James zaczął spotykać się spotykać z Liz. Jeśli ktoś mnie by pytał o zdanie to uważam, że robi to na złość Lilce. Kiedy mu to wygarnęłam... wyśmiał mnie. Nie mi to oceniać... Jego życie, jego sprawa. W sumie i tak nie wybiłabym mu tego z głowy, a jak było ze mną i tym debilem, Erykiem? Tak to już jest Potterowie to bardzo uparci ludzie. W sumie to nie miał dużo czasu na randki, bo miał treningi. A właśnie na pierwszym meczu jkai graliśmy, z był to mecz ze ślizgonami mieliśmy niespodziankę. Jaką? Otórz Ślizgoni mieli nowego szukającego. Na tej pozycji od tego roku miał grać niejaki Regulus Black. Znacie takiego? W sumie grał świetnie, ale i tak naszego Jima nie przebije, chociaż juz na prawdę nie dużo brakowało, w pewnym momencie...
- Podaj mi ziemniaki, Jim.- powiedziałam podczas obiadu
-Proszę. Aurora? Robisz coś wieczorem?
-Chyba nie, a czemu pytasz?
-Bo może byś przyszła do nas, dzisiaj?
-A po co?- nie załapałam o co mu chodzi siedziałam wczoraj do późna i pisałam scenariusz.
-No...
-Musisz im coś wytłumaczyć. Dorwali jakąś ksiązkę- wyratował Remus.
-No dobrze, wieczorem...
Teraz zajarzyłam chodziło im o ćwiczenia. Jasne, dawno nie ćwiczyliśmy, a jesteśmy już tak blisko. Musieli mówić szyfrem, bo Lilka o niczym nie wiedziała.
Wieczorem siedziałam w ich pokoju. Studiowaliśmy. Czytałam na głos, a potem wszyscy wykonywaliśmy ćwiczenia. Już mnie to zaczynało wkurzać, bo Syriusz nie spuszczał ze mnie wzorku... Juz mnie to zaczynało irytować... Udaję, że mnie to nie rusza,ale doskonale to widzę. Jak mamy dać sobie spokój ze sobą, skoro on wcale tego nie ułatwia. Mam dosyć! Staram się unikać Syriusza, to znaczy nie spędzać z nim za dużo czasu sam na sam. Wiem, że zniczym mi nie wyskoczy, kiedy będziemy z chłopakami, albo Lilly... No co?
Dzisiaj z kolei na Praktycznej niemagicznej mieliśmy robić drzewa genaalogiczne. To znaczy mieliśmy wporadzenie, zaczęliśmy je robić i mamy je oddać na nastepnej lekcji. A następna lekcja jest w piątek , czyli mam na to cały tydzień,ale w piątek też jest święto duchów, no i mamy bal z tej okazji... Wcześniej jest przedstawienie, z resztą na to wszytsko musiałam pisać scenariusz. Masakra!!!! Dobrze, że przedstawienia nie musiałam wymyślać tylko znalazłam w bibliotece książkę z przedstawieniami. Postanowiliśmy z Remusem i Lilly, ze wystawimy “Cecyle”- to opowieść o młodej dziewczynie, która zginęła w imię miłości. Bardzo wzruszające. Dwa tygodnie przed występem odbył się casting... W sumie w przedstawieniu brało udział maksymalnie 10 osób. Lilka zajęła się czuwanie nad scenariuszem, bo.... hmm.... wrobili mnie w rolę Cecyle. Dlaczego? Bo mi się nie podobało jak chętne dziewczyny to grały, żadna nie umiała zagrać przekonująco momentu śmierci. W końcu role były obsadzone. Moze nie byłam zadowolna ze wszystkiech ludzi, którzy mieli w tym grać, ale przynajmniej przedstawienie się odbędzie. Cały czas trwają próby...
Ledwie przekonałam profesora Williamsa żebyśmy mogli odać te drzewa w poniedziałek, w końcu wszyscy z nas brali udział w przygotowaniu przedstawieniach... w dodatku mieliśmy próby... Remus razem z Lill czuwali nad całością, James z Peterem zostali wrobieni w dekorcje. Najbardziej byłam wściekła na Syriusza, przeszedł podobno sam siebie, żeby zagrać w przedstawieniu w roli księcia. W sumie to same problemy z tym były, bo mieli treningi w październiku i musiałam go na nie puszczać... Szlabany jakoś dało się załatwić... Wygarnęłam mu nawet fakt, że zrobił to specjalnie, że się zgłosił. No, ale nic nie mogłam poradzić, był bezkonkurencyjny...
-Nie wiedziałam, że masz takie zdolnośći aktorskie.-powiedziałam do Syriusza po jednej z prób.
-Wiesz, jak cię złapią na jakimś złamaniu regulaminu trzeba grać niewiniątko.
-No, rzeczywiście tyle, że nie bardzo wam wierzą.
-No, bo wiedzą już, że niewiniątkami nie jesteśmy. W sumie to zależy kto nas złapie...
-W sumie... Zapniesz mi suwak?
Wyszłam z za kotary. Wszyscy już poszli, zostaliśmy tylko ja i Syriusz. Mieliśmy przymierzyć nasze kostiumy, bo były robione poprawki.
-Jasne.
Kiedy wracaliśmy do naszej wieży Syrek wypalił:
-Roruś?
-No?
-Pójdziesz ze mną na bal, w piątek?
-Nie.- powiedziałam.
-Dlaczego?- spytał.
-Bo .... a poza tym mnie zaprosił mnie Philip Omaley.- powiedziałam.
-Kur...- kopnął w zboję, którą mijaliśmy, ta zabrzęczała głośno. Potem już się do mnie słowem nie odezwał. Był wściekły... Nie wiem czy na siebie, że ktoś był pierwszy od niego, czy na mnie, że się zgodziłam. W każdym razie nie odezwał się do mnie słowem...
KONKURS!!!
W drzewie geneaologicznym zrobiłam pewien błąd... Przypadkowo... Szczerze dość rzucający się w oczy...
Ciekawe czy ktoś z was go znajdzie...
Odpowiedzi przysyłajcie do mnie na maila: aurorasilverstone@interia.pl
Dla pierwszych 3 osób, które zauważą ten błąd przewidziana jest nagroda niespodzianka...
drzewo: http://aurorasilverstone.w.interia.pl/Drzewo%20gen.jpg
Komentarze:
Sylvia Niedziela, 13 Lipca, 2008, 20:05
Świetne.
Katie Niedziela, 13 Lipca, 2008, 21:36
No jakieś krótkie,ale może być.
Minionet Renaldi Niedziela, 13 Lipca, 2008, 22:46
Co do notki, to fajna. A jeżeli chodzi o konkurs, to się nie mogłam połapać w tym drzewie kto kim jest.. a co dopiero szukać błędu xD
Marta G/ZKP Poniedziałek, 14 Lipca, 2008, 12:26
Notka bardzo interesująca, chociaż oczekiwałam bardziej rozbudowanej sytuacji z zaproszeniem Syriusza, ale trudno... zresztą, jak Cię znam, to pewnie coś tam się będzie działo podczas Cecyle^^ Krótko, dowcipnie, intrygująco... bardzo cool. Dałabym P
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
No cóż jestem tu pierwszy raz wybacz auroro notka naprawde dobrze napisana, tylko powtórzyłas dwa wyrazy i sś literówki. Ale tak poza tym jest ok Ja czuje, że Black i Aurora będą razem ;) a jesli sie myle to zrób coś, żeby tak było hehe ;) Pozdrawiam cieplutko