Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Lucy
Do 27.10.2008r. pamiętnikiem opiekowała się Luna Pomyluna.

Kącik Luny

  Rozczarowanie i gafa na Eliksirach
Dodała Luna Piątek, 23 Lutego, 2007, 15:11

Dzisiaj wszyscy (a przynajmniej Krukoni z mojej klasy) obudzili się ze wspaniałą perspektywą dodatkowych lekcji Quidditcha. Ja cieszyłam się szczególnie, bo jak już Wam mówiłam - a raczej pisałam - moją jedyną miotłą była zabawka z łakoci :-D
Specjalnie na tą okazję wyszyłam różdżką na mojej szacie kilka wielkich, czerwonych kafli. Kilka osób przy śniadaniu zaczęło drwić, że mam sobie jeszcze zrobić kapelusz z jednej połówki tłuczka. Bardzo śmieszne...A w sumie to dobry pomysł, ale poprzestałam na przerobieniu moich starych kolczyków na miniaturowe złote znicze.
W czasie przerw pomiędzy lekcjami wszyscy z podekscytowaniem rozmawiali o lekcji Quidditcha, a szczególnie uczniowie nie należący do drużyn - już niedługo każdy mógł dosiąść miotły i wzbić się w powietrze. Reprezentaci domów w tej grze od samego rana tylko się przechwalali. Wiedziałam, że tak będzie.
No, już kończę tą gadaninę. Przechodzę do n a j g o r s z e g o wydarzenia w dzisiejszym dniu.
Kiedy całą grupą, poowijani w szaliki, czapki i ciepłe swetry okryte szatami, wyszliśmy na błonia, dostrzegliśmy Hagrida idącego w naszą stronę. Z daleka nie potrafiłam odczytać wyrazu jego twarzy, ani usłyszeć, co wołał. W końcu gajowy zbliżył się na tyle, że już wyraźnie było słychać jego dudniący bas:
- Lekcje odwołane! Odwołane! Wracajcie!
Powstał gwar. Wszyscy podbiegli do Hagrida. Okazało się, że pani Hooch musiała wyjechać w ważnej sprawie, gdzieś aż do Australii. Krzyk oburzenia przebiegł przez cały tłum uczniów.
Wszyscy ze smętnymi minami powlekli się do zamku, a każdy jeszcze bardziej zawiedziony i zaskoczony od drugiego.
W okamgnieniu salon główny Krukonów zapełnił się ponurymi uczniami oczekującymi na następną lekcję - Eliksiry. W międzyczasie stoczyłam zwycięski pojedynek gargulków i wygrałam 2 fasolki - jedyne pocieszonko w tym dniu :-)
Ale Eliksiry również nie obyły się bez wrażeń. Kiedy po wsypaniu sposzkowanych liści mięty do kociołka, energicznie mieszałam substancję, zrobiłam jeden gwałtowniejszy ruch i jeden kolczyk w kształcie znicza zachuśtał się przy moim uchu, potem - plum! - I zanim zdążyłam choćby wyciągnąć rękę, błyszcząca złota kulka wpadła do kociołka. Wokół rozległy się śmiechy, ale nauczyciel niczego nie zauważył. Chciałam wyłowić kolczyk ręką, ale w ostatniej chwili zobaczyłam tekst w podręczniku: "Uwaga! W pierwszym dniu warzenia unikać kontaktu z substancją". W panice zamachnęłam się i już oba kolczyki pływały w moim eliksirze!!! Do końca lekcji pozostało niewiele czasu. Nauczyciel już rozpoczyna sprawdzanie mikstur w pierwszych ławkach! Szybko wyszeptałam:
- Accio kolczyki!
Złote kulki stuknęły o siebie, a potem zawirowały w powietrzu i wrociły do moich uszu. Ze zgrozą jednak stwierdziłam, że kilka kropel ociekającego z nich eliksiru spłynęło do otwartej torby Neville'a, siedzącego przede mną.
- Neville, nie! - Zdążyłam krzyknąć, ale było już za późno. Chłopak wziął swój podręcznik z ławki i spakował go, idealnie zahaczając o mało widoczne ślady po eliksirze. Na jego skórze pojawiła się okropna, niebieskosina wysypka, a sam Neville zaczął jęczeć i motać się po sali.
Uch...Musiałam z nim iść do skrzydła szpitalnego i niby nic w tym złego nie było, ale kiedy wróciłam do sali, w moim zeszycie już zagościła odpowiednia uwaga :-|
Trudno. Nie pierwsza to nauczycielska notatka w moim Hogwarckim życiu.
A teraz skromna fotka moich głupich kolczyków (po zajściu z Eliksirem odpadły im trzepoczące skrzydełka).

[ 696 komentarze ]


 
Walentynki w Hogsmeade
Dodała Luna Środa, 14 Lutego, 2007, 20:51

Hej! Dziś wszędzie taki szał na Walentynki, a ja...Tak średnio lubię to święto. Może dlatego, że zawsze dostaję tylko pseudowalentynki, czyli wielkie serca z wybałuszonymi oczami - moje niby podobizny :-|
Jednak tego roku, już chyba się uodporniłam na takie żarty i postanowiłam, że upiekę trochę ciastek w kształcie serduszek i sprzedam je w Hogsmeade (na dziś zorganizowany był wypad). Przynajmniej wzbogacę się o kilka sykli i nie będę wieczorem analizować tych pseudowalentynek, które jak co roku dostanę :-D
Po południu, od razu po lekcjach pobiegłam do dormitorium, aby przygotować te ciasteczka. Pomagałam sobie czarami, jak umiałam, ale i tak zajęło mi to dużo czasu. Kiedy wreszcie spakowałam moje wypieki i ruszyłam do Hogsmeade, cały Hogwart był już opustoszały - większość uczniów już udała się do miasteczka.
Przez cały czas padał śnieg. Nie przeszkadzało to obściskującym się parom, ale mnie, stojącej na rogu ulic, z pudełkiem pełnym ciastek osłanianych przez marny daszek, i wykrzykującej ciągle ich cenę (4 knuty sztuka), bardzo to przeszkadzało. Mijały godziny, a nie zjawił się żaden kupujący. Każdy po prostu przechodził obok, zazwyczaj trzymając w ręku wielki czerwony lizak (rozdawano dziś takie za darmo w Miodowym Królestwie). Miałam ochotę wejść do Trzech Mioteł i zamówić gorącą czekoladę z sokiem (no co? Przecież wiecie, że ze mnie dziwadło :-D) i skonsumować wszystkie ciastka na sprzedaż.
Już miałam całkiem zwątpić, kiedy ktoś wreszcie do mnie podszedł. Przez wirujące płatki śniegu ledwo go poznałam - to był Hadi, Ślizgon, z którym siedzę na Zielarstwie.
- 4 knuty! - Zawołałam z uśmiechem.
- No dobra, wezmę jedno - powiedział Hadi. Jedyny klient. - Nie jest ci tu zimno? - Spytał po chwili.
- No,szczerze mówiąc, jest. - Odparłam, szczękając zębami.
- Chodź, nie męcz się już tutaj. - W końcu uległam i porzuciwszy sprzedaż ciasteczek, poszliśmy do Miodowego Królestwa napić się czegoś ciepłego. Możecie się śmiać, ale pierwszy raz ktoś tak jakby zaprosił mnie gdzieś na Walentynki :-D
Dzisiejszy dzień był strasznie miły, nawet tylko 2 pseudowalentynki się pojawiły! Ja chyba jednak polubię to święto :-)

[ 854 komentarze ]


 
Zapowiedź lekcji i transmutacja Eloise
Dodała Luna Sobota, 10 Lutego, 2007, 12:03

Przepraszam że tak dawno nie pisałam, ale jakiś głupi pierwszak mi ukradł pamiętnik i musiałam go gonić po całej Wielkiej Sali, żeby mi go oddał :-|
Dzisiaj rano na tablicach ogłoszeń wszystkich dormitoriów pojawiło się rozporządzenie, że lekcje Quidditcha i latania na miotłach zostaną wprowadzone dla wszystkich klas - jupii! Bardzo się cieszę, bo będę się mogła poduczyć latania na normalnej, szkolnej miotle. Swoją miotłę też kiedyś miałam, ale ona była taka...Hm...Specjalna. Kupiłam ją w Miodowym Królestwie. (8 galeonów 50 sykli). Latała i była dużych rozmiarów, ale cała była z cukru, a witki miała z cienkich pasków dyniowych pasztecików :-D No i wiecie...Po miesiącu już jej nie było...A ostatnim razem, kiedy na niej latałam, to siedziałam już na samych witkach. I w końcu spadłam:-P
No dobrze, wróćmy do rzeczy. Pierwsza lekcja już za niedługo, nie mogę się doczekać!
Aha. Wiecie, co się niedawno stało? Jakiś paskudny żartowniś przetransmutował Eloise Midgeon w wielkiego, różowego prosiaka! Biedna, miotała się i kwikała, a wszyscy się tylko śmiali. W końcu poleciałam po McGonagall, bo już nie mogłam na to dłużej patrzeć. Nie, żebym jakoś specjalnie lubiła tą Eloise, tylko nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak się nabijają z jej wyglądu. Może ona po prostu ma opuchliznę po ukąszeniu plumpka? Wiecie, to te stworzonka kryjące się w jemiole;-)
No nic. Na dzisiaj kończę. Paa! A tu jeszcze zdjątko mojej wymarzonej miotły, skoro o Quidditchu była mowa:

[ 981 komentarze ]


 
Dżemowy Przestępca
Dodała Luna Sobota, 27 Stycznia;, 2007, 16:59

Przeziębienie już mi prawie całkiem minęło; dzięki babciu za obrzydliwy syropek z cebuli który mnie wyleczył! (no, może kosztem moich biednych kubków smakowych...rozumiecie?) :-D
A teraz wam opowiem, jak się rozprawiłam z dżemowym przestępcą, który kilka dni temu popchnął mnie i cała się poplamiłam - znajdziecie to w poprzedniej notce pt. "Choróbsko".
Zazwyczaj nie jestem mściwa, ale tak jakoś sobie ubzdurałam, że musze się z tym chłopakiem rozprawić. W końcu przez niego straciłam całe 10 minut na czyszczeniu mojej bluzy z dżemu ("chłoszczyść" nie za dobrze podziałało):-( Tak więc po obiedzie zeszłam do lochów i czyhałam na niego przy wejściu do salonu Ślizgonów. Nie nadchodził i nie nadchodził, aż w końcu prefekt Slytherinu wywalił mnie z lochów, bo myślał, że chcę podsłuchać ich hasło do salonu. W takim razie musiałam uciec do hallu głównego.
Po kilkunastu minutach czekania nadszedł wreszcie ten chłopak. Podeszłam do niego.
- Hej, może byś przeprosił, co? - Krzyknęłam mu prosto w ucho. Skrzywił się i popatrzył na mnie jak na wariatkę (skąd ja to znam :-/)
- Co ty wyprawiasz?! Nie znam cię. - odparł. - A nie, nie, znam. To ty jesteś Luna...Heh. Pomyluna.
- Taak, to moja ksywa. A teraz przeproś!
- Za co? Zwariowałaś?? Ja mam cię przepraszać?? Ty serio jesteś pomylona!
- To już nie pamiętasz? - Syknęłam i tupnęłam nogą, aż zadźwięczał mój naszyjnik z kapsli. - Parę dni temu popchnąłeś mnie i cała byłam upaprana dżemem. A ty uciekłeś! I za to masz mnie przeprosić, ok??!!! - ryknęłam tak głośno, że kilku uczniów odwróciło się zdziwionych w naszą stronę. Co we mnie wstąpiło? Zawsze jestem taka spokojna. Ale w sumie, jakiś mały złośliwy chochlik w głowie zamiast aniołka od czasu do czasu się przyda ;-)
- Sorki - mruknął nagle Ślizgon, po czym ominął mnie i wszedł do lochów.
Hmm...To dziwne. Nagle tak wymięknął? Po chwili jednak okazało się, że ktoś go tam wołał i pewnie chłopak chciał się ode mnie jak najszybciej uwolnić.
Trudno - i tak przeprosił! :-D
Wkleję wam tu jeszcze zdjęcie czapki, którą wyczarowałam w piątek na Zaklęciach. Wyszła trochę nie w moim stylu, ale już ją ożywiłam - te kolorowe pomponiki to moja sprawka :-D Przyda się na zimowe mrozy.

P.S. Fajnie, że sówka tak sie przyjęła :-D Może jeszcze kiedyś wkleję jakieś szkice.

[ 1326 komentarze ]


 
Choróbsko
Dodała Luna Wtorek, 16 Stycznia;, 2007, 20:36

Dzień minąłby na ogół spokojnie, gdyby nie Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami - wiadomo, że każdy nauczyciel przeniósłby się wraz z uczniami z zaśnieżonego fragmentu błoni do ciepłej, hogwarckiej klasy, i Hagrid też tak chciał zrobić. Niestety, Filch zaczął się awanturować, że paskudztwa potrzebne do lekcji pobrudzą salę, no i musieliśmy marznąć na dworze, wpatrując się tępo w niemrawe gumochłony. Jak na mój gust, to są to interesujące stworzenia, ale przy ujemnej temperaturze i zaspach śniegu każdemu by zbrzydły :-|
Całe popołudnie było ponure. Fuj, nie cierpię nudy i tego melancholijnego nastroju; czyżby wgnębitrysk?? aaa!
Wieczorem, podczas kolacji, siedziałam sobie przy stole i nakładałam dżemik z moreli na kromkę chleba. Wtedy jakiś Ślizgon, przechodzący tamtędy, szturchnął mnie niechcący łokciem. Cały słoiczek dżemu zawirował, a potem jego zawartość wydostała się wprost na moje dżinsy i bluzę z wielgachną różą. Chciałam już nawrzeszczeć na tego chłopaka, ale zaniosłam się kaszlem.
I pewnie się domyślacie, co dalej? Albo i nie...W każdym razie, jedno jest pewne: przeziębiłam się, i to na dobre! Pewnie na tej lekcji Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Teraz siedzę w dormitorium ze stosem chusteczek i obrzydliwym syropkiem, który kiedyś podarowała mi babcia jako lek na wiele dolegliwości.
Ratunkuuu! :-(
P.S. Z nudów naszkicowałam malutką sówkę, która przycupnęła na oknie i patrzyła się na mnie, dopóki nie poczęstowałam jej jakąś fasolką. Trochę nie wyszło, i w ogóle ta notka jest nudna, ale przy chorobie przecież nie idzie nic porządnego wymyślić :-P

[ 862 komentarze ]


 
Kolejne cudowne Wróżbiarstwo
Dodała Luna Wtorek, 09 Stycznia;, 2007, 16:32

No i zaczęły się lekcje. Wiecie co, muszę przyznać, że Trelawney jest zdrowo rąbnięta. No, sorry za to "niepamiętnikowe" słownictwo, ale już kiedyś mnie zdenerwowała, a teraz znowu...:-(
W czasie Wróżbiarstwa każdemu wmawiała okropniejsze przepowiednie, niż kiedykolwiek w ogóle pomyślała. Kilku chłopaków zirytowało to i za pomocą Wingardium Leviosa, zaczęli cichutko przywoływać do swoich stolików kolorowe kadzielniczki stojące na biurku Sybilli w głębi sali. Zorientowała się dopiero pod koniec lekcji! Już miała im dać ostrą reprymendę, kiedy jakaś niezdarna uczennica stłukła szklaną kulę.
Wtedy Nauczycielka przelała całą swoją złość na nią, a ona się rozryczała przy wszystkich i cały swój żal wyraziła, kiedy zbyt gwałtownie się obróciła i przy okazji uszczerbiła kilka pastelowych filiżanek. Tego już było za wiele... Dziewczyna z twarzą zalaną łzami wybiegła z wieży. Trelawney powiedziała, że Gwiazda Dyscypliny jest w żałosnym stanie i dlatego musimy ją podtrzymywać na duchu. W efekcie siedzieliśmy w dusznej i wypełnionej mdlącymi zapachami kadzidełek sali do końca przerwy. Wrrr, jak ja jej nie cierpię. To znaczy Sybilli, a nie sali, po gdyby nie te dymy i opary, to byłaby całkiem przyjemna :-) I potem, jeszcze na koniec nauczycielka odjęła Ravenclawowi i Hufflepuffowi po 30 punktów.
Już kiedyś Trelawney zrobiła niezłą awanturę, pisałam o tym. Ale dzisiaj chyba przesadziła, pomieszała swoje dyrdymałki o wróżbach z rykami, no więc wiecie...Nie najlepszy efekt:-| Mam nadzieję, że nie będzie już kolejnego takiego incydentu.
Po południu chciałam się wybrać razem z Ginny i jeszcze paroma innymi osobami na błonia, ale Hagrid wygonił nas, bo musiał cały teren zielony wokół Hogwartu nafaszerować jakimiś miksturami - bo niby jakieś paskudztwo zżera trawę. Ciekawe, jak on to widzi pod warstwą śniegu :-D No cóż, mnie też dzisiaj bolała głowa...Na pewno z tych piekielnych kadzidełek.
Kończę, kończę, czeka mnie jeszcze rozgrywka gargulkowa z Michaelem Cornerem. Pa!

[ 1027 komentarze ]


 
Magiczny Sylwester
Dodała Luna Poniedziałek, 01 Stycznia;, 2007, 01:46

13:00
Od rana szaleję z wyborem makijażu i fryzury. Nie mogę się doczekać tej imprezy u Freda i George'a! Chociaż, w głębi duszy martwię się, że coś nie wyjdzie i wszyscy będą się ze mnie śmiali, skoro niektórzy to mnie obgadują nawet wtedy, kiedy idę sobie normalnie po korytarzu :-| E tam, poradzę sobie. Trzeba widzieć świat nie w szarościach, lecz we wszystkich kolorach Fasolek wszystkich Smaków :-D No i fajerwerków dzisiaj, oczywiście.

20:00
Ale cyrk! Nie uwierzycie, co się stało.
Właśnie teraz zaczyna się przyjęcie, a u mnie w domu zabrakło proszku Fiuu! Tata właśnie poleciał do czarodzieja mieszkającego nieopodal, aby pożyczyć go trochę. Staram się nie denerwować, znowu szukam jakiś przydatnych zaklęć w starych książkach, które znalazłam w domu. O, mam, jedno...Czyni ono włosy pofalowanymi. Rzuciłam je, dotykając różdżką czubka głowy.
W tym samym momencie w salonie zjawił się tata z miseczką proszku Fiuu w ręce. Na mój widok trochę się zdziwił, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ja wzięłam całą garść prochu do ręki, wrzuciłam do kominka i nie czekając, aż płomienie staną się jaskrawozielone, wlazłam do środka i wrzasnęłam „Na Pokątną 455!”
Uff, już po wszystkim.

01:46
A teraz Wam opowiem, jak to wszystko było.
Kiedy tylko wyszłam z kominka, zobaczyłam ogromną, wypełnioną ludźmi salę z balonami i kolorowymi serpentynami. Muzyka dudniła na całego, o ile się nie mylę, Fatalne Jędze :-D Bardzo wielu uczestników zabawy znałam ze szkoły – Ron i Hermiona przyglądali się podejrzliwie swoim koktajlom, Neville niemrawo przydeptywał pod ścianą (potem bardzo dużo z nim tańczyłam ;-) ), Padma i Parvati Patil plotkowały przy stoliku, a grupki znajomych mi Puchonów i Krukonów tańczyły na podwyższonej, ozdobionej światełkami scenie. Sami gospodarze imprezy – Fred i George – biegali wszędzie i rozdawali smakołyki.
Po chwilce wahania podeszłam do Harry’ego i Ginny. Ona od razu zapytała mnie:
- Hej, nie widziałaś przypadkiem takiej blondynki z wielkimi niebieskimi oczami? Nazywa się Luna.
- Przecież to ja jestem Luna. Luna Lovegood, przecież mnie znasz Ginny! – Odparłam. Ginny i Harry zaczęli mi się podejrzliwie przyglądać.
- Rzeczywiście. To ona – oświadczył Harry. – Jesteś nie do poznania, Luno!
- Właśnie! Co to, jakaś mugolska farba? – Dodała Ginny.
- Ale co... – Nie wiedziałam o co chodzi.
- Twoje włosy! Są przecież kruczoczarne!
Po tych słowach mojej przyjaciółki migiem poleciałam do łazienki. Rzeczywiście, nawet lustro potwierdziło, że już nie jestem blondynką, lecz brunetką – aaaa! Ale w sumie nie wyglądałam aż tak źle…Pewnie musiałam przekręcić formułkę zaklęcia na loki.
Impreza była świetna. O północy Bliźniacy dali fantastyczny pokaz sztucznych ogni (oczywiście zachęcali do kupna ich w Magicznych Dowcipach Weasley’ów). Niestety, pani Weasley pozwoliła urządzać przyjęcie tylko właśnie do północy, więc po zapierającym dech w piersiach pokazie była już pora na pójście do domów. Ale ja w swoim zjawiłam się dopiero teraz, gdyż kolejki do kominków były przeraźliwie długie i trzeba było czekać na dostawę proszku Fiuu.
No cóż…Spóźnione Szczęśliwego Nowego Roku! :-D


P.S. Doszły „Lunowe Przysmaki” do Kącika Luny :-)

[ 887 komentarze ]


 
Magiczny Sylwester
Dodała Luna Poniedziałek, 31 Grudnia, 2007, 01:46

13:00
Od samego rana szaleję nad fryzurą i makijażem, na zmianę ze szperaniem w książkach w poszukiwaniu jakiś ciekawych zaklęć. Z tymi zaklęciami to już mam obsesję, potrafię godzinę szukać jakiś przydatnych uroków w starych książkach, które znalazłam w moim domu. I wiecie co...strasznie się martwię, że, no, coś nie wyjdzie i na tej imprezie wszyscy będa się ze mnie śmiali, skoro potrafią mnie obgadywać nawet kiedy idę po szkolnym korytarzu. E tam, dam radę, trzeba być optymistą i widzieć świat nie w szarościach, lecz we wszystkich kolorach fasolek :-D No, i może też w barwach fajerwerków, a dziś szczególnie.

20:00
O jejku! Nie uwierzycie, co się stało! Właśnie teraz zaczyna się przyjęcie, a okazało się, że w domu zabrakło proszku Fiuu! Staram się nie denerwować. Mój tata pojechał właśnie do znajomego czarodzieja, który mieszka nieopodal, aby pożyczyć troszkę tego proszku. Nie wraca i nie wraca, zaraz chyba złamię sobie różdżkę z tej tremy...Spokojnie, Luna, będzie ok!
Postanowiłam trochę jeszcze poszukać w tych książkach (ja już jestem z tym nudna). I wiecie co, znalazłam jedno takie zaklęcie na włosy...Żeby były lekko pofalowane. Rzuciłam więc je, dotykając różdżką czubka głowy.
W tym samym momencie do salonu wszedł tata z miseczką proszku Fiuu w ręce. Strasznie się zdziwił, kiedy mnie zobaczył, ale ja już o nic nie pytałam, tylko wyrwałam mu naczynie i wsypałam całą garść prochu do kominka. Nie czekałam, aż płomienie staną się jaskrawozielone, tylko po prostu wlazłam w nie i zaryczałam: "Na Pokątną 455!".
Uff. Już po wszystkim...

1:46
Opowiem Wam teraz, jak to wszystko później przebiegało.
Kiedy wyszłam z kominka, zobaczył przeraźliwie kolorową salę z balonami, serpentynami i różnymi ozdobami. Było mnóstwo osób, ale prawie żadnych dorosłych - większość znałam ze szkoły. Zobaczyłam Rona i Hermionę podejrzliwie przyglądającym się swoim koktajlom, grupkę znajomych Krukonów i Puchonów tańczących na dziwacznej scenie (aha, muzyka dudniła na całego - o ile się nie mylę, Fatalne Jędze...), całą dawną drużynę Gryfonów w Quidditcha: Olivera Wooda, Kathie Bell, Angelinę Johnson i Alicję Spinnet...Nawet samych gospodarzy, Freda i Georga, wszędzie było pełno. W końcu wypatrzyłam Harrego i Ginny siedziących przy stoliku pod oknem. Podeszłam do nich, a Ginny od razu zapytała mnie:
- hej, nie widziałaś gdzieś tutaj takiej blondynki z wielkimi, niebieskimi oczami? Nazywa się Luna.
- Ginny, przecież to ja jestem Luna! Luna Lovegood! - krzyknęłam. Ginny przypatrzyła mi się. - Rzeczywiście! - Stwierdziła w końcu. - Ale jesteś nie do poznania, jak to zrobiłaś? Farba?
- O czym ty mówisz?
- Przecież ty masz kruczoczarne włosy, Luna...
- Co?! - zapiszczałam i poleciałam do łazienki. Rzeczywiście, lustro tez potwierdziło - moje włosy nie były blond, tylko czarne. Pewnie przekręciłam formułkę tego zaklęcia na loki! I dlatego tata był taki zdziwiony...Ech, ale klapa...No ale chyba nie wyglądam aż tak źle? ;-)
Zabawa była pyszna, ale pani Weasley pozwoliła "balować" jedynie do północy. I właśnie wtedy Bliźniacy dali fantastyczny pokaz sztucznych ogni! Mówili chyba, że to Wściekła Pożoga Deluxe i że można to kupić u nich w sklepie.
Wróciłam do domu dopiero teraz, gdyż kolejka do kominków była przeraźliwie długa i trzeba było czekać na dostawę proszku Fiuu.
No cóż...Szczęśliwego Nowego Roku! :-D

[ 1090 komentarze ]


 
Przygotowania
Dodała Luna Sobota, 30 Grudnia, 2006, 21:27

Trwa jeszcze przerwa świąteczna, więc Sylwestra nie spędzę w Hogwarcie. Szkoda, bo podobno w salonie Krukonów będzie jakieś mini przyjęcie, a tu w domu...Będę pewnie cały jutrzejszy wieczór siedzieć i się nudzić.
O tym właśnie rozmyślałam, szukając jakiś ciekawych zaklęć w starej książce, którą znalazłam na strychu. Wtedy jednak coś szurnęło...Nie wiedziałam, co to za odgłos, więc rozejrzałam się po całym pokoju i zauważyłam, że na zewnętrznej stronie parapetu siedzi jakaś sowa. Prędko odłożyłam książkę i pobiegłam do okna. Oczywiście, był to jakiś list. Oto on:

Droga Luno!
Mówiłaś mi jeszcze przed świętami, że Sylwestra spędzisz w domu. Dlatego też od razu pomyślałam o Tobie, kiedy okazało się, że Fred i George organizują imprezę. Wiesz, że mają mnóstwo znajomych i ich też zaproszą, ale zależy im, żeby było jak najwięcej osób, więc ja i Ron możemy pozapraszać, kogo chcemy. A tak konkretnie, to przyjęcie będzie na Pokątnej 455 (wynajęli tam jakiś lokal) jutro o 20:00. Będą tam kominki, więc możesz po prostu użyć Fiuu, żeby się tam dostać. Mam nadzieję, że przyjdziesz, Fred i George na pewno wymyślą pełno fantastycznych rzeczy!
Pozdrawiam
Ginny


Strasznie się ucieszyłam, kiedy przeczytałam ten list. No i oczywiście od razu zaczęłam wymyślać jakieś ubranie - udało mi się nawet namówić mamę,("ach, wciąż nie mogę nadziwić się magii!") żeby pojechała ze mną już teraz na Pokątną, aby kupić coś u Madame Malkine. O jejku, jestem strasznie niezdecydowana i chyba pół godziny spędziłam w przymierzalni :-D
A oto jeszcze fotka mojej sukienki, którą wreszcie sobie wybrałam:

[ 724 komentarze ]


 
Święta :)
Dodała Luna Wtorek, 26 Grudnia, 2006, 21:28

Na święta wyjechałam z Hogwartu do domu. W sumie to nie byłam pewna, gdzie spędzić Boże Narodzenie, bo przecież w Hogwarcie też jest cudowna atmosfera, ale...Jednak w rodzinnym domku zawsze najlepiej.
Przyjechałam w wigilijny poranek. Tata miał, jak co roku, niemało roboty z wydaniem świątecznym Żonglera. Postanowiłam więc mu pomóc - sama pracowałam nad oprawą graficzną, gwiazdami betlejemskimi w każdym rogu strony, dodałam również brokatowe gwiazdki na okładkę. Brzmi drętwo, ale gdybyście wiedzili, ile przy tym frajdy! ;-)
Aha,wiecie co? Moja mama zmarła, dość dawno, chyba wiecie. Zawsze tak jest; im bardziej się za nią tęskni, tym bardziej czuje się, że macocha jej nie zastąpi. Ale tutaj - surprise! Od niedawna mam przybraną matkę i niby wcale jej nie znam, gdyż cały czas przebywam w Hogwarcie, ale podczas świąt okazała się być przemiłą kobieciną :-D
Ok, dosyć tego nudzenia. Przechodzę do najlepszego - prezentów :-) No bo wiecie, nie spodziewałam się, że pod choinką (pół mugolską, pół magiczną, bo moja nowa matka nie jest czarownicą) i w skarpetkach przy kominku znajdę tyle fantastycznych pakunków.
Od rodziców - niesamowity teleskop, cieplutką piżamę i pakę słodyczy.
Od wujka Rogera (pamiętacie go? jeśli nie, to poszukajcie o nim jakiejś wzmianki w tym pamiętniku) - album o egzotycznych smokach.
Od Ginny - Całe morze fasolek.
Od znajomego od taty z redakcji - śliczną chusteczkę do polerowania różdżki i rączki miotły.
Oczywiście, ja też nie zapomniałam o najbliższych. Za moje skromne fundusze kupiłam trochę słodyczy i po jednym malutkim drobiazgu da każdego.
Oj, te święta są wspaniałe! :-D

[ 1139 komentarze ]


« 1 2 3 4 5 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki