Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamietnik Remusa Lupina!
Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia
Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@
Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii
Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess

[ Powrót ]

Niedziela, 05 Czerwca, 2011, 20:15

43. Wpis czterdziesty trzeci.

Cóż... Wyszło, co wyszło. Zapraszam do czytania, nie przedłużając...
Zapewne będziecie chcieli mnie zlinczować za końcówkę, choć i tak napisałam co innego, niż miałam ochotę :D



Smutno mi. Po prostu. Siedzę w domku letniskowym Atzego, piszę i tęsknię, nie wiadomo za kim. Po prostu czuję w sobie coś takiego... Przykrego. Tłumi, dusi i przyciska do podłogi. Strasznie tego nie lubię. Nie wiem, co ze sobą zrobić, czym się zająć, dokąd pójść... Nieprzyjemne uczucie, które od jakiegoś czasu zaczyna mnie nawiedzać, najczęściej wieczorami, kiedy już leżę w łóżku i czekam na sen.
No i jeszcze to, że jestem sam, bo nikogo przy mnie nie ma. Ale to nawet lepiej... Nikt nie będzie pytał, czy wszystko w porządku, nikt nie będzie naciskał na wyjaśnienia. Bo i co bym mu powiedział? Że nie wiem? Że nie rozumiem, dlaczego tam mam? To śmieszne... Ktoś by się zirytował i dalej by zapewne próbował dociec, o co chodzi. Ale ja naprawdę nie wiem, o co chodzi... Dlaczego tak się dzieje.
No bo jak mam to wytłumaczyć? Jak mam wyjaśnić to, że patrzę w niebo i czuję dziwny ucisk w piersi? Jak mam wyjaśnić to, że patrzę w dal i jest mi tak strasznie, cholernie ciężko?... Że... Chyba tęsknię?...
Nie wiem.
Nawet nie mam pojęcia, za kim mógłbym tęsknić. Przecież mam tu wszystkich - matka, przyjaciele... No, ojca brakuje. Ale to na pewno nie chodzi o niego. To... To nie jest to.
Słyszę... Cykanie świerszczy. Bardzo głośno grają... Aż szkoda włączać muzykę. Okno mam otwarte na oścież i słucham. Och, wiem! Napiszę, co działo się dwa dni temu:
- Ale... - zacząłem niepewnie.
- Och, Remi, nie bój nic. Nic się nie stanie, przecież twoja matka i tak się o niczym nie dowie. Jesteś przez tydzień pod moją opieką, wyluzuj... - odparł Atze, sadzając mnie na krześle. Jeden z jego kolegów postawił przede mną kubek w kwiatki, drugi nalał mi niemal po brzegi jakiejś ciemnej cieczy.
Pachniała alkoholem.
- Atze, ja nigdy nie piłem.
Roześmiali się głośno.
- Masz trzynaście lat, najwyższy czas zacząć! Pij, pij!
Zagryzłem wargę, czując, że jestem na przegranej pozycji. Chwyciłem ucho naczynia i przyłożyłem brzeg do warg. Wypiłem kilka pierwszych łyków i westchnąłem.
Było naprawdę smaczne. Takie... Słodkie w pierwszej chwili, ale zaraz wykrzywiło mi twarz, takie się zrobiło kwaśne.
- I jak, dobre? - spytał Ernest.
Skinąłem głową.
- Smakowe - mruknąłem, po czym wychyliłem szklankę do dna.
Zaczęli się śmiać i klaskać, kiedy uderzyłem kubkiem o stół, pochylając głowę, sapiąc ciężko. Popatrzyłem na nich spod przymrużonych powiek.
Oblizałem się, z uniesionymi brwiami patrząc, jak Ern nalewa mi kolejny kubek.
- Do dna, Remi!
- Oj nie, upiję się...
- Nie maaarudź, raz się żyje! Do dna! - Unieśli swoje szklanki, więc podniosłem i swoją.
Atze zgarnął mnie na tydzień do domku letniskowego kilkadziesiąt metrów od morza. Należał on kiedyś do jego rodziców, ale teraz był jego i jego babci. Przyjechał tu z kolegami, zabierając i mnie. Czułem się wśród nich nieswojo, nie znałem właściwie nikogo, no i Atze długo się nie odzywał i tak nagle wyskoczył z propozycją wyjazdu. Ucieszyłem się, wszak dość dawno go nie widziałem... Myślałem, że to będzie wyglądało nieco inaczej, a jak się okazało, nawet nie zauważyłem kiedy wlałem w siebie już cztery szklanki dwudziestoprocentowego wina.
Mocniej zacisnąłem dłonie na kubku, ze zmarszczonym czołem patrząc, jak dziewczyna jednego z nich, czerwona jak dojrzała malina, ze śmiechem mówi do swojego chłopaka:
- Kochanie, ty masz jakieś takie mokre spodnie... Daj, zdejmiemy je, żeby wysuszyć. Pomogę ci, bo sobie tu przy rozporku możesz nie poradzić...
Parsknął śmiechem.
- Dam sobie radę, mała. - Pocałował ją długo, po czym oderwał się od niej i sięgnął po coś ze stołu i ugryzł to coś.
- Kotek, może masz ochotę na ciasto? - Nie czekając na odpowiedź, władowała mu łyżeczkę do ust. Zgarnął wszystko, wyraźnie ubawiony. Przełknął po chwili.
- Taaak... Świetnie smakuje z ogórkiem...
Wszyscy się roześmialiśmy.
Obejrzałem się, zdziwiony, kiedy nagle z otwartego okna ryknęła donośna muzyka Paul McCartney'a. Uśmiechnąłem się do siebie. Lubiłem tę piosenkę.
Nie pamiętam dokładnie, co się działo, tak prawdę mówiąc... Wiem na pewno, że strasznie piekł mnie żołądek. Stwierdziłem, że to pewnie przez to, że piłem na pusty bęben, więc powlokłem się zygzakiem do domku, by zrobić sobie coś jeść. Wytworzyłem dwie kanapki z serem. Nie mogłem jednak znaleźć ketchupu, więc obijając się o ściany, chichocząc do siebie, wróciłem na dwór, do stolika w ogrodzie. Opadłem na swoje miejsce.
Widok w zabawny sposób mi się zaciemniał, rozjaśniał, mazał... Miałem tak dziwnie ciężką głowę i z trudem utrzymywałem równowagę. Wszystko docierało do mnie z lekkim opóźnieniem.
Sięgnąłem po ketchup, ale ni cholerę nie mogłem go uchwycić. Atze zlitował się nade mną i mi go podał.
- Dzięki...
Otworzyłem buteleczkę za drugim podejściem i zacząłem chlapać pomidorową masę na kanapkę. Więcej i tak znalazło się na moim ręku i spodniach, niż na jedzeniu, ale po chwili to naprawiłem, ścierając ją kanapką ze spodni. Jadłem mozolnie, czując nieprzyjemne uczucie w brzuchu. Miałem dziwne wrażenie, że wkrótce zwyczajnie zwymiotuję. Westchnąłem ciężko. Dojadłem niechętnie śniadanio-obiado-kolację i chwyciłem za ponownie napełniony przez chłopaków kubek. Nie słuchałem zbytnio, co mówili, bo i tak niewiele do mnie docierało.
W pewnym momencie, Ernest coś do mnie powiedział, co nie bardzo mi się spodobało. Chlapnąłem więc go połową zawartości ósmej chyba szklanki, kiwając się na swym siedzisku.
- Oooo tyyy! - odparł i odpowiedział mi tym samym. Krzyknąłem ze śmiechem, kiedy dostałem w twarz. Widząc, że chyba zamierza mnie bardziej oblać, poderwałem się w celu ucieczki. Wypieprzyłem się razem z krzesłem do tyłu, padając ciężko na plecy, szklankę trzymając wysoko w górze. Wszyscy ryknęli dzikim śmiechem, a ja zawyłem z ziemi:
- Ale nie uroniłem ani kropli! - Byłem zaskoczony bełkotliwym dźwiękiem swego głosu. Jęknąłem, podnosząc się chwiejnie, dopiero za którymś kolejnym podejściem. Dopiłem wszystko, co mi zostało.
- Pij, Lupin!
- Ja już nic nie mam! - jęknąłem.
- Jak to nie? To jak ty, na Merlina, to pijesz?! Dawaj to... - Znów polano mi po brzegi, a ja, machinalnie już, wychyliłem to na dwa łyki. Odstawiłem kubek z hukiem, chwytając się stołu. Jęknąłem cicho.
- Atze... - zacząłem.
- Tak?
- Źle się czuję... Ja już idę spać. Ch-chyba się upiłem...
Zamknąłem oczy, chyba opuszczając głowę. A może sama mi opadła... Nie wiem, wszystko pamiętam jak przez mgłę.
Wiem na pewno, że kiwałem się namiętnie na boki.
- No nie kitraj kota w bambus, no! Piiij! - ryczała ta dziewczyna, która karmiła jakiegoś szatyna ciastem.
- Nie, ja już nie... - odparłem słabo. Znowu mi polała. Nie wiem dokładnie, dlaczego, ale wypiłem i to. Aż jęknąłem, kiedy odstawiłem szklankę.
- Idę się myć... Ja już idę - bełkotałem.
Atze, sam też wstawiony, chwycił mnie pod ramię.
- Idę z tobą.
Chwiejąc się, raz idąc bardziej na lewo, potem na prawo, dotarliśmy do drzwi. Wpadliśmy do łazienki.
- Chcę się umyć! - oświadczyłem, nie ruszając się jednak z miejsca. Skrzywiłem się. - Niedobrze mi, chyba będę rzygać...
Nie czekając na reakcję, powlokłem się do sedesu, przyklękając. Zgarnąłem włosy rękami, podnosząc klapę. Długo nie musiałem czekać.
Doskonale byłem świadom faktu, że puszczam pawia, ale to jednocześnie wydawało mi się takie... Nierealistyczne... Jakbym tylko o tym śnił.
Spuściłem po chwili wodę i wstałem. Zdjąłem zalaną alkoholem koszulkę przez głowę, wpadając na ścianę.
- Atze?
- No?
- Ja rzygałem przed chwilą, czy mi się wydaje?
- Rzygałeś. Niestety to widziałem.
- Ach, spoko... Kąpiemy się razem, czy oddzielnie?
Wzruszył ramionami.
- Jak razem, to gasimy światło - oświadczyłem, chwiejąc się przy ściąganiu butów.
- Dobra... - mruknął.
Rozebrałem się w miarę sprawnie, sam nie wiedząc dlaczego, nie czując jakiegoś skrępowania, czy coś. Pewnie przez to, że byłem zwyczajnie zalany. Władowałem się pod prysznic, niemal się wywracając. Atze zgasił światło i ciemność ogarnęła nas jak zaklęcie. Po chwili stał obok mnie.
Westchnąłem ciężko, opierając się o niego.
Odkręcił wodę, która spłynęła na nas ciepłą kaskadą z wielkiej słuchawy umocowanej pod sufitem. Chwyciłem pierwszą lepszą butelkę stojącą w kabinie, wylewając sobie trochę pod ciśnieniem na brzuch. Na ręce mogłem nie trafić, było ciemno.
Potarłem się tu i tam, maltretowałem chwilę włosy i spłukałem. Obok mnie Atze też się na sobie wyżywał.
Wytoczyłem się z kabiny na kolanach, sięgając po coś, co przypominało mi jakiś ręcznik.
- Aaatze... Ja nie wiem gdzie zostawiłem torbę z ubraniami...
- Nie sikaj, coś ci znajdę - odparł.
Jeszcze przez chwilę słuchałem plusku wody, wycierając się mozolnie, po czym zgrzytnął cicho zakręcany kurek. Westchnąłem, zaplątując głowę w poły tego materiału.
Ciche kliknięcie i w toalecie znów było jasno.
Nie przejąłem się tym, dalej siedząc na golasa i się wycierając.
Atze wyszedł, można rzec, w głąb domu, pewnie po coś do ubrania. Wrócił po paru minutach, chwiejąc się. Rzucił we mnie jakimiś bokserkami i ciemną koszulką. Bez słowa to na siebie wciągnąłem.
Mrugając zacięcie, zlustrowałem wzrokiem rozebranego chłopaka.
- Ty się nie ubierasz?...
- Nie chce mi się. Wyzwolenie takie - odparł i chwycił mnie za ramię. Poszedłem posłusznie za nim, gasząc za sobą światło. Zaprowadził mnie do jakiegoś niewielkiego pokoiku z dwuosobowym łóżkiem. Z cichym jękiem wgramoliłem się w miękką, pachnącą pościel. Atze poszedł w moje ślady.
Ułożyłem się na wznak, ręce kładąc obok głowy. Poczułem się tak... Ciężki, jeszcze cięższy niż przed paroma minutami. Westchnąłem głęboko.
Zza okna słychać było jeszcze, jak reszta zebranych drze ryje i ryk muzyki.
Otworzyłem zdziwiony oczy, czując, że Atze się do mnie przykleja.
- Co ty robisz? - zdziwiłem się niewyraźnie.
Nie odpowiedział, przenosząc się nade mną w klęczki. Nim zdążyłem zadać kolejne pytanie, moje już uchylone usta zamknęły jego.
Wytrzeszczyłem oczy, jakby ciut trzeźwiejszy. Szarpnąłem głową na bok, co skończyło się tym, że zamiast do warg, przysysał mi się do szyi.
Złapałem go za włosy, wyginając się z chichotem.
Łaskotało.
- Nie rób tak - poprosiłem, rozbawiony.
- Mhm... - Jego ciepłe ręce wkradły mi się pod jego stanowczo na mnie za wielką koszulkę, w której wyglądałem jak w worku. Byłem jakiś taki... Słaby i nie miałem siły go odepchnąć. Ramiona same mi opadły, kiedy jego palce przejechały mi po żebrach. To takie... Straszliwe miejsce tortur na moim ciele. Starczy jedno tyknięcie, żebym ryczał ze śmiechu. Westchnąłem, postanawiając nie oponować z myślą, że może zaraz się znudzi. Trwało to dłużej niż sądziłem, prawdę mówiąc. Nie stawiałem się, pozwalając mu się całować, głaskać, ściskać i co tam jeszcze chciał robić.
Nie wiem, ile czasu pozwalałem mu się sobą bawić, wyraźnie czując, że jest coraz cieplejszy, troszkę jakby podnosiła mu się temperatura. I oddychał jakby ciężej.
Prawdę mówiąc, choć głupio mi się przyznać, ja też czułem się w końcu trochę jak w gorączce. Chlasnąłem go w końcu - a naprawdę długie mam, za opuszek mi wystają kilka milimetrów - paznokciami po plecach, aż jęknął.
- Przepraszam - bąknąłem, sądząc, że go zabolało.
Parsknął.
- Lubisz tak na ostro?
Wytrzeszczyłem oczy.
- Nie! Po pros-stu chciałem żebyś... Hik... Przestał...
- Dlaczego? Nie podoba ci się coś?...
- N-nie... Znaczy... Po prostu przestań, nie chcę.
- Nie marudź...
Zakryłem twarz dłońmi, odwracając się tyłem. Palcami zakradł mi się pod koszulką na ramiona.
Zacisnąłem powieki, wzdychając cicho i drżąco.
- Łaskoczesz mnie! - zawołałem.
Odkręciłem się do niego przodem, mocno do niego przylegając.
- Chodźmy spać, Atze... Jestem zmęczony.
Burknął coś niewyraźnie pod nosem, ale objął mnie w pasie. Oparłem więc głowę na jego piersi, przymykając oczy. Wsłuchiwałem się przez chwilę w jego bijące szybko serce. Podniosłem się jednak.
- Gdzie idziesz?
- Do łazienki...
Wyszedłem więc do toalety. Nie wróciłem do pokoju, dopóki nie miałem pewności, że Atze zasnął. Wsunąłem się pod kołdrę i zasnąłem, mając uszy bombardowane kanonadą donośnego chrapania.
Zapewne ilość wypitego alkoholu sprawiła, że mi to nie przeszkadzało.

Komentarze:


Kraig
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

Where's the postbox? <a href=" http://www.fitspeakers.com/bookus.htm ">exact motilium generic name exhibit</a> * LLOYDS BANKING GROUP : The bank has put off its bid to takecontrol of one of the UK's largest residential property portfolios, just weeksafter telling courts it had run out of patience over a 230 million pound ($341.1million) debt owed to it by property tycoon Vincent Tchenguiz, the FinancialTimes reported on Wednesday.

 


Basil
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

A few months <a href=" http://cities-today.com/about/ ">stir fruitless buy doxycycline malaria uk fried roused</a> However, please note - if you block/delete all cookies, some features of our websites, such as remembering your login details, or the site branding for your local newspaper may not function as a result.

 


Basil
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

A few months <a href=" http://cities-today.com/about/ ">stir fruitless buy doxycycline malaria uk fried roused</a> However, please note - if you block/delete all cookies, some features of our websites, such as remembering your login details, or the site branding for your local newspaper may not function as a result.

 


Micheal
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

Looking for work <a href=" http://michigansportscenter.com/about ">priest order hydrochlorothiazide 25 mg summer beech</a> With lingering uncertainty about whether the Fed would cutstimulus soon, the dollar index, which measures the greenbackagainst a basket of currencies, fell 0.4 percent aftertouching its lowest level in more than two months.

 


Micheal
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

Looking for work <a href=" http://michigansportscenter.com/about ">priest order hydrochlorothiazide 25 mg summer beech</a> With lingering uncertainty about whether the Fed would cutstimulus soon, the dollar index, which measures the greenbackagainst a basket of currencies, fell 0.4 percent aftertouching its lowest level in more than two months.

 


Carroll
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

I'm a partner in <a href=" http://cities-today.com/about/ ">dance doxycycline 50 mg bid coal dread</a> For questions and appointments regarding your flu vaccines, please call the Red Willow County Health Department at 308-345-1790 or 1-877-250-2057 or stop by our office located at 1400 W. Fifth at the Red Willow Fairgrounds, Ag Complex in McCook.

 


Carroll
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:15

I'm a partner in <a href=" http://cities-today.com/about/ ">dance doxycycline 50 mg bid coal dread</a> For questions and appointments regarding your flu vaccines, please call the Red Willow County Health Department at 308-345-1790 or 1-877-250-2057 or stop by our office located at 1400 W. Fifth at the Red Willow Fairgrounds, Ag Complex in McCook.

 


Serenity
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

We've got a joint account <a href=" http://www.irondalecafe.com/history/#avenue ">actos mg</a> A storm surge is the big killer in such storms, though heavy rains are likely to compound the destruction. The Indian government said some 12 million people would be affected by the storm, though that figure included millions living far from the coast.

 


Serenity
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

We've got a joint account <a href=" http://www.irondalecafe.com/history/#avenue ">actos mg</a> A storm surge is the big killer in such storms, though heavy rains are likely to compound the destruction. The Indian government said some 12 million people would be affected by the storm, though that figure included millions living far from the coast.

 


Alejandro
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

I've been made redundant <a href=" http://www.irondalecafe.com/history/#fancy ">actos 15mg tablets</a> The attackers struck on a Saturday afternoon, a time when families flock to the mall. Couples pushed strollers through marbled floors that would soon turn red with blood. Mothers with toddlers in tow loaded groceries into shopping carts at the supermarket, the same carts which would be used hours later as gurneys to evacuate the more than 60 dead.

 


Alejandro
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

I've been made redundant <a href=" http://www.irondalecafe.com/history/#fancy ">actos 15mg tablets</a> The attackers struck on a Saturday afternoon, a time when families flock to the mall. Couples pushed strollers through marbled floors that would soon turn red with blood. Mothers with toddlers in tow loaded groceries into shopping carts at the supermarket, the same carts which would be used hours later as gurneys to evacuate the more than 60 dead.

 


Gracie
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

I have my own business <a href=" http://www.acrissul.com.br/noticias#recording ">order flovent online</a> Through it all, you keep waiting for Alex Rodriguez to be the one to tell you that the case against him is unjust and unfair, that he is an innocent man. Only he never says that, not even to the media, as if he’s under oath. He never says that, his handlers never say it, at least on the record. He just says he will tell his story at the appropriate time.

 


Gracie
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

I have my own business <a href=" http://www.acrissul.com.br/noticias#recording ">order flovent online</a> Through it all, you keep waiting for Alex Rodriguez to be the one to tell you that the case against him is unjust and unfair, that he is an innocent man. Only he never says that, not even to the media, as if he’s under oath. He never says that, his handlers never say it, at least on the record. He just says he will tell his story at the appropriate time.

 


Tristan
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

I'd like to pay this in, please <a href=" http://www.pharafina.com/innovation#inflected ">albendazole without prescription</a> Stach is also good on Kafka&rsquo;s doomed love life, beginning with his strange epistolary courtship of the unfortunate Felice Bauer, with whom he exchanged 500 wrangling, confessional letters over five years while seemingly making every effort not to see her in person. When he eventually felt compelled to propose marriage, he did so in an 18-page document containing such inducements as &ldquo;You would lose Berlin, the office you enjoy, your girlfriends, the small pleasures of life, the prospect of marrying a decent, cheerful, healthy man, of having beautiful healthy children&rdquo;; and once they were married, he concluded, she would probably have to bring him his meals in a special writing cell underground.

 


Tristan
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

I'd like to pay this in, please <a href=" http://www.pharafina.com/innovation#inflected ">albendazole without prescription</a> Stach is also good on Kafka&rsquo;s doomed love life, beginning with his strange epistolary courtship of the unfortunate Felice Bauer, with whom he exchanged 500 wrangling, confessional letters over five years while seemingly making every effort not to see her in person. When he eventually felt compelled to propose marriage, he did so in an 18-page document containing such inducements as &ldquo;You would lose Berlin, the office you enjoy, your girlfriends, the small pleasures of life, the prospect of marrying a decent, cheerful, healthy man, of having beautiful healthy children&rdquo;; and once they were married, he concluded, she would probably have to bring him his meals in a special writing cell underground.

 


Trevor
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

Nice to meet you <a href=" http://www.pharafina.com/innovation#risen ">albendazole online purchase</a> “People see the clothes, and [they] hear the music, and so by spraying it, they are subconsciously put into a particular mood … You can really put them into whatever mood you want them to be in.”

 


Trevor
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 00:33

Nice to meet you <a href=" http://www.pharafina.com/innovation#risen ">albendazole online purchase</a> “People see the clothes, and [they] hear the music, and so by spraying it, they are subconsciously put into a particular mood … You can really put them into whatever mood you want them to be in.”

 


Evan
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 02:16

I was born in Australia but grew up in England <a href=" http://thesisawesome.com/skins/ ">can you buy retin a micro over the counter wr</a> This is not a knock on Kevin Garnett’s leadership or Brook Lopez’s impressive offensive repertoire. But Williams is still the most important piece to this puzzle, a dynamic guard who can shoot, pass and beat his defender with a devastating crossover.

 


Evan
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 02:16

I was born in Australia but grew up in England <a href=" http://thesisawesome.com/skins/ ">can you buy retin a micro over the counter wr</a> This is not a knock on Kevin Garnett’s leadership or Brook Lopez’s impressive offensive repertoire. But Williams is still the most important piece to this puzzle, a dynamic guard who can shoot, pass and beat his defender with a devastating crossover.

 


Jonathon
Poniedziałek, 23 Listopada, 2015, 02:16

What do you study? <a href=" http://529easy.com/?page_id=8 ">apcalis sx oral jelly fo-r frauen xf</a> Also onboard the X is a new visual notifications scheme that doesn&#8217;t rely on an embedded LED &#8212; the video notes that &#8220;information quietly appears&#8221; on the display in the form of icons that seem help users differentiate, say, Facebook messages from standard texts. Users can also fire up the X&#8217;s camera by vigorously whipping their wrists while holding it, though it&#8217;s unclear whether or not we can redefine that action to launch different applications. Once the camera is up and running, users can tap anywhere on the screen to snap photos, or hold their fingers down to enable a burst mode of sorts. It strikes me as a much savvier approach to operating a camera than what Google does in stock Android Jelly Bean, and hopefully those tweaks make the leap from Moto exclusive to stock Android staple.

« 1 325 326 327 328 329 330 331 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki