Gwiazdka najwspanialsze święta! Wszyscy mają wolne, niczym się nie martwią i co najważniejsze prezenty (przynajmniej dla większości). W tym roku los był szczególnie łaskawy, każdy z trójki przyjaciół dostał to na czym mu najbardziej zależało: Harry
specjalny neser z przyrządami do czyszczenia miotły i różczki no i książkę.
Inna niż wszystkie historia Quiddicha , Hermiona eleganckie
pióro, a Ron najgrubszą i najrzadszą książkę o Armatach Chudleya która
znajduje się w całym wielkim świecie magii. Oczywiście Ron nie mógł się
nacieszyć tą książką, nie przeszkadzało mu, że nie wiedział kto przysłał mu
tą książkę, tym bardziej, że musiała być bardzo droga. Hermiona i Harry nie
wiedzieli co zrobić. Pozbawienie Rona książki to tak jak zabicie go, a danie
mu tej książki to jeszcze większa zbrodnia. Ale nie wiedzieć czemu mieli
przeczucie, że to ktoś dobry dał Ronowi tą książkę. Pytanie tylko - kto?
Nadeszła pora Bożo Narodzeniowego obiadu. Kiedy trójka przyjaciół
weszła do wielkiej sali profesorzy, jeden Ślizgon i pewna piękność
uderzająco podobna do Parvati Patil siedzieli już przy stole, ale to
niemożliwe przecież Parvati pojechała do domu więc jakim cudem, a więc to
musi być jej siostra bliźniaczka Padma - Witajcie! Witajcie! Proszę siadajcie -powiedział Dumbledore Kiedy usiedli Padma uśmiechnęła się do nich nieśmiało. Całkiem fajnie się
bawili Padma okazała się wyjątkowo cool i nie wiadomo dlaczego cała trójka
od razu ją polubiła (zupełne przeciwieństwo Parvati) pomyślała Hermiona.
Ale wszystko co dobre szybko się kończy po skończonej uczcie wszyscy udali
się do siebie zresztą było już późno. Ron zagłębił się w lekturze książki i
zapomniał o bożym świecie, Hermiona po obżarstwie nie czuła się zbyt dobrze
i poszła się położyć, a Harry po chwili namysłu wziął płaszcz i wyszedł na
błonia tam ku swojemu zdziwieniu spotkał Padme ona też była zaskoczona tym
spotkaniem. Wyglądała jakby czekała na kogoś innego. - Co tu robisz wieczorem? Powinieneś siedzieć przy kominku z przyjaciółmi. - Jakoś nikt nie chciał mi towarzyszyć. - Czy coś się stało? - Można tak powiedzieć: Hermiona niezbyt dobrze się czuje, a Ron czyta nową książkę o Armatach Chudleya to jego ulubiona drużyna.
- Mój tata też lubi tą drużynę. - To pochodzisz z rodziny czarodziei? - Tak. Czy coś w tym dziwnego? - W sumie to nie, ale twoja siostra mówiła, że pochodzicie z rodziny mugoli. - Nic mi o tym niewiadomo. To ciekawa historia. - Muszę ci przyznać, że niczym nie przypominasz swojej siostry oczywiście chodzi mi o charakter.
- Tak uważasz. To źle czy dobrze. - Raczej dobrze twoja siostra przypomina mi raczej osobę lekkich obyczajów, a ty jesteś bardzie ułożona i to mi bardziej odpowiada.
- Odpowiada? - Powiem inaczej po prostu ciebie polubiłem - Naprawdę? Miło mi. - Jedno pytanie: Czy ty w ogóle lubisz Rona? - Wiem że to trochę głupio wyszło na balu w czwartej klasie teraz tego żałuje. Chciała bym się z nim zaprzyjaźnić zresztą chciała bym się zaprzyjaźnić z całą waszą trójką. - To nie ma problemu. Ostatnie pytanie - czemu Parvati pojechała do domu, a ty nie? - Ojej! Ale już późno muszę już lecieć.
Padma pobiegła zostawiając osłupionego Harrego samego w ciemnościach.
Harry postanowił wrócić na wieże. W salonie nie zastał nikogo ze swoich
przyjaciół. Zapukał do sypialni dziewcząt, ale odpowiedział mu tylko
spokojny i cichy oddech Hermiony, przez chwile miał ochotę ją obudzić, ale
zaniechał tego pomysłu. Poszedł do sypialni chłopców po cichu zawołał Rona,
ale tu odpowiedziało mu chrapanie, zrezygnował więc przebrał się w piżamę i
położył do łóżka po chwili powiedział do siebie cicho: - Jutro opowiem im rozmowę z Padmą, ale coś mnie niepokoi tylko co ? Po namyśle dodał: - Dziwna historia coś się za tym kryje...
Harry obudził się kiedy słońce było już wysoko, tak właściwie to
obudziła go Hermiona. Wpadła do sypialni i gwałtownie odsunęła kotary. - Harry wstawaj! Jest 11.30 chcesz przespać cały dzień? - Nie. Wczorajszy wieczorny spacer tak mnie wykończył. Gdzie jest Ron? - Czyta książkę. Wieczorny spacer? Nic o tym nie wiem. - Kiedy ty poszłaś się położyć nie miałem co robić i poszedłem na spacer,
zgadnij kogo spotkałem. - Padme? - Skąd wiedziałaś? - Ja spotkałam ją dzisiaj przy śniadaniu i też rozmawiałyśmy, przed chwilą wróciłam. Co o niej myślisz? - Jest fajna, ale coś mnie nie pokoi tylko nie wiem co. - Może faktycznie, ale zdążyłam ją polubić. - Tak szczerze to ja też. - Dobra, a teraz wstawaj i się ubieraj na dole w salonie czeka na ciebie śniadanie - Dzięki za śniadanie - Skąd wiesz, że ci przyniosłam - Wiedziałaś, że śpię i, że Ron jest zaczytany, więc kiedy się obudzimy to
będziemy głodni, nie zostawiła byś nas bez śniadania. - Aż tak łatwo się domyślić mojego zachowania - Tak. - Dzięki za szczerość I wybiegła z sypialni. Harry nie wiedząc dlaczego trochę się zmartwił jej odejściem. Tak miło się im rozmawiał we dwójkę no, ale czas wstawać no i zjeść śniadanie.
W zatłoczonym pokoju wspólnym Gryffindoru Ron nie miał warunków na dokończenie czytanie swojej książki, która coraz bardziej go wciągała. Postanowi wic przenieść się do biblioteki gdzie przynajmniej był spokój. Pożyczał od Harrego pelerynę niewidkę i szedł czytać. Po 2 nieprzespanych
nocach, kiedy środowego wieczoru udał się by przeczytać ostatni rozdział
książki zauważył na korytarzu prowadzącym do biblioteki dziwną postać. Po
chwili zastanowienia uznał, że mu się przewidziało. Postać odetchnęła z ulgą
i powiedziała szczura siedzącego jej na ramieniu: - Uffff... Niewiele brakowało. Gdyby mnie zobaczył cały plan wzięło w łeb Szczur zapiszczał i zaskoczył z ramienia swojego kompana. Tym czasem w bibliotece Ron skończył czytanie książki. Nagle
drzwi otworzyły się i stanęła w nich Padma. - Nieźle mnie przestraszyłaś. O mało nie dostałem zawału. - Przepraszam. Ale chciałam z tobą porozmawiać. - Ze mną? Od balu w czwartej klasie nie lubisz mnie podobnie jak twoja siostra. - Wiem głupio wyszło, ale chciałam to naprawić. Nie wiem czy zdołam. - Nie martw się to po trosze też moja wina, powinienem się trochę tobą zainteresować. - Wiesz rozmawiałam już z Hermioną i Harrym no i zdążyłam ich polubić, ale ciebie polubiłam już na Bożo Narodzeniowej uczcie.
- Serio! Ty jesteś zupełnie inna niż twoja siostra zupełne przeciwieństwo. - Niebywałe wszyscy, którzy nas znają mówią to samo. - Bo to prawda. Powiem ci, że ładnie wyglądasz w ciemnościach lepiej niż przy świetle dziennym. - Może to odpowiada mojej naturze. - Nie rozumiem - A zresztą już nic. Chodź!
Chwyciła Rona za rękę i pociągnęła ku działom z książkami. Wreszcie
zatrzymali się przy jednym z nich Padma spojrzała na zegarek i pociągnęła na
sobą Rona. Ron ze strachem zrozumiał że książka którą Padam wyciągnęła
pochodzi regału, który sąsiaduje z działem Ksiąg Zakazanych - W każdą środę po 21.00 ta półka z książkami zamienia się miejscem z półką z działu Ksiąg Zakazanych taki stan rzeczy trwa tylko godzinę. Musisz tą książkę przynieść na miejsce dokładnie za tydzień inaczej odkryją, że zabrałeś ją nielegalnie, a wtedy koniec z tobą. Spotkamy się razem z twoimi przyjaciółmi w niedzielę o 18.00 na błoniach. Kiedy będziesz wychodził to
zmniejsz tę książkę i uważaj na nią jest bardzo stara. Szukaj w niej swojego
nazwiska. Muszę lecieć PA! - Poczekaj dlaczego to robisz i po co mówisz mi to wszystko - Bo chce ci pomóc. Zapamiętaj to wszystko inaczej kiepsko ze mną. - Co to znaczy? Ale Padmy już nie było. Ron zmniejszył książkę i schował ją za pazuchą,
potem podszedł do stolika po swoją książkę i wyszedł z biblioteki. Kiedy
zamkną drzwi od biblioteki na ramieniu tej samej postaci co przedtem
siedział ten sam szczur. Postać szepnęła - Powiedz, że wszystko idzie zgodnie z planem i, że niedługo idzie można zakończyć plan. Tylko się śpiesz! Kiedy postać upewniła się, że nikt jej nie obserwuje szepnęła ze skruchą: - Przepraszam was wszystkich... Nie chciałam on mnie zmusił... Otarła łzę i pobiegła w kierunku zupełnie przeciwnym niż Ron. Nagle drzwi tajnego przejścia otworzyły się i wyszedł z nich mężczyzna - Co znowu knujesz i dlaczego wykorzystujesz do tego niewinne istoty. Nie rozumiem tego, ale wierz mi, że ci się nie uda. Już oni o to zadbają...
- Niemożliwe! Aż nie chce mi się wierzyć krzyknął Harry - Ty chyba żartujesz -powiedziała Hermiona Ale Ron nie żartował. Sam nie mógł w to uwierzyć. Dopiero kiedy przeczytał tekst kilka razy zdołał uwierzyć. Harry i Hermiona mieli otwarte usta ze zdziwienia, Ron nie dziwił im się w końcu to nieprawdopodobne. Chciało mu się z nich śmiać, ale zachował powagę i powiedział:
- Jak nie wierzycie to sami spójrzcie może to pomoże wam uwierzyć Otworzył starą książkę i na pożółkłych kartach pokazał im zaznaczony tekst Weasley. Szlachetny i najstarszy ród ( jest starszy o 3 pokolenia od uważanego za najstarszy ród Malfoy'ów).
Jego członkowie są znani z tego że zarobili najwięcej pieniędzy, ich majątek
Jest największy, bo wynosi obecnie (dane z tego tygodnia) 50.000.000 galeonów i wciąż rośnie. Członkowie tego rodu są obdarzeni wielką inteligencją niezwykłymi umiejętnościami
i talentem do quiddicha. Harry i Hermiona podnieśli głowę i spojrzeli na Rona. Nie mogli uwierzyć w to co przeczytali w końcu Hermiona wypaliła: - Najstarszy i najbogatszy! Czemu nam wcześniej nie powiedziałeś - No właśnie! Tyle forsy 50.000.000 galeonów. - Sam nie wiedziałem tata nic nam nigdy nie mówił, myśleliśmy, że nasz dziadek nie żyje. - Co to znaczy myśleliśmy, że nie żyje - To! Patrzcie!
> John Weasley. Najbardziej zasłużony członek tego rodu powiększył majątek pięciokrotnie. Po kłótni rodzinnej opuścił żonę i syna Artura, obecnie mieszka w Rosji. Artur Weasley – Przykładny mąż i ojciec. Z żoną mają siedmioro dzieci: synowie: Bill, Charlie, Perecy, Fred, George, Ronald i córkę Ginny. Po kłótni z ojcem odciął się od niego i nie
poinformował rodziny o sytuacji jaka zaistniała. Utrzymuje, że jego ojciec nie żyje.
Po tym co przeczytali Harry i Hermiona byli pewni że to prawda. Harry
zaczął się śmiać i powiedział do Rona: - No to mamy haka na Malfoy'a - Tak! Padnie jak mu to powiemy Hermiona miała poważną minę. Zamknęła książkę i przeczytała tytuł: Najstarsze czarodziejskie rody, na jej twarzy malowało się
przerażenie, nie mogła uwierzyć własnym oczom, czy to możliwe, ale jak?
- Ron! Skąd masz tą książkę? - Z biblioteki. Kiedy w środę wieczorem szedłem czytać książę spotkałem Padme dała mi tą książę ona była na półce sąsiadującej z działem Ksiąg Zakazanych. Padma powiedziała mi, że w każdą środę miedzy 21.00 a 22.00
półki zamieniają się miejscami mam odnieść ją na to samo miejsce w następną
środę. Ta książka pochodzi więc z działu Ksiąg Zakazanych - A więc to prawda, aż nie chce mi się wierzyć... czemu ona to zrobiła... - Hermiono o co ci chodzi wyjaśnisz nam wreszcie i co do tego ma Padma - Ta książka którą ci dała Padam to samo uzupełniająca się książka. Istnieją tylko dwie tego typu książki w całym świecie magii. Oryginalna
powstała we wczesnym średniowieczu i jest o tyle doskonała, że notuje to co
się dzieje w danej chwili jeśli byś się zabił ona w tej chwili to notuje.
Druga jest utworzona na pierwowzór tej tylko ma opóźniony czas reakcji na
wydarzenia, zapisała by to, że się zabiłeś po 2 dniach. Tą drugą posiada
Malfoy, a oryginał Sami-wiecie-kto. Padma chciała się z nami zaprzyjaźnić
tak nie spodziewanie. Podejrzane też było to, że nie pojechała na Święta do
domu tylko została tutaj i, że rozmawiała po kolei z każdym z nas na
osobności. Co jeszcze śmieszniejsze nie ma takiej półki i gdybyś wyniósł
jakąkolwiek książkę z biblioteki to rano by już o tym wiedzieli. A tak
nawiasem mówiąc to na liście książek w bibliotece nie widnieje tytuł: Najstarsze czarodziejskie rody - To nie możliwe !!! Może jeszcze powiesz, że pewna postać, którą
widziałem w mroku przy bibliotece w środę ze szczurem na ramieniu to Padma -Tak!
- ZE SZCZUREM NA RAMIENIU !!! - Tak Harry ze SZCZUREM na.... Ze szczurem... a więc to prawda! - Tak prawda Weasley. Tak trudno to przeboleć.
-Profesor... - ...Snape... - ....co pan tu robi? - Obserwowałem ciebie Weasley byłem ciekaw po co idziesz do bibliotek z tą książką która została z niej ukradziona jakiś miesiąc temu poszedłem, więc skrótem i podsłuchałem jak ta Patil mówi do szczura na ramieniu, że jak dobrze pójdzie to w niedziele wieczorem Voldemort będzie mógł was zabić.
- Glizdogon! Ten parszywiec, wszystko mu przekaże - Potter o czym ty gadasz Glizdogon to przezwisko Pettigrewta za czasów szkolnych, a o ile mi wiadomo to on nie żyje od 15 lat. - Widział pan tego szczura. - A co to ma do tego Ganger? - Chodzi o to, iż Pettigrew jest nielegalnym animagiem i przemienia się w szczura. Jeśli ten szczur nie miał jednego pazura to Pettigrew - A więc to nie on. Szczur faktycznie nie miał środkowego pazura, ale miał też metalową... - ...prawą łapę. - Skąd o tym wiesz Potter. - Bo kiedy Voldemort się odradzał Glizdogon odrąbał sobie prawą rękę
- Wasza historyjka jest niezła, ale mnie nie ruszyła. Nie wierzę wam. - Jeśli pan nam nie wierzy, to niech pan spyta się profesora Dumbledore'a on panu powie prawdę. Czy to tę książkę skradziono z biblioteki? - Skąd ja masz Weasley? - Dostałem na Gwiazdkę nie było podpisane od kogo. - Ta książka wygląda jak nowa ktoś musiał ją odnowić. Oddajcie też tą drugą. Idę odnieść je dyrektorowi, a zresztą porozmawiam o tym wszystkim z Dumbledorem Kiedy Snape poszedł, Ron wykrzykną: - Zapomniałem wam coś powiedzieć w niedziele o 18.00 mamy spotkać się z Padmą na błoniach. Muszę lecieć! PA! - Ron poczekaj! Nie odchodź. - Hermiono daj spokój nie zatrzymuj go. Chodźmy lepiej do pokoju wspólnego - Dobrze. Zresztą zrobiło się już późno.
Wstali więc od stołu i opuścili salę od transmutacji w której siedzieli.
Kiedy wyszli na korytarz Harry nie wiedząc dlaczego wziął Hermione za rękę.
Na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny rumieniec. Po raz pierwszy Harry
widział w niej Hermione jako dziewczynę, a nie Hermione jako przyjaciółkę...
Niedzielne popołudnie Ron spędził na błoniach koło zamku. Nie
wiedząc dlaczego cały czas miał nadzieję, że to co się wydarzyło było tylko
koszmarem, złym snem czymkolwiek tylko nie prawdą. To było dla niego za
straszne, ona piękna bogata i inteligentna dziewczyna w zmowie z NIM... z
Voldemortem. Nie wiedząc dlaczego przestał bać się tego imienia (chyba
Harry ma racje nie należy bać się imienia) pomyślał teraz rosła w nim
nienawiść i chęć zemsty na czarowniku, ale Padmy nie potrafił znienawidzić,
nie wiedział dlaczego. Nagle z zakazanego lasu usłyszał głosy. Poszedł sprawdzić co się
tam dzieje i na jego oczach rozegrała się scena, po której pozbył się
wszelkich wątpliwości. Padma rozmawiała ze szczurem, którego tym razem
trzymała w dłoniach. Nagle szczur zeskoczył na ziemię i zaczął powoli
zmieniać się w człowieka. Przed Padmą stanął Peter Pettigrew dziewczyna nie
wydała się tym faktem zaskoczona. - Dlaczego się zmieniłeś? - Bo zaczynasz być coraz mniej posłuszna. Trzeba rzucić na ciebie zaklęcie Imperus żebyś poddała się woli Lorda Voldemorta. - Co ! Przecież jestem mu posłuszna! - Tak, ale nie chcesz być po stronie Czarnego Pana zależy ci na przyjaźni z tą trójką którą mamy zabić. Słyszałem co powiedziałaś kiedy sobie poszedłem, wierz mi szczury mają dobry słuch. - To prawda przeprosiłam ich bo wstyd mi, że jestem po złej stronie, zależy mi na przyjaźni z nimi, bardziej niż na wszystkich bogactwach świata. - Czyli życie twojej rodziny już się dla ciebie nie liczy? - Mimo, że mnie nienawidzą to liczy w końcu to są najbliższe mi osoby i długo bym bez nich nie przetrwała - Bez nich czy bez ich pieniędzy ? - Jesteś bezczelny nie jestem materialistką, ja ich kocham - Mimo, iż ciebie nienawidzą
- Tak - Odważne wyznanie, ale czas wykonać robotę - Nie tak szybko Pettigrew, a może powinienem powiedzieć Parszywku - Ron Weasley co za miłe spotkanie, ale chyba powinniśmy już sobie pójść, Padmo - NIE TAK SZYBKO
Krzyknęli Ron i Padma i w tej samej chwili rzucili zaklęcie oszałamiające.
Glizdogon padł na ziemię nieprzytomny, Ron wyczarował liny i go związał, a
Padma nosze. - Ron przepraszam was za wszystko. Byłam pod działaniem zaklęcia Imperus Voldemort mnie zmusił. Nie chciałam. Nie wiem czy mi wybaczysz. - Bardzo wzruszające panno Patil jeszcze trochę, a bym się wzruszył. Ron i Padma aż krzyknęli z wrażenia. Przed nimi stał Voldemort, a raczej jego holograficzny obraz. Podniósł różczkę i wcelował w Padme szepną coś po cichu i nagle Padma zamieniła się w ptaka, który był przywiązany do nóżki złotym łańcuchem, który pociągną go ku obrazowi i kiedy ptaszek zetkną się z taflą obrazu znalazł się w dłoniach Voldemorta. Ron wiedział, że następny
będzie Glizdogon więc zaklęciem odsyłającym odesłał nosze w głąb lasu gdzie
Voldemort nie mól ich zobaczyć. Zrezygnowany czarownik szepnął tylko: - Niedługo tu wrócę, a wtedy skoczy się ta zabawa. Ron został sam. Przywołał noszę z nic nie świadomym Glizdogonem i ruszył z nim ku zamkowi. Przy wejściu do zamku spotkał Harrego i Hermione. - Ron co się stał i co to jest?- spytał Harry wskazując na nosze
- Tu jest Glizdogon i opowiem wam wszystko u Dumbledore'a. Harry i Hermiona nic nie mówiąc zaprowadzili Ron do gabinetu dyrektora. Mieli szczęście przy wejściu gdzie mieli podać hasło spotkali profesor McGonegall, która miała jakąś sprawę do Dumbledore'a - Co wy tu robicie? I kto leży w tych noszach? Czekam na odpowiedz!
- Pani profesor Voldemort porwał jedną uczennice, a tu leży jego sługa
oszołomiony przeze mnie. - Co ty gadasz Weasley myślisz, że śmierciożerca dałby się oszołomić nie pełno prawnemu czarodziejowi! Voldemort na terenie zamku! To absurd!
Nagle dobiegły ich głosy Snape'a i Dumbledore'a: - Chce pan powiedzieć, że Czarny Pan był na terenie Hogwartu - Zakazany Las to nie teren szkoły i wcale nie był osobiście, tylko jako obraz. Użył starożytnej magii, bo udało mu się porwać uczennicę.
Harry, Hermiona i profesor McGonegall ze zdziwieniem spojrzeli na Rona,
który miał bardzo poważną minę. Nagle zza zakrętu wyłonił się profesor Snape
i Dumbledore. - O pan Weasley i nasz gość właśnie zastanawiałem się gdzie się
podzialiście. - Dumbledore czy ty wiesz co się tutaj stało! - Nie zbyt dobrze Minerwo za to pan Weasley może nam wszystko dokładnie opowiedzieć. Wejdźmy do mojego gabinetu. Dyrektor wypowiedział hasło i chimera odsunęła się. Wszyscy ruszyli po schodach Ron miał pewne problemy z noszami. Dumbledore uśmiechną się i
wypowiedział zaklęcie, które sprawiło, że nosze dostały przyspieszenia i
znalazły się w gabinecie szybciej niż cała reszta. Dyrektor usiadł za
biurkiem i powiedział: - Minewro Serwusie przedstawiam wam dowód niewinności Syriusza Blacka Wcelował różczką w leżący na noszach koc podniósł go i oczom profesorów ukazał się Peter Pettigrew. Zdziwienie profesorów było ogromne, ale co
jeszcze bardziej ich zdziwiło to, to, że Harry Ron i Hermiona nie przejęli
się tym w ogóle. - Czy mogli byście nam wyjaśnić co to wszystko znaczy przecież Pettigrew nie żyje, więc jakim cudem znalazł się tu? - Otóż pani profesor Pettigrew jest nielegalnym animagiem przemienia się w szczura. Udał własną śmierć i odciął sobie palec. Miech pani spojrzy na jego rękę nie ma go prawda. Przez ten cały czas ukrywał się u
Weasley'ów pod postacią szczura Parszywka. Kiedy Perecy, a potem Ron
byli w Hogwarcie on był z nimi. Wszystko skończył się pod koniec naszego
trzeciego roku kiedy to profesor Lupin i Syriusz Black ujawnili przed nami
jego prawdziwą postać. - A więc chcesz powiedzieć Ganger, że podczas naszej ostatniej rozmowy mówiliście prawdę. - Tak profesorze to nie wszystko. Syriusza podejrzewa się o to, iż bratał się z Voldemortem. Ale to tak naprawdę Pettigrew zdradził moich rodziców.
Syriusz namawiał ich by uczynili Petera strażnikiem tajemnicy i tak też
zrobili moi rodzice, a ten parszywiec wydał ich dokładnie w Noc Duchów. Po
tym jak Syriusz i profesor Lupin go zdemaskowali, uciekł do Voldemorta i
pomógł mu odrodzić się. Zwabił też Bertę Jonkins, by potem torturować ją
wraz z Voldemortem. - Minewro pan Potter i panna Ganger mówili prawdę. Zresztą sami spytajmy o to naszego gościa, bo właśnie się obudził. Związany i zakneblowany Glizdogon zaczął się miotać na noszach. Wyczuł grozę sytuacji, nie miał zamiaru nic mówić, a wiedział, że go do tego zmuszą. Czarny Pan ma do niego zaufanie nie może go zdradzić, ale jeśli będą chcieli go zabić to co wtedy? Nie chciał jeszcze umierać i nie potrafił
przejść na, jak to oni określają właściwą stronę. Ale jeśli tego nie zrobi
to wsadza go do Azbakanu, albo zabiją, lub co gorsza skażą na pocałunek
dementora. Ale jeśli przejdzie na ich stronę będzie musiał zdradzić im wiele
tajemnic swojego Pana, a jeśli on się o tym dowie, a dowie się na pewno to
go zabije. Wiedział też dobrze, że jego pan nie będzie go ratował nie
odchodziło go zupełnie życie jego sługi. Glizdogon wiedział o tym dobrze
ale. Mimo to miał nadzieję, że może jego Pan, który tak wiele mu zawdzięcza,
zlituje się nad nim nad słabym i nic nie wartym czarodziejem, bo za takiego
uważał go Voldemort. Jego rozpaczliwe rozmyślania przerwał Dumbledore: - Peterze Pettigrew powiedz nam jakim cudem żyjesz skoro wszyscy widzieli jak wielki huk rozsadził cię 14 lat temu. Nagle w głowie Pettigrewta zabłysła myśl: (będę udawał, że nazywam się inaczej) - Nie wiem o czym pan mówi i co ja tu w ogóle robię? - HA! HA! HA! - zaśmiał się Snape- nie udawaj niewiniątka Pettigrew myślisz, że nie znam taktyki jaką posługuje się wielu śmierciożerców: udawanie, że nie wiem o czym ktoś mówi lub, że nie jestem tym o kim myślicie. Pettigrew gwałtownie podniósł się z noszy wyglądał jakby ogarnęła go furia, wszyscy odnieśli wrażenie ze gdyby nie to, że jest związany to rzucił by się
na Snape'a. Wyglądał jakby miał za chwilę wybuchnąć. - Zawsze się zastanawiałem kim jesteś. Czarny Pan nie zauważył, że się zmieniłeś, ale ja widziałem już przed nim nie drżałeś tak jak przedtem i celowo nie pokazywałeś swojej twarzy innym. Ty, ty zdrajco, to przez ciebie wiele planów Lorda Voldemorta pokrzyżowali ludzie z Ministerstwa Magii, to
ty wszystko zdradziłeś. Ale oni nie wiedzą, że wiele rzeczy, których się u
nich dowiadywałeś przekazywałeś Lordowi Voldemortowi i nie powiedział bym,
żeby to były informacje które miały pomóc wam w zwycięstwie nad czarną
magią. Ale poznałem cię po tym szyderczym śmiechu wiele razy śmiałeś się tak
z Voldemortem. Powiedz mi wreszcie, kim ty tak naprawdę jesteś? Oni też
chętnie, by się dowiedzieli. No i co o tym myślisz? - Dziwne Glizdogonie myślałem, że już znasz odpowiedz na to pytanie? - A jednak jesteś po ich stronie, zdziwiłem się dlaczego twoje miejsce jest puste tego dnia kiedy Voldemort się odrodził. Ale twój dar
przekonywania zadziałał nawet na wielkiego Voldemorta. Naprawdę nie wiem jak
to robisz, ale wierz mi twój czas się kończy. Módl się, żeby Czarny Pan się
o tym nie dowiedział, za szybko. - Czyżbyś mi groził? A może mi się tylko tak wydaje Pettigrew co? Groźny ton Snape przeraził Glizdogona. Wiedział, że posuną się za daleko, ale wciąż kipiał w nim gniew. W końcu odezwał się Dumbledore: - Świetnie Peterze się składa, bo opowiesz to wszystko przed sądem. Minewro proszę cię idź zawiadom o naszym gościu Korneliusza tylko niech nie przyprowadza dementorów. Kiedy profesor McGonegall wyszła z gabinetu Dumbledore odezwał się do Rona: - Ron proszę opowiedz nam wszystko co widziałeś przed godziną. Ron zaczął opowiadać o tym co wydarzyło w Zakazanym Lesie. Kiedy profesor McGonegall weszła do gabinetu nikt tego nie zauważył, wszyscy w skupieniu słuchali opowieści Rona. Kiedy Ron skończył opowieść do drzwi gabinetu ktoś zapukał, a może raczej zaczął w nie walić. - Proszę!
- Dzień dobry panie psorze, Syriusz Black właśnie zmierza w stronę zamku!
Oddał mi Hadrodzioba i powiedział, że musi się z panem zobaczyć! - Dziękuje Hagridzie. Powiedz Syriuszowi, żeby wszedł. - Ale to przecież przestępca!
- Proszę cię Hagridzie przyprowadź go tutaj i stań sobie tu w rogu pokoju,
a wszystkiego się dowiesz - Dobrze. Kiedy Hagrid wyszedł by poszukać Syriusza do drzwi znowu ktoś zapukał, było to jednak energiczne pukanie, które według większości przynosiło cos złego. Dumbledore wstał i osobiście otworzył drzwi. Do środka wszedł
Korneliusz Knot i czterech nie znanych trójce przyjaciół aurorów były to
dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Minister rozejrzał się surowo po gabinecie i
zamarł kiedy dostrzegł Pettigrewa. - Ty chyba sobie ze mnie kpisz! Przecież Peter Pettigrew nie żyje od dobrych 14 lat! - Wcale sobie z ciebie nie kpie Korneliuszu wszyscy, którzy to się znajdują mogą potwierdzić to, że jest to prawdziwy Pettigrew.
Knot rozejrzał się po pomieszczeniu spojrzał najpierw na Profesor
McGonegall, potem na Profesora Snape, Harrego, Hermione, Rona i na końcu
znowu na Albusa Dumbledore. Kiedy już chciał się odezwać drzwi otworzyły się
z wielkim impetem i wszedł Hagrid prowadząc ze sobą Syriusza Black'a.
Minister zamarł z wrażenia. - Najpierw Pettigrew, potem Black czym jeszcze masz zamiar mnie zaskoczyć Dumbledore? - Chce tylko, żebyś poznał pewna historię, która jest ściśle związana z naszymi gośćmi. Chodzi mi tu o Syriusza i Petera. - Niech pan nie zapomina, że jest w to wplątana także pewna uczennica. - To potem Minewro, a teraz Harry, Ron, Hermiono, czy mogli byście opowiedzieć dokładnie tą historię. Proszę Syriuszu nie wtrącaj się to i tak, nic nie da. Trójka przyjaciół zaczęła opowieść o tym co wydarzyło się w trzeciej klasie, później wydarzenia na cmentarzu i odrodzenie Voldemorta, a na końcu historię, która wydarzyła się w ostatnich tygodniach. Kiedy Minister zażądał
dowodu Snape wyją zza pazuch flakonik z eliksirem i kazał wypić trzy krople
Glizdogonowi. Następnie wyjaśnił wszystkim, że jest to Eliksir Prawdy.
Glizdogon zaczął mówić dokładnie to samo co trójka przyjaciół. Aurorzy
słuchali wszystkiego z wielką uwagą. Hermiona spoglądała na nich z
zaciekawieniem nie wiadomo dlaczego miała wrażenie, że ona, Harry i Ron są
do nich podobni. Brakowało tylko jednej osoby Hermiona długo się
zastanawiała kim mogłaby być ta osoba, pomyślała o wszystkich. Przynajmniej
tak jej się zdawało... Tym czasem Ron zaczął opowiadać to co widział w Zakazanym Lesie. Kobieta o czarnych włosach przytuliła się do swojego męża, po jej policzkach popłynęły łzy. Pamiętała to dobrze: chodziła wtedy do Hogwartu była Ślizgonką, a oni
mimo, iż z trzech różnych domów przyjaźnili się. Wiedziała co czuje ta
dziewczyna, ona też to wtedy czuła - osamotnienie. Oni jej imponowali, byli
zgraną paczką przyjaciół, a ona chciała się z nimi przyjaźnić. Nie wiadomo
dlaczego przyłączyła się do Czarnego Pan, stanęła przeciwko nim i nie
potrafiła ich zabić, oni to dostrzegli nie oddali jej w ręce dementorów.
Pomogła bardzo Ministerstwu tym, że przeszła na przeciwną stronę
zaprzyjaźniła się z nimi i znalazła swoja miłość, ale nadal bała się, że
Voldemort ją znajdzie i zabije. Ten strach się w niej wzmagał dopiero kiedy,
jej przyjaciele i jej ukochany o mało nie zginęli z ręki czarnoksiężnika,
przemogła w sobie strach postanowiła zostać aurorem i jakiś rok później on
znikną, pokonał go Harry Potter. A teraz owy słynny Harry znajduje się w
Hogwarcie i czeka na rozwój wydarzeń, który ma duży wpływ na Padmę, owa
kobieta wiedziała, że cała trójka ją lubi. Wiedziała też spojrzenia Hermiony
i wiedziała o czym myśli, nie dziwiło jej, że nie pomyślała o Padmie w końcu
to jest ukryte głęboko w jej podświadomości. Wszyscy skończyli mówić Korneliusz Knot był pewien, że wszystko co było tu powiedziane jest prawdą, powiedział tylko:
- Pettigrew przyrzekam ci, że nie posiedzisz w Azbakanie, mam dla ciebie
gorszą karę. Jimi, Tom dobrze zakujcie naszego więźnia i zaprowadźcie go do
powozu, zaraz do was dołączę. Kiedy Aurorzy wyszli zwrócił się do Syriusza:
- Przepraszam cię w imieniu całego Ministerstwa Magii jesteś oczyszczony z
zarzutów postaram ci się to jakoś wynagrodzić. Za tydzień staw się u mnie w
gabinecie o godzinie 9.00. Chciałem również przeprosić was wszystkich z to,
że kiedy po Turnieju Trójmagicznym nie chciałem wam wierzyć. Muszę udać się
do Ministerstwa i podjąć stosowne kroki w tej sprawie, za dużo już czasu
straciliśmy. - W pełni się z tobą zgadzam Korneliuszu. Kiedy Knot sobie poszedł Dumbledore powiedział do pozostałych: - Musimy teraz zająć się odzyskaniem Padmy. Ron kiedy mieliście się spotkać z Padmą na błonach...
Piątka ludzi wyłoniła się z jeziora. Byli kompletnie przemoczeni, ale mimo to bardzo szczęśliwi. Szybkom krokiem udali się do zamku. Stamtąd udali się do gabinetu Dyrektora. Kiedy weszli do okrągłego
pomieszczenia czekali już tam na nich Albus Dumbledore, Minewra McGonegall,
Serwus Snape i Rubeus Hagrid. Pierwszy odezwał się Dumbledore: - Widzę Syriuszu, że powiodła się wasza misja - I to nawet bardziej niż pan myśli - Niecierpliwimy się opowiedzcie więc, czy nasz plan się udał - Niech oni wam opowiedzą ja nie mam już siły -powiedział Syriusz i usiadł na fotel - Kiedy czekaliśmy na błoniach nagle z jeziora wyłoniła się wielka bańka z powietrzem i zaczęła lecieć prosto na nas nie zdążyliśmy wykonać jakiegokolwiek ruchu, a zostaliśmy przez nią pochłonięci. Bańka znowu
zanurzyła się w wodzie razem z nami. Kiedy byliśmy już na środku jeziora
nagle poczuliśmy jakieś drgania, a chwile potem znajdowaliśmy się w zupełnie
innym jeziorze... Hermiona zaczęła się rozkręcać. Dokładnie opisała jezioro, w którym
wylądowali. W głowie Harrego wszystko zaczynało dziać się od nowa rozpoczynając od przywitania z Voldemortem - Nie zły środek transportu prawda? - Nie pamiętam żebym słyszała o tego typu zaklęciach. - To prawda moja panno nie mogłaś o nim słyszeć, bo to starożytna magia - Co !?! To niemożliwe wszystkie księgi ze starożytną magią ukryte są gdzieś w Hogwarcie. Tylko dyrektor wie gdzie są. - Nie zgadzam się z tobą tylko w jednym szczególe: nie wszystkie księgi. Jedna, jedyna znajduje się poza zamkiem i jest aktualnie w moich rękach. Czy mówi ci coś tytuł: 'Najstarsze zaklęcia świata'?
- Nie wierze !!! Przecież w tej książce znajdują się najsilniejsze zaklęcia jakie istnieją.
- Możesz mi się przydać mugolska dziewczyno masz wielką wiedzę. - Wole zginąć niż wiedzieć, że moja wiedza pomogła ci w czymś. - W takim razie wedle życzenia zginiesz. - NIE TAK SZYBKO!!! - Harry nie musisz się tak denerwować. Właściwie to zależy mi tylko na tobie ją i twojego kolegę zabije ktoś inny. Przedstawiam wam nowe wcielenie Padmy Patil Nagle przed nimi stanęła Padma, a właściwie niczym nie przypominała dawnej Padmy. Jej delikatne rysy wykute ze szczęścia i radości zastąpiły rysy wykute z nienawiści i zła. W jej oczach nie było już radosnych błysków, ale
odpychające zimno. Szeroki uśmiech zastąpił szyderczy uśmieszek. A śmiech
nie był już delikatny i melodyjny, ale ciężki i drwiący. Nie mogli uwierzyć jaką zmianę przeszła Padma. Pierwszy odezwał się Ron: - Coś ty zrobił z Padmą? - Czemu pytasz się mnie? Niech ona ci odpowie - Nic ze mną nie zrobił wskazał mi tylko drogę. Dzięki temu jestem silniejsza i mogę nareszcie zemścić się na swojej rodzinie, która mnie tak
nienawidzi. I nareszcie mogę mieć za przyjaciół tych kogo chce. - Nie zmusza się nikogo do przyjaźni Padmo na nią trzeba zapracować - Kłamiesz mija droga Hermiono, mój Pan ma wielu przyjaciół i to tych co on chce - To nie jest przyjaźń oni się go boją. W mniejszym lub większym stopniu. Boją się go, bo jego moc i bezwzględność ich przewyższa.
- Ty też kłamiesz Harry. Cały ten wasz świat opiera się na kłamstwie.
- Dosyć tych kłótni Padmo czas ich zabić. Zostaw mi tylko Harrego. Jednocześnie wycelował w Padmę różdzkę i wypowiedział zaklęcie. Padma bez wahania skierowała się w stronę Rona i Hermiony. - Poczekaj Padmo nie rób tego! - A to niby dlaczego?
- Przecież chciałaś się z nami zaprzyjaźnić. Nagle coś w spojrzeniu Padmy zmieniło się Hermiona zrozumiała co Ron robi. - Faktycznie zawsze mi imponowaliście i zawsze chciałam do was dołączyć. - Więc dlaczego przeszłaś na przeciwną stronę? Tak na pewno się nie zaprzyjaźnimy. Na te słowa W oczach Padmy znowu zapanowała obojętność. I z wyraźną satysfakcją i zadowoleniem powiedziała: - Nic nie rozumiesz Hermiono. Chce się nareszcie zemścić na mojej rodzinie. Przez te lata jak jestem w Hogwarcie mnie nienawidzą i wyraźnie faworyzują Parvati. Nie obchodzi ich co się ze mną dzieje pisują listy tylko do niej i zazwyczaj nic o nich nie wiem. Chce, żeby za to zapłacili!
- HA! HA! HA! - Z czego się śmiejesz Ron. W tym niema nic do śmiechu.
- Nie sądziłem, że tak słabo znasz swoją siostrę. Ona celowo nie pokazuje ci listów bo zazwyczaj rodzice przysyłają wam pieniądze, a Parvati potrzebuje ich do tego by zająć się swoją urodą. - Skąd o tym wiesz? - Nie raz Hermiona o tym wspominała w końcu mieszka z twoją siostrą w jednym pokoju. - A jak wyjaśnisz to, że rodzice przesyłają akurat jej pieniądze? - Twoi rodzice też chodzili do Gryffindoru, twoja siostra wspominała kiedyś, że sowa którą ma przysyłane listy służyła waszemu tacie za czasów
szkolnych, a więc pamięta tylko gdzie jest wieża Gryffindoru. I rzeczywiście
sowa zawsze przynosi listy do wierzy Gryffindoru, a potem zaraz odlatuje. A
poza tym nikt nie wie co twoja siostra napisze twoim rodzicom. Padma uwierzyła w słowa Rona. Dopiero w takich sytuacjach widać jak wielką moc ma przyjaźń. Urok, który rzucił Czarny Pan znikną Padma znowu stała się jak dawniej. - Podziwiam was moi drodzy przemogliście czar starożytnej magii, ale teraz będziecie musieli zmierzyć się ze mną.
- Uważam, że to nie fair. Czterech nastolatków na najpotężniejszego czarnoksiężnika, zmierz się z kimś starszym - Black byłem ciekawy kiedy wreszcie wyjdziesz z pod tej peleryny niewidki. - Wiedziałeś, że Syriusz jest z nami - Oczywiście Harry. Przecież jestem najpotężniejszym czarodziejem. No, ale dosyć tego za chwilę będą tu inni śmierciożercy. I wtedy na pewno zaczniecie się bać. A teraz policz się z Potterem
Nagle wielki huk wstrząsną brzegiem jeziora. Tylko Voldemort unosił się
nad ziemią. Wycelował w niego - Harrego i wypowiedział zaklęcie uśmiercające. Nie był wtedy zdolny do jakiegokolwiek ruchu był przygotowany na śmierć. Nagle wokół niego rozpostarła się wielka tarcza która osłania wszystkich. Podniósł się wtedy i zobaczył, że to Hermiona wyczarowała tak potężną tarczę. Voldemort staną na ziemi i wypowiedział zaklęcie które zniszczyło tarcze. Hermiona upadła na kolana, była wyczerpana. Czarny Pan zbliżył się do Harrego i powiedział: - Nadchodzi godzina śmierci teraz nikt ci już ni pomoże żegnaj Harry Potterze Hermiona krzyknęła do Harrego: - Skup się na jego różczce i wypowiedz Druksjo Harry zrobił to co mu kazała Hermiona. Skupił całą swoją wolę na różczce Voldemorta i krzyknął: - DRUKSJO Różczkę Voldemorta rozsadziło. Sam właściciel na tym nie ucierpiał, ale po różczce nie było co zbierać. Wściekły czarodziej ulotnił się błyskawicznie. Hermiona podbiegła do Harrego i rzuciła mu się na szyje. - Cudownie Harry! Bez różczki jest o wiele słabszy bez trudu go pokonasz. - Nie udałoby mi się to gdyby nie twoja pomoc - Ach bez przesady nic wielkiego nie zrobiłam - Nie na pewno! Dzięki, że uratowałaś mi życie - Drobiazg! - Ty zawsze jesteś taka skromna? - Tak - Co się stało? Harry, Hermiona nic wam nie jest? - Nie Syriuszu. Harry zobacz co z Ronem i Padmą. Doprowadzenie się do stanu używalności trochę trwało w konsekwencji czego cała piątka spędziła nad brzegiem jeziora jeszcze pół godziny... Hermiona skończyła soją opowieść w tym samym momencie co Harry
rozmyślania. - Chyba nic nie pominęłam Harry? - Nie sądzę Hermiono. Wszyscy którzy znajdowali się w gabinecie byli zadowoleni z tego że
Voldemort na jakiś czas został unieszkodliwiony. Szczególnie profesor
McGonagall była dumna ze swoich podopiecznych chociaż nie dała tego po sobie
poznać. W końcu odezwał się Dumbledore: - Koniec przygód na dzisiaj. Wszyscy do łóżek jutro przecież są lekcje. - Ale nie możemy mieć jednego dnia wolnego? - Niestety nie Weasley. Jutro na transmutacji będzie wyjątkowo trudny temat - Syriuszu zaraz poszukamy dla ciebie pokoju. Muszę zawiadomić o tym co się stało Korneliusza. Nie martw się Padmo nic ci się nie stanie. Harry, Ron, Hermiona i Padma skierowali się w stronę drzwi. Nagle Dumbledore dodał: - Był bym zapomniał. Każdy z was dostaje po 200 punktów...