Narzeczona Syriusza
Syriusz był wtedy w piątej klasie i całe dnie spędzał wraz z Jamesem i Remusem
na zatruwaniu życia woźnemu Hogwartu. Właściwie dla piętnastoletniego Syriusza
nie stało się nic ciekawego. Po prostu: przyszedł kiedyś do Dumbledore`a brat w
odwiedziny, przyprowadzając ze sobą wnuczkę Ally, czteroletniego aniołka z
brązowymi oczami. Poproszono wtedy Jamesa, żeby się małą zajął. Rzecz jasna, i
Syriusz i Remus pomagali mu w tym (jakże trudnym) zadaniu. Sympatyczne dziecko,
ale stanowczo zbyt żywiołowe! Ganiali za nią po całych błoniach i jedyne, co
Syriuszowi utkwiło z tej wizyty w pamięci, to straszne zakwasy, które czuł
przez następnych kika dni. Od tego czasu minęło dwadzieścia lat. Teraz Syriusz starał sobie przypomnieć tamto zdarzenie. Siedział na dziedzińcu Hogwartu i myślał. Dochodziły go odgłosy muzyki - w Wielkiej Sali odbywał się bal, a Ally tańczyła właśnie z
Percym Weasleyem (puszył się jak paw, bo dostał specjalne zaproszenie,
przyniesione przez rudą sowę ekspresową). Już nie była czteroletnim brzdącem,
biegającym gdzie popadnie. Sęk w tym, że wyrosła na wyjątkowo piękną i
tajemniczą istotę. Percy stracił dla niej głowę, nie mówiąc już o Snapie. Ci
dwaj byli z nią wszędzie... A wszystko zaczęło się we wrześniu, gdy Ally zdecydowała,że jedzie do wujka (tak nazywała Dumbledore`a), za którym bardzo się stęskniła. Pech chciał, że w pobliżu Hogwartu Syriusz, Remus i Hardodziob znaleźli sobie doskonałą kryjówkę. Siłą rzeczy, od czasu do czasu wymykali się na szkolne błonia. I kiedy wielki, czarny pies przysiadywał sobie przed wejściem do zamku, nadjechał powóz.
Wysiadła z niego Ally - wysoka, brązowooka, z ciemnymi falistymi włosami. Szła
spokojnie, powiewając długą peleryną z kapturem. W tym momencie coś się z
Syriuszem stało. Coś zdecydowanie niedobrego, bo od tego czasu bywał w
Hogwarcie codziennie. Widział, jak Ally zaprzyjaźnia się z Harrym, jak poznaje
go z Cho, jak płata figle wszystkim naookoło i jak często się śmieje. Nadal
jest żywiołowa, nie ma dwóch zdań. Na początku października Syriusz (oczywiście jako pies)zwędził komuś parę egzemplarzy "Proroka Codziennego", po czym udał się na szkolne błonia. Przyczaił się na skraju Zakazanego Lasu - chciał obejrzeć trening Quidditcha
Harry`ego. Nagle usłyszał za sobą głos: - Coś pan zgubił, panie Black. To była Ally. Z lekkim uśmiechem podała mu ukradzione tego dnia gazety - widocznie musiały mu gdzieś wypaść z pyska. Jakim cudem wiedziała, że to on?! Przecież poza Harrym i Dumbledorem nikt nie wiedział. Patrzyła na niego jeszcze chwilę, następnie zamieniła się w orła i odleciała. Za to Syriusz nie ruszył się z miejsca do samego wieczoru. I tak nawiązała się ich bliższa znajomość - bo potem jakoś zaczęli ze sobą dłużej rozmawiać,
żartować, Ally opowiadała Syriuszowi o wszystkim, co się działo w szkole...
Żeby móc porządnie pogadać, musieli chodzić do Zakazanego Lasu - w przeciwnym
razie Ally otaczała gromada adoratorów - tak, że nawet nie miała czasu się
przemienić w orła i uciec. A teraz tańczyła sobie z wniebowziętym Percym!
Syriusz z goryczą stwierdził sam przed sobą, że jest strasznie zazdrosny. - Ależ pada! - usłyszał Dumbledore`a. - Pada - przyznał. - Wiesz, Syriuszu... Myślałem, że jesteś mądrzejszy - powiedział spokojnie Dumbledore, siadając obok niego. - Na twoim miejscu poszedłbym tam i PRZYNAJMNIEJ poprosił ją do tańca, że już nie wspomnę o ujawnieniu uczuć. - Jakich uczuć?! - Syriusz podskoczył jak oparzony - Twoich! Przecież ją kochasz... - Nie kocham!!! - huknął z mocą Syriusz - Akurat - mruknął Dumbledore. - A nawet jeśli... to jestem od niej starszy o 10 lat. I wszyscy uważają mnie
za mordercę, Ministerstwo mnie ściga... To bez sensu! - To nie ma znaczenia - powiedział Dumbledore i dodał - Bardzo się cieszę, że nie jesteś tu nauczycielem. Pół szkoły kochałoby się w tobie na zabój. Syriusz się uśmiechnął. Jednak prawdą było, że wyglądał prawie tak, jak na ślubie Lily i Jamesa - miał czarne włosy do ramion, szczupłą sylwetkę (udało mu się przytyć! Te zupy Lupina są jednak doskonałe!) i mniej dziki uśmiech.
- Chyba nie zamierzasz tu dalej moknąć? Może chociaż wstąpisz do mnie na
herbatę, co? Gwarantuję ci pełne bezpieczeństwo - zaproponował Dumbledore. Syriusz pokiwał głową. Aby dojść do gabinetu dyrektora, trzeba było przejść
obok Wielkiej Sali. A tam Ally padała w tym momencie na swoje krzesło,
wykończona po kolejnym tańcu z czerwonym jak burak Hagridem. Syriusz
przystanął. Wreszcie zdecydował się - wszedł na salę. Momentalnie zapadła
cisza. On natomiast przebił się przez krąg chętnych do tańca z Ally. - Mogę prosić? - spytał, gdy już do niej dotarł. - Oczywiście, Syriuszu - odparła cicho i podała mu rękę.
Grupa Umarłych Wyjców zagrała coś spokojnego. Na parkiet wypłynęło mnóstwo par. - Ally... - zaczął Syriusz - Tak, wiem. Ja ciebie też, Syriuszu - przerwała mu. Harry uśmiechał się do swojego przemoczonego do suchej nitki ojca chrzestnego znad ramienia Cho Chang. - Ale mi się trafiła ciotka! - powiedział, na co ona się roześmiała. Dumbledore stał przy drzwiach do Wielkiej Sali. - O! Remus! Jak miło się widzieć! - krzyknął, na widok znajomej postaci. - Nie wiesz, gdzie Syriusz? Martwię się, że go złapali. - Och, nie ma o co! Syriusz właśnie się oświadcza wnuczce mojego brata -
dyrektor wskazał głową jedną z par. Lupin zrobił wielkie oczy. - Cóż... na każdego kiedyś przychodzi pora... - westchnął w końcu. - No właśnie, Remusie! Teraz swatamy ciebie!!! - Nieeeeee!!! Przecież już kiedyś mnie swataliście... Swoje już wycierpiałem!
- Przyznaję, że wtedy wybór padł na niewłaściwą osobę, jednak tym razem...
??
|