Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Na dobry pocz±tek


Sklepienie w Wielkiej Sali miało kolor czystego, porannego nieba. Czwórka przyjaciół siedziała, jak zawsze, obok siebie. Żartowali i co chwila wybuchali z lekka tłumionym usmiechem. Nauczyciele nawet nie próbowali ich uciszać. Zrezygnowali już parę lat temu.
Do rozesmianej czwórki powoli zbliżyła się zalękniona dziewczyna. Chłopcy nie zwracali na nia uwagi - była z trzeciego roku, więc o dwa lata młodsza, no a poza tym była Krukonka. Jednak kiedy dziewczyna wciąż stała nad nimi, coraz bardziej czerwona na twarzy, chłopcy wreszcie ja zauważyli
- Tak? - zapytał jeden z nich, chudy okularnik z potarganymi, kruczoczarnymi włosami.
- T-ty j-je-jestes J-james? - wydukała Krukonka.
- Tak.
- M-mam list od ko-koleżanki. P-poufny - dodała, wymownie zerkajc na trójkę kolegów Jamesa, którzy patrzyli na nią z nieskrywanym zainteresowaniem.
Dziewczyna wręczyła Jamesowi kartkę i uciekła do swojego stołu.
Ledwie odeszła, koledzy wybuchnęli:
- Co napisała? - To od Lily? - Przeczytasz? - dopytywali się.
- Prosiła, żeby nie poczekajcie chwilę.
Ze zdumieniem stwierdził, że zarówno list jak i koperta są takie, jak te używane przez mugoli. Rozłożył arkusik i zaczał czytać.
"Przepraszam bardzo, że przeszkadzam, ale sprawa jest poważna!
Byłabym bardzo wdzięczna, gdybys nie udostępniał nikomu tego listu. W zaufaniu dowiedziałam się, że jeden z Twoich przyjaciół postanowił zażartować ze Snape'a. Naraża w ten sposób jego i was wszystkich!"
James rzucił szybkie spojrzenie na Syriusza, który nawet nie próbował udawać, że nie podczytuje listu od spodu. James natychmiast podłożył ręce pod arkusz. - To do mnie - syknał.
- Przecież wiem - usmiechnał się Syriusz.
- To nie czytaj!
- Już nie będę - obiecał. Po chwili dodał: - Przecież i tak nie mogę!
James czytał dalej:
"Powiedział mu o Wierzbie Bijacej - że jesli zrobi to co wiesz, będzie mógł sledzić Remusa. Oboje wiemy, czym to się może skończyć!
Proszę, zrób cos, powstrzymaj Snape'a. Tu idzie i o wasze głowy!"
- I tego szaleńca też - mruknał pod nosem składajac anonim.
Nie miał watpliwosci, że Snape skorzysta z takiej możliwosci. A więc on, James, będzie go musiał powstrzymać. Sam! Nawet jesli autorka listu kłamała - w co watpił - i tak dzisiejszej nocy będzie musiał tam być. Odkad on, Syriusz i Peter zostali animagami, co miesiac dotrzymywali Remusowi towarzystwa podczas jego przemian. Najlepiej byłoby powstrzymać Snape'a po drodze. Ale jesliby się spóznił i musiałby pójsć za Snapem korytarzem... musiałby być, przynajmniej na poczatku, człowiekiem. Wystarczy, że Snape zna to wejscie.
Rozejrzał się po Sali, szukajac jakiegos potwierdzenia. Severus wygladał jeszcze okropniej niż zwykle i z nieskrywanym triumfem patrzył na Remusa. A ta Krukonka, która oddała mu list, czy to ona mogła napisać ten list? Nie, chyba nie. Odnalazł ja spojrzeniem. Siedziała przy swoim stole, pograżona w rozmowie z jakas koleżankał ale ta koleżanka wcale nie była skupiona na rozmowie! Patrzyła wprost na niego, a w jej jasnych oczach malowało się pytanie. James skinał lekko głowa, mała usmiechnęła się i odwróciła szybko głowę.
- I co to było? - usłyszał nagle czyjs głos.
Oczywiscie Syriusz.
James spojrzał na przyjaciela.
- To co zwykle - odpowiedział, starając się by jego głos brzmiał naturalnie. Wkurzało go, że musi okłamywać przyjaciela, ale innego wyjscia nie miał.
- Ona?
- Nie. Któras z Krukonek.
Syriusz dziwnie spoważniał.
- Wiesz która?
- Nie ale chyba jednak ta, która przyniosła list - odpowiedział ostrożnie James; cos mu zaczynało switać w głowie.
- Dlaczego do ciebie nikt nigdy nic takiego nie pisze?
- Nie mam pojęcia. Może wszystkie maja zły gust -
Syriusz usmiechnał się szelmowsko, powodujac kolejny wybuch smiechu.
Jednak James, który znał swojego przyjaciela aż za dobrze, dostrzegł cos dziwnego w jego ciemnych oczach.
- Co teraz mamy? - zapytał szybko Syriusz.
- Eliksiry.
- Na dobry poczatek każdego dnia! - zafałszował Peter.
- Znowu ogladałes mugolskie reklamy? - zapytał spokojnie Remus.
- Ciekawe po czym poznałes?
- Przyzwyczajenie. Spiewasz takie rzeczy ciagle.
- Akurat! - zadrwił Peter.
- Zamiast sobie dokuczać, lepiej powiedzcie mi, za ile minut sa eliksiry - wtracił James.
- Zapomniałes zegarka?
- Gdzies go zgubiłem.
- Zaraz jest DZIESIATA!!!
Złapali torby i pognali do lochów.
Spóznili się tylko dwie minuty, co Gryffindor - jak ich wesoło poinformował profesor Otrovus DeCotto - przypłacił własnie osmioma punktami.
- Snape dzis wyglada wyjatkowo wrednie, no nie? - zapytał Peter, kiedy siadali na swoich miejscach.
- Uhm - mruknsł Syriusz.
James obserwował go uważnie. Sam zadałby to pytanie, gdyby Peter go nie wyprzedził. Widzac znajome iskierki w oczach Syriusza był pewien, że tamta Krukonka nie kłamała.
Nareszcie eliksiry - podwójne! - dobiegły końca. Pechowy DeCotto zmuszony był postawić Gryfonom po pięć punktów za znajomosć czterech sposobów otrzymywanie Eliksiru Zapomnienia - James bardzo żałował, że nie może go dać do wypicia Snape'owi - oraz za wymienienie wszystkich własciwosci alrauny. Ale Slizgoni też zdobyli dziesięć punktów! Jeden z chłopaków pamiętał, do czego służy bezoar. Pamiętał to także Peter - jednak DeCotto jakos nie dostrzegał jego podniesionej ręki.
- Czy kiedykolwiek będziemy mieć eliksiry z innym domem? - zapytał zdenerwowany Peter.
Przyjaciele w najlepsze rozprawiali o lekcji, jedynie James nie brał udziału w rozmowie. Temat dzisiejszych zajęć podsunał mu pewien pomysł.
Przed opieka nad magicznymi stworzeniami ze starym Kettleburnem (uczniowie co roku w czerwcu zakładali się, że od wrzesnia już nie będzie uczył) udał się do biblioteki. Na szczęscie "Eliksiry Otępiajace" nie znajdowały się w Dziale Ksiąg Zakazanych. Zrobił notatki i szybko pobiegł na opiekę.
Karmiąc gumochłony sałatą, zastanawiał się który z eliksirów będzie najlepszy. Powinien być dosć słaby, działający kilka godzin po zażyciu i o słabym zapachu. W końcu zdecydował się na jeden, szczęsliwie niezbyt skomplikowany.
Podczas kolacji wlał eliksir do pucharów trójki Huncwotów. Miał nadzieję, że zadziała. Inaczej.
Po kolacji Remus jak zwykle pożegnał się z nimi i odłączył od pochodu idących do pokoju Gryfonów.
James z niepokojem obserwował przyjaciół. Jak zareagują?
- No dobra, chłopaki. Mamy jeszcze godzinę. Zagramy w cos?
- Tak - zgodził się Peter.
Syriusz tylko skinął głową.
- Znam nową grę - kontynuował James. - Na kratkowanym pergaminie. Trzeba po prostu zamalowywać kolejne pola. Swoim kolorem. Jesli którys z was doprowadzi do zamalowania całej linii - a niekiedy i paru - zdobywa tyle punktów, z ilu kratek składała się ta linia. Jesli cała linia będzie składała się z jego pól, dostaje za nią dwukrotnie więcej punktów. Rozumiecie?
- Chyba
- Cóż, zawsze możecie pytać podczas gry. Macie pióra i atrament? To dobrze. Ja pierwszy - James spodziewał się protestów, nic takiego jednak nie usłyszał.
- Foglius quadrettis - mruknął i arkusz pergaminu pokrył się równą kratką. Postawił szkarłatny krzyżyk na polu prawie w rogu. Peter był następny - jesli zrozumiał zasady, bez wątpienia postawi krzyżyk po skosie obok poprzedniego i zapisze sobie wielkimi wołami: 2 pkt!
Peter postawił złocisty krzyżyk na srodku arkusza. Syriusz niby z brzegu ale też na srodku. Linie zajął James.
- Co jest z wami, chłopaki? Mam 4 punkty! Wygrywam!
- To fajnie
- Może chcesz isć spać? A ty, Peter?
- Uhm
- A Remus? - dopytywał się na wszelki wypadek.
- Co: Remus? - Syriusz podniósł znad kartki mętne, ciemne oczy. James prawie krzyknął z radosci.
- Co: co Remus? - powtórzył Peter; jego oczy miały taki sam tępy wyraz.
- Nic. Zaprowadzę was do dormitorium.
- Cholera! - zaklął w¶ciekle. - Spózniłem się!
Biegł przez błonia. Już był na tyle blisko, że mógł zobaczyć Wierzbę Bijącą oraz Snape'a podchodzącego do niej z długą gałęzią!
Przyspieszył natychmiast, ale pokonał zaledwie połowę drogi, kiedy Snape wczołgał się do tunelu.
James w biegu zrzucił z siebie pelerynę-niewidkę, cisnął ją w krzaki, dopadł do Wierzby, szturchnął ją konarem i przeczołgał się przez ciasne przejscie.
Kiedy tylko znalazł się w tunelu, puscił się biegiem, starając się jednoczesnie zachowywać cicho. Jesli Severus zacznie uciekać przed nim..
Mroczny, wąski korytarz co chwila skręcał, w pewnej chwili nawet się rozgałęział. James denerwował się coraz bardziej. Im pózniej dogoni Snape'a, tym mniejsze będą mieli szanse. Choć zdawało mu się, że biegnie już godzinę, w rzeczywistosci nie minęło nawet pięć minut, kiedy dopadł Snape'a.
- Uciekaj, Severusie! - wydusił, łapiąc go za ramię i powstrzymując od pójscia dalej. Snape sprawiał wrażenie zdumionego.
- Teraz? Kiedy jestem tak blisko? - zapytał z paskudnym usmiechem próbując wyrwać ramię z uscisku.
- Tak blisko własnej smierci! Naprawdę chcesz ryzykować życiem? Nawet nie wiesz, co tam jest! Uciekaj! - starał się mówić półgłosem, choć wiedział, że Remus i tak go usłyszy - jesli tylko jest w korytarzu.
Snape szarpnął się kolejny raz.
- Nie mam czasu na wyjasnienia - mówił dalej James, usiłując utrzymać szarpiącego się Severusa. - Nie wiesz, co tam jest i jesli pójdziesz dalej, grozi ci poważne niebezpieczeństwo!
- Mnie? A może wam? Co tam ukrywacie? - Snape ponownie się szarpnął, tym razem mocniej, na tyle mocno, że wyrwał się Jamesowi. Zrobił jeszcze parę kroków, zbliżając się do kolejnego zakrętu. Wszedł w niego i stanął, sparaliżowany strachem. Zaraz za tym zakrętem korytarz długo biegł prosto a na jego końcu
- UCIEKAJ! - wrzasnął James, nie dbając już o zachowanie ciszy. Odciągnął Snape'a i popchnął go w kierunku wyjscia. Poskutkowało. Snape rzucił się do ucieczki.
Serce Jamesa waliło ze strachu jak oszalałe, ale musiał powstrzymać Remusa. Został. Cofnął się tylko o kilka kroków. Kiedy wilkołak wyskoczył zza zakrętu, chłopak zamienił się w jelenia.

Nie potrafił sobie przypomnieć, w jaki sposób udało mu się pokonać przyjaciela i zmusić go do ukrycia się we Wrzeszczącej Chacie. Wiedział jednak, że gdyby nie eliksir, jego los już dawno byłby przesądzony. Mając nadzieję, że zbytnio Remusa nie uszkodził, James powlókł się do zamku. Sam miał ranne ramię i kark, na szczęscie niezbyt poważnie.
Dobrze, że pani Pomfrey nigdy nie zadawała zbyt wielu pytań. Tym razem też się powstrzymała, choć bez wątpienia domyslała się, co zaszło - James był jej za to niezmiernie wdzięczny.
Pani Pomfrey bez zbędnych słów opatrzyła i zabandażowała mu rany, kazała wypić jakies swiństwo - wolał się nie dowiadywać co - i zostawiła na noc w skrzydle szpitalnym.
Leżał w szpitalnym łóżku i patrzył spokojnie przez wielkie gotyckie okno na zasłanianą coraz to kolejnymi chmurami tarczę księżyca. Wiedział, że postąpił słusznie.
Oby tylko tamta Krukonka nie miała problemów! On sam jedynie dwa razy miał do czynienia z naprawdę wsciekłym Syriuszem i raczej nie miał wątpliwosci co jest bezpieczniejsze: przebywanie w odległosci pięciu metrów od niego, czy starcie z wilkołakiem.

Kiedy pani Pomfrey zajrzała do niego, było już jasno.
- Dzień dobry! Mogę isć na sniadanie? - zapytał James.
- Na sniadanie? - pielęgniarka zmarszczyła brwi. - Ale
- Nic mi nie jest! Nie zemdleję! Naprawdę!
Pani Pomfrey usmiechnęła się dziwnie.
- Pokaż ramię tak goi się dobrze a bark? też No dobrze, idz! Masz jeszcze troszkę czasu, więc dobrze by było, gdybys najpierw zajrzał do dormitorium i przebrał się w cos będącego w lepszym stanie niż to - wskazała na poszarpaną szatę Jamesa.
- Oczywiscie, dziękuję! - zawołał, pędząc już przez korytarz.

Pani Pomfrey miała rację. Gdyby w tym ubraniu wszedł do Wielkiej Sali, nie obyłoby się bez pytań. Zarzuciwszy pelerynę-niewidkę James przemknął przez korytarze do wspólnego pokoju, teraz prawie pustego. Jedyną osobą, siedzącą w fotelu naprzeciwko wejscia, był Syriusz. Nie wyglądał najlepiej. Miał bladą twarz i podkrążone, zaczerwienione oczy. Ale usmiechnął się, kiedy ujrzał zdejmującego pelerynę przyjaciela.
- Żyjesz! - przywitał go z radoscią.
- Na szczęscie. Ale ty, Łapo, zaraz będziesz się zaliczał do grona umarłych! - James zrobił grosną minę.
- No wiesz co! - oburzył się Syriusz. - Ja już odcierpiałem! Co ty zrobiłes? Kiedy się ocknąłem ten ból głowy już nie wspomnę o wiadomosci, że ty tam jestes sam bo to drobiazg - mrugnął, starając się wyglądać na beztroskiego.
- Wiesz co o Snapie? - zapytał James kilka minut pózniej. Siedział na swoim łóżku i przebierał się w inną szatę.
- Pewnie! Parę godzin temu przemknął do zamku. Wyglądał na "troszkę" przerażonego. Ale ciebie przez okno nie widziałem. Musiałes mieć wtedy tę pelerynę?
- Założyłem ją specjalnie ze względu na ciebie - James usmiechnął się złosliwie. Po chwili dodał ponuro: - Ale Snape się zemsci za ten żart
- Niech się msci! - wzruszył ramionami Syriusz. - Pamiętam tyle jego zemst...
- Tak za podmienienie mu pracy domowej albo wrzucenie slimaka za kołnierz szaty ale to to zupełnie cos innego. Snape jest w stanie zemscić się i za dwadziescia lat I wtedy naprawdę będziesz żałował, że przyszedł ci do głowy ten - szukał odpowiedniego słowa - ten żart.
Syriusz wyjątkowo nie odpowiedział nic. Przez chwilę.
- Może i będę ale żałuj, że nie widziałes Severusa! Potykający się, zataczający, z obłędem w oczach - zademonstrował Jamesowi zachowanie Snape'a. Parsknęli smiechem.
W końcu Syriusz zadał pytanie, którego James bał się najbardziej:
- Ale skąd wiedziałes?
Cisza.
- To był ten list - w założeniu miało to być pytanie.
- Uhm... Ale
- Więc daruj sobie. Wiem już wszystko.
Po chwili dodał spokojnie:
- Tricia się ucieszy.
- To ta jasnooka z rudymi, kręcącymi się włosami?
- Uhm
- Nic nie powiedziałes!
- Oho i kto to mówi? Ty z kolei nawet nie wspomniałes o Lily!
- Ale to jest duża różnica!
- No pewnie! - zadrwił Syriusz. - Ogromna!
Z pewno¶cią wybuchłaby kolejna kłótnia, ale przerwał im zaspany głos Petera:
- Chłopaki litosci dopiero czwarta! Łeb mi pęka a wy jeszcze. Naprawdę musicie kłócić się o tej porze?
Na moment zaniemówili. Czwarta? Spojrzeli po sobie i
- No jasne! - rozesmiał się James.
- Mała kłótnia jeszcze nikomu nie zaszkodziła! - zawtórował mu Syriusz.
- Wręcz przeciwnie, jest dobra dla zdrowia! A o tej porze
- O tej porze kłótnia jest najlepsza!
- Na dobry początek - zaczął James. - Każdego dnia - skończył już wyjąc wspólnie z Syriuszem.
Peter też zawył:
- LITOSCI!

Zuzia Grońska

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki