Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 
Czarodziejskie życie

PROLOG

Zima, 1979 rok

Gospoda Pod Świńskim Łbem. Kandydatka na stanowisko nauczyciela wróżbiarstwa jest razem z dyrektorem Hogwartu, Albusem Dumbledore. Nagle zapada jakby w trans. Ochrypły głos wypowiada słowa:

Zbliża się ten, który ma moc unicestwienia Lorda Voldemorta... zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, przyjdzie na świat, gdy siódmy miesiąc będzie przemijał... I Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, lecz on będzie miał moc, której Czarny Pan nie zna... i jeden z nich musi zginąć z rąk drugiego, jako że jeden nie może istnieć, gdy drugi przeżyje... Ten, który ma moc unicestwienia Lorda Voldemorta ujrzy świat, gdy siódmy miesiąc będzie przemijał...

#1#

-Ron!-rozległ się krzyk-Ron! Czy ty naprawdę nie możesz się pospieszyć? Przecież jesteśmy świadkami!
Kobieta ubrana w oszałamiająco czerwoną suknię szybko narzucała na siebie marynareczkę. Była średniego wzrostu, dość ładna, a brązowe włosy miała elegancko spięte.
Po schodach prawie zbiegł pewien rudzielec. Chwycił żonę pod rękę i wybiegając z domu rzucił jakieś pieczętujące zaklęcie na drzwi.
- Hermiono, czy naprawdę nie możemy się teloportować? Przecież...
Kobieta fuknęła z niezadowoleniem.
-Czasami wydaje mi się, że tobie brak piątej klepki. Ile razy Harry mówił ci, że mu na tym zależy? Żebyśmy przyjechali po mugolsku?
Ronowi tak trochę jakby oklapły uszy. Nie mógł się już kłócić, bo w ich trwającym prawie rok małżeństwie dominujący głos miała Hermiona. Szybko złapali jakąś taksówkę i pojechali na adres podany im przez Harry'ego i jego narzeczoną. Byli 3 lata po skończeniu Hogwartu. Hermiona zajmowała się Stowarzyszeniem o Równouprawnienie Dla Stworzeń, Harry był szukającym w drużynie Strzał z Appleby, a Ron pracował w Departamencie Tajemnic. Ron wiedział, że przyjmując posadę akurat w tym departamencie sprawi ból Harremu, któremu to miejsce nie kojarzyło się zbyt miło, lecz miał nadzieję, że przyjaciel go zrozumie. Przyszła małżonka Harry'ego pracowała również w Ministerstwie, ale w Departamencie Magicznych Gier i Sportów w wydziale quidditcha.
Gdy dojechali na miejsce były już tłumy ludzi. Zjawiła się cała była drużyna Gryffindoru i Ravenclawu, rodzina Weasleyów, Neville, Dean, Seamus, Parvati z siostrą, Lavender, Luna Lovegood, bracia Crevvey, Tonks, Lupin, Szalonooki, Kingsley, Hagrid, McGonnagall, a nawet sam Dumbledore. Wszyscy czekali w napięciu, a kiedy pojawiła się kareta wioząca młodą parę tłum zaczął klaskać. Ze środka wyszedł Harry Potter jak zwykle z rozczochranymi włosami i szerokim uśmiechem na twarzy. Zaraz po nim wyłoniła się smukła postać jego wybranki. Jej długie czarne włosy niesamowicie wyglądały na tle białej sukni, w którą była ubrana. Cho Chang uśmiechnęła się i chwyciła męża pod ramię.

#2#

Ceremonia była dość długa. Po niej wszyscy wyszli na dwór żeby zrobić sobie parę pamiątkowych zdjęć. Gdy potem Harry je oglądał miał wrażenie, że bardzo podobne zdjęcie jest w albumie, który dostał od Hagrida w wieku jedenastu lat tyle, że większość będących na nim osób a zwłaszcza młoda para, dawno już nie żyje.

#3#

Cześć Hedwigo, masz coś dla nas?- zapytał ptaka Harry. Sowa posłusznie wyciągnęła nóżkę i podała gruby list- Hmm...to od Rona i Hermiony...CO? A to niespodzianka...-Do pokoju weszła Cho i delikatnie wyjęła Harry'emu list z ręki. Ze skupieniem czytała go i w końcu oddała mówiąc.
-Jak chcesz też się z nimi podzielić radosną wieścią to przepisz ten list i wyślij do nich. Aha, tylko zmień imiona...-z tajemniczym uśmiechem zniknęła w drzwiach. Harry patrzył się za nią w osłupieniu. Cudowna myśl dopiero zaczęła do niego docierać. Wziął pióro do ręki i napisał:

Dzięki za wszystkie informacje. Przed chwilą się dowiedziałem, że i ja zostanę tatą. Przyjedźcie do nas jutro o 6 wieczorem.
Harry z Cho

Podał szybko list Hedwidze i zaczął już myśleć o jutrzejszej wizycie Rona i Hermiony.
Następnego wieczora o 6 do ich domku wpadł z wrzaskiem Ron i rzucił się na Harry’ego. Cho i Hermiona uściskały się serdecznie i wszyscy razem usiedli do stołu. Między męską częścią towarzystwa zaczęła się rozmowa na temat imion, natomiast panie plotkowały o łóżeczkach, pokoikach i ubrankach.
- Mówię ci Cho, widziałam takie śliczne niebieściutkie spodenki... Ale nie wiem czy nie były przypadkiem na większe dziecko...
- To nic, przecież do się zmniejszyć zaklęciem...
- Ach, no tak.
- A to łóżeczko na Walkierin Street było cudowne...Muszę jeszcze przekonać Harry’ego do mojej wersji pokoiku. Jest okropnie uparty!
Tymczasem Ron tłumaczył Harremu że to na pewno będzie chłopiec.
- Harry, ja to po prostu czuję! I Hermiona zgodziła się ze mną że będzie miał na imię Walter. A jak dziewczynka- ja w to wątpię- to ...uch, Hermiona chciała żeby...żeby była Lily...Zgodziłbyś się?
- Ja? A dlaczego nie?
- No bo wiesz, twoja mama...
- To właśnie dobrze! Chciałbym żeby córka mojego przyjaciela odziedziczyła imię po mojej matce! U nas jeszcze nie jest ustalone do końca... Dziewczynka będzie Samantha. Ja wolałbym Meggi czyli Margaret, ale Cho się uparła. Powiedziała że w skrócie będzie Sami, że to tak ładnie...A co do chłopca to jeszcze nie myśleliśmy o tym...
- A może Thomas, co?
- Świetnie! Cho się ucieszy...!

#4#

Jakież było zdziwienie Rona i Hermiony, gdy 27 lutego na korytarzu w szpitalu zobaczyli Potterów idących ku nim szpitalnym korytarzem z dzieckiem na ręku.
- Harry, Cho!- krzyknął Ron- Gratulacje kochani. To dziewczynka czy chło...
- Dziewczynka- przerwała mu rozpromieniona Cho. - A u was?
- Też- odparła Hermiona.- Świetnie, być może będą chodziły razem do domu w Hogwarcie...
- Urządzamy zabawę?- przerwał jej mąż.-Może u nas? Sami i Lily od razu się poznają... No co tak patrzycie, przecież muszą się lubić, nie?
Cała czwórka wybuchnęła śmiechem co niestety obudziło obie młode damy.
Wieczorne spotkanie również się udało. Gdy Harry i Cho zmęczeni wrzucili trochę proszku Fiuu do kominka u swych przyjaciół myśleli tylko o tym żeby jak najszybciej zasnąć. Nie przewidywali jednak, że nie będzie to takie łatwe...

#5#

Harry opanował już sztukę oklumencji i tylko to uratowało go przed tymi wizjami, którymi bombardował go podczas snu jego dawny wróg. Nie uchronił się jednak przed bólem na czole, tam gdzie od dziewiętnastu lat widniała jego blizna. Szamotał się w łóżku. Blizna piekła go tak boleśnie, że ból go obudził. Poczuł na plecach krople lodowatego potu. Rozejrzał się.
- Cho! –żony nigdzie nie było. Rzucił się do łóżeczka Sami. Jej także nie było. Gdzieś w głębi domu rozległ się zduszony krzyk i płacz dziecka.
- Cho, gdzie jesteś? –Harry biegał po pokojach a ból głowy prawie go rozsadzał.
Kopniakiem otworzył drzwi do gabinetu Cho i całkowicie go zamurowało. Pośrodku pokoju stała wysoka postać, tak dobrze zresztą Harry’emu znana, z białą, gadzią twarzą, śmiejąca się wysokim, piskliwym głosem. Cho kuliła się w najciemniejszym kącie pokoju z dzieckiem na ręku, a Voldemort stał nad nią z wyciągniętą różdżką.
- Nareszcie się zemszczę... i to nie tylko na Potterze- odwrócił się do Harry’ego i spojrzał mu w twarz- Już ja wiem co ciebie i tę twoją żoneczkę zaboli najbardziej...-uniósł różdżkę celując w dziecko.
- Avada...
- NIE!!!- ryknął Harry i rzucił w Voldemorta jakimś zaklęciem – Cho, bierz Sami i uciekaj!!!- Ona była jednak tak sparaliżowana strachem, że nie mogła się ruszyć. Tymczasem pokój zamienił się w prawdziwe pole bitwy. Gabinet wypełniały migające światła, dziecko płakało ale nikt nie zwracał na to uwagi.
- Wiesz jak brzmi przepowiednia- wycedził Voldemort
- Owszem, wiem. Ale ty nie!- I raczej się nie dowiesz...pomyślał.
- Cho, pamiętasz o tej przepowiedni? – krzyknął Harry uchylając się przed zaklęciem Voldemorta i miotając w niego swoim własnym.
- Tak.
- To lepiej wyjdź, bo czuję, że teraz ona się musi dokonać!- wrzasnął. Cho otworzyła szeroko oczy. Dopiero teraz dotarła do niej powaga sytuacji. Tuż przed ich małżeństwem Harry opowiedział jej o przepowiedni prof. Trelawney, pierwszej- jak to określił Dumbledore- prawdziwej.
- Och, Harry, j-ja nie mogę c-cię zostawić...
- ALE MUSISZ! CZY TY NAPRAWDĘ NIC NIE ROZUMIESZ? UCIEKAJ! –ryknął. Cho chwyciła Samanthę i wybiegła. Dobrze wiedziała co się stanie. Albo Harry zabije Voldemorta, albo... odwrotnie. A wtedy już nikt go nie powstrzyma... zapanuje nad światem... to koniec....ale może Harry...Och, przestań, skarciła siebie w duchu. Musisz uratować Sami!
Nagle rozległ się huk. Serce Cho zamarło. O Boże, to już koniec...To już KONIEC! Gdy usłyszała skrzypnięcie drzwi wrzasnęła i zaczęła uciekać. Schowała się w tajnym pokoju. Siedziała tam skulona i czekała na dalszy rozwój wypadków. Gdy jakaś dłoń dotknęła jej ramienia –zemdlała.
Obudziła się zastanawiając się gdzie jest jej córka oraz czy ona jeszcze żyje. Bała się otworzyć oczy. W końcu przemogła strach.
- Cho, kochanie, już po wszystkim...- rzekł dobrze jej znany, ciepły głos. Odetchnęła z ulgą.
- Nie martw się, on już nigdy nie będzie nas dręczył. To już koniec mrocznej kariery Lorda Voldemorta.- szepnął Harry do niej.
- Och, Harry...- Rozpłakała się i rzuciła mu na szyję. Harry przutulił ją i otarł jej łzy.
- Chodź musisz się przespać. To była naprawdę męcząca noc...

#6#

Drogi profesorze Dumbledore
Już po wszystkim. Przepowiednia się wypełniła.
Harry

Harry naskrobał także parę słów do Weasley’ów. Podał oba pergaminy Hedwidze. Ta huknęła z zadowoleniem, bo już dawno nie miała co robić i wyleciała przez otwarte okno. Ja chyba też się zdrzemnę, pomyślał i wstał kierując się do sypialni.

***

Obudził go niezwykły harmider jaki panował za oknem. Cho też się obudziła.
- Harry, patrz ile sów!- gdy Cho otworzyła okno do domu wleciało około dziesięciu ptaków. Oboje rzucili się na nie, aby uwolnić je od listów.
- Cho, popatrz to od Rona i Hermiony!

O mój Boże, Harry nie wiem czy Ci gratulować czy się martwić. Tak, wiem właściwie nie ma czym, ale...Czy nic Ci nie jest? A jak Cho i Samantha? Mam nadzieję, że nie narażałaś swojego dziecka na oglądanie tych scen? To by mogło żle się odbić na jego psychice! Mimo to, szczerze Ci gratuluję i dzięki serdeczne...
Hermiona

Świetna robota Harry. Dzięki Tobie już nie musimy się go obawiać. Uratowałeś całą naszą społeczność! Naprawdę EKSTRA Harry!
Ron

- Tu jest kolejny...

Gratulacje Harry. Wiedzieliśmy, że tego dokonasz.
Tonks, Remus, Moody, Kingsley

- I ten...

Harry, kochaneczku, serdeczne gratulacje, wyrazy wdzięczności i pozdrowienia dla całej Twojej rodziny.
Weasleyowie

- Harry, następny!

Harry,
słyszeliśmy już o Twoim najnowszym wyczynie. Teraz to już przeszedłeś samego siebie. A tak szczerze- to dzięki.
Kumple z Hogwartu

Harry rozerwał kolejny list zaadresowany szmaragdowozielonym atramentem:

Drogi Harry,
W imieniu nas wszystkich serdecznie Ci gratuluję i dziękuję. Dobrze pamiętam jaki byłeś przerażony gdy dowiedziałeś się jak brzmi przepowiednia. Myślę jednak, że to musiało się stać, niezależnie czy to byłbyś ty czy Neville.
Z pozdrowieniami
Albus Dumbledore

Potterowie byli naprawdę zszokowani tyloma listami. Skąd tak szybko się o tym dowiedzieli skoro Harry wysłał listy tylko do Rona i Hermiony oraz Dumbledore’a?
Odpowiedź przyszła wraz z kolejną sową, która przyniosła Proroka Codziennego. Jak się wtedy okazało było to wydanie specjalne poświęcone dzisiejszej nocy.
- Ej, bohaterze- zawołała Cho- Nie zapomniałeś o tym liście?- powiedziała wskazując na grubą, oficjalnie wyglądającą kopertę. Harry chwycił ją i zaczął czytać

Szanowny Panie Potter,
Uprzejmie zawiadamiamy, że w związku z zaistniałymi okolicznościami Ministerstwo Magii zamierza przyznać Panu Order Merlina Pierwszej klasy.
Prosimy o stawienie się w budynku MM 3 marca br. o godzinie 9.30
Z wyrazami szacunku
Mafalda Hopkirk
Ministerstwo Magii

- No, no, no...- uśmiechnęła się Cho- To się nazywa coś...

***

Harry nie powiedział o tym żonie ale w nocy dostał jeszcze jeden list. Nie przyniosła go sowa, leżał na jego biurku. I chyba był z zaświatów...

Zawsze wiedziałem, że jesteś prawdziwym synem swego ojca. I dobrze zrobiłem podejmując się roli Twojego ojca chrzestnego...

EPILOG

Świece w Wielkiej Sali wisiały w powietrzu, a magiczne sklepienie było bezchmurne. Profesor McGonnagall zaczęła wyczytywać osoby z listy.
- LILY WEASLEY!- dziewczynka z burzą rudych włosów ruszyła w stronę stołka. Rzuciła tęskne spojrzenie w stronę swojej najbliższej przyjaciółki, z którą znała się od urodzenia i usiadła. Gdy tiara zsunęła się jej na oczy zacisnęła kciuki, a wtedy rozległ się krzyk kapelusza
- GRYFFINDOR!
- SAMANTHA POTTER- Gdy czarnowłosa córka Potterów podchodziła do tiary w sali rozległy się szepty:
- Patrz to córka Harry'ego Pottera, tego, który zwyciężył Sam-wiesz-kogo...
- GRYFFINDOR!

A.S.

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki