Molly Weasley
Bal bożonarodzeniowy zbliżał się wielkimi krokami. Profesorzy dekorowali Wielką Salę. Chodziły pogłoski, że dyr. Dippet (sędziwy staruszek który miał odejść na emeryturę) zamówił 1000 beczek karmelowego piwa, ale nie udało się załatwić "Nie mugoli" i na balu mieli grać "Bohaterzy jednego zaklęcia". Wielką salę ozdobiono jemiołą, porozwieszano świąteczne lampiony, a 9 wielkich choinek przyozdobiono różnymi świecidełkami. Np. druga od lewej miała bombki które co godzinę zmieniały wzorki i łańcuchy kręciły się dookoła niej, na następnej pozapalane były świeczki które płonęły wszystkimi kolorami tęczy. -Molly? Z kim idziesz na bal? - spytała Jenny, jej najlepsza przyjaciółka. -Och... no wiesz - była wyraźnie speszona tym pytaniem - A z kim ty idziesz - szybko zmieniła temat -Z Ludem!!! Poprosił mnie dzisiaj, a przeciesz wiesz ,że mi się bardzo podoba - odpowiedziała jakby pośpiesznie Jenny. -Ja bym chciała iść z Arturem, ale widać że mu się nie podobam. W tej chwili podbiegł do niej zdyszany Weasley. Ledwo wyksztusił: -Molly!Pójdziesz ze mną na bal? Była wniebowzięta. On najładniejszy chłopak w szkole pyta Ją czy pójdzie z nim na bal. Spełniło się jej największe marzenie. -Oczywiście - powiedziała szybko i szeptem. -To do zobaczenia pojutrze o 19.30 w sali wejściowej - już miał biec gdy Molly go zatrzymała: -A nie idziesz na lekcje? - spytała -Och... nie! Mam coś ważnego do załatwienia z Ludem. To pa - krzyknął już w biegu -Ach! - krzyknęła Molly i ze zdenerwowania usiadła na krześle. To było jak sen. 1000 dziewczyn marzyło ,żeby z nim pójść. Miał w sobie to coś, co przyciągało je do niego. Molly nie mogła wierzyć w swoje szczęście. Tymczasem w pokoju chłopców w wierzy Gryffindoru słychać było donośne krzyki : -KOGO ZAPROSIŁEŚ??? - to Ludo nie mógł uwierzyć opowieść kolegi. -Spokojne Ludo! Przeciesz ci już mówiłem. Chciałem iść z Lillien tą Puchonkę z równoległej klasy, ale ona idzie z Lodym, kapitanem Puchonów i ścigającym w ich drożynie, , a że wszystkie dziewczyny były zajęte, a nie chciałem iść sam musiałem ją zaprosić, była jedyną wolną kandydatką, a z dwojga złego nie jest najgorsza. -Ale przeciesz wiele dziewczyn dało by sobie uciąć rękę, żeby tylko iść z tobą. -ALE NIE W DWA DNI PRZED BALEM, LUDO ZEJDŹ NA ZIEMIĘ!!! Nadszedł dzień balu. W powietrzu można było wyczuć podniecenie, lekcje odwołano, a mimo że do balu zostały jeszcze 4 godziny na korytarzu nie można było spotkać żadnej dziewczyny. Wszystkie przygotowywały się do zabawy -Włożyć na siebie sukienkę różową czy niebieską - spytała z przejęciem Molly - Artur musi wiedzieć, że nie pomylił się z wyborem -powiedziała do przyjaciółki -A ja wiem, a ty jak myślisz, jak założę zieloną to spodobam się dla Luda??? Cztery godziny minęły szybko. Artur i Ludo nawet nie obejrzeli się kiedy na pięć minut przed balem znaleźli się w pokoju nakładając swoje szaty wyjściowe. Pospiesznie zeszli po schodach do sali wejściowej. Były tam tłumy ludzi. Ludo bardzo szybko znalazł Jenny, ale Artur miał ze znaleźeniem partnerki mały problem. Nigdzie nie mógł dostrzec Molly, ale w końcu to ona go znalazła: -Arturze, jesteś!!! A już myślałam, że wystawiłeś mnie do wiatru! Artura zatkało. Nic dziwnego, że nie mógł jej odszukać. Dopiero gdy się jej przyjrzał , zobaczył, że to ona. Wyglądała cudownie. Miała na sobie piękną, różową sukienkę na ramiączkach, która mimo że miała prosty krój, była bardzo ładna i gustowna. Włosy spięła wysoko w kok, a na twarz z obu stron spuściła sobie pejsy włosów, które podkręciła lekko. Na przegubie dłoni mieniły się jej cztery bransoletki idealnie pasujące do sukienki. Artur wiedział!!! Zakochał się w niej!!! Ale czemu dopiero teraz?!?!?!Nie żałował już że z nią idzie, przeciwnie był wniebowzięty: -Wy...wy...wyglądasz.......cudownie - wyjąkał, wziął ją pod ramię i poszli razem do wielkiej sali. Przy dźwiękach wolnej piosenki tańczyli wtuleni w siebie, a Artur nie chciał, by ta chwila skończyła się.Po kilku tańcach poszedł po coś do picia, a Molly usiadła: -Mówiłam ,że go olśnisz !!! -to Jenny przyszła pogratulować koleżance sukcesu. -Och...przestań Jenny, może i mu się spodobało, ale.....zresztą.....mów co u ciebie? -Och świetnie! -powiedziała uśmiechając się - On jest uroczy! Ty nic nie wiesz......no tak jak byś miała wiedzieć, przecież to stało się chwile temu.....Wiesz ja i Ludo.....my chodzimy ze sobą - Jenny zarumieniła się. Tymczasem.... -Arturze, zostawiłeś Molly na lodzie????Jak nazywa się ta laska z którą tańczysz - to Ludo który też przyszedł po coś do picia. -Och...Ludo!!!To przecież Molly!!!-powiedział spokojnie ale z jakby taką euforią w głosie, a jego kolega zdążył wylać już całe kremowe piwo na podłogę tłukąc szklankę i sięgając po nową. -Cooooo????????? -To co słyszysz, a jak tam z Jenny? No tak - chłopak trochę otrząsną się po pierwszym szoku-wiesz chodzimy ze sobą - powiedział z uśmiechem -To mi o czymś przypomniało...!!!Po balu....a zresztą nieważne - urwał, wziął szklanki i poszedł do swojej partnerki. Bal zakończył się o czwartej nad ranem.Artur się jeszcze nie wytańczył, mimo że wywijał całą noc. -Molly?Czy masz ochotę na spacer nad jeziorem - spytał nieśmiało -Oczywiście - zgodziła się, gdyż nie była senna. Gdy doszli nad wodę Artur usiadł z nią na trawie i zaczął rozmawiać. W pewnej chwili ucichł, spoważniał: -Molly! Nigdy czegoś takiego nie czułem do żadnej dziewczyny. Muszę ci powiedzieć.......znaczy...no.....wiesz.......czy będziesz.....czy zechciała byś być moją dziewczyną?-spytał Mimo, że to pytanie zaskoczyło ją to odpowiedzi była pewna: -Marzyłam o tym od chwili kiedy cię poznałam - powiedziała, a Artur złożył na jej ustach gorący pocałunek.....
Agata Mieniuk
|