Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Prezent_urodzinowy


Kolejny deszczowy dzień. Znów triumfuje nuda. A jedyną rozrywką jest gapienie się w kropelki deszczu rozbijające się o szybę. W jednym z pokoi niewielkiego mieszkania klęczy na sofie przy oknie dziewczynka o długich kruczoczarnych włosach. I jako jedna z wielu dzieci tego dnia przykleja swój mały nosek do zimnego szkła.
- Sara! - słychać głos dobiegający gdzieś z głębi mieszkania. - Sara, obiad!
Dziewczynka nie reaguje. Nadal, jak zaczarowana, wpatruje się w wielkie krople wody spływające po gładkiej powierzchni szyby. Śledzi swymi niebieskimi oczyma jak krople łączą się, tworzą rzeki i spływają na framugę okna. Każda rzeka jest inna, każda kropla tak samo interesująca.
- Sara - znów ktoś wymawia jej imię.
Tym razem głos dochodzi już z pokoju. Dziewczynka gwałtownie odwraca się.
- Nie słyszysz, że cię wołam? - pyta kobieta stojąca w drzwiach.
- Przepraszam - dziewczynka uśmiecha się do niej leciutko. - Patrzyłam na kropelki deszczu.
Kobieta podchodzi do niej. Siada na małej kanapie przy oknie. Jej twarz rozjaśnia się w ciepłym uśmiechu.
- Są śliczne - odzywa się dziewczynka, znów patrząc na szybę.
Jej towarzyszka również spogląda na grę drobinek wody. Przez chwilę obie trwają w milczeniu, patrząc na ten balet.
- Spróbuj je kontrolować - proponuje cicho kobieta sięgając do jednej z przepastnych kieszeni swojego fartucha.
Dziewczynka szybko zerka na nią i marszczy nieznacznie brwi.
- Tak jak ci pokazywałam - kobieta podaje jej swoją różdżkę.
Dziewczynka bierze ten magiczny przedmiot. Trochę jej ręka drży. To ze zdenerwowania. Od niedawna może dotykać różdżki.
- Pamiętasz zaklęcie? - pyta kobieta.
- Tak.
Dziewczynka klęczy przez moment wpatrując się w szybę. Szuka odpowiednio dużej kropelki. W końcu jej wzrok zatrzymuje się na jednej. Wyciąga różdżkę i wymawia wyraźnie.
- MOBILIARBUS.
Koniec klonowej różdżki natychmiast rozżarza się bladym błękitem, a wybrana kropla deszczowa zatrzymuje się w miejscu, by po chwili zacząć pełznąć w górę. W połowie wysokości okna kropla zaczyna zakreślać okręgi, potem ósemki i inne wymyślne figury.
Dziewczynka zagryza język w skupieniu. Trudność polega na tym, że nie wolno jej oderwać kropelki od powierzchni szyby. Przecież żadną sztuką byłoby oderwać ją od okna i dowoli przemieszczać.
- Dobrze - mówi kobieta. - Bardzo dobrze. Ale starczy już. Obiad stygnie.
Dziewczynka z wyrazem triumfu opuszcza różdżkę i pozwala kropli spłynąć swobodnie. Odwraca się do kobiety. Oddaje jej klonową różdżkę i idzie za nią do kuchni.
Kolejny raz udowodniła, że potrafi się posłużyć magią. Już nikt jej nie powie, że jest bezwartościowa. Przecież teraz już coś potrafi.

- Mamo, czy mogę o coś zapytać? - odzywa się ciemnowłosa dziewczynka w przerwie pomiędzy kęsami crepesa z serem.
- Zależy, o co chcesz pytać - kobieta w czerwonym fartuchu z przepastnymi kieszeniami nakłada jej drugiego naleśnika.
Dziewczynka sięga po dzbanuszek z polewą czekoladową.
- Kiedy ciocia Esme wróci? - pyta po dłuższej chwili.
- Nie wiem - przyznaje kobieta. - Znalazła dobrą pracę za granicą. I nie może jej teraz zostawić. Mówiłam ci przecież co robi.
- Jest nauczycielką w jakiejś dobrej szkole - oświadcza dziewczynka.
- Dokładnie. I wiesz co? Mam dla ciebie niespodziankę. Może powinnam zaczekać do jutra - kobieta przysiada na krześle po przeciwległej stronie niewielkiego stołu. - Ale stwierdziłam, że skoro dziś jest taki brzydki dzień, to powinnam ci go jakoś rozjaśnić.
Dziewczynka uśmiecha się niepewnie do kobiety. Ta odwzajemnia uśmiech.
- Zapisałam cię do tej szkoły, o której mówiła Esme.
- Naprawdę?! - wykrzykuje rozpromienione dziecko.
- Naprawdę. Od września zaczynasz naukę.
Dziewczynka z dzikim piskiem zrywa się ze swojego miejsca i, obiegłszy stół, rzuca się na szyję kobiecie.
- I poznam innych takich jak ja! I będę się uczyła! I będę taka jak ty!!!
Śmiech i wrzaski dziewczynki długo rozbrzmiewają w małym mieszkanku.

Wczesny ranek 19 czerwca 1992 roku. Słońce próbuje się przebić przez gęstą mgłę spowijającą całe miasteczko i jego okolice. Mgła jest pozostałością po sporej ulewie wcześniejszego dnia. Wszystko pokryte jest rosą. Wszystkie budynki i samochody na parkingach. I wszystko wydaje się być zupełnie innym niż jest zawsze. W takich chwilach stary dom na peryferiach wygląda po prostu cudownie. Jest jakby przeniesiony do innej rzeczywistości. Cały budynek zaczyna tryskać pięknem, którego tak mu brak na co dzień.
Jego drewniane drzwi otwierają się z cichym piskiem, a z ciemnej sieni wychodzi dziewczynka. Pomimo chłodu i wilgoci, dziecko jest całe rozpromienione. Zakłada na siebie zielony sweterek i sięga do jego kieszeni. Po chwili wyciąga zegarek.
Jest dokładnie 5:05. Jest jeszcze trochę czasu,... ale nie za dużo.
Dziewczynka żwawym krokiem idzie przez podwórko. Wychodzi na ulicę i kieruje się w stronę rozległych łąk. Po chwili znów patrzy na zegarek i zaczyna biec. Asfalt w pewnym momencie się urywa, a dziecko biegnie teraz po polnej drodze.
Dziewczynka nie zamartwia się tym, że całkiem przemoczy swoje nowe adidasy, ważne jest by zdążyć. Po pewnym czasie zwalnia zdyszana, ale nie zatrzymuje się. Znów patrzy na zegarek.
5:15. Jeszcze pięć minut.
W końcu spośród mgły wyłania się ogromny, ciemny kształt. Dziewczynka przyspiesza jeszcze, by po chwili stanąć pod największym dębem w okolicy. Podbiega do potężnego pnia i obejmuje go z wdzięcznością.
To część jej corocznego rytuału. Zawsze w dniu urodzin, dokładnie o godzinie, w której przyszła na świat, odwiedza swojego ogromnego przyjaciela, by razem z nim świętować.
A dzisiejsze urodziny są nadzwyczaj ważne. Zaraz skończy jedenaście lat.
Uśmiechnięta zadziera głowę, podziwiając wielką, rozłożystą koronę drzewa.
Zrywa się lekki wietrzyk. Wita ją i zawiewając jej włosy na twarz, składa życzenia urodzinowe. Mgła zaczyna się przerzedzać. Teraz widać już zarysy miasta. Wierzę kościelną, drzewa w parku, stary młyn oraz jej dom.
Na tarczy zegarka dochodzi 5:20. Dziewczynka zaczyna szeptem odliczać sekundy.
- Osiem... siedem... sześć... pięć... cztery... trzy... dwa... jeden...
W momencie, gdy ma powiedzieć "zero", przez równinę przetacza się wielki huk. Dziewczynka pada na ziemię i mocno zaciska dłonie na uszach. Hałas jest tak ogromny, jak przy lądowaniu samolotu. Ale wszystko trwa tylko chwilę.
Oszołomione dziecko podnosi się z klęczek. Bada wzrokiem okolicę. Szuka jakiegoś samolotu... Bo przecież co innego mogłoby wydać taki dźwięk?
Aby zerknąć na miasto, które teraz zakrywa pień dębu, dziewczynka wychyla się. Zastany widok paraliżuje ją.
Tam, gdzie przed minutą stał jej dom, są ruiny. Budynek wygląda jak po bombardowaniu. Żadna ściana nie jest na swoim miejscu. Nie istnieje pierwsze piętro, na którym mieszkała. Pośród zgliszczy tańczą płomienie.
Dziewczynka przez długą chwilę stoi skamieniała. Nie może wydusić ani słowa.
W końcu skurcz krtani ustępuje i dziecko zrywa się z miejsca krzycząc na całe gardło.
- MAMAAA!!!... - pędzi najszybciej jak może z powrotem polną dróżką.
W tle słychać wycie strażackiej syreny.

Kilkanaście dni po wypadku, gdy ruiny są już w większości uprzątnięte, po placu robót biega dwóch chłopców. Buszują w szczątkach, szukając jakiś interesujących rzeczy. Po chwili jeden z nich, starszy i wyższy, prostuje się i biegnie do starej ławki.
Na jedynej całej drewnianej deseczce leżą metalowe blaszki. Są skrupulatnie wyczyszczone i lśnią w lipcowym słońcu niczym sztabki srebra.
Chłopiec przegląda swoje zdobycze.
- Jankowski... Gurgul... - odczytuje na głos nazwiska na blaszkach i dokłada trzecią. - Głogowski... Powinna być jeszcze jedna! - krzyczy do kolegi.
Wraca do ruin i dołącza do poszukiwań.
Obaj chłopcy doskonale pamiętają wszystkich lokatorów.

Państwo Jankowscy mieszkali tu z dwoma synami, Bronkiem i Kubą. Natomiast pan Gurgul był starym emerytem, a mieszkanie trzymał tylko ze względu na syna, któremu chciał je przekazać. A państwo Głogowscy mięli syna Dawida i córkę Jagodę. Jagoda była najładniejszą dziewczyną w tej części miasta.
No i była jeszcze ta cudzoziemka. Z początku wszyscy byli pewni, że jest jakimś zbiegiem. A stare przekupki plotkowały jakoby ukrywała się przed mężem. Ale po pewnym czasie już nikt o tym nie mówił. A społeczność miasteczka przyjęła ją serdecznie. Na dobrą sprawę ta kobieta nigdy się nie przedstawiła z nazwiska i jakoś nikt nigdy się tym nie zainteresował. Wszyscy mówili do niej po imieniu: Florence. Mieszkała tu od siedmiu lat i nikt na nią nie narzekał. Może dość kiepsko mówiła po polsku, ale starała się jak mogła.
Miała córeczkę. Nikt poza tym dzieckiem nie miał szans. Wszyscy zginęli we śnie. Tylko ona przeżyła "wybuch gazu", jak nazwali wypadek policjanci prowadzący dochodzenie. (To chyba było najbardziej prawdopodobne, choć bardzo dalekie od prawdy... Bo człowiek nie potrafi każdej prawdy przyjąć do wiadomości, szczególnie jeśli jest ona dla niego tak bardzo abstrakcyjna.)

Chłopcy przetrząsają każdy zakątek, przerzucają każdy kamień. Szukają ostatniej tabliczki z nazwiskiem...
- Mam! - nagle krzyczy młodszy.
Pokaż! - starszy natychmiast zrywa się i biegnie do niego.
Obaj chwilę szarpią się, wyrywając tabliczkę z drzwi. W końcu gwoździki puszczają. Młodszy natychmiast zabiera się za polerowanie metalowej powierzchni. Potem przez dłuższą chwilę wpatruje się w wygrawerowany napis.
- Ale jaja... Nie umiem przeczytać - stwierdza po chwili ze zdziwieniem.
- Daj - starszy wyrywa mu blaszkę z rąk.
Próbuje odczytać, ale dziwnie nie może sklecić w całość kilku znaków alfabetu.
Jest człowiekiem całkowicie niemagicznym. Nie wie, że to efekt zaklęcia...
Na tabliczce widnieje sześć liter.
R I D D L E

Geariela

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki