Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamietnik Remusa Lupina!
Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia
Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@
Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii
Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess

[ Powrót ]

Poniedziałek, 25 Stycznia;, 2010, 22:01

20. Wpis dwudziesty.

Tak, tak! Notka! Padnijcie na twarz przed monitorem xD
Pozwolę sobie zadedykować ten wpis Zielakowi, Doo i Alice.
Cała notka pisana przy słuchaniu "Ciągle pada" i "Ktoś mnie pokochał".


Zostańmy przyjaciółmi - powiedział mi mój własny głos w głowie, kiedy siedziałem na zaklęciach. Była już połowa października. Tak, wiem. Szybko zleciało. Bardzo szybko.
Mogłem odetchnąć. Cudowne uczucie...
Spojrzałem na Blacka, obracając pióro w dłoni. Siedział obok mnie. Jak zwykle, odkąd powiedziałem te dwa słowa: Zostańmy przyjaciółmi.
To jest takie głupie, niezdarne. Ilekroć niepewnie zbliżymy przyjaźnie do siebie swoje dłonie, coś nas od siebie odepchnie. Mój zły dzień, Syriuszowe humorki, pojawienie się Pottera czy zwykła niewiedza. Nie miałem pojęcia jak to zrobić, by się z nim zaprzyjaźnić. Co źle robiłem?... Co my źle robiliśmy?
Staraliśmy spędzać ze sobą czas, rozmawiać. Przecież na tym polega przyjaźń, czyż nie?... Z pierwszym nie było problemu, wystarczyło razem chodzić na śniadanie, siedzieć na lekcjach, jeść obiad, razem pracować na zielarstwie, razem odrabiać prace domowe. Z rozmowami było ciężej. Nie miałem pojęcia, o czym możemy porozmawiać. Zbyt mało o sobie wiemy. Stanowczo.
- Syriusz... - mruknąłem mu do ucha, lekko ryzykując. Flitwick patrzył na nas. Udałem więc, że sięgałem po syriuszowy kałamarz. To nic, że swój miałem w zasadzie przed nosem. Wymówka prosta w razie wpadki - atrament mi się zglucił.
Wychwyciłem spojrzenie Syriusza.
- Co? - wyartkułował bezgłośnie, jako że nauczyciel przechodził obok nas. Machnąłem obojętnie różdżką w stronę szafki, mówiąc niedbałe: Alohomora. Tak, ćwiczyliśmy zaklęcia otwierające. Szafka nie drgnęła. Zignorowałem swe niepowodzenie, przyodziewając szatę obojętności. To nic, że miałem ochotę rzucić ławką w tą durną szafkę.
- Chciałem poga... Nie, nie tak. Chodzi o tą naszą - Zrobiłem cudzysłów z palców. - przyjaźń.
Black zmarszczył czoło, odwracając się do mnie przodem.
- O co chodzi?
Sięgnąłem do torby po żelka Haribo. Trafił mi się malinowy. Ukryłem go szybko w swoich ustach, nie chcąc narażać nieszczęśnika na zdemaskowanie.
- My źle to robimy - powiedziałem cicho, udając, że trenuję prosty ruch nadgarstka. Wycelowanie. - Za bardzo się przykładamy.
- Zauważyłem - mruknął. - Odpuśćmy sobie - powiedział cicho. Spojrzałem na niego, unosząc brwi. Potrząsnął ciemną głową. - Nie całkowicie, oczywiście. Po prostu niech dzieje się, co chce. Mam wrażenie, że obaj się do tego zmuszaliśmy, zmienialiśmy na siłę.
Westchnąłem, kiwając głową.
- Niech to się potoczy po swojemu. Dobra? - zapytałem, tak, dla pewności. Skinął głową, nawet nie próbując wymusić uśmiechu.
- Panie Lupin, niech pan nam zaprezentuje skuteczność zaklęcia Alohomory!
- ...Kto, ja? - zdziwiłem się, niezgrabnie wstając. Usłyszałem parsknięcie Jamesa. Wytknąłem mu język. Lubiłem go, nie powiem, że było inaczej. Taki wiecznie uchachany pajacyk-wesołek, gotów rozwiać wszystkie ponure myśli z głów swych towarzyszy. Bardzo mi pomagał zapomnieć o tym, co stało się w sierpniu. Nieświadomie z pewnością, ale pomagał.
- Tak, pan! - zawołał żwawo mały profesorek, podchodząc do katedry. Wskazał różdżką na tablicę, jej skrzydła odsunęły się od ściany, delikatnie otulając środkową część zielonego masywu, po którym to nauczyciele od wieków mają w zwyczaju bazgrać. - Proszę bardzo. Ruch ręką i formułka!
Skinąłem głową, starając się nic nie powiedzieć. Czułem na sobie krępujące spojrzenia całej klasy. Nie pomagało mi to wcale, a wcale. Miałem ochotę powiedzieć im, żeby przestali się na mnie gapić. Co ja, okaz jakiś w ZOO, czy co?...
Podniosłem lewą rękę z mą różaną różdżką, celując nią w tablicę. Biedna...
- Alohomora!
Tablica opadła z hukiem na podłogę, a ja, oczywiście, zrobiłem się czerwony. Flitwick pokiwał głową.
- Dodatkowe zadanie, panie Lupin.
Kiwnąłem głową, krzywiąc się lekko. Opadłem na swoje miejsce.

***

Siedziałem na błoniach, gapiąc się turkusowe, jesienne niebo. Miałem ochotę poderwać się ze swojego miejsca i z donośnym śmiechem rzucić w wir tańca z opadającymi liścmi, otulony złocistymi promieniami słońca. Sobota... I pierwsza nauka latania. Nie powiem, cieszyłem się. Kiedy już opanuję tę sztukę, będę mógł w powietrzu ścigać wiatr...
Nie miałem w zasadzie żadnych zmartwień. Z mamą regularnie piszę co drugi dzień. Wprawdzie pierwszy raz odezwała się dopiero po dwóch tygodniach rozstania ze mną, ale napisała. Nic jej nie jest. Z tego, co wywnioskowałem z listu, to próbuje stanąć na nogach. I bardzo dobrze, cudownie!

...staram się wrócić do normalnego życia, kochanie. Wiesz pewnie sam, że nie jest to łatwe. Warto próbować. Tata na pewno byłby szczęśliwy, widząc, że dalej cieszysz się dniem, tak, jak do tamtej chwili...

Nie mam pojęcia, co w tych rozmazanych łzami słowach było. Niesamowicie mnie to podniosło na duchu, jakby wbiło mi w lewy pośladek wielką igłę przymocowaną do gigantycznej strzykawki z napisem: "SZCZĘŚCIE". Mam wrażenie, że wszystko się do mnie śmieje, że słońce świeci tylko dla mnie, że wiatr tylko dla mnie snuje się po szkolnych błoniach, delikatnie łaskocząc me zaróżowione jak dawniej policzki.

...Kocham Cię, syneczku...

Łzy spłynęły obficie przy tych słowach.
Odchyliłem głowę w tył, przymykając oczy.
- Mnóstwo słonecznego światła jest na mojej drodze. ZIP-A DEE-DOO-DAH, ZIP-A-DEE.. Drozd na moich ramionach, ZIP-A DEE-DOO-DAH, ZIP-A-DEE... I jeśli to jest prawdziwe, i aktualnie wszystko jest zadowalające! Yeha, yeah, yeah! - Wyrzuciłem w górę zaciśniętą pięść, śmiejąc się samemu do siebie.
- Cześć! - zawołał głos Jamesa. Poderwałem się, odkręcając w jego stronę. Odkrzyknąłem mu to samo. Strasznie chciało mi się śmiać, gdy go tylko widziałem. Chodząca endorfina. Sięgnąłem do kieszeni, po tę w kostkach. Wyjąłem ciemnogranatowe, papierowe opakowanie. Wyciągnąłem je do Jamesa z wymownym zapytaniem na twarzy. Skinął głową. Po chwili oboje żuliśmy naładowane do ust kostki czekolady, śmiejąc się do siebie głupkowato. Polubiłem to, jeśli nawet i nie pokochałem. Po prostu śmiać się. Z niczego. Do siebie. Bo żyjemy. Bo nasze policzki mają dziwne kształty i usta nam się nie domykają. O, Jamesowi strąk śliny wyciekł z buzi, spływając po podbródku. Otarł go z głupią miną. Zaśmiałem się bardziej. Ktoś objął mnie za szyję, Jamesa po chwili też. Syriusz. Parsknąłem na jego widok, niebywale ubawiony. Oplułem go. Zakryłem usta dłonią, zaczynając się głośno śmiać, nieskromnie opuszczając szczękę. Z doświadczenia wiem, że żuta zawartośc jamy ustnej nie wygląda zachęcająco... Wyjęczałem przeprosiny.
Black puścił mnie, ocierając twarz rękawem wierzchniej szaty.
- Dziękuję. Naprawdę, wielkie dzięki.
Przyklęknąłem, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Sam nie wiem, co mnie tak ubawiło...


Wymieniłem niepewne spojrzenia z Jackiem. Remus i Syriusz stali na przeciwko nas, wyciagając ręce nad miotłami. Zewsząd dało się słyszeć chłopięce i dziewczęce, czasem nie do odróżnienia: "Do mnie!". Histeryczne, spokojne, pełne agresji bądź czułości, tu i ówdzie stanowczość.
- No, moi drodzy. Spokojnie, czule - usłyszałem za sobą miękki głos profesora.
Ponownie spojrzałem w prawie czarne oczy Skreeg'a, czując się jak debil. Wyciągnąłem prawą rękę nad miotłą.
- Do mnie - bąknąłem. Miotła ani drgnęła. Przez chwilę wydawało mi się, że zachichotała szyderczo. Wydąłem wargi. - Do mnie - bąknąłem ponownie. Jack parsknął. Podniosłem na niego swe niezaprzeczalnie piękne i niewinne, bursztynowo-złote oczy. Miną wyraziłem błaganie o to, by przestał się ze mnie nabijać, bo to bardzo ważna chwila przecież.
- Do mnie! - usłyszałem hardą komendę Blacka. - Co za zołza - mruknął, widząc, że miotła się na niego w zasadzie wypięła.
- Nie lubię cię! - wrzasnąłem do swojej. Zatkało mnie. W następnej chwili trzymałem ją w garści, zewsząc dobiegały mnie śmiechy i brawa. Nie mogłem powstrzymać głupiutkiego uśmiechu cisnącego mi się na twarz.

***

Padało. Oj, bardzo padało we wtorkowe popołudnie...
Oderwałem się od pisania listu do matki, zerkając tęsknie w okno. Rozejrzałem się po salonie Gryfonów. Był pełen uczniów. Jak zwykle w taką pogodę, co mogłem zauważyć od początku roku szkolnego. Ponownie skierowałem wzrok na ciemne niebo.
- Kusi, co nie? - zapytał umiejętnie James, stając za mną. Oj tak, on już wiedział, jak namawiać mnie do drobnych grzeszków. Skinąłem głową, nieszczęśliwie nie mogąc powstrzymać spojrzenia w okno. Potter wyjął mi pióro z ręki, inna para rąk podciągnęła mnie w górę. Pokręciłem głową.
- O nie. Nie ma mowy, nie wyciągniecie mnie...
- Ciii... - szepnął Syriusz, jakby chciał uspokoić podenerwowane dziecko. Prychnąłem, posłusznie jednak pozwalając prowadzić się na górę, do dormitorium. Ciężkie, drewniane drzwi zamknęły się za nami z trzaskiem.
- Ciągle pada - zanucił James, grzebiąc w szafie. Wyjął z niej trzy peleryny przeciwdeszczowe. - Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby...
Całą trójką zgodnie wybuchliśmy śmiechem. Nawet Syriusz, który zwykle ograniczał się tylko do parsknięć i chichotów. Teraz jednak śmiał się na całe gardło, a śmiech miał po prostu zabójczy. Nie muszę chyba więc pisać, że zacząłem się jeszcze bardziej cieszyć.
Syri odebrał od Jamesa długi do kostek, czarny płaszcz z jakiegoś jakby gumowego tworzywa. Przysiadł na łóżku, zakładając jeszcze kalosze. Poszliśmy z okularnikiem w jego ślady. Moja była zielona, Jamesa czerwona. Zgodnym krokiem wyszliśmy z dormitorium, niemal pędem kierując się do wyjścia z salonu, a potem w pełnym galopie po szkolnych korytarzach.
Stanęliśmy zadyszani w wejściu do zamku. Wymieniliśmy spojrzenia i szerokie uśmiechy. Spletliśmy wzajemnie swoje palce. Ja byłem w środku. Huknęło zdrowo, ciemnogranatowe niebo przecięła błyskawica. Jęknąłem, widząc to.
- Jaaaaak pięknie! - zawyłem, podskakując w miejscu. Po lewej stronie usłyszałem śmiech Pottera.
- Na trzy wybiegamy. - powiedział Black. - Raz... Dwa... Trzy!
Z donośnym wrzaskiem rzuciliśmy się przed siebie, wybiegając w deszcz. Unieśliśmy nasze ręce jak najwyżej się dało, stawiając wyzwanie śmigającemu po szkolnych terenach wiatrowi. Biegliśmy ile sił, starając się go prześcignąć. Nasze przystosowane do tego typu wariacji obuwie tylko rozchlustywało kałuże na boki, chroniąc nas przed zmoczeniem stóp i jednocześnie dostarczając zabawy. Skakaliśmy przez kałuże, po kałużach, po błocie. W pewnym momencie Syriusz wymyślił zawody; kto zaliczy więcej kałuż w minutę.
Śmiałem się jak szalony, wesoło, głośno i ochryple. Odchyliłem głowę w tył, kaptur od peleryny opadł mi luźno na plecy. Mocniej zacisnąłem dłonie na palcach Blacka i Pottera, czując to słodkie uczucie, które odkąd tylko pamiętam, wypełniało mnie właśnie w takich chwilach, jak ta. Lekkie łaskotanie w brzuchu, wrażenie, że rosną mi skrzydła, wiara, że mogę odlecieć gdzie tylko bym chciał... Tak. Byłem szczęśliwy. Po prostu.
Przystanęliśmy w końcu, śmiejąc się głośno. Uspokoiłem się nagle, prostując. Popatrzyłem w ciemne niebo. Kolejne błyskawica przecięła je jasną, pogiętą linią z wieloma rozgałęzieniami. Była lekko czerwona. Chwilę później dało się słyszeć donośny, jeżący włosy na karku grzmot. Krople deszczu tak przyjemnie pieściły mi usta, woda przelewała mi się dłońmi strumieniami.
Nie wiem, czy wszyscy tak mają. Ja w deszczu zapominam, kim jestem. Zapominam wszystko, co było "be" - zupełnie jakby spływający po mnie deszcz zmywał ze mnie wszystko to, co złe i niedobre. Przymknąłem oczy, uśmiechając się lekko. Uwielbiam czuć uderzenia kropli na twarzy, na ciele. To mnie uspokaja, koi nerwy i pozwala uporządkować myśli, opanować emocje.
W tym oto momencie dostałem lekcję, którą zapamiętam chyba na zawsze: Nigdy, ale to nigdy nie stój z zamkniętymi oczami, kiedy w pobliżu znajduje się Potter, bo przypłacisz to sińcem lub trwałym kalectwem.
Nim zorientowałem się, o co w ogóle chodzi i skąd to łomotanie, poczułem solidnie uderzenie w bark, poczułem piekący ból ramienia, w uszach zadźwięczał mi jamesowy śmiech, a następnie... BACH! Leżałem rozciągnięty na przemoczonej ziemi. Och, kochana pelerynka. Nie zmoczyłem sobie nawet ubrań. Podniosłem głowę, odgarniając przemoczone włosy z twarzy. Potter śmiał się jak wściekły pawian, opierając się na zgiętych kolanach. Nieustanny szum deszczu i grzmot zagrał na moją korzyść - podniosłem się i podszedłem bliżej. Pochyliłem się, szybkim ruchem wystawiając prawą nogę i podcinając okularnika. Uderzył w ziemię z donośnym plaśnięciem. Pociągnął mnie za sobą, więc zrobiłem drugie "bach". Skrzyżowałem obrażony ręce na piersi, a Black stał kilka metrów dalej i głośno się śmiał. Popatrzyłem na Pottera z uniesionymi brwiami. Błyskawicznie zapomniałem o dąsach. Skinęliśmy sobie głowami. Wstaliśmy. Z grobowymi minami, ramię w ramię, równym krokiem ruszyliśmy na Blacka. Natychmiast przestał się cieszyć.
- Ooo nieee... - mruknął, wyciągając ręce w niezaprzeczalnie obronnym geście. - Nie odważycie się... Ja jestem Black! Szlachcic! - ryknął.
- A wielki, plastikowy guzik mnie to obchodzi! - wrzasnąłem, puszczając się biegiem w jego stronę. James również momentalnie przyspieszył. Black okręcił się na pięcie, uniósł ręce w górę i wymachując nimi dziko, zaczął uciekać. Piszczał przy tym przeraźliwe.
- Ale ja nie jestem Żydem! - zawył. No zabił mnie tym. Padłem na kolana, nie mogąc wytrzymać ze śmiechu.
- Idiota! - zawołałem za nim jeszcze. Zerwałem się jednak, krztusząc wesołością, kiedy zobaczyłem groteskowy upadek Blacka.
- Syri! - zawołałem, kucając obok niego. - Kiedy tak leciałeś na twarz, wyglądałeś tak pięknie, jak żuraw o zachodzie słońca!
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w milczeniu. Wybuchliśmy głośnym śmiechem.
Kochane wariaty z nich... To nic, że nie ma takiego słowa. Oni również nie mieszczą się w żadnej skali.

Komentarze:


Zielak
Wtorek, 26 Stycznia;, 2010, 09:44

Słoneczko, jest takie słowo. No, może nie tyle "wariaty", co "wariaci". Jako, że już cię o tym poinformowałam, mogę odważyć się podziękować za dedykację. To nic, że za moją zgodą.
"Ale ja nie jestem Żydem!" - jak słowo daje, miałam wtedy przed oczami mojego ulubionego Pawiana. A przy okazji ciebie przy "On mnie nie lubiiiii!". Bo pewnie tak samo wymachiwał rączętami pan Black.
Scena z miotłą piękna. Oczy Jacka również, chociaż, zdaje się, nie opisywałaś ich.
Coś jeszcze?
A, tak. Miło, że Remus wreszcie jest szczęśliwy, bo to już zaczynało być męczące.
Pozdrawiam, całuję etc.

 


Alice
Wtorek, 26 Stycznia;, 2010, 14:43

Dziękuje za dedykacje
Tak, widzę że przy piosenkach jest i wena.
Podobała mi się scena z miotłą i porównanie Jamesa do czekolady,a Syriusza do żurawia.
Z niecierpliwaściom czekam na kolejny wpis i życzę weny

 


Aleksa
Wtorek, 26 Stycznia;, 2010, 15:31

czekaj..
Msze zmusić się do myślenia...
No dobra ;d
Nie będę Ci mówić, że cudownie, świetnie i fenomenalnie itp, itd, bo zdajesz sobie z tego sprawę, a zresztą pisałam ci to xd
Porównnie mokrego asfaltu do brzucha ryby- świetne, chociaż i tak lepsze było
'Syri! - zawołałem, kucając obok niego. - Kiedy tak leciałeś na twarz, wyglądałeś tak pięknie, jak żuraw o zachodzie słońca!'
O, właśnie to xd
A właśnie.. skoro przy piosenkach tak piszesz, to słuchaj ich częściej ;p
Całuje i pozdrawiam i sciskam itd ;d
:**

 


Melisha (Lily & James)
Piątek, 29 Stycznia;, 2010, 16:55

masz niesamowity styl i fajne pomysły ;]
no i wielki plus za brak błędów ;]]

P.S. ja też love Japan ;;] ouran host club podchodzi trochę pod yaoica, więc jeśli lubisz te klimaty, to baaaaaaaaardzo serdecznie polecam ci junjou romantica ;] jest niesamowite, wszystkie 3 serie ;]

 


Doo
Sobota, 30 Stycznia;, 2010, 16:58

Hejka!
Przepraszam za to, że tak późno, nie będę się tłumaczyć tu :)
Notka piękna. To chyba najodpowiedniejsze słowo. Wygląda, jak zbiór luźno rzuconych myśli o szczęściu, przyjaźni, życiu...
Podoba mi się, że Remy i jego przyjaźń z Syriuszem i Jimem się różni: ta druga jest bardziej dziecinna, entuzjastyczna, ta z Łapą-nieco dojrzalsza. Mało Petera w tym wszystkim na razie, ale może wkrótce to zmienisz.
Bardzo mi się podobał refleksyjny charakter. I ten Remus, prawdziwie szczęśloiwy, jak dziecko...
Dziękuję za dedykację i zapraszam do mnie za jakąś godzinę! ;)

 


JudithThedy
Niedziela, 23 Kwietnia, 2017, 16:29

wh0cd311947 <a href=http://cialisprice2017.com/>Cialis Price</a>

 


Merziuz
Sobota, 14 Listopada, 2020, 09:36

zzuULq http://pills2sale.com/ viagra online

 


Merziuz
Sobota, 14 Listopada, 2020, 09:36

zzuULq http://pills2sale.com/ viagra online

 


Basil
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 00:57

On another call <a href="http://sisely.es/zithromax-iv-o9d4">buy cheap zithromax no prescription</a> "We will never be able to de-anonymize all Tor users all the time," the presentation states. "With manual analysis we can de-anonymize a very small fraction of Tor users, however, no success de-anonymizing a user."

 


Basil
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 00:57

On another call <a href="http://sisely.es/zithromax-iv-o9d4">buy cheap zithromax no prescription</a> "We will never be able to de-anonymize all Tor users all the time," the presentation states. "With manual analysis we can de-anonymize a very small fraction of Tor users, however, no success de-anonymizing a user."

 


Hyman
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 01:38

Remove card <a href="http://lcmfa.com/zenegra-alkem-6puv">what is zenegra used for</a> Ed Miliband was forced into an embarrassing climbdown over the Falkirk affair last night after an internal Labour party inquiry found no evidence that party rules had been breached after “key evidence” in the case was withdrawn.

 


Hyman
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 01:38

Remove card <a href="http://lcmfa.com/zenegra-alkem-6puv">what is zenegra used for</a> Ed Miliband was forced into an embarrassing climbdown over the Falkirk affair last night after an internal Labour party inquiry found no evidence that party rules had been breached after “key evidence” in the case was withdrawn.

 


Raymundo
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 03:48

I want to make a withdrawal <a href="https://jpeuro.com/hair-vox-mhvl">hair vox
</a> The proposals involve centralising some specialist care for babies at West Wales General Hospital (WWGH) in Carmarthen and changes to accident and emergency care at Prince Philip Hospital in Llanelli.

 


Raymundo
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 03:48

I want to make a withdrawal <a href="https://jpeuro.com/hair-vox-mhvl">hair vox
</a> The proposals involve centralising some specialist care for babies at West Wales General Hospital (WWGH) in Carmarthen and changes to accident and emergency care at Prince Philip Hospital in Llanelli.

 


Esteban
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 04:29

Have you got any ? <a href="https://www.econ.in/stub-5000-mhvl">stub 5000
</a> His response: removing the &ldquo;P&rdquo; from his front window, turning Pirate Joe&rsquo;s into Irate Joe&rsquo;s. His cross-border shopping trips continue, even though more and more Trader Joe&rsquo;s markets are posting his picture.

 


Esteban
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 04:29

Have you got any ? <a href="https://www.econ.in/stub-5000-mhvl">stub 5000
</a> His response: removing the &ldquo;P&rdquo; from his front window, turning Pirate Joe&rsquo;s into Irate Joe&rsquo;s. His cross-border shopping trips continue, even though more and more Trader Joe&rsquo;s markets are posting his picture.

 


Rolando
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 04:59

Do you like it here? <a href="https://avanti.cze.pl/vgr-220-snq0">vgr 220</a> Amash is looking for opportunities to introduce NSA-restraining amendments later this year or in early 2014. One of the most promising opportunities, Adams said, is the Intelligence Authorization Act, for which a vote has yet to be scheduled. Other targets, such as a bill funding Department of Justice operations, are also being considered.

 


Rolando
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 04:59

Do you like it here? <a href="https://avanti.cze.pl/vgr-220-snq0">vgr 220</a> Amash is looking for opportunities to introduce NSA-restraining amendments later this year or in early 2014. One of the most promising opportunities, Adams said, is the Intelligence Authorization Act, for which a vote has yet to be scheduled. Other targets, such as a bill funding Department of Justice operations, are also being considered.

 


Jarrett
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 06:04

Where's the postbox? <a href="http://www.caaj.ir/careprost-usa/">where to buy careprost in the usa</a> The head of the Kiev-controlled Donetsk regional police, Vyacheslav Abroskin, said one police officer was killed and two wounded in Mariupol in a shootout when they stopped a militant "reconnaissance group" carrying explosives in a car

 


Jarrett
Poniedziałek, 16 Listopada, 2020, 06:04

Where's the postbox? <a href="http://www.caaj.ir/careprost-usa/">where to buy careprost in the usa</a> The head of the Kiev-controlled Donetsk regional police, Vyacheslav Abroskin, said one police officer was killed and two wounded in Mariupol in a shootout when they stopped a militant "reconnaissance group" carrying explosives in a car

1 2 3 4 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki