Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Parvati Patil!
Do 17 lutego 2008 pamiętnikiem opiekowała się Domcik4
Pamiętnikiem do 15 lutego 2007 opiekowała się Scarlet

[ Powrót ]

Poniedziałek, 11 Stycznia;, 2010, 19:39

58. Przesłuchanie, ucieczka i nieznajoma.

Z dedykacją dla Doo i Syrci, z przeproszeniami za późne dodanie notki ; )

- Że co, proszę?- Zamarłem. Ręka sama powędrowała mi do ust, a brwi hen, ku górze. Słowem, patrzyłem na Knota jak na idiotę i chyba, niestety, to zauważył, bo prychnął lekceważąco, obruszając się:
- Musi mieć pan o sobie niezwykle wysokie mniemanie, panie Krum, skoro sądzi pan, że nie jestem w stanie podpatrzeć paru istotnych sytuacji.
-A co pana zaintrygowało najbardziej?- podchwytliwie rzucił Digel, mrugając do mnie. Odpowiedziałem wzniesionym nieznacznie kciukiem.
Knot zaś odparł entuzjastycznie, aż dziwnie, jak na niego:
- Wszystkie pojedynki były dobre, trzeba przyznać, ale ja kibico...- przerwał gwałtownie, oblewając się purpurą, a głowy wszystkich zgromadzonych ze zdziwieniem powędrowały ku niemu, sprawiając, że jego twarz czerwieniała z sekundy na sekundę. Wydał się.
Padło oczywiste pytanie:
- A co pan tam robił, panie ministrze?- z oburzeniem w głosie spytał czarodziej w szkarłatnej szacie z Wizengamotu.
- Ja...byłem tam w sprawach służbowych.
- Ach...Służbowych?- drwiąco spytał czarodziej.- Wolno wiedzieć, jakich?
Knot rozpaczliwie rozejrzał się, wyraźnie szukając wsparcia. Nikt jednak nie kwapił się zbytnio mu pomóc. Po chwili, nie wiedząc, co zrobić, rzucił, pogrążając się jeszcze bardziej:
- Sprawdzałem ilość czarodziei spędzającej czas na nielegalnych pojedynkach- wybąkał, poprawiając nerwowo melonik.
- I co, policzył pan też siebie?- pogardliwie prychnął czarodziej.
I tak się zaczęła dyskusja. Podniesione głosy domagały się dodatkowych wyjaśnień, wstając demonstracyjnie z miejsc, część Wizengamotu patrzyła zaś tylko z wyższością na zapędzonego w kozi róg ministra, a inni ostentacyjnie nie zwracali na niego uwagi, prowadząc głośne rozmowy z kolegami. Zapanował kompletny chaos i postanowiłem to wykorzystać. Po kilkunastu minutach wyczekiwania na dalszy ciąg rozprawy stwierdziłem ze zdziwieniem,, że nikt nie zwraca na nas uwagi w tym rozgardiaszu. Nie mamyślałem się dłużej niż pięć sekund. Syknąłem tylko do najbliżej siedzącego Digela, który znudzony liczył guziki we własnej szacie:
- Zmywamy się.
To krótkie stwierdzenie zadziałało na Digela jak porażenie prądem. Poderwał się z miejsca, przewracając przy okazji krzesło. Pobliscy stojący czarodzieje raptem przerwali rozmowę, ale widząc mojego przyjaciela udającego, że jedynie sznuruje sobie tenisówki, ze spokojem kontynuowali wymienianie uwag na Knota. Tymczasem chłopacy zorientowali się, o co chodzi, i nieco delikatniej niż Digel wstali, po czym po cichu wspólnie skierowaliśmy się ku drzwiom. Droga nie była daleka, bo nasze krzesła znajdowały się nie dalej niż kilkanaście stóp od wyjścia. Przeszliśmy niezauważeni koło setki ludzi, wykłócających się z Knotem, i delikatnie otworzyliśmy drzwi. Pech chciał, że były gorzej niż nie naoliwione, więc dosyć donośnie zaskrzypiały. Zamarliśmy, oczekując najgorszego, ale nikt nie zwrócił na nas, na szczęście, uwagi. Dopiero gdy podekscytowany bezpieczną ucieczką John zatrzasnął drzwi, rozległy się głosy:
- A gdzie są chłopcy? Gdzie się podziali winowajcy? Halo, ludzie, gdzie oni są?
Krew mnie zalała, gdy usłyszałem pierwsze określenie. Doprawdy, lepsze już drugie. Czyli najpierw zamyka się na godzinę w ciemnym, cuchnącym pleśnią pokoju, a potem pieszczotliwie nazywa się więźniów chłopcami? Wolałbym odwrotnie, szczerze mówiąc.
To było coś więcej niż telepatia- nie potrzebowaliśmy ani ułamka sekundy, by zrobić dokładnie to samo- zwiać ile sił w nogach. Ba, to był chyba zwyczajnie instynkt samozachowawczy, ale mniejsza z tym.
Mknęliśmy przez ogromne, demonstracyjne korytarze, z trudem łapiąc dech i potykając się co chwila. Wydawało mi się, jakbyśmy biegli przez kilkadziesiąt minut czy nawet godziny. I wciąż te same, chłodne miejsca, jakbyśmy zagubili się w labiryncie, z którego nie ma ucieczki. Za nami z krzykiem biegła połowa czarodziejów z Wizengamotu, a na samych końcu truchtał zdyszany Knot, wciąż poprawiający melonik i krzyczący żałośnie:
- Stać w imieniu prawa!
Gdzieniegdzie na podłogach leżały perskie dywany, puszyste niczym wyszczotkowane kocury. Potykaliśmy się o nie co każdy szybszy bieg podczas ucieczki, zwłaszcza John, który, gdy chwycą go nerwowe emocje, staje się czerwony i wszystko wypada mu z ręki lub staje w złym momencie na drodze. Zresztą, czułem się dokładnie tak samo. Nie wiem, ile biegliśmy naprawdę, ale wiem, że pod koniec drogi opadliśmy z sił. Nogi miałem jak z waty, włosy mokre, a twarze czerwone. Byłem praktycznie pewny, że zaraz nas złapią. Już nastawiłem się na definitywny koniec, a nawet zacząłem głowić się, co powiedzieć Aurorom Wizengamotowi. Wiedziałem aż za dobrze, że teraz, jeśli wpadniemy w ich ręce, nie ma ucieczki ani wyjaśnień. W sumie sam nie wiedziałem, czy postąpiłem dobrze. Gdyby nie ta klamka Johna...Zresztą, i tak w końcu by się zorientowali, i tak ich w sumie zgubiliśmy. Tyle że oni są na swoim terytorium i znają ministerstwo tysiąc razy lepiej niż my. Za każdym rogiem korytarza wyglądałem blady, czy czasem nie czają się tam czarodzieje. Chłopakom oczy błyszczały niezdrowo, a ja miałem ochotę zwymiotować i prawdopodobnie nastąpiłby ciąg dalszy obydwu rzeczy, gdybyśmy nie zobaczyli po widoku kilkunastu schodów, że wreszcie trafiliśmy na prawdziwe. Były równoległe do windy, z której jednak nie chcieliśmy skorzystać z obawy na to, że na każdym piętrze wystarczy nacisnąć guzik, by nas zatrzymać. Poza tym głos kobiety- robot był donośny, a winda szumiała- jako że rzadko w tych godzinach używana, mogła wzbudzić podejrzenia. Zbiegliśmy więc schodami, gdy nagle zobaczyliśmy tego ogromnego Aurora z trojgiem innych. Wpadliśmy, stwierdziłem z przerażeniem, myśląc gorączkowo, co zrobić. Nic nie przychodziło mi do głowy, dopóki gdy zobaczyłem, że jeden z Aurorów niezwykle nisko pochyla się, by podnieść papierek. Wtedy mnie olśniło. Wyrwałem (i tu, co ciekawe, po raz pierwszy popełniłem przestępstwo, o które mogliby mnie oskarżyć, no ale...) zgrabnie różdżkę Aurorowi i udałem, że wypada mi z rąk. Mężczyzna schylił się, a wtedy pozostali ryknęli i próbowali mnie chwycić, ale nie traciłem ani sekundy. Szturchnąłem chłopaków i jednym gestem przekazałem im mój plan. John zaczerwienił się swoim zwyczajem, ale błyskawicznie przygotował się do akcji, na oblicze Digela zaś wstąpił złośliwy i pełen satysfakcji uśmieszek.
Równocześnie poderwaliśmy się w górę i przeskoczyliśmy nad schylonym Aurorem, po drodze chwytając upuszczoną różdżkę. Bezmyślnie rzuciłem:
- Confunfus!
I wtedy wszystko potoczyło się jak lawina- oni stanęli jak wryci, po czym przybrali pełen niewiedzy wyraz twarzy, a my błyskawicznie wybiegliśmy przez barokowe drzwi wyjściowe. Kobieta- robot próbowała coś nam powiedzieć, ale po dziesięciu sekundach już nas nie było. Mijaliśmy czerwone autobusy, zatłoczone ulice i mnóstwo przechodniów, których, notabene, ciągle potrącaliśmy. Zręcznie wtopiliśmy się w kolorowy tłum. Spojrzałem przez ramię- tłum z ministerstwa z niedowierzaniem wpatrywał się w nasze plecy, a przynajmniej w plecy przechodniów, bo nie sądzę, by nas widzieli. Po chwili zorientowali się, że nas zgubili, i ze wściekłymi minami ruszyli z powrotem, udając, że nic się nie stało. Knot nawet wybuchnął na Bogu winnych pobliskich gapiów, śledzących z zainteresowaniem przebieg afery, wrzeszcząc jak opętany:
- Rozejść się, rozejść!
Dalej już nie wiem, bo skręciliśmy w pobliską uliczkę. Była praktycznie pusta, jedynie kilkoro przechodniów szło koło nas, zaś w rogu stała wysoka brunetka, czytająca ze znudzeniem "Proroka codziennego". Była ubrana w czarny, trochę poszarpany płaszcza, narzucony na szatę czarodziejską - a więc była czarodziejką- brązowe loki zaś spięła czerwoną wstążką, na głowie zaś miała ogromnym kapelusz. Spodnie- lekko pobrudzone dżinsy- rażąco kontrastowały z odblaskowo pomarańczowymi butami. Kiedy przechodziliśmy obok niej, zauważyłem, że z zainteresowaniem spojrzała na nasze plakietki z ministerstwa, świadczące o tym, że jesteśmy pod obserwacją. Jakby im ciemny pokój nie wystarczył! Widocznie musiała też znać aferę naszej ucieczki, bo rzuciła lekko:
- Na waszym miejscu nie włóczyłabym się pustymi uliczkami. Jeśli będą was szukać, to tylko tutaj.
Wzdrygnąłem się, słysząc jej głos. Był wysoki, lecz stonowany, chłodny, lecz wyluzowany. Taki...inny.
Kiwnąłem głową w podziękowaniu za radę, gdy nagle poczułem się tak, jakby w sekundę zamarzła mi krew w żyłach. Kiedy dziewczyna podnosiła rękę, by poprawić włosy, odsunął się rękaw. Na ręce miała wypalony mroczny znak.
Chłopacy stanęli jak wryci. Zdziwiła się, widząc naszą reakcję, ale gdy zobaczyła, na co patrzymy, szybkim ruchem zasłoniła rękę i obrzuciła nas wrogim spojrzeniem. Nie wiedziałem, co robić. Z jednej strony wydawała się miła, pomogła nam, z drugiej strony to śmierciożerczyni! Albo córka śmierciożerców, przemknęło mi przez głowę. Błyskawicznie oceniłem sytuację i już chciałem coś powiedzieć, gdy brunetka mnie wyprzedziła:
- Nie jestem tym, kim myślisz. Nie jestem po ICH stronie. Nie moja wina, że ONI są moimi rodzicami- wypaliła, schylając głowę.
Tak jak szybko poprzednio przeraziłem się, tak samo szybko poczułem ogromną litość. Wyciągnąłem rękę:
- Wiktor jestem, a to Digel i John.
Odwzajemniła uśmiech i rzekła dużo delikatniejszym głosem:
-Suzan.
Suzan, oceniłem w myślach. Ładne imię, choć niepasujące do takiej nietypowej dziewczyny.
Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał odgłos radiowozów.

Komentarze:


Elric
Środa, 26 Marca, 2014, 19:49

viagra cheap supplier levitra Ciprofloxacin effects comparison of car insurance online prednisone without prescription

 


Debra
Czwartek, 27 Marca, 2014, 02:09

health insurance quotes car insurance ing cheap term life where to buy prednisone without prescription

 


Vina
Czwartek, 27 Marca, 2014, 04:04

Cheap auto insurance for New Jersey side effects of Amoxicillin cheap viagra without prescription average auto insurance rates

 


Kaedn
Czwartek, 27 Marca, 2014, 17:48

car insurances cheep car insurance news prednisone no perscription website

 


Jacalyn
Czwartek, 27 Marca, 2014, 19:15

Amoxicillin facts viagra without prescrip purchase levitra cheap health insurance small business valtrex

 


Lynell
Poniedziałek, 31 Marca, 2014, 01:43

Order Prednisone free quotes auto insurance homeowners insurance carriers levitra at a discount affordible insurance on car

 


Earthwind
Wtorek, 01 Kwietnia, 2014, 09:33

impotence bad credit auto insurance insurrance car news

 


Youngy
Wtorek, 01 Kwietnia, 2014, 22:40

levitra online cheap car insurence whole life insurance quotes zyrtec allery medicine cheap car insurance

 


Kaylana
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 06:50

propecia share cheapest auto insurance in virginia very cheap auto insurance

 


Valjean
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 12:36

home insurance florida canadian car insurance free quote gereric viagra for sale no prescription prednisone levitra buy online generic

 


Keischa
Środa, 02 Kwietnia, 2014, 20:49

viagra without prescrip car insurance quotes levitra discount viagra and cialis auto insurance online cheap

 


Mildred
Niedziela, 06 Kwietnia, 2014, 06:26

home insirance life insurance quotes oklahoma news whole life insurance policy comparison

 


Maggie
Niedziela, 06 Kwietnia, 2014, 09:39

car insurance quotes free slots games free car insurance cheap health insurance cheapest automobile insurance

 


Jeannie
Niedziela, 06 Kwietnia, 2014, 23:12

buy cilais levitra link vs. viagra levitra generic levitra online

 


Gertrude
Poniedziałek, 07 Kwietnia, 2014, 12:36

affordable business insurance buy doxycycline prozac generics buy car insurance online click here

 


Kassi
Wtorek, 08 Kwietnia, 2014, 18:50

cialis on line orders Lasix dosages levitra international conference on health engineering online master degree impotence symptoms of

 


Aundre
Wtorek, 08 Kwietnia, 2014, 22:34

auto insurance quotes free grapefruit and cialis here here cialis

 


Donte
Czwartek, 10 Kwietnia, 2014, 03:44

buy viagra no prescription doxycylene online cheap levitra cheep car insurance car insurance quotes

 


Cornelia
Czwartek, 10 Kwietnia, 2014, 09:26

suprr cheap car insurance in ca click here to get started Lasix to buy levitra

 


Lore
Piątek, 11 Kwietnia, 2014, 02:58

share buy cialis online cheap cheap insurance for car car insurance quotes pa

« 1 2 3 4 5 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki