Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Prawdziwe oblicze Pottera


Migiem zleciały pierwsze cztery dni nauki.
Louise, tak jak zapowiedziała, gnębiła nie tylko trójkę palantów, ale cały Gryffindor na lekcjach OPCM'u. Z dumy urosłam chyba z pięć centymetrów, bo nie sięgam już Lindzie do ramienia, tylko do brody. Lekcje są całkiem przystępne. Najbardziej jednak nie lubię transmutacji, którą mamy nie tyle z opiekunką Gryffindoru, co z samymi jego uczniami. No nie mogę tego przetrawić, bo nie dość, że nie zarabiamy prawie żadnych punktów, to jeszcze Linda jest nieprzytomna, bo wpatruje się w Weasleya. No koszmar! Dzisiejszy poranek i wolne chwile, między lekcjami spędziłam na zwiedzaniu szkoły i wkuwaniu na pamięć, gdzie znajduje się która klasa i zapoznawaniu się mniej więcej, z zasobami naszej biblioteki, bo w tygodniu zadawali nam tyle, że po odrobieniu lekcji, nie mam siły nawet, żeby sobie pożartować z Pottera, razem z Lindą, Louise i Malfoyem. Po prostu szłam do dormitorium, padałam i zasypiałam, dopóki mnie ktoś nie obudził, że się spóźnię na lekcje, jak zaraz nie wstanę.
Dzisiaj jest rozkoszna, deszczowa, sobota. Siedzę z Louise w dormitorium i wyciągamy z Lindy informacje o tym, co robiła w tym zawszonym, mugolskim sierocińcu, jak to sama określiła.
-No i kiedyś w telewizji widziałam...- wywaliłyśmy gały.
-W czym?
-W telewizji.
-A co to znowu jest?- po raz kolejny uznała nas za psychiczne i nieobyte.
-To takie pudełko, w którym mugole oglądają innych mugoli.
-A jak oni się tam mieszczą?
-O matko! Są specjalne kamery i się ich nagrywa i się odtwarza. - zupełnie nie wiedziałam, o czym ona mówi, ale Louise najwyraźniej tak.
-A dałoby się takie coś zainstalować w naszej budzie?- zapytała po chwili namysłu.
-No jasne!- nie bardzo wiedziałyśmy, po co jej te informacje, ale po jej uśmiechu można było wnioskować, że będzie zadyma.
-No, to słuchajcie. Czy któraś wie, kiedy i gdzie Potter chodzi się kąpać?- dobrze znałam tą minę. Będzie taka zadyma, że w Hogwarcie będą o tym mówiły jeszcze nasze wnuki.
-Nie, ale zapytamy się Malfoya, w końcu piątoklasiści mają jedną łazienkę.- powiedziałam.
-Dobra, Mela, lecisz, a my poczekamy. - wybiegłam z sypialni i wpadłam do pokoju wspólnego. - Draco! Musisz mi pomóc! - wydyszałam opierając się o poręcze fotela i zawisając twarzą, tuż naprzeciw jego.
-No?- wcisnął się w oparcie tak, że widać było z niego tylko jego wielkie, błyszczące oczy wielkości małych talerzyków.
-Czy ty wiesz, kiedy Potter chodzi się kąpać?- walnęłam prosto z mostu.
-A co? Chcesz go podglądać?- skrzywił się z niesmakiem i popatrzył na mnie, jak na totalną kosmitkę. Przez ostatnie dni poznał wiele moich szalonych pomysłów, ale ten przekraczał już granice dobrego smaku.
-Nie, ale potrzebne mi to jest do...no, do czegoś.
-Yyyy. No, wieczorem, myślę.
-Niesamowite.- mruknęłam , to on myśli?- Ale o godzinie której?
-Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
-Bo macie jedną łazienkę!- prychnęłam z irytacją.
-Nie wiem, nie interesuję się Potterem, ani tym, kiedy chodzi wymyć sobie tyłek.
-Jezu! Draco! A może wiesz, kto mógłby wiedzieć?
-Potter?- pisnął
-Tak, pójdę do niego i zapytam się, kiedy chodzi się myć, bo chcę puścić nagranie z jego prysznicem na cały Slytherin?
-Co? - Malfoyowi mało oczy nie wyszły z orbit, a na twarzy ukazał się wyraz niesamowitej radości.
-To, co słyszałeś. Słuchaj, może pośledzisz go dzisiaj troszeczkę, co? Dla dobra domu? Proszę! Błagam cię!
-No, może...- zamyślił się łaskawie.
-Błagam cię, proszę, to naprawdę bardzo ważne, chyba ci zależy na upokorzeniu go?- zamachałam gwałtownie rzęsami. Po co ja się zniżam do takiego poziomu? W życiu o nic nie prosiłam chłopaka, w taki sposób i nawet nie podejrzewałam, że pierwszy będzie pokroju Malfoya, do którego za nic nie powinno się podlizywać, bo uzna cię za swoją zdychającą z miłości wielbicielkę.
-No...nie wiem...naprawdę...może...
-To jak?
-Dobra.- w końcu się zgodził. Wiedziałam, że wystarczy tylko trochę cierpliwości.
-Dzięki, dzięki, niesamowity jesteś. - puściłam do niego oko i pognałam na górę.
-Dobra! Mamy! Malfoy dzisiaj za nim lezie.
-O.K. To my dzisiaj w nocy, wychodzimy do wieży Gryffindoru. Ja was prowadzę, pod pozorem, czegoś tam, i nikt nie ma prawa nas zgarnąć. Dostajemy się do środka, oni zawsze mają jakieś beznadziejne hasła, pakujemy się Potterowi do sypialni i buchamy mu pelerynkę niewidkę.
-Co?- Linda chyba po raz pierwszy nie wiedziała, o co chodzi.
-Podsłuchałam na jednej lekcji, jak rudzielcowi coś o niej mówił. Ma w kufrze. No, i potem Linde ekspediujemy do mugolskiego miasteczka, pod pelerynką, żeby podprowadziła, co potrzeba. Jak już wróci, to będzie pewnie koło 3, instalujemy ustrojstwo i jutro mamy nie lada kino, dla całego domu. Ekran umieścimy w pokoju wspólnym...

Od dwóch godzin siedzę w pokoju wspólnym, czekając, aż Malfoy wróci ze swojej wycieczki. Było już sporo po jedenastej, kiedy wreszcie pojawił się, w puszystym, srebrnym szlafroczku i swoich słodkich papuciach, z ręcznikiem i przyborami do mycia pod pachą. Razem z nim, do pokoju wtargnął wspaniały zapach mydełka rumiankowego i ziołowego szamponu do włosów.
-I co?- burknęłam z fotela.
-10.30, trzecia kabina po lewej, hasło, mydlane bańki, czwarte piętro, obraz ośmiornicy, coś jeszcze?
-Dlaczego cię tak długo nie było?
-Ja się chyba też muszę umyć, nie?
-Godzinę brać prysznic, to naprawdę, jakiś rekord.- mruknęłam do siebie, ale on, najwyraźniej na to właśnie czekał.
-Ty myślałaś, dziewczyno, że ja się będę przy Potterze rozbierał? A zjeżdżaj. Musiałem odczekać, aż wyjdzie.
-A, co? Wstydzisz się czegoś?- zaśmiałam się pod nosem.Mbr< -Po prostu nie chciałem chłopakowi robić kompleksów.- syknął, szczególnie na tym kompleksssssie.
-Rozumiem, dobranoc, oślizgłych snów.- wstałam i podeszłam do schodów.
-Tobie też.- razem znikliśmy na schodach do dormitoriów.
-Dobra, mamy wszystko. - powiedziałam, wchodząc do naszej sypialni. - 10.30, trzecia kabina na lewo, hasło- mydlane bańki, czwarte piętro.
-A dlaczego cię tak długo nie było?- Linda błysnęła znowu okiem. Już miałam dosyć.
-Malfoy się, spóźniał, bo się musiał umyć, a nie chciał się rozbierać przy Potterze, żeby mu nie narobić komlekssssssów. - syknęłam zupełnie tak, jak on. Dziewczyny roześmiały się perliście.
-Może sprawdzimy, i zainstalujemy dwie kamery?- zagrzechotała Louise.
-Oj, weź spadaj, okropna jesteś! Obydwie jesteście! - krzyknęłam widząc, co Linda pokazuje mojej siostrze.- Mogłabyś go trochę wyżej oceniać. - syknęłam do Lindy.- Może wolisz jedną dla swojego Weasleya?
-Zamknij się Mela, bo ci przywalę.- zazgrzytała, momentalnie tracąc dobry humor i grożąc mi pięścią.

24:00
Zaczynamy pierwszą fazę operacji: Znikające gatki.

Wymknęłyśmy się cichaczem do pokoju wspólnego, podeszłyśmy do obrazu i już miałyśmy wychodzić, kiedy usłyszałyśmy z tyłu:
-A gdzież to się panienki wybierają? - i aż nas zmroziło z przerażenia. Nie wiedziałyśmy, kto to, więc z minkami aniołeczków, odwróciłyśmy się w stronę kominka. W fotelu siedział Draco, z triumfalną miną. - No?
-Malfoy, daj se siana, mamy ważną sprawę. - syknęła moja siostra.
-Bierzecie mnie ze sobą.- rozkazał.
-Nie, nie bierzemy, bo wszystko spartolisz.- odparła moja siora.
-Bo nakabluję Snapeowi. - zagroził. - I się nie pozbieracie.
-A wiesz, gdzie ja mam twojego profesorka?- Louise traciła cierpliwość.
-No, no, nie ładnie. A wiesz, że wszystko co powiesz, może być użyte przeciwko tobie?- zamruczał znowu.
-Za dużo się naoglądałeś filmów policyjnych.- wtrąciła się Linda.
-Czego? - zapytaliśmy we trójkę.
-Nie ważne.- westchnęła
-To bierzecie mnie, czy nie?- Malfoy błyszczał oczami.
-Jak nam potem będziesz pomagać...
-A w czym?
-Zrobisz zaproszenie na wieczorny seans, jutro na 11, a wcześnie przyfilujesz, kiedy Potter wyjdzie z łazienki i zabierzesz taśmę.
-No dobra.- mruknął z niezadowoleniem.
-To podnoś swoją szanowną.- mruknęła Louise. Draco zerwał się i w pląsach doskoczył do naszej trójki.
-To gzie idziemy?- zaświergotał.
-Do sypialni Pottera.
-To może ja jednak zostanę? - zaczął się wycofywać w stronę schodów.
-O nie, mój panie, teraz idziesz z nami. - Louise bezczelnie pociągnęła go za ucho i wypchnęła na korytarz.
-Ale...
-Zamknij się i idź.- pchała go przed sobą.
-Ale, ale...
-Zamknij się, bo woźnego ściągniesz. - powiedziała Linda i wykrakała, bo właśnie zza zakrętu wyłonił się Filch.
-Mmmm. Włóczyliśmy się po nocy, co? - zapytał uradowany.
-Tak. - ucięła szybko Louise.
-A gdzie ich pani prowadzi? - zagadnął dalej.
-Do dyrektora. - odparowała.
-Uuuu, to aż tak źle?
-Tak.
-To może ja już ich odstawię?
-Nie, wolę się tym zająć osobiście.
-Ach, rozumiem, nie będę pani odbierał tej przyjemności...- ukłonił się nieznacznie i zniknął w jakimś tajnym przejściu.
-Jak tam Malfoy, nie zmoczyłeś się jeszcze ze strachu?- zapytała moja siostra.
-Nie.- burknął.- Jakby się mój ojciec dowiedział to..- słał pod nosem jakieś joby pod bliżej nieokreślonym adresem.
-Dobra, wie ktoś, gdzie ta ich wieża jest?- Louise rozglądała się niecierpliwie.
-Jeszcze trochę, na górę i do obrazu, hasło, łajnobomby. - zamruczał Draco pod nosem.
-A ty skąd wiesz?
-No, w końcu go miałem śledzić, nie?
-No proszę, jaki obowiązkowy.- zagruchałam ciesząc się, że się ofiara w końcu na coś przydała.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Louise, jako nasz wódz podała hasło i rozglądając się czujnie, wpuściła nas do środka.
Ten ich pokój wspólny był straszny. Taki żółto-czerwony, powycierane fotele, rozkoszny, trzaskający wesoło na kominku ogień, obrazy i tak cholernie tam było przytulnie i cieplutko.
-Ale ohyda. - Mruknęła Linda.
-Dobra, idziemy.- Siora pchnęła mnie na jakiś korytarzyk ze schodami. Szłam przyglądając się z uwagą tabliczkom na drzwiach. W końcu znalazłam, piątą klasę. Nakazałam im ciszę i cichutko, jak najostrożniej pchnęłam drzwi.
W dormitorium było cicho, ciemno i tylko lekkie pochrapywania przerywały grobową ciszę. Podeszłam do pierwszego, lepszego łóżka i zajrzałam z kotarę - Weasley.
-Hej, Linda, chodź, zobacz, co on robi. - syknęłam w stronę drzwi. Linda prześlizgnęła się jak wąż i stanęła obok. Wmurowało ją całkowicie. Podśmiewając się pod nosem, zostawiłam ją sam na sam, z Weasleyem, całującym się z poduszką, i poszłam dalej. Kolejna kotara. O! Jest Potter! Tym razem zawołałam wszystkich i przez chwilę patrzyliśmy, jak ta szkarada słodko pochrapuje, ściskając pluszowego misiaczka i ssąc kciuk.
-On to jednak wie, jak człowieka rozbawić.- mruknęłam do Malfoya, który stał obok. Uśmiechnął się blado. - Dobra, idę poszperać w tym kufrze.
Poszłam "w nogi" łóżka, gdzie stał kufer. Delikatnie podniosłam wieko i ukazało mi się całe mnóstwo ciuchów, książek, pergaminów, miotła, strój reprezentacyjny i inne, tego typu pierdoły. Zanurzyłam rękę, najgłębiej, jak tylko mogłam i szukałam na dotyk. Podobno są bardzo śliskie. Jest! Pociągnęłam do góry i moim oczom ukazała się wielka, leciusieńka peleryna.
-Dobra, mamy ją.- zakomunikowałam. Louise szybko rzuciła jakieś zaklęcie powielające, które po prostu skopiowało wygląd zewnętrzny peleryny, upchnęłam ją z powrotem na dnie i na palcach wymknęliśmy się z powrotem do pokoju wspólnego.
-Po co wam ta peleryna? - zdziwił się Draco. Nagle rozległ się jakiś strasznie głośny huk. Oczywiście, to Malfoy, przez swoją niezgrabność, zwalił tyłkiem cały stos książek ze stołu.
-Po to.- syknęła ze złością moja siora, i narzuciła na nas pelerynę. Po chwili zleciała na dół szlama, rozejrzała się i, jako, że jest zakichanym prefektem, poukładała książki z powrotem. Rozejrzała się jeszcze i poszła z powrotem do swojego dormitorium.
-Głupia szlama! Od czego są skrzaty domowe?- podśmiewał się Malfoy, gdy już wyszliśmy na szkolny korytarz.
-Oj, zamknij się. To wszystko przez ciebie. Uważałbyś trochę.- Linda była jakoś dziwnie rozdrażniona.
-No, Linduś, teraz twoja kolej. Magia, spryt, i uwiń się z tym szybko. - Louise podała jej pelerynę. Linda zarzuciła ją sobie na plecy i zniknęła. Słyszeliśmy tylko stukot jej butów, kiedy biegła po schodach.

2.45
Łazienka piątoklasistów

-Kiedy ona w końcu wróci?- Jęczałam do Louise, która siedziała pod ścianą naprzeciw.- Mi się chce spać.
-Siedź cicho, bo Malfoya obudzisz. Jeszcze nam tego brakuje, żeby on zaczął zrzędzić.- przewróciła oczami i naśladowała jego sposób mówienia. Roześmiałam się, ale potem westchnęłam ciężko i spojrzałam na swoje lewe ramie, na którym spoczywała głowa śpiącego w najlepsze Draca. Śpi już chyba od godziny, a głowa zaczęła mu ciążyć, i znalazła we mnie oparcie, jakieś dwadzieścia pięć minut temu.
-Niech ona się streszcza, on już mi zaczyna ciążyć.- syczałam.
Nagle wejście za obrazem otworzyło się i po chwili zobaczyłyśmy Lindę, całą obładowaną jakimiś dziwnymi rzeczami.
-No cześć wam. Wzięłam tego trochę. Mamy mikrofon, będzie posłuch. Niezła jazda, nie?
-No, dawaj, montujemy i mamy z głowy.- wzięłam od niej część sprzętu, uprzednio zwalając z siebie Malfoya, który teraz zwinięty w kłębek spał na podłodze.
Z robotą uwinęłyśmy się w miarę szybko. Linda okazała się prawdziwą profesjonalistką, w tej dziedzinie. Był podsłuch, wizja, wszystko ok.
-Dobra, tylko wyślemy jego- tu wskazała palcem na Draca- żeby przyniósł potem taśmę i mamy kino murowane.
-Super!- Przybiłyśmy piątkę i już zaczęłyśmy wychodzić, kiedy Louise się przypomniało.
-A co z Malfoyem?
-A, racja, zapomniałam. A może go tu zostawić?
-Oj, Mela, nie bądź głupia! Swojego ukochanego zostawisz?- zasyczała Linda.
-Idź się podstaw Weasleyowi, zamiast poduszki.- Prychnęłam na nią.- Draco, Draco, obudź się!- śpi.- Obudź się, do cholery!- śpi.- Snape cię woła.- śpi. - Potter idzie i się będzie z ciebie śmiał. - Otworzył oczy.
-Co?
-Idziemy.
-Już?
-Spałeś dwie godziny. Już idziemy.
-Aaaaa....- ziewnął na całą szerokość paszczy.- To już idę. - Dźwignął się na nogi i poszliśmy do naszych kochanych, mięciutkich, wygodnych łóżeczek. Dobrze, że jurto niedziela... będzie można pospać do obiadu...

12.53
Dormitorium dziewcząt, klasa piąta, Slytherin.

PUK! PUK! PUK!
Naciągam na głowę poduszkę i dwie warstwy kołdry, jednak natarczywe pukanie słychać nadal. Czekam chwilę. Cisza. Ufff...mogę się jeszcze chwilę zdrzemnąć.
PUK! PUK! PUK!
-Kogo znowu cholera niesie?!- Krzyczę. Cisza. Po chwili znowu pukanie. Zrzucam z siebie swoje nietypowe nauszniki. Wstaję i dudniącymi krokami idę do drzwi, odprowadzana, przez rozespane spojrzenia dziewczyn. Otwieram drzwi dość zamaszyście. Naprzeciw stoi rozpromieniony Malfoy, z jakąś kartką w ręce.
-Co mnie budzisz w środku nocy?- pytam ziewając.
-Mela, zaraz będzie obiad. Śpicie jeszcze?- ciekawie przechyla się przez moje ramię i zagląda do środka sypialni.
-Tak.- lekkim, acz stanowczym, pchnięciem cofam go na schody.- Czego chcesz?
-Przyniosłem zaproszenia.- podstawia mi pod nos karteczkę.
-Jakie znowu zaproszenia?- w ogóle nie kojarzę o co chodzi.
-No, na prysznic Pottera.- mruczy dyskretnie.
-Aaaaaa!!! Właź!- spoglądam, czy dziewczyny nadają się do tego, żeby je ktokolwiek oglądał, wciągam go za szatę do środka i zamykam szczelnie drzwi.
-Dobra, pokaż. - mówię, rozsuwając zasłony w oknach, żeby wpuścić nieco światła do środka. Podał mi do ręki zieloną tekturkę. Usiadłam ciężko na łóżku, dziewczyny po chwili siedziały obok. Zaproszenie było napisane czymś srebrnym, a w prawym, górnym rogu widniało godło naszego domu.

Mamy niesamowitą przyjemność, zaprosić Cię, na niebywały i jedyny w swoim rodzaju seans pt. "Goło i wesoło"( dla uczniów od 4 klasy w górę, prosimy nie przyprowadzać młodszego rodzeństwa. ) , który odbędzie się tylko raz, o godzinie 23.00 (możliwe niewielkie opóźnienia), w pokoju wspólnym Slytherinu, już dzisiaj.
Wstęp wolny, jedzenie zapewnione, życzymy miłej zabawy,
Organizatorzy

-No, całkiem nieźle.- powiedział Louise.- I co z tym zrobiłeś?
-Wysłałem sowią pocztą, przed śniadaniem. Wszyscy już mają i cały czas o tym gadają, myślę, że wszyscy przyjdą. Trzeba tylko jeszcze zanieść profesorkowi, bo on pewnie też miałby ochotę się z nami zabawić.
-Na mnie nie patrz!- krzyknęła od razu Louise, która nadal nie przepadała za Snapem.
-Ja z tobą pójdę. - ofiarowałam się "z przymusu".- A co z tym żarłem, że się tak zapytam?
-Kobieto! Widać, że jesteś nowa!- zapiała Linda. - Idzie się do kuchni i zabiera tyle żarcia, ile wlezie.
-Aha.- podsumowałam nadzwyczaj inteligentnie, jak na mnie.
-Ja skoczę, po piwko kremowe do Hogsmeade i wszystko gra. Powołam się na mojego starszego i wszyscy jutro będą na kacu.- zaśmiał się Draco.br<> -Ty w szczególności. - docięła mu Linda, której oczywiście powtórzyłam całe zajście na korytarzu i niestety nieudany zamach na życie Pottera.
-Dobra, Dracuś, jakby to ująć? - zaświergotałam w jego stronę, z zawrotną szybkością machając rzęsami. Chciałam go stąd usunąć, bo wiedziała, że zaraz się pokłóci z Lindą. Już kilka takich pokazów mi dali i szczerze mówiąc, mam ich dosyć do końca tego roku szkolnego.- Do zobaczenia na obiedzie.
-Przecież mogę iść z wami.- zaofiarował się łaskawie.
-To może inaczej... spadaj do wspólnego, bo chcemy się przebrać!- wydarłam się nadal robiąc słodziutką minkę i trzepocząc rzęsami.
-Co?- spojrzał na mnie nieprzytomnie. Zgromiłam go wzrokiem. - A! Tak! To ja może poczekam we wspólnym?- bezczelnie przywłaszczył sobie mój pomysł i szybko zniknął za drzwiami.
-Matko! Ale z niego ofiara! Totalnie nie kontaktuje ze światem.- westchnęła z politowaniem Linda.
-Zastanówmy się przez kogo?- krzyknęła Louise zza zasuniętych kotar.
-Chyba nie przez Melę?- Linda wyrażała bezgraniczne zdumienie.
-No wiesz...faceci lubią niedostępne babeczki. Ona, z tobą, była pierwszą Ślizgonką, która robiła sobie z niego jawne żarty.- uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie, to byłoby już zbyt proste, żeby tak szybko go sobie ugłaskać.
-Nie pieprz głupot!- Zazgrzytała Linda ze swojego łóżka.- On jest zakochany tylko i wyłącznie we własnym odbiciu!- też racja. Pieprzony Narcyz. Matko! Jakbym nie miała większych zmartwień!... No... właściwie, to nie mam...
-Dobra! Idziecie?!- usłyszałam Lindę.
-Już!- krzyknęłam razem z Louise.
Po chwili wyszłyśmy z dormitorium, zagarnęłyśmy Malfoya, z jego gorylami ze wspólnego i poszłyśmy na obiad. Niestety, nie mogliśmy go zjeść w spokoju, bo co chwila ktoś rzucał jakiś tekst na temat wieczornego filmu i nie mogliśmy niczego przełknąć, bo śmialiśmy się jak głupi.

14.12
Lochy, gabinet Snapea.

-Ty, a jak nie przyjdzie? A jak nas opierdzieli, że nam coś takiego przyszło do głowy?- panikowałam, stojąc przed wejściem do jego gabinetu.
-Opierdzielić nas może, ale na pewno przyjdzie. Nie odpuści sobie takiej kopalni żartów na temat Pottera. W końcu jutro mamy pierwsze eliksiry. Musi się czymś wykazać na dobry początek. Dobra, pukaj. - Draco pośpieszał mnie spojrzeniem.
Drżącą ręką zapukałam lekko w wielkie drewniane drzwi. Chwila ciszy i rozległy się ciche, wręcz szumiące kroki gdzieś w środku. Drzwi uchyliły się i zobaczyliśmy twarz profesora, który najwyraźniej nie był zachwycony, że mu w czymś przeszkadzamy. Zmierzył Malfoya zdenerwowanym spojrzeniem, a na jego twarzy wykwitł wyraz irytacji.
-Czego?- syknął cicho.
-Bo my chcieliśmy...-zaklekotał Draco. Dopiero teraz psor spojrzał na mnie. Złagodniał trochę. Nie dał Malfoyowi skończyć.
-A! Panna Agedmight! Jak miło panienkę w końcu gościć u mnie. Proszę, wejdź.- powiedział. (patrz: wyszeptał) Odsunął się od drzwi i otworzył je na całą szerokość. Draco wpakował się jak do siebie i stanął naprzeciw biurka, z którym po chwili stanął profesor.
-Siadajcie.- warknął na mojego towarzysza, więc usiedliśmy, na bardzo wygodnych krzesłach.
Malfoy zajął się gadką, a ja z zaciekawieniem przyglądałam się niezliczonym ilościom słoików i słoiczków poustawianych na starych, drewnianych półkach, lekko obrośniętych mchem, tak samo, jak kamienne ściany. W słoikach, w różnokolorowych zawiesinach, pływały różnego rodzaju części ciał chyba wszystkich możliwych stworzeń ziemskich. Nie mogłam oderwać od nich oczu. No kopalnia wiedzy. Ciekawe, co by było, jakbym tu wpuściła swoją siostrę?
-Co, to, jest?- rozmyślania przerwał mi lodowaty ton Snapea. Spojrzałam na niego nieprzytomnie. Na szczęcie nie było to skierowane do mnie.
-No, panie profesorze, zaproszenie, na wieczór...- dukał Draco.
-Ja się pytam, co TO jest.- tu wskazał na twarz Malfoya. Spojrzałam za palcem wskazującym profesora i zobaczyłam rozkoszny, różowy rumieniec na policzkach Draca.
-Yyyy...- widać zdawał sobie sprawę z tego, że się różowi, bo zaraz starał się jakoś zamaskować to dziwne zjawisko kolorystyczne na jego twarzy. Zaczęłam się zastanawiać nad przyczyną, tej przedziwnej barwy na jego obliczu i dopiero dotarło do mnie, że najnormalniej w świecie ściskam go za kolano. Szybko zabrałam rękę i sama oblałam się rumieńcem, po czym zakryłam usta dłonią i zaczęłam się dusić ze śmiechu.
-Tu się nie ma z czego śmiać, panno Agedmight. Nasz kolega ma najwyraźniej coś nie tak, z krążeniem, bo doprawdy, nigdy nie miał takich obrzydliwych kolorów. Czy ty przypadkiem, nie jesteś chory?- Snape przechylił się w jego stronę, opierając się o biurko.
-Nie, panie profesorze, tylko...jakoś mi tak...duszno...i, trochę...mi się kręci w głowie...- plątał się, a ja mało nie popuściłam ze śmiechu.
-Może masz gorączkę?- zapytał troskliwie profesor, najwyraźniej czując, co się święci. Podszedł do niego i z wielką powagą położył mu dłoń na czole.- Uuuu... Panie Malfoy, proszę iść zaraz do skrzydła szpitalnego, niech pielęgniarka da panu coś na...- zamyślił się na chwilę.- Na...uspokojenie.- zasyczał robiąc wyjątkowo kąśliwą minę - po prostu uśmiechnął się do niego. Zaczęłam już gryźć sobie palce, aż oczy zaszły mi łzami, tak bardzo nie chciałam się śmiać. Draco momentalnie wyparował z gabinetu.- Ach...ta dzisiejsza młodzież... - Snape poszedł w głąb pracowni, poszperał chwilę i powrócił z kubkiem, z którego unosił się kłębiasty dymek.- Wypij to. Powinnaś się uspokoić.- postawił go przede mną.
Posłusznie wypiłam jego zawartość, choć nie była najlepsza w smaku, ale od razu poczułam błogi spokój. Psor usadowił się w swoim fotelu, naprzeciw mnie i świdrował mnie spojrzeniem, jakby chciał przejrzeć wszystkie moje przeżycia z ostatniego tygodnia. Kiedy odstawiłam kubek na biurko zapytał.
-I jak tam? Dobrze się czujesz u nas w domu?
-Jak najbardziej.
-A nauka.
-Nie jest źle. Już nie mogę się doczekać, jutrzejszych lekcji eliksirów.
-Lubisz eliksiry?- spytał kąśliwie.- Czy tylko się podlizujesz?
-Uwielbiam je! Zaraziłam się od sio...- ugryzłam się w porę w język, bo miałam nikomu nie mówić o zamiłowaniach Louise. Snape nie męczył mnie, od kogo, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna.
-A przyjaciół jakiś sobie znalazłaś?- przeskoczył zwinnie na inny temat.
-Tak. Zaprzyjaźniłam się z Lindą.
-Linda...Bardzo fajna dziewczyna. - nagle go olśniło. - A Malfoy?- spytał z jadowitym uśmiechem. On jednak dobrze wiedział, dlaczego Draco się rumieni.
-Aaaa... takie tam... Lubię go, no fajny całkiem, ale strasznie dziwny jest...
-Tak?- profesor był szczerze zdziwiony, albo umie dobrze grać.- A ja myślałem, że to taki nieskomplikowany organizm, bez jakiegoś bardziej złożonego charakteru, a tu proszę! Jaka niespodzianka!- Mówił pod nosem, ale najwyraźniej do mnie.
-No bo, panie profesorze! On raz zgrywa twardziela, Pottera przezywa, albo nawet go trochę pobije, laski podrywa na prawo i lewo, a za chwilę taki potulny, wystraszony, i się jeszcze rumieni do tego! Czy to nie jest dziwne?
-Nie wydaje mi się. On się zawsze wszystkiego bał, a jak ma obstawę, to zjeżdża każdego, jak leci. Czy to Potter, czy normalny człowiek.- Ach! Psorek też go nie lubi! Jak dobrze! Mogę go spokojnie uwielbiać i nie mieć na sumieniu, że tak cudowny, dokuczliwy i ogólnie zły profesor trzęsie się nad Potterem. - Ale jeszcze nie widziałam, żeby on się rumienił...- tu Snape spojrzał na mnie znacząco, jakby się spodziewał, że ja go jakoś "zarumieniam".
-A ja widziałam, już chyba z pięć razy.- Tu psora, chyba totalnie zażyłam. Zdziwił się uprzejmie, robiąc głupią minę.
-No tak. To musiało kiedyś przyjść. - podsumował ciężko wzdychając i spojrzał na mnie z politowaniem.- Czy on przypadkiem, wszędzie za tobą nie łazi?
-Chyba nie był za mną tylko w łazience.- szepnęłam lekko speszona, ale ja Snapeowi kłamać nie umiem. Profesor złapał się za serce i zaczął ciężko oddychać. Ale wydaje mi się, że tylko maskował rozbawienie. -Czy z panem wszystko w porządku?
-Tak, tak.- wyksztusił. - Idź już. Nie wiem, czy przyjdę wieczorem, ale się postaram.- gestem ręki wyprosił mnie na zewnątrz.
-Do widzenia.- wyszłam, a z gabinetu dobiegło mnie wycie, ze śmiechu, prawdopodobnie.

22.42
Pokój wspólny Slytherinu.

-Weź tam Mela popraw!- dyrygowała Linda.
Były to już ostatnie przygotowania do naszego seansu. Szwedzki stół, pełen jedzenia ze szkolnej kuchni, kilkanaście skrzynek z kremowym piwem, wygodne fotele i telebim, jak to nazwała Linda, na pół ściany. W wielu miejscach poumieszczane były głośniki "żeby było wrażenie realności"
Powoli pokój zaczynał się zapełniać.
Ku mojemu bezgranicznemu szczęściu, a mojej siostry rozpaczy, przyszedł także profesor Snape. Dostał miejsce na samym przedzie, żeby dobrze widział i pozostało nam już tylko czekanie na Malfoya, który może pojawić się w każdej chwili.

22.57
Pokój wspólny Slytherinu

-Mam! Mam!- Draco wleciał do pokoju tratując wszystko po drodze.
-Dawaj.- Linda wyrwała mu jakieś dziwne coś i włożyła to do jakiegoś urządzenia. Louise zgasiła zaklęciem wszystkie światła, zapadła cisza i słychać było już tylko siorbanie kremowego piwka i ćlamanie przy pochłanianiu jedzenia.
-Drodzy koledzy i koleżanki, oraz nasz najukochańszy profesorze!- Zaczęłam. - Za chwilę będziecie mieli niepowtarzalną okazję obejrzenia jedynego w swoim rodzaju filmu krótkometrażowego pt. "Goło i wesoło", w którym główną rolę zagra nikt inny, jak sam Harry Potter!- przez pokój przetoczył się pomruk. - Proszę, żeby osoby, które muszą skorzystać z toalety, załatwiły swoje potrzeby, ponieważ gwarantujemy dużo śmiechu i zabawy. Już? Proszę! Przed państwem, "idol szkoły" Harry Bez Portek!- zakończyłam i usiadłam w fotelu między Lindą, a Malfoyem.
Coś zaterkotało z tyłu i na ekranie pojawiła się ujęta lekko z góry kabina prysznicowa, w łazience chłopięcej. Przez moment było pusto, ale po chwili pojawił się w niej Potter, goły, rzecz jasna, co już wywołało salwy śmiechu, po tym, cośmy tam zobaczyli. Głupio mi było, ale najgłośniej brechtał się Draco. Widać uznał, że nie przesadził, jeśli chodzi o kompleks Pottera, z czego ja też się po cichu cieszyłam. Potter odkręcił wodę, wstępnie się obmył, po czym zaczął sobie podśpiewywać, jakąś smętną piosenkę.
-Withney Huston, z "Bodyguard'a"- wyszeptała Linda, która miała niejakie obeznanie w mugolskich filmach. - Będzie niezła górka.
Zakręcił kurki i nie przestając śpiewać naniósł sobie szampon na włosy. Wziął prysznic w dłoń i zaczął tak drzeć japę, śpiewając piosenkę, tym swoim skrzekliwym, mutującym się głosem, że byłoby to nie do wytrzymania, gdyby nie fakt, że zagłuszał go ryk, naszych kolegów, koleżanek, nas samych i, o dziwo, Snapea. Zdziwiło mnie to nieco, bo myślałam, że on wcale się nie śmieje z rozbawienia, tylko z kpiny, ale widać, że jednak ma poczucie humoru.
Nagle, ku naszemu szczeremu zdziwieniu, w kabinie pojawiła się druga osoba, a był nią Weasley. Przywitaliśmy go tak niesamowitym wybuchem śmiechu, że prawie sobie zdarłam gardło, śmiejąc się na widok miny Lindy, gdy zobaczyła, co kryją pod sobą jego gatki. Normalnie łzy leciały mi ciurkiem po twarzy.
-Ale masz adoratora! No szkoda fatygi na taką... małą... sprawę.- wyksztusiłam. Linda była jak spetryfikowana. Nie ruszała się w ogóle. Tylko wyraz zaskoczenia i lekkiego przerażenia zastygł na jej twarzy. Draco z boku wierzgał nogami i wył jak wilk do księżyca, waląc dłońmi o poręcze fotela.
-Harry, masz może to mydełko, co wczoraj?- zapytał rudzielec z dziwnym uśmiechem na tej swojej piegowatej gębie, szczególnie kładąc nacisk na "to mydełko".
-Tak, masz. - zapiszczał Potter, kucnął, poszperał chwilę w swoich gratach, wstał, wcisnął rudzielcowi mydełko w kształcie gołej babki do ręki i powrócił do śpiewania, a po chwili dało się jeszcze słyszeć drugi głos, z kabiny obok, najwyraźniej był to Weasley. Razem wyli tak niesamowicie, że aż nie mogłam tchu złapać. Każdy na inną nutę, głośność, i melodię.
Mieliśmy taki ubaw, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy Potter swój prysznic skończył, wytarł się zamaszyście i kręcąc tyłkiem, mrucząc pod nosem jakąś wyjątkowo namiętną w słowach piosenkę wylazł z kabiny i film się skończył.
Siedziałam "przytulona" do Malfoya i oboje łkaliśmy ze śmiechu, co nie było niczym nadzwyczajnym, bo połowa sali zwijała się na podłodze, Snape ocierał oczy z łez śmiechu, a Louise siedziała tak sztywno, że aż się zdziwiłam.
-Hej, siostra! Co ci jest?!- Krzyknęłam w jej stronę. Wszyscy przycichli i wpatrzyli się w nią wyczekująco. Ta zakłopotana zacisnęła usta, po czym szeptem powiedziała:
-Popuściłam. - I wszyscy na nowo zaczęli się śmiać jak opętani, ledwo żyjąc z rozbawienia.
Gdy już się uspokoiliśmy i wróciliśmy do jako takiego stanu używalności, Snape wziął mnie, Malfoya i Lindę na bok. Trochę się cykałam, bo przed rozpoczęciem filmu wypiłam z Lindą po trzy kremowe piwa i po zakończeniu obaliłyśmy jeszcze po dwa z Malfoyem i Louise.
-Moi drodzy. To było straszne z waszej strony. Okropne. - Powiedział poważnie. Spuściliśmy oczy ze skruchą nie wiedząc, czy chodzi o film, czy o nawalenie się.- Ale to nie zmienia faktu, że ubawiłem się jak nigdy w życiu.- zaśmiał się ochryple i poklepał mnie po ramieniu.- Dobra robota. Nareszcie ktoś odkrył prawdziwą twarz Pottera.

BadGirl

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki