24 Lutego, 2008, 15:42

Przez kilka dni wierciliście mi dziurę w brzuchu, bym wreszcie dodała nowy post. To dziwne, że jak się pojawił to nikogo już on nie obchodzi! Ja sobie poczekam, nie muszę teraz dużo pracować, bo mam napisane 3 notki w przód... I wcale nie muszę ich publikować. Oczekujecie, że będę pisać oszałamiająco doskonałe wpisy, a sami mi tego nie ułatwiacie. Na początku było kilka rad, które mi pomogły. A teraz? Tzw. ,,Cisza na łączach".

***

Teraz dam początek następnej noty:

Zapadło milczenie. Trwała błoga cisza, która niczym kotara zasłaniała fakty prawdy nieuniknionej. Zgubiła mnie pewność siebie, byłam głupia… Sądziłam, że Lilly zostawi cały magiczny świat dla swojej siostry albo, jak kto woli,,własnego dobra”.
-Ja nie mogę tego zrobić, Tunio… Kocham ciebie i kocham Hogwart… Nie pasuje do normalnego świata, to by było sprzeczne z… moją naturą. Nie wiem, co cię ugryzło i co to za pomysły…-Te słowa wypowiedziane w ustach jedenastoletniej dziewczynki zrobiły na mnie wrażenie, były takie dojrzałe… Mimo tego głupie! Za kilka lat ona i jej mąż mogę umrzeć, chcę ją tylko chronić! Czemu mi się to nie udaje? Jest jedno rozwiązanie… Okrutne (jak zawsze), lecz może warto spróbować? Może warto trzymać Lilly na dystans?
-Dzisiaj wybrałaś, Hogwart jest dla ciebie ważniejszy nić twoja siostra. Zawiodłam się na tobie.-Powiedziałam to chłodnym, spokojnym głosem… Po latach, wspominając tę chwilę żałowałam mojej decyzji… Każdy popełnia błędy, lecz ten był niewybaczalny.
-Ale Tuniu, o co ci chodzi? Szantażujesz mnie, mówisz, że nie ma już siostry! Przecież masz! Mnie… Nie wiem, nie wiem, co się dzieje! Nic nie chcesz mi wytłumaczyć…Porozmawiajmy.-Jej zielone oczy napełniły się łzami.
Wiedziałam tylko jedno-nie mogę dać się złamać... To dla jej dobra-powtarzałam w myślach jak nakręcona…
-Nie Liliane, ty wybrałaś… Dla mnie będziesz jak lokator, nikt więcej.
-Ty mi po prostu zazdrościsz! Jesteś zła, że ja umiem to, czego ty nie potrafisz, choćbyś nie wiem jak się starała! Ja jestem wyjątkowa! Już nie jestem w cieniu starszej siostry-Pani Idealnej!- Nigdy nie spodziewałabym się po Lilly takiej reakcji! Nigdy…
-Co ty wygadujesz? Przesadziłaś!- Odwróciłam się na pięcie i odeszłam, pozostawiając rudowłosą istotkę z wciąż rozwartymi ustami i oczami pełnymi łez. Byłam zła i choć trudno w to uwierzyć miałam gdzieś,,misję”, którą pozostawił mi Jim! Zostawił mnie z tym samą! Jak tak bardzo mu na tym zależy to niech sam przekona moją upartą siostrę!

[ 744 komentarze ]


 
Muszę cię chronić, lecz to cię zaboli...
Dodała Petunia Ewans Wtorek, 19 Lutego, 2008, 20:13

Czułam, że każdy mój mięsień jest napięty do granic wytrzymałości, patrzyłam w te zimne, szare oczy… były pełne szaleństwa, nie ukrywam-bałam się. Instynktownie zrobiłam trzy kroki w tył. Nieszczęsny los, nie dawał mi szansy przeanalizowania tego, co zobaczyłam przed kilkoma minutami. Stałam tak czekając na atak, minuty ciągnęły się leniwie niczym lata. Może to dziwne, lecz lęk ustąpił i zrobił miejsce błogiej chęci ucieczki. Byle jak najdalej stąd, daleko od czarodziejów, dziwnych historii i zabójstw. Jo oblizał leniwie wargi, po czym uśmiechnął się kpiąco.
-Źle zrobiłeś kuzynie, dobrze wiesz, że przeznaczenia nie da się oszukać, a to, że należysz do rodziny Brown’ów powinno cię w tym przekonaniu utwierdzić-zwrócił się do Jima.
-Może ty tak sądzisz, z resztą sam doskonale masz pojęcie o tym, że nie pasuje do tej rodziny-a może raczej-ona do mnie.-Odpowiedział czarnowłosy chłopak.
-Rodu się nie wybiera, jesteś zdrajcą! Mogę się założyć, że w twoich żyłach płynie szlamowata krew, ale zaraz możemy się o tym przekonać…
-Tak, masz mnie zabić, lecz dalej nie wiem, dlaczego do tej pory tego nie zrobiłeś… Może to litość? W twoim przypadku raczej niespotykane zdarzenie.
Obaj jakby zajęci sobą, nie zwracali uwagi na mnie. Stałam i słuchałam przenosząc wzrok z jednego na drugiego. Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk:
-Petunio uciekaj!- To był Jim.
Zupełnie zdezorientowana, zastanawiałam się, co miał na myśli. Gdzie mam uciekać? W las? A może w pokrzywy? Odpowiedź nasunęła się sama, coś stuknęło mnie w łydkę… To była miotła! Latająca! Można by wyobrazić sobie moje zdziwienie tym ustrojstwem! Wspaniale! Życie ratuje mi lewitujący kij od szczotki. Na dalsze przemyślenia nie było czasu, koło ucha śmignęło mi zaklęcie, siadłam okrakiem na moim,,środku lokomocji” i jak najmocniej odepchnęłam się nogami od ziemi. Nagle jak grom z jasnego nieba napadły mnie myśli:, co będzie z Jimem? Gdzie mam się kierować? Co było sensem dzisiejszego skoku w przyszłość? Ku mojemu zdziwieniu, a jednocześnie wielkiej radości miotła zdawała się wiedzieć gdzie leci. Znowu powróciły czarne myśli:, a jeśli coś się stanie Jimowi? Dlaczego byłam tak głupia, że go posłuchałam? Nie mogłam się uspokoić, nawet trzymając się mocno rączki miotły nie mogłam pohamować drżenia rąk! Zamknęłam oczy i zmarszczyłam czoło, równocześnie przemyśliwając swoją obecną sytuacje: lecę piętnaście metrów nad ziemią, narzędziem służący zwykłym ludziom do sprzątania. W każdej chwili jakaś istota nie magiczna może mnie zobaczyć, a rodzona siostra za kilka lat będzie w niebezpieczeństwie. Ominęłam fakt, że mam obowiązek chronić Lilly… Spostrzegłam swój dom, mojej uwadze nie uszło to, że byłam coraz bliżej ziemi, z czego bardzo się cieszyłam. Nie minęły dwie minuty, a już stałam przed drzwiami swojego,,miejsca zamieszkania”.
-Rodziców nie ma w domu, pojechali na zakupy.– Usłyszałam głos zza pleców. Odwróciłam się-to była Lilly. Wpatrywała się we mnie tymi swoimi wielkimi, zielonymi oczami.
-Wyglądasz okropnie-stwierdziła.
-Dziękuje za komplement-odpowiedziałam, po czym pomyślałam, że naprawdę muszę wyglądać okropnie. Po takich przeżyciach! Nie wiedziałam, kiedy z moich ust wydobyły się słowa:
-Chodźmy tam, na ławkę. Muszę z tobą porozmawiać.
Siostra tylko pokiwała energicznie głową. Szłam tak myśląc jak można ją zgrabnie ostrzec… Nie chciałam jej przestraszyć, miałam świadomość, że za kilka chwil odbiorę jej to, czym żyła przez ostatnie dni. Usiadłyśmy, przez chwile trwała błoga cisza. Słońce chyliło się ku zachodowi, otoczone pastelowymi barwami pomarańczy, różu, fioletu i jaskrawej czerwieni.
-Widzisz siostrzyczko-zaczęłam- obawiam się, że nie powinnaś wyjeżdżać do Hogwartu…-to było trudne, niby kilka słów, lecz tak bardzo skomplikowanych w swoim analnym znaczeniu.
Lilly spojrzała na mnie ze zdziwieniem i powiedziała:
-Dlaczego? Przecież Jim też tam będzie i w ogóle ja jestem czarownicą! Nie mogę żyć tutaj-w normalnym świecie.
-Tak, ale Jima-tu zrobiłam pauzę, dlatego że nie wiedziałam jak to wyrazić- nie ma… Nie wiadomo czy powróci do Hogwartu, a ty… Po prostu nie możesz! Nie możesz wracać do Hogwartu, bo…
Tu zaczęłam się zastanawiać…, czym jej zagrożę? Ona musi zostać! Musi jest w niebezpieczeństwie, lecz nie powiem jej tego wprost… Wpadłam na pomysł, okrutny, ale konieczny… Czułam się podle, najpodlej jak tylko mogłam…
-Jeśli wyjedziesz, to będzie koniec naszej przyjaźni, rozumiesz? Wtedy już nie będę miała siostry…

*----------------*
Nie jestem z tego postu zadowolona:/ Czekam na Wasze cene opinie:)

[ 917 komentarze ]


 
Bo są tajemnice-o których warto nie wiedzieć...
Dodała Petunia Ewans Poniedziałek, 11 Lutego, 2008, 18:22

Na początku myślałam, że umarłam. Poczułam tępy ból głowy, więc żyję. Otworzyłam oczy, zobaczyłam, że Jo leży na ziemi a nade mną pochylał się Jim. Jego orzechowe oczy przyglądały mi się z uwagą. W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań. Już otwierałam usta, aby zadać jakieś pytanie…
-Petunio, mamy mało czasu. Muszę ci coś pokazać-szepnął.
Tak wspaniale! Nie wiem gdzie jestem, dwa metry ode mnie leży człowiek, który usiłował mi coś zrobić… Tak! Po prostu marzę o wycieczce!
-To bardzo poważna sprawa Tunio, za kilkanaście minut mój kuzyn się obudzi. Chodźmy!- Powiedział i pomógł mi wstać.
Wyjął z kieszeni złoty łańcuszek z malutką klepsydrą. Założył mi go na szyję.
-Co to jest?- Spytałam nieśmiało.
-Zmieniacz czasu
-Ale…
Nie zdążyłam dokończyć, gdy zauważyłam ze nie jesteśmy już przy ruinach zamku. Wszystko wokół nas wirowało, zaczęło mi się robić niedobrze. Nagle poczułam, że wszystko się zatrzymało. Staliśmy naprzeciw mojego domu, jednak okolica wyglądała inaczej. Po ulicy jeździły nowoczesne samochody, było dużo więcej budynków, a chodnikiem przechadzała się starsza pani z psem, który miał na sobie sukienkę i malutkie pantofelki.
-Wchodzimy?- Zapytał Jim.
-Nie rozumiem, po co, ale możemy- byłam szalenie ciekawa tego, co kryło się za drzwiami,,mojego domu” z drugiej strony odczuwałam lęk.
-Załóżmy lepiej to- nakrył mnie czymś. Po chwili stwierdziłam ze to najprawdopodobniej peleryna tyle, że nie było jej widać!!! Stwierdziłam, że nie ma, co zadawać pytań, na które nie uzyska się odpowiedzi. Podeszliśmy do drzwi, Jim stuknął w klamkę różdżką mrucząc coś pod nosem. Zamek kliknął cicho i ujrzeliśmy przedpokój-nic się w nim nie zmieniło. Usłyszałam łkanie dochodzące zza ściany, z mojego pokoju! Lekko uchyliłam drzwi, moim oczom ukazała się dwudziestokilkuletnia kobieta ukrywająca twarz w chusteczce.
-Boże! Lilly! Lilly, dlaczego umarłaś!- Szlochała.
Tu musiało chodzić o kogoś innego! To na pewno nie moja Lilly! To nie o nią chodzi- uspokajałam się w duchu. Kobieta podniosła twarz i otworzyła szufladę, wyjęła z niej zdjęcie oprawione w złotą ramkę.
-Miałaś wtedy 11 lat, a ja 14. Wyjeżdżałaś do szkoły i bałaś się, że sobie nie poradzisz, pocieszałam cię i skończyło się na tym, że całą noc przegadałyśmy-och jak ja to pamiętam!- Szeptała.
Chciałam się wycofać, zrobiłam krok do tyłu i uderzyłam w szafkę. Nieznajoma obróciła w moim kierunku swą twarz. Miała wydatne kości policzkowe, kształtny nos, szare oczy i wąskie usta… Nagle usłyszałam trzask. W pokoju z nikąd pojawił się człowiek z długą, miejscami już srebrną brodą. Ubrany był w długą, czarną szatę i wspaniały kapelusz.
-Przestraszył mnie pan-odrzekła beznamiętnie kobieta.
-Dostałaś moją wiadomość, prawda?
-Tak, niestety… Nie mogę w to uwierzyć! Lilly nie żyje…
-Jej mąż też nie Petunio.
-Wiem, jednak przecież przy nim ona miała być bezpieczna! James Potter był krewnym najwspanialszego człowieka, którego w życiu spotkałam- Jima Brown’a. Niech mi pan powie Dumbledore- przewidywał to pan?
-Miałem domysły… Nie wiele osób wiedziało, dlaczego Voldemort tak bardzo pragnie znaleźć rodzinę Potter’ów, a dokładnie- ich syna.
-Z tego, co było napisane w tym liściku, ten mały przeżył atak morderczego zaklęcia, przecież to niemożliwe…
Poczułam, że ktoś bezszelestnie wyprowadza mnie z pokoju. Więc tak to ma być? Ma zginąć moja ukochana siostra i jej mąż! Ujrzałam zmartwioną twarz ukochanego człowieka.
-Dużo zobaczyłaś, zobaczyłaś przyszłość. Możesz ją zmienić-pamiętaj o tym.
-Tak!? To po to mi to pokazałeś!? Może nie chciałam wiedzieć, dlaczego mi to robisz? Czemu mnie tak ranisz?
Nie odpowiedział-co było dla niego typowe.
-Wracajmy- szepnął.
Znowu świat zawirował, nawet nie zorientowałam się kiedy stanęłam twarzą w twarz z Jo…


*---------------------------*

Sorx, że ta długo czekaliście... Teraz mam ferie, więc będę częściej pisać:)

[ 2445 komentarze ]


 
A każdy dzień z Tobą wydaje mi się ostatnim...
Dodała Petunia Ewans Sobota, 02 Lutego, 2008, 17:34

Już tak dawno nie pisałam… Chyba, dlatego że nic się nie działo. Lilly jest podekscytowana swoją nową szkołą. Przyznam-na początku uważałam ze oboje z Jimem zwariowali dopóki nie wzięli mnie na,,zakupy”. Byliśmy w piątkę: ja, Lilly, Jim i Rodzice. Kiedy doradzałam mojej siostrze krój szaty, mama kupowała jej zwierzątko a tato i Jim zadbali o różne zielska. Potem kupno różdżki, mała z takim zachwytem ją wymachiwała, że o mały włos nie straciłabym oka.
Tyle tylko się w zasadzie działo. Dużo czasu zajęło mi rozmyślanie, dlaczego ja nie jestem czarownicą. Chwilami byłam zazdrosna i nawet zaczęłam warczeć na Lilly, lecz czy to jej wina, że ma magiczne zdolności a ja nie??? Poza tym, gdy widzę te jej wielkie, zielone oczy to gniew mi ustaje. Nie da się nie kochać takiej istoty jak ona.
Dopiero nie dawno zorientowałam się, że to już sierpień. Czekam na Jima, bo ma mi pokazać coś zachwycającego. Jestem szalenie ciekawa! Ostatnio była to taka śliczna polana w lesie, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Właściwie teraz cały mój czas poświęcam spotkaniom z nim. Oczywiście, jeśli Lilly nie stara się go nakłonić by pokazał jej,,czary”. Na nic nie zdało się tłumaczenie, że on jest jeszcze niepełnoletni. Trzeba przyznać, że chwilami ta,,Młodsza Evans” (jak uwielbiają nazywać ja sąsiedzi) potrafi doprowadzić do białej gorączki. Słychać dzwonek do drzwi.
Długo szliśmy pod górę, co było męczące dziś termometr wskazywał 31 stopni. Nagle usłyszałam:
-Zamknij oczy.
-Dobrze, choć zaczynam się ciebie bać.-Odpowiedziałam radośnie.
Przymknęłam powieki, Mój Czarodziej wziął mnie za rękę i przez chwilę gdzieś prowadził.
-Możesz już patrzeć.-Powiedział.
Nieśmiało otworzyłam jedno oko, potem drugie i zamarłam. Ujrzałam ruiny zamku, tak wiedziałam, że ten istnieje, lecz to była legenda! Mówiła, że dawno temu żył rycerz zakochany w księżniczce. Ona odwzajemniała jego uczucie, lecz przeszkodą był jej ojciec. Zgodził się na małżeństwo pod jednym warunkiem: rycerz sam musi wybudować pałac godny błękitnej krwi księżniczki. Dzielny mężczyzna podjął wyzwanie, budował przez kilkanaście lat. Król zły, że teraz jego córka wyjdzie za mąż za kogoś ,,takiego”, postanowił zabić przyszłego księcia. Ponoć duch Dzielnego Rycerza do dziś czeka na Panią Swojego Serca…
Jak już mówiłam wierzono że zamek bądź pałac mógł istnieć, lecz pozostała część tej historii to ponoć bujda stworzona przez ludzi lubiących niezwykłe historie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos.
-I jak podoba ci się?- Spytał Jim.
-Tak, jest piękny…, ale jak?
-To teraz nieważne, muszę ci coś powiedzieć.
-Znowu jakaś tajemnica?
-Można tak powiedzieć. Czuję-i tu zrobił efektowną pauzę-że w tym roku nie uda mi się już powrócić do Hogwartu. Jest parę spraw, o których powinnaś wiedzieć. Twój były chłopak-Jo on nie jest tym, kim myślisz. W przyszłości się jeszcze o tym przekonasz. Pamiętasz jak ci mówiłem ze rodzice się boją o to, że stracą dziedzica nazwiska, wiec pozwalają mi się z tobą kontaktować? Okazało się, że to jest chłopiec. Mam brata, w domu była kłótnia… Sprzeciwiłem się im. Oni są zwolennikami kogoś, kogoś strasznego, który w przyszłości zamierza,,Wytępić Szlamy” jak to nazywa.
-Co to szlama?- Odruchowo spytałam.
-Obraźliwe określenie osoby, która tak jak twoja siostra ma magiczne zdolności, lecz wywodzi się z rodziny mugolskiej.
-To znaczy, Lilly będzie w niebezpieczeństwie?
-Tak…, Ale-nagle przerwał. Rozległ się trzask z zarośli wyłoniła się postać Jo. Miał na sobie szatę czarodzieja a w reku różdżkę. Nie mogłam uwierzyć! To nie mogła być prawda! Przecież on chodził do zwykłej szkoły i… Miałam mnóstwo argumentów!
-Witaj Jim, widzę, że zadajesz się z mugolskimi idiotkami- parsknął.-Nie wiedziałem, że po tym jak odmówiłeś pomocy Największemu Czarodziejowi możesz zrobić coś głupszego, a jednak. Nie wierzę ze jesteśmy rodziną.
Rodziną? Oni? Nie wiedziałam, co robić gapiłam się bezmyślnie i słuchałam.
-Ja wstydzę się swojej rodziny, jesteście jak zaślepione cielęta! Ciągle tylko słyszę: czysta krew, wybić szlamy, mugole nie powinni istnieć! NIGDY nie chciałbym być jednym z was.
-Chyba nie wiesz, jaką cenę będziesz musiał zapłacić za swoje poczynania! To, co robisz sprzeciwia się naszym zasadom! Zawsze byłeś inny! Walcz!
Pojedynek-pomyślałam. Nie mogłam się ruszyć, stałam w miejscu patrząc jak oni ciskają w siebie różnokolorowymi strumykami światła. Nagle wszystko ucichło:
-Więc tak pogrywasz? Ciekawe, co powiesz na to ze zabiję twoją ukochaną a potem ciebie. Przecież wiesz, panie mają pierwszeństwo.
Szedł w moją stronę, ku swojemu zdumieniu nie bałam się. Nie wiedziałam nawet, kiedy z moich ust wydobyły się słowa:
-Jesteś żałosny! Chcesz mnie zabić? Proszę! Bo przecież tak łatwo, ja nie umiem czarować, jestem bezbronna. Ale Ty to lubisz, prawda? Niszczyć wszystko, co stanie na twojej nędznej drodze.
-Wypluj te słowa!-warknął.
Nie wiem jak kiedykolwiek mogłam kochać tego człowieka! Teraz był zimny i oschły z jego oczy wydobywał się szaleńczy blask.
-Chcesz? Chcesz abym je wypluła! Chyba tobie w twarz!
Podszedł do mnie i wycelował swoją różdżkę prawdopodobnie w to miejsce gdzie znajduje się serce.
-Żegnaj, Avada…

[ 779 komentarze ]


 
Powiedz mi prawdę, nawet jeśli będzie bolesna...
Dodała Petunia Ewans Środa, 23 Stycznia;, 2008, 17:42

10 lipca

Słowa Jima skłoniły mnie do przemyśleń. Co miało się takiego stać? Co miało mnie tak głęboko dotknąć? Chyba z biegiem czasu otrzymam odpowiedź na te pytania… Czuje się już lepiej, rozstanie z Jo przestaje na mnie robić wrażenie, boli, lecz już mniej... Teraz pozostaje mi wybrać szkołę, Jim ma przyjść i mi pomóc.
-Może ta? Jedna z najlepszych w Anglii! Jest trzecia w rankingu, masz jeszcze dwa dni na złożenie podania! - Powiedział chłopak.
-Nie, ona jest z akademikiem, nie mam ochoty wyjeżdżać-odpowiedziałam.
-Widzisz… Ja ci to powiedzieć, ja przez cały rok nie będę tu mieszkać. Moja szkoła to jakby taki dom, rozumiesz???
Zdziwiłam się! Żyłam w przeświadczeniu, że Jim tu zostaje…
-Tak, chyba rozumiem. No dobra, to ja też wyjadę.-Coś mnie podkusiło, aby zadać to pytanie- Gdzie jest ta twoja szkoła?
Przez dłuższą chwilę milczał, jego twarz przybrała wyraz, jakby sam w myślach kłócił się ze sobą.
-Miałem ci powiedzieć to wczoraj. Czas już abyś się dowiedziała, że…
Znowu nie zdążył dokończyć! Lilly wpadła do pokoju krzycząc:
-Petunio! JA JESTEM CZAROWNICĄ!
Stwierdziłam, że to kolejna z jej zabaw, lecz zdziwiła mnie reakcja Jima, uśmiechnął się do niej mówiąc:
-Witamy w Hogwarcie!
Mała wybałuszyła oczy.
-Skąd wiesz jak nazywa się moja nowa szkoła!?- Zapytała wojowniczo.
-Ja też się tam uczę mała, jestem na szóstym roku.-Odpowiedział spokojnie.
Ja tylko wpatrywałam się w Jima i Lilly. To jakieś głupoty-pomyślałam. Jednak przypomniało mi się pytanie zadane zaledwie wczoraj: czy wierzysz w magię? Czemu ja o tym wszystkim nie wiedziałam? Czemu cała ludzka populacja, jest przekonana, że maszyny zastąpią nam czary opisywane w książeczkach dla dzieci? Poprosiłam, Lilly aby wyszła na chwilę, bo chcę porozmawiać z moim czarnowłosym czarodziejem.
-Chciałeś mi teraz to powiedzieć, tak? Teraz rozumiem, te dziwne stroje…
-Petunio, zrozum jedno: ludzie nie magiczni nie powinni wiedzieć o istnieniu świata czarodziejów! Pomimo tego, stwierdziłem, że ty jesteś godna mojego zaufania. Nie wiem czy mogę na to liczyć, ale nie bądź na mnie zła.
-Wytłumacz mi:, dlaczego tylko Lilly w naszej rodzinie nadaje się do tej szkoły?
-Sam nie wiem, ale nie ona jedyna. Jest wiele czarownic pochodzących z mugolskich rodzin!
-Jakich rodzin? - Zapytałam zaskoczona.
-Mugolskich, czyli nie magicznych… Ja należę do wielowiekowego, magicznego rodu. Moi rodzice nie byli zadowoleni, że się z tobą spotykam. Próbowali mi tego zabronić, ale zagroziłem, że ucieknę. Boją się, że stracą jedynego dziedzica nazwiska.
Miałam mętlik w głowie, to znaczy ze Jim dużo ryzykował spotykając się ze mną. Boże, czarodzieje, mugole, co mnie jeszcze czeka dzisiejszego dnia?
-A twoje rodzeństwo, które jest,,w drodze”?- Spytałam.
-Nie wiem, jednak nie wiadomo, co to będzie, więc rodzice się boją. Już niedługo wszystko będzie wiadomo, termin porodu wyznaczono na 12 lipca…
-Jak to jest być czarodziejem?
-Całkiem przyjemnie, chętnie zamieniłbym się z twoją siostrą, wolałbym nie należeć do swojej rodziny.
-Czemu?- na to pytanie nie uzyskałam odpowiedzi.

*-----------------------*
Wie, wiem za często piszę:P Ten post może nie przypaść Wam do gustu... Jest trochę nudny, lecz musiałam pewne sprawy wyjaśnić.

[ 1001 komentarze ]


 
Sekrety
Dodała Petunia Ewans Wtorek, 22 Stycznia;, 2008, 17:53

9 lipiec
Dni mijają, mam wrażenie że stają się jedną, wielką mieszaniną pustki… Jak przez mgłę pamiętam ostatni tydzień, lecz ten wieczór, spacer, rozstanie-nigdy tego nie zapomnę. Najbardziej boli mnie zdrada, nadużyte zaufanie, to człowiek raz traci i nigdy nie odzyskuje. Dobrze, chociaż że Jo powiedział mi od razu… Jestem chyba świetną aktorką-rodzice niczego się nie spodziewają, tylko Lily przygląda mi się badawczo. Unikam spotkania z rodziną, tylko posiłki spędzamy razem. Cały dzień potrafię gapić się w ścianę, Jim siedzi przy mnie i też nic nie mówi. On chyba wie, że tak jest lepiej, chyba znowu przyszedł - Lily otworzy…
-Witaj Petunio, muszę Ci coś powiedzieć..- Zaczął.
-Dobrze, mów.
-Nie tutaj, to złe miejsce chodźmy na spacer-zaproponował.
-Nie mam za bardzo na to ochoty, spacery źle mi się kojarzą, ale pójdę-powiedziałam.
Przez całą drogę nad staw nic nie mówiliśmy. Aż strach było przerywać tę błogą ciszę, po niebie leniwie przesuwały się małe obłoczki. Dzień był piękny wręcz niemożliwe było być w nim nieszczęśliwym.
-Wierzysz w magię? – Zapytał.
-Hmmm… Wierzę, że istnieją ludzie, którzy mają nadzwyczajne zdolności, lecz sądzę, że poezja i muzyka a zwłaszcza nasze uczucia to rodzaj magii… takiej dla każdego, wiesz, o czym mówię?
Zamiast odpowiedzieć przytulił mnie, po raz pierwszy w życiu czułam się tak bezpiecznie. Smutki ostatnich dni odeszły w niepamięć. Chciałam tak stać, wtulona w jego ramiona do końca świata.
-Muszę ci coś powiedzieć-wyszeptał.
-Tak?
-Kocham cię, od pierwszego dnia, w którym cię ujrzałem poczułem ze jesteś wyjątkowa. W głębi duszy chciałem abyś już nie była z Jo, czuje się winny. Zażyczyłem sobie krzywdy dla bliskiej mi osoby, przepraszam… Jest też jeszcze coś, o czym powinnaś wiedzieć…
Nie dokończył, obejrzał się badawczo i powiedział:
-Musimy iść
-Dlaczego?- Zapytałam.
Nie usłyszałam odpowiedzi, chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Biegliśmy, gdy znaleźliśmy się na osiedlu stanął. Jego twarz przybrała wyraz ciągłego skupienia, aż się bała pytać, dlaczego…
-Posłuchaj mnie teraz uważnie, za kilka lat wszyscy będziemy bardzo zagrożeni. Ciebie dotknie to bardzo mocno, choć nawet nie będziesz się spodziewać. Dzisiaj zaczyna się historia, której przez lata ludzie nie zapomną…
Przestraszyłam się, te słowa wypowiedziane już nie aksamitnym głosem, zrobiły na mnie wrażenie. O co chodziło?

*---------------------------------------------------------------------------------------------------------*
Gdzieś daleko od wścibskich spojrzeń mugoli, w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, dwudziestoletni Tom Ridlle starał się o posadę nauczyciela Obrony przed Czarną Magią. Nie udało się, została rzucona klątwa…

*********************************

Mam nadzieję że się podoba:) Przepraszam za wpis który nie jest w formie pamiętnika, lecz był mi potrzebny:) Mam nadzieję że nie jesteście źli, choć posta przez tyle dni nie było:( Pozdrawiam!

P.S.
Dziękuje za wszystkie uwagi i wskazówki:) Są dla mnie bardzo ważne. szczerze mówiąc nie chcę nawiązywać do młodości Petunii, jaką opisała Rowling. Wymyśliłam sobie jak to wszystko ma być, myślę że nie będziecie źli:)

[ 2160 komentarze ]


« 1 2 3 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki