Ordinary world
Ten bezinteresowny gest z jej strony. Postanowienie, że będzie go
ochraniać. To wszystko zrodziło łzy - pierwsze od tylu lat. Nigdy wcześniej
tak nie płakał. wypełnił całe jego wnętrze. Zaczął się bać. Powrócił koszmar, powróciła
ONA. . Uwierz w życiodajne powietrze. . Nie mogę tak o niej myśleć. Ona NIE JEST CZŁOWIEKIEM. Nigdy w nią nie uwierzę, a zwłaszcza w oferowaną przez nią pomoc. Nie mógł sobie pozwolić na takie myśli, zwłaszcza w takiej sytuacji. Lecz. czy to coś zmieniało?
Potrzebowali każdej pomocy, a on był złotą gęsią - dostarczał informacje o
wrogu. Szpieg wypełniony krwią czarnego anioła. Czarne oczy w kształcie
migdałów, raczej dzikie ślepia, czarne włosy i blada, prawie biała skóra.
Sprawiał wrażenie słabego, opuszczonego, chorego zwierzęcia, które w każdej
chwili podczas obrony potrafi zabić. Był prawdziwym demonem świata zewnętrznego. Prosto z Wylęgarni Demonów -najstraszniejszego miejsca, jakie kiedykolwiek ujrzała żywa istota. Demon, który postanowił żyć między ludźmi, żeby pomóc im wybić wszystkich wrogów. Gorzko zapłacił za ten występek: odebrano mu prawdziwą postać, a zostawiono
ludzką. Lecz później ją odzyskał, zaklął ją w czarnym kamieniu, który
powiesił sobie na szyi i nikt nie miał prawa go dotknąć. Ludzie nazywali
demony Czarnymi Aniołami i bardzo się ich bali. Ten strach sięgnął granic,
gdy na podium wkroczyła Organizacja i jej przywódczyni Hikari Hashibara.
Stwierdziła ona, że demony są złe i trzeba je wszystkie zniszczyć. Od tej
pory niebezpieczeństwo nacierało na niego z dwóch stron. Tak samo zagrożona jak on była dziewczynka (demon czystej krwi), która
opuściła Wylęgarnię na rzecz pomocy staremu Dumbledore'owi - dyrektorowi
Hogwartu, Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Do tego dołączała się oczywiście
rodzina wychowująca dziewczynkę, Lily i James Potter, Christina Raelly,
Aurorzy, którzy tępili powierników Lorda Ciemności Voldemorta oraz wybrana
grupka ludzi przeciwstawiająca się Organizacji. Wszystkich połączył wspólny
cel: zgładzenie Ciemnego Pana i Hashibary. Oni okazali się być jedynymi
czynnikami zagrażającymi światu.
Spike Hanscom siedział w barze i powoli sączył piwo. Bar ten nosił nazwę "Dziurawy Kocioł" i był jednym z najsłynniejszych czarodziejskich pubów w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna liczył sobie czterdzieści pięć lat, głowę miał pokrytą krótko przystrzyżonymi siwymi włosami, był umięśniony i wysoki. Lewą połowę twarzy przecinała mu długa blizna, która była pamiątką po starciu z ludźmi
Hashibary. Nigdy nie lubił siedzieć w miejscu i nic nie robić. Zaczął więc
śpiewać mugolską piosenkę Simona i Garfunkela " Homeward bound". I was sitting in the railway station, Got a ticket for my destination.
Spike zapalił papierosa. Nie pamiętał dobrze tej piosenki, ale nucił to, co mu zostało w głowie. Tonight I'll sing my songs again, I'll play the game and pretend. Mmmm. But all my words come back to me.
Westchnął. Oprócz niego, bezzębnego i łysego barmana Toma, nie było tu nikogo.
Like emptiness and harmony I need someone to comfort me. Homeward bound. I wish I was homeward bound.
W głowie wirowało mu tysiąc innych piosenek z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Miał ochotę zaśpiewać je wszystkie i uwolnić się od dręczących go mrocznych myśli. Nawet nie zauważył, jak drewniane drzwi pubu otworzyły się i wszedł wysoki młodzieniec w czarnym płaszczu i usiadł naprzeciwko niego.
Homeward bound, When my music's playing "home".
Spike jakby obudził się z transu i spojrzał uważnie na siedzącą postać i
rozpoznał w nim młodego śmierciożercę - czyli sługę Lorda Voldemorta -
którego uniewinnił sam Dumbledore i auror Frank Longbottom. Spike zdążył się
z nim zapoznać i stwierdził, że chłopiec jest najbardziej niemiłym i
sarkastycznym człowiekiem na całym świecie. Ale wzbudził on w nim sympatię.
Dziewiętnastolatek był godny zaufania, lojalny, odważny i inteligentny,
nadal mający w sobie ten dziecinny charakterek. Sam odszedł od Voldemorta, a
kroki pokierowały go do Dumbledore'a, któremu wyjaśnił wszystko, dyrektor
zaprowadził go do sądu i wstawił się za nim. Ministerstwo Magii pozwoliło
Dumbledore'owi na zatrudnienie go jako szpiega. Zdrada i proces miały
miejsce zaledwie dwa miesiące temu. Chłopiec patrzył na Spike'a z zamyśloną miną i zapytał: - A zna pan "Angie" Rolling Stones'ów? Spike pokręcił głową.
Dzieciak uśmiechnął się i zaśpiewał. Głos miał jeszcze mocno chłopięcy, ale
śpiewał czysto i ładnie.
Angie, Angie When will those clouds all dissapear?
Angie, Angie Where will it lead us from here? With no loving in our souls and no money in our coats You can't say we're satisfied. But Angie, Angie You can't say we never tried. Angie you're beautiful, But ain't it time we said goodbye?
Barman Tom zaczął klaskać. Chłopiec spłonął rumieńcem i poprosił szklankę
wody. Kiedy otrzymał zamówienie, zwrócił swoje demoniczne, czarne oczy na
Spike'a. - Miałem tu przyjść po informacje - wyjaśnił po paru łykach wody. -
Podobno Hashibara przygotowuje się do ekspedycji prosto do Egiptu, bo tam
znalazła siedzibę demonów. Nell nie chciała zdradzić mi, co planujecie, więc
przyszedłem tu, by cię prosić, żeby pan mi powiedział. - Mianowicie przyszedłeś tu po informacje dla siebie - stwierdził zrezygnowany Spike. Chłopiec pokiwał głową. - Nie powiem ci, bo Dumbledore tego zabronił. Nigdzie nie jedziesz, zostajesz, jesteś tu potrzebny.
- Ale ja chcę wam pomóc! - zawołał chłopiec, wstając nagle i kładąc ręce
na blacie stolika. - Niech pan mi poda jeszcze jakiś powód, dla którego nie
mogę zabić psów Organizacji, bo ten nie jest wystarczający! Spike nie miał już na niego siły. Chłopak rzeczywiście im pomagał, dostał nawet szczególne uprawnienia związane z używaniem czarnej magii, ale często gdzieś się gubił, wpadał w tarapaty, a Organizacja go ścigała, bo był demonem. Gdy mężczyzna mu to powiedział, ten usiadł spokojnie na krześle i
wpatrzył się w swoje kolana. - Ale ja chcę tylko pomóc. - Wiem - wyznał Spike. Westchnął ciężko i wypił do końca piwo. - I to w tobie cenię.
??
|