Nowa ksiega Huncwotów! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
James wyszedł z łazienki wycierając ręce w spodnie. Musiał z nich zmyć ślady oszustwa na minionym teście. Zatrzymał się w drzwiach toalety skrzydła szpitalnego i patrzył chwilę, jak pielęgniarka kończy doprowadzać do stanu używalności twarz Syriusza.
- Jesteście naprawdę niepoważni! – fuknęła na nich młoda pielęgniarka, pani Pomfrey. – Żeby się tak okładać bez pomyślunku jakiegoś!
- Oj tam, proszę pani, grunt, że wesoło było! – zawołał Potter, szczerząc zęby. Black parsknął śmiechem, po czym syknął, kiedy do rozciętej skroni przyłożono mu gazik nasączony środkiem dezynfekującym.
- W ogóle to trzeba było przyjść od razu, a nie teraz, jak już żeście popuchli! – piekliła się dalej.
- No gdzie, mieliśmy się zerwać ze sprawdzianu? – żachnął się szarooki. – Profesor McGonagall jeszcze by pomyślała, że my tak specjalnie, żeby nie pisać. Wtedy to, z całym szacunkiem dla pani umiejętności w tej dziedzinie, ale nawet szanowna pani pielęgniarka nie zdołałaby nam twarzy poskładać. A mojej trochę szkoda, prawda? – dodał, uśmiechając się niemal nonszalancko.
Kobieta westchnęła, kręcąc głową z rozbawieniem.
- Nie czaruj mi tutaj – powiedziała jedynie i przykleiła plaster w miejsce rozcięcia. – No, już. Za godzinę jeszcze raz nasmarujcie sobie siniaki tą maścią, a do jutra powinniście wyglądać już w miarę normalnie. A teraz znikać. I nie bić mi się więcej!
Zasalutowali w odpowiedzi, po czym marszem opuścili pomieszczenie. Pomfrey wzięła się pod boki, kręcąc głową.
- Zbóje – mruknęła do siebie, po czym ponownie westchnęła i zaczęła sprzątać zużyte na nich medykamenty i opatrunki.
- Ej, Smyriuszu – zaczął za drzwiami Potter.
- Bo ci przypizgam znowu – odwarknął natychmiast Black. Okularnik roześmiał się głośno w odpowiedzi, zarzucając ramię na barki kuzyna.
– Gdzie twój chłopak?
Syriusz wsunął ręce do kieszeni, wypuszczając ciężko powietrze przez nos i mówiąc sobie w myślach, żeby nie dać się sprowokować.
- Nie wiem – odparł więc, siląc się na spokój. – Nie łażę za nim przecież. A Petera widziałeś?
- Nie. Ja ci mówię, pewnie jest z Bertą.
Zapadła pełna zniesmaczenia cisza, kiedy wspinali się po schodach. Nie podejmowali rozmowy przez resztę drogi do pokoju wspólnego Gryffindoru, jedynie James narzekał pod nosem, że wieża Gryfonów musi być akurat w najwyższej części zamku – za co w ogóle, no? Podali hasło Grubej Damie i wtoczyli się do salonu, przy czym nie obyło się bez małej przepychanki. Black zignorował natychmiastowe wystartowanie Pottera do Evans, wywracając jedynie oczami. Obok rudowłosej dostrzegł Candy. Podszedł więc do niej powoli, starając się nie zwracać uwagi na przekomarzanie Lily z Jamesem.
- Cześć – rzucił do szatynki, kucając obok fotela. Uśmiechnęła się do niego znad kubka, sądząc po zapachu, kisielu owocowego.
- Hej – odparła i przechyliła się nieco w fotelu w jego stronę, bowiem wymiana zdań na sąsiednim meblu zaczynała przybierać na głośności.
- Gdzie zgubiłaś Luniaczka? – zapytał.
- Poszedł do dormitorium po coś – odparła, mierząc go dziwnym wzrokiem. Uniósł brwi w pytającej minie. – Ładnieście się załatwili – oceniła ostrożnie. Zaśmiał się lekko.
- Nie wiem o czym mówisz. - Wyszczerzył się w uśmiechu. - A twój rycerz dawno cię opuścił?
- No już troszkę… Miał za chwilę wrócić, ale jakoś się nie pojawia. - Westchnęła z udawanym smutkiem, ale w jej oczach czaiło się rozbawienie.
- Pewnie zaatakowały go gacie Petera – stwierdził szarooki, po czym wstał. – Dobra, dzięki. Tyle chciałem wiedzieć. Potter, zostaw ją, na miłość boską i chodź! – zawołał, chwytając rozczochrańca za ubranie na plecach. Szarpnął go w swoją stronę, zostawiając śmiejącą się Candy i sapiącą ciężko z furią Evans same sobie.
Chwilę później połówka Huncwotów stanęła za drzwiami swojego dormitorium, nasłuchując. Z komnaty dało się słyszeć dziwne, wyjąco-siorbiące odgłosy.
- Jego chyba serio zaatakowały te gacie – szepnął Syriusz, na co James zacisnął sobie palce na nosie, dławiąc śmiech. Black nacisnął klamkę i weszli do środka, zatrzymując się niemal natychmiast w progu, wytrzeszczając oczy.
- Glizdek?...
Peter siedział na swoim łóżku otoczony paczkami słodyczy i opakowaniami po nich. Twarz miał zalaną łzami, a poniżej nosa po części również glutami. Siąkał i siorbał, zawodząc rozdzierająco. Obok niego przyklęknął Lunatyk, ze współczująco-obrzydzonym wyrazem twarzy poklepując go po ramieniu.
- Noo… Weź, no – mówił akurat, kiedy pozostała połówka weszła do pomieszczenia. Podniósł na nich wzrok i zrobił błagalną minę. Podeszli więc bliżej, zatrzaskując za sobą wejście.
- Co się stało? – Szarooki potoczył po otoczeniu Pettigrew zszokowanym wzrokiem i ponownie spojrzał na załamanego Huncwota. – Słodycze ci się nie skończyły, więc o co chodzi?
- Rany, Black, za grosz empatii, wyczucia chwili czy czegokolwiek – mruknął Lupin. – Berta go rzuciła – dodał po chwili, na co Peter, na dźwięk imienia swojej byłej zaniósł się jeszcze dzikszym szlochem. – Tylko tyle wiem, bo od dwudziestu minut poza wyciem usłyszałem od niego tylko tyle. – Ponownie go poklepał, wzdychając ciężko przez nos.
- No co za babsztyl! – oburzył się James. Usiadł obok. – Kurna, Glizdek, w łeb czymś dostała, czy co, żeby takiego mistrza jak ty rzucać?
- Zgłupiała chyba – przytaknął Black grzecznie, kucając przed łóżkiem.
- Ja nie wierzę normalnie, jakie te kobiety potrafią być głupie! Żeby TAKIEGO mężczyznę zostawić, to normalnie skandal! Ta postawa! Ta inteligencja! Poczucie humoru! Ten KUNSZT! – James nabrał powietrza, by prowadzić dalej swój motywujący monolog, ale tylko stłumił śmiech i zamaszyście objął siedzącego obok chłopaka. Przycisnął go sobie do boku ojcowskim gestem. – Peter, Peter!... Baby tak mają, że jak jest im zbyt dobrze to głupieją! Musiałeś być po prostu zbyt czarujący i szarmancki, więc ją przytłoczyło!
- Zapewne nie tylko tym ją tak zmiażdżyłeś – mruknął pod nosem szarooki, za co oberwał kopniaka w kolano od lunatykowego trampka. Remus zacisnął wargi, by powstrzymać parsknięcie na jawną aluzję do wagi ich przyjaciela. Chrząknął cicho.
- Ale co ona tak właściwie powiedziała? Mówiła, dlaczego z tobą zrywa czy tak po prostu kazała ci spadać? – zapytał.
- N-no bo… - Po raz pierwszy od kilkunastu minut Peter zaczął wydawać z siebie cywilizowane odgłosy. – Powiedziała, że jestem beznadziejny! Gruby, g-głupi i za mało męski!
- Co?! – oburzył się Potter. – Może mi jeszcze powiedz, że rzuciła cię dla jakiegoś lalusia pokroju Blacka!
- A dostałeś kiedyś w ryj szafką nocną?! – najeżył się momentalnie z podłogi wyżej wspomniany.
- No właśnie mnie rzuciła dla jakiegoś gościa z jej klasy! – ryknął, ucinając kolejną walkę między kuzynami w zarodku, po czym wpakował do ust garść żelek. Remus wskazał na nie palcem.
- To moje… - bąknął cichuteńko. Brew i powieka drgnęły mu niekontrolowanie.
- Wiedziałem! – wrzasnął triumfalnie okularnik. – Za dużo kwiatków, za dużo czekoladek i czułości, Peter! Kobiety lubią męskich, silnych, woniejących samców!
- To dlatego się nie myjesz? – Na twarz Blacka wstąpiło objawienie. Zaczął rechotać. – Śmierdzisz, żeby Evans na ciebie poleciała? Nie mogę! – Zgiął się w pół.
- Zamknij się, cepie! Tu chodzi o Petera, naszego Huncwota!
Chichoczący Syriusz oraz niezbyt ubawiony Remus wymienili spojrzenia.
- A nie pomyślałeś po prostu, że znudził się jej okrąglutki, niezbyt urokliwy chłopaczek z czwartej klasy? Ona jest w siódmej przecież, nie? Za młody dla niej jesteś i tyle – podsumował Remus.
- To tylko trzy lata! – jęknął płaczliwie Peter, a żelka z ust wypadła mu na podołek. – Wiek nie powinien być tu przeszkodą!
- Nooooo wiesz… Aktualnie ona ma osiemnaście, a ty piętnaście… To trochę wadzi jednak – mruknął powoli. – Co innego by było gdybyście oboje byli po dwudziestce, czy coś. Z czasem różnica się zaciera. – Uniósł brwi, widząc wlepione w niego, zaskoczone spojrzenia. – No co? Mama mi tak mówiła. Ona jest młodsza od ojca kilka lat, a jak oboje… Eee… podrośli… To przestało się to tak liczyć. No bo teraz to niby tylko trzy lata i aż trzy lata.
Zapadła chwila ciszy.
- Jeśli aż tak ci na niej zależy, to może spróbuj wykorzystać ten czas i podbij ponownie za kilka lat. – Remus wzruszył ramionami, wstając. Wsunął ręce do kieszeni. – Jak ci wytknęła, że jesteś gruby, to schudnij. Jak ma cię za mało ciekawego, to rozejrzyj się i znajdź coś, co cię zainteresuje, żebyś miał czym w sobie zaciekawić, nie? – Ruszył w stronę drzwi. – A jak ci się ta akurat odwidzi do tego czasu, to i tak na tym skorzystasz.
- Gdzie idziesz? – ofuknął go James. – My tu kryzys mamy, psia jucha, a ty gdzieś leziesz, wywłoko jedna ty!
Lupin odwrócił się, chwytając za klamkę i wyszczerzył się w uśmiechu.
- Wiem, ale to nie znaczy, że mam olewać swoją pannę!
Trzasnęły zamykane drzwi.
- A sobie priorytet nadał – obruszył się James.
- Nie chcę nic mówić, Potti, ale gdyby chodziło o Evans, to byś wypieprzył stąd na dół nawet przez ścianę, zabierając ze sobą kawałek muru – mruknął bezbarwnie Black.
Peter pokręcił głową i siąknął cicho.
- Niech idzie. Nie chcę sprawiać kłopotu i jemu.
- Ano – mruknął szarooki. – Dziewczyny są dziwne. Nie można się im narażać.
Cała trójka pokiwała głową w zamyśleniu.
- A może spróbuję wzbudzić w niej zazdrość? – zapytał nagle Peter, prostując się. – Jeśli na jej oczach zacznę obściskiwać się z jakąś inną, to zrozumie swój błąd i do mnie wróci! – napalił się. Syriusz nabrał powietrza, by coś powiedzieć, ale został momentalnie zagłuszony przez Jamesa:
- Nie, nie, nie! Laski lecą na wierność, stary! Musisz jej pozostać wierny, czaisz? Ma być twoją boginią bez względu na wszystko! Boginie mają prawo się czasem wpienić, nie? Są kapryśne i w ogóle!
- Taaak, a żeby ją obłaskawić, złożysz swoje jaja w ofierze – prychnął Syriusz. – Weź nie pierdziel, stary! Może to i zrobi wrażenie, ale jak już JESTEŚ z nią! Bo z tego co widzę, to na Evans wierność średnio działa.
- Na Evans na pewno działa! Na pew… Oooo… - Wstał i myślącą miną zaczął krążyć po pokoju. Syriusz obserwował go przez chwilę.
- Nie sądzę, żeby dobrym pomysłem było od razu szukanie jakiejś naiwniaczki tylko po to, żeby wbić szpilę tamtej – mruknął szarooki, a Peter pochylił się do niego, łowiąc każde słowo. – W każdym razie nie teraz, bo zaraz będzie: „Ooo, szybko się pocieszył, łajdak” czy tam wstaw sobie dowolną obelgę.
Glizdogon westchnął ciężko, załamując ramiona.
- No to co ja mam zrobić?...
Syriusz podrapał się po głowie.
- Ja tam wiem? Nigdy nie próbowałem nikogo odzyskać, mało to dziewczyn w szkole? No i to ja zrywałem, nie one – dodał po chwili namysłu. Wzruszył ramionami. – Poza tym, za dwa tygodnie i tak koniec roku, więc zbyt wiele i tak nie zrobisz. Powiedz mi, czy ta twoja Berta ma pewność, że z nim będzie, czy tylko po prostu cię zostawiła, bo tamten się jej spodobał?
- Co za różnica! – fuknął i otarł nos rękawem. Syriusz uśmiechnął się przebiegle.
- Dla mnie spora. On wcale nie musi jej chcieć. Bo widzisz, jeśli tamten goguś jest tylko w sferze jej marzeń, zawsze można pomóc zejść jej na ziemię i pokazać, że popełniła błąd, wybierając jakiegoś płytkiego lamusa, który wybiera tylko najlepsze panienki. Wybacz, Pet, ale urokliwa ta twoja Berta nie jest. – Uniósł rękę, by uciszyć bunt, który chciał wszcząć Peter. – Ale mimo to byłeś z nią, nie? Nie za twarz przecież… Przemilczam duże cycki. A to, że i ty nie jesteś modelem wcale nie oznacza, że nie mógłbyś oglądać się tylko za blondwłosymi, super panienkami, nie? Tutaj jest twój duży plus, Pet.
Zapadła chwila ciszy.
- Może powinieneś spróbować z nią na początek po prostu porozmawiać?
Chłopak westchnął ciężko, spuszczając głowę. Kiedy nie odzywał się przez dłuższą chwilę, Syriusz wstał, wsuwając ręce do tylnych kieszeni spodni. Uznał, że najwyraźniej teraz potrzebuje samotności.
W sumie czemu by się nie spotkać z Toyą? Zawsze umawiali się wcześniej, więc dzisiaj można zrobić wyjątek i zabrać ją gdzieś bez uprzedzenia. Zwłaszcza, że już po SUM-ach, więc nie musiał czekać na wyłuskaną dla nich lukę w jej harmonogramie, żeby się spotkać. Pokiwał do siebie lekko głową i w milczeniu opuścił dormitorium. Zawahał się krótko, kiedy przypomniało mu się, jak wygląda jego twarz. Wzruszył jednak ramionami, podejmując dalszą wędrówkę. Na dole schodów dopadł go James.
- Nowy plan!
- Evans czy wspólny odpał? Jak to drugie, zamieniam się w słuch. A jak nie, to może wieczorem, bo idę się spotkać właśnie. – Nie zaszczycił okularnika spojrzeniem podczas wygłaszania swojej sentencji znudzonym głosem.
- Lily! – szepnął z naciskiem, bowiem właśnie przechodzili obok kominka. Lily siedziała przed nim razem z Candy, u nóg której usiadł Remus, umożliwiając jej bawienie się swoimi włosami i opieranie się o niego. Rozmawiali o czymś we trójkę, wyraźnie przejęci, przy czym Lupin wyglądał, jakby próbował się od czegoś wykręcić. James dosłyszał słowo „prefekci”. Po co mieliby o tym rozmawiać? Potrząsnął głową. Nie o tym chciał przecież, no! – Myślałem o tym, co powiedziałeś. – Przeszli przez dziurę pod portretem. – Z tą wiernością i w ogóle. Spróbuję po twojemu!
Black w końcu na niego popatrzył z lekkim powątpiewaniem w oczach.
- Jak chcesz – powiedział po chwili powoli. – Tylko żeby potem nie było na mnie jak cię jeszcze bardziej znienawidzi. – Odwrócił się i ruszył w stronę rozwidlenia korytarzy, w głowie opracowując sobie najkrótszą drogę do pokoju wspólnego Puchonów. – Ja myślę, że powinieneś spróbować z Lunatykiem.
- Co? – zawołał za nim James. – Czy ja wyglądam jak ty, żeby się z nim potajemnie umawiać i ślinić po kątach?! Poza tym on ma swoją pannicę już!
Syriusz roześmiał się głośno na tę uwagę. Odwrócił się do kuzyna przodem, idąc teraz tyłem.
- Nie o to mi chodzi, debilu! – krzyknął, bowiem okularnik był już kilkanaście metrów dalej. – On zdaje się z nią dogadywać, nie? Pogadaj z nim! I nie śliniliśmy się nigdy po kątach, ale dzięki za pomysł!
Potter zmrużył oczy, po czym skrzywił się przez wizję, która zawitała mu w głowie.
- Dzięki! – ryknął za nim. – Teraz mi się ten obraz wyrył na siatkówkach!
Odpowiedziała mu cisza. Prychnął więc pod nosem. Powoli ruszył z miejsca, stwierdzając w myślach, że odwiedzi Hagrida, a po drodze wszystko jeszcze raz przemyśli. Poza tym ten plan miał inne dobre strony - jak już w końcu zdobędzie Lily, to będzie miał jakieś doświadczenie.
Komentarze:
Zipi78 Sobota, 14 Czerwca, 2014, 10:57
Tak szybko nowy rozdział? - me serce się raduje, bo kocham Twoje opowiadanie!
Powinno mi być szkoda Petera, ale jakoś nie jest mi przykro. :p
Koksii Środa, 18 Czerwca, 2014, 11:57
Ten blog jest najlepszym jaki kiedykolwiek czytałam. Już od 2 lat z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Tylko szkoda że tak rzadko wstawiacie :'( . Ale jesteście super i piszcie dalej :3
Bellatrix Niedziela, 29 Czerwca, 2014, 09:30
Dodawaj kolejne. Już nie mogę się doczekać.
???? ? ??? Poniedziałek, 25 Sierpnia, 2014, 19:25
Similar to, if you do not MARKET other people's audio you may great. Seriously, I skepticism any guys r likely to try to sell any Dave Matthew's track beneath their particular name.
<a href="http://otnhosting.com/" >???? ? ???</a>
nobis Sobota, 04 Października, 2014, 00:30
Wireshark works on the particular Mac pc while is actually obviously over kill for this! nobis
I use learn some good items here. Certainly really worth bookmarking regarding returning to. We ponder the amount effort you set to produce a really wonderful educational web site. giubbotti moncler
Works excellent personally inside VS2008. Composed a C# software which ingredients by truck's cab documents and desired to be sure the newest data had been appropriately changed. doudoune canada goose
Can someone program code the on the internet traditional checklist scanning device, just like Friend Secret agent. So We can certainly load each of our text message file that contains names<br />scann. Right here all of us depart Tracks on Websites. any one has learned Program! doudoune femme moncler
replica handbags uk Wtorek, 14 Października, 2014, 08:15
Great buy.Accurate description.Extremely fast &amp; FREE S&amp;H.Very Satisfied replica handbags uk
Romney are going to relieve their income tax if the some other shills discharge their own. Just like point out some sort of Nancy Pelosi. canada goose soldes
Good update to the infographic, David! Pursuit is usually greatly liked and share us SEMs a dealing with chance contrary to the improper information round the internet this will get was terrible in Google places (formarly local business center). sac longchamp solde
louboutin outlet uk Piątek, 17 Października, 2014, 16:38
You might be right<br />Ibrahim: <br />Search with Search engines this kind of operater: winxp_Graphic remote line 945GML<br />it will work okay with your LG R400 laptop I highly recommend you assist me to because this Wireless is just not operating. Recently the ended up being doing work today right after brand new installing Windows XP it is not working. Despite the fact that We have experimented with many times to install Bluetooth's owners. Anybody may resolve this challenge, i highly recommend you assist me to. I actually will be happy for you to in this regard. <br />Regards, <br />Younis louboutin outlet uk
this LG ELECTRONICS R400 can easily diagnose my very own wireless yet should not link... even when i deactivate my pasword... their constantly claim it become away from variety Excellent problem involving geting written documents new driver known as intel-video zero, consequently tha my laptop computer (RD400)does not display online video properly, once i try to download that data is usually un offered, may i receive this kind of via the e-mail? parajumpers jassen dames
Very well your current posting seemed to be worthy of the number of work it took a little time for me to really notice. You will not really believe what number of hoops I had formed to leap by way of perspective your own write-up. canada goose femme
parajumpers jassen sale Poniedziałek, 20 Października, 2014, 12:50
For reasons unknown, I use this sort of difficult time with these drastically captcha rules. Consequently thankful that spot doesnt' put it to use! You may hardly go through these! parajumpers jassen sale
visit to w2art. details, website enable check inv in addition to web cam perform 99% ^^<br />and read outcome (but the idea converse japanese language) sac pliage longchamp